poniedziałek, 7 maja 2018

Fantasy w wykonaniu Sue, czyli bójmy się motocykla parowego - ,,Żyję dla smoków" #4

Autor: Saphira0706
Komentują:
*<Apocalyptical>
*((Dola))
 
Rozdział 7
Słyszałam głosy moich przyjaciół nade mną. Pod głową czułam coś miękkiego. Powoli spróbowałam otworzyć oczy.
-...Budzi się!- zawołała Mel. Leżałam z głową na jej kolanach. Wokół mnie był mały tłumek.
((- Spokojnie, zaraz temu zaradzę! - krzyknęła Dola, po czym wystrzeliła w stronę Sue serię z karabinu - Już się szmata nie obudzi!))
-Raven<,> jak się czujesz?- spytała Cortny. Zetknąłam ((zerknęłam + potknęłam = zetknąłam. Merysójka ewidentnie potknęła się na leżąco, patrząc na Cortny.)) <Jest zdolna :”) > na nią. Miała granatowe włosy! Każda z moich przyjaciółek wyglądała zupełnie inaczej! <Czy ty się, kartonie, nie przyglądałaś temu jak się przemieniają? Czy może ktoś zamknął ci oczy, a ty znowu miałaś jakieś widzenie?> ((Upadając, uderzyła się w głowę i amnezji dostała.)) Zerknęłam na siebie. Miałam na sobie śliczną, długą, rozłożystą sukienkę koloru fioletowego. Moje włosy nadal były białe tylko końcówki były zabarwione na mocny fiolet, który powoli jaśniał u góry ((A to ciekawe, bo na zdjęciu tamtej dziewki, które wstawiłaś zamiast opisu twoich włosów, było odwrotnie. Na końcówkach były jasne i ciemniały u góry.)) <Drobny szczegół... Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że ałtorka po prostu nawrzucała w tekst jakichkolwiek zdjęć, byle tylko jej się podobały. I za nic ma, że się nie zgadza z JEJ WŁASNĄ fabułą i światem przedstawionym.>. Byłam bardzo ciekawa jaki mam kolor oczu ((Kolor, którego nigdy nie zobaczysz u normalnego, zdrowego człowieka.)) <I na pewno nie zobaczysz go u nikogo innego na całym, calutkim świecie.>, lecz nie mogłam nigdzie tego sprawdzić dlatego postanowiłam, że poczekam z tym jeszcze trochę. Wstałam z podłogi i uśmiechnęłam się do moich przyjaciół<,> by potwierdzić to, że nic mi sie<Po pierwsze: *ę, a po drugie: Na cholerę tutaj to słowo?> jest i czuję się wyśmienicie ((się)).
-Jaką moc otrzymałaś?- zapytała ta sama kobieta co wcześniej
-Otrzymałam moc, dzięki której mogę władać nad energią elektryczną. <Fantasy i prąd. Na raz. W jednym miejscu. Gdyby chociaż inaczej i bardziej klimatycznie to określiła nasza gromowładna...>
Po sali przeszły ciche szepty. Nie przekmowałwm ((To wygląda jak nazwa azteckiego boga. Ma dziewczyna fantazję.)) <Huitzilopochtli jest z niej dumny!> się nimi. Zeszłam na bok i spokojnie czekałam. Kiedy ostatnie 5<*pięć> osób zakończyło swoją przemianę, na podest wyszła kobieta o różowych włosach i pogodnym uśmiechu. <Omujborze! To Effie Trinket!>
-Serdecznie wszytskim ((Apo, podaj mie sól. To już zasługuje na krwawego orła.)) <*usłużnie podsuwa worek soli* Może miotacz ognia do tego?> ((Wolę tradycyjne metody.)) gratuluję i życzę udanego dnia Przyjęcia!- powiedziała i podeszła do mnie. Większość osób zdążyła już wyjść lub wyfrunąć z sali ((Czemu to mnie tak bawi?)) <Zobaczyłam oczami wyobraźni takich napompowanych jak balony ludzi, którzy nagle zaczęli wypuszczać z siebie powietrze i z donośnym „Frrrrrrr” wylatywać przez dziurę w suficie. Straszna choroba, a ja i tak powiem, że to wyjątkowo źle przemyślane fantasy pisane bez krztyny chęci i talentu.> ((Chęci może są, ale talentu niestety brak.)), ale ja jeszcze stałam i patrzyłam na miejsce, w którym otrzymałam nową moc. Z tego co wiedziałam nikt takiej nie miał na całym świecie ((Okej, nie doceniłam ałtorki. Jednak moc zdarzająca się raz na sto lat nie wystarczająco merysójkowa. Ona musiała pójść o krok dalej.*klaszcze*)) <THE CHOSEN ONE!>.
((Applause Slow Clap GIF))
 - wszytskiego <*przeciągły zgrzyt zębów*>
((Phil Hartman Crying GIF by Saturday Night Live))
najlepszego((,)) Raven- powiedziała różowo-włosa <Nie wiem kto powiedział ałtorce, że ten zapis kolorów jest poprawny, ale ten ktoś powinien natychmiast przestać sprowadzać dzieci na złą drogę.> kobieta i podała mi małą paczkę, po czym przytuliła mnie i opuściła salę. Nie powiem było to trochę dziwne.
Podarunek schowałam w kieszeni ((Rejwen weszła jakiemuś skrzatowi do kieszeni i wtedy schowała paczkę.)) (sukienka z kieszeniami to jest cuuuuu<uuuuuuuuuuu>do ((Jaki ty masz cel w przedłużaniu tych samogłosek? Nie zauważyłaś, że jedyne co tym osiągasz, to jeszcze większe wkurwienie czytelnika?)), oczywiście takimi ukrytymi <Geez... Rejwen przez te kieszenie musi sprawiać wrażenie jakby w biodrach była na szerokość komody. Co z niej za merysójka? ‘_’ >) i poszłam do moich przyjaciół. ((Przeczytałam całe to gówniane opowiadanie i wiecie co? Ta paczka już nigdy się nie pojawia. Nigdy nie poznamy jej zawartości. NIGDY.)) <DISSAPEARED! To dopiero magia...>
Świętowaliśmy jeszcze przez jakiś czas((,)) po czym każdy udał się do swoich domów((,)) nie licząc Mel, która u mnie nocowała. Chociaż coś mi się wydaje, że wieczorem będzie się chciała wymknąć do Raily' ego😏 <Ciężko jej będzie się wymykać do tego ego. Mam nadzieję, że ona ma świadomość, że ego jest raczej niematerialne i trudno je spotkać osobno... Chociaż może po tamtych żelkach...>
Siedziałyśmy w moim pokoju i powoli opanowywałyśmy swoje nowe moce. <I ani trochę nie groziło to śmiercią lub kalectwem. Tamte merysójskie pioruny to tylko łaskoczą, prawda.> ((Zwłaszcza w połączeniu z wodą.)) Melanie wszystko wychodziło idealnie i cokolwiek by zrobiła wydawało się jakby to właśnie ten dar miała od urodzenia. <Bo zdaje się, że miała go od urodzenia. Na równi z telekinezą. Tako rzecze nieścisła narracja!> Jak na razie ciągle ona coś robiła, a pomiędzy tworzeniem wodnych zwierząt rozmawiała ze mną. Była zachwycona swoim nowym kolorem włosów, ale również bardzo podobała się jej moja sukienka. Nie powiem, że mi się nie podobała, była cudowna. Ale chyba najbardziej zazdrościłam mojej przyjaciółce oczu. Były przepiękne i od razu przyciągały uwagę. Powiem tyle<,> ten kolor dało się nazwać tylko jako jaskrawy i urzekający niebieski. <Czyli nieistniejący w naturze na żadnych prawach. Ani chybi to neony ktoś jej wszczepił w oczy <.< >
-Zazdroszczę ci oczu- powiedziałam((,)) podczas gdy ona stworzyła sobie wodną kanapę ((Widzę, że Melanie też nadaje się do Ikei. I, może się mylę, ale siedzenie na wodzie raczej do łatwych i przyjemnych nie należy.)) <Gdyby mi się chciało wytłumaczyłabym to jako magiczne zwiększenie wytrzymałości napięcia powierzchniowego wody... Ale ałtorka na pewno nie ma o tym pojęcia, więc po co się męczyć?>
-Dlaczego?
-Są takie niebieskie i na pewno nie tylko ja ich tobie zazdroszczę. Ja ci mówię, że mój brat będzie się wgapiał tylko w twoje oczy<.>
-Ja również zazdroszczę ci oczu. Mają śliczny i głęboki odcień fioletu ((HA! Mówiłam! I zauważyliście, że wszystkie przyjaciółki Rejwen mają niebieskie oczy? Ładne, ale możliwe w prawdziwym świecie i niezbyt oryginalne. Tylko Mery Só Wszechmocna ma inne. Fioletowe, których normalnie nie uświadczysz. Nawet najbliższe przyjaciółki nie mogą przyćmić jej przezajebistości i wyjątkowości.)), tak, że gdy ktoś dłużej w nie spojrzy to się w nich zatraci. Ja tak prawie już miałam- odparła z uśmiechem. <Czyżby Mel przejawiała skłonności biseksualne? Ależ skąd! To po prostu imperatyw zmusza ją do ulegania niepodważalnemu urokowi merysójki!> A ja właśnie zdałam sobie sprawę, że nadal nie zobaczyłam jak wyglądają moje oczy po przemianie. Wstałam gwałtownie, sprawiając, że wodne motyle które na mnie przysiadły, wzbiły się w powietrze i wróciły do swojej pani ((Ale… ona jest w stanie stworzyć je tak po prostu, czy potrzebuje do tego wody? W sensie, ona tworzy wodę, czy tylko nad nią panuje (jak, np. Cleo z H2O)? I te motyle mają samoświadomość? One żyją? JA NAPRAWDĘ CHCIAŁABYM SIĘ CZEGOŚ KONKRETNEGO DOWIEDZIEĆ!)) <Ekhem! Hydrokineza opiera się głównie na kontrolowaniu istniejących cząsteczek. To nie jest moc kreatorska, więc nie powinna zawierać w sobie zdolności tworzenia materii. Albo to ałtorka zapomniała powiedzieć, że jest inaczej i Mel jest jakimś super-hiper-turbo stworzycielem. Jednak w podstawowej wersji powinna tworzyć wyłącznie z istniejącej wody. Ponadto motyle nie mają prawa mieć świadomości i żyć normalnie, ponieważ wykonane są tylko z wody i niczego więcej. Tak jak woda nie jest w stanie myśleć tak te motyle też nie. Koniec wykładu uzupełniającego braki w świadomości ałtorki. Dziękuję za uwagę.> ((Nie od dziś wiemy, że ałtorka nie przejmuje się reaserchem i logiką, więc u niej to nie musi tak ładnie wyglądać.)). Podeszłam do lustra znajdującego się w mojej łazience, co prawda w pokoju miałam jeszcze jedno, ale jakoś zaciągnęło mnie w stronę toalety, gdzie lustro było ciutkę <Go. Fuck. Yourselfie.> większe.
To co ujrzałam w lustrze po prostu zaparło mi dech w piersiach. Włosy tworzyły idealną kompozycję tych dwóch kolorów ((JEST! JEST CHAMSKI OPIS PODCZAS PRZEGLĄDANIA SIĘ W LUSTRZE! *odhacza* APO, SZAMPAN, WRESZCIE NATRAFIŁYŚMY NA OPKO IDEALNE.)) <*strzela szampanem i rozlewa do wysokich kieliszków, a potem częstuje Dolę* Zdrowie!>. Nie dało się powiedzieć, że nie przyciągały uwagi. Zaraz potem można było dostrzec te wielkie oczy patrzące z zachwytem w odbicie. Były dokładnie takie jak opisywała je Mel. Widać było, że ta siła, która daje nam drugi dar trochę zaszalała, ponieważ mój makijaż również się zmienił ((Ta siła na bank jest w jakiejś zawodówce kosmetycznej. A ten dzień Przyjęcia to takie jej praktyki. Ale zastanawiam się, jak ona trzyma tusz do rzęs, skoro jest raczej niematerialna.)) <Kreatorka! Ona tworzy coś z niczego!>. Czarne kreski jeszcze bardziej powie<*ę>kszały już i tak wielkie oczy, a ciemne cienie cudownie je podkreślały. Z moich ust wydostał się okrzyk zdumienia. <– ARGH!>
-Raven<,> wszytsko ((Dlaczego.))
((Why Would You Do This To Me? GIF))
 dobrze?
<– AAAARGHHH!>
-Tak tylko po prostu te oczy...one są cudowne! ((#skromność))
-A nie mówiłam?!- zaśmiała się- Thomas nie będzie mógł od ciebie oczu oderwać- dokończyła śpiewnie<.>
- Dlaczego akurat on?- spytałam<.>
-Nie wiem<,> tak jakoś myślę. Raily jest ze mną ((Jasne, bo tylko dlatego Raily’ nie może na nią lecieć. Wcale nie dlatego, że jest jej bratem.)) <Zaczynam odnosić wrażenie, że w tym uniwersum każdy może być z każdym i nic się nie liczy... Tylko jakoś nie pamiętam, żeby w opisie było ostrzeżenie przed brazylijską telenowelą O.o>, Mikael i Anderos moim zdaniem trakują ((traktują + kują = trakują)) cię wyłącznie jak przyjaciółkę, no dobra może Anderos odrobinkę na ciebie lecieć, ale to Thomas zerwał się pierwszy<,> by cię łapać<,> gdy zemdlałaś. A potem gdzieś się ulotnił. <I to jest właśnie niezbity dowód na to, że on jest truloffem jedynym i słusznym. Taktyka godna Edwarda ze Zmierzchu i Stefano Salvatore z Pamiętników Wampirów! *klask klap klask klap kask klap*> ((Sugerujesz, że… Thomas jest wąpierzem?)) <Tako rzekły mi znaki na niebie i ziemi. To ulubiona taktyka wąpierzy.>
Musiałam przyznać jej rację. Podczas naszego małego świętowania unikał mnie, nie wiem czemu ((Bo jesteś irytująca?)) <To by było za proste.>. Wątpię<,> by się we mnie zakochał tak jak to twierdzi Melanie ((Oczywiście, że się zakochał, nikogo nie oszukasz, ałtorko. Daruj sobie.)) <Ja dalej wierzę, że jest nadzieja dla tego chłopaka...> ((To bezcelowe.)). Według mnie miał po prostu jakiś powód dla którego mnie unikał. ((Pewnie dlatego, że nie chce cię zranić. Ałtorki lubią ten motyw, mimo tego, a może szczególnie dlatego, że nie ma żadnego sensu.)) A może w ogóle mnie nie unikał? <Tylko jego droga jak na złość zawsze przebiegała z daleka ode mnie?> Postanowiłam, że przestanę o tym myśleć ((Dla ciebie to nie problem.)), a jeżeli go spotkam to może coś się go popytam czemu mnie dziś unikał. Wróciłam do Melki i usiadłam na swoim łóżku. Ułożyłam ładnie sukienkę ((Dlaczego siedzicie w pokoju w balowych sukniach? Jeszcze je zniszczycie, pustaki.)) <Może moc-stylistka permanentnie je w te sukienki zapakowała? Tak z użyciem kleju i gwoździ.> by się nie pogniotła i powróciłam do konwersacji z Mel ((W tym krótkim akapicie aż cztery razy padło słowo „unikał”. Brawo, ałtorko.)).
Kiedy wstałam rano, zgodnie z moimi oczekiwaniami ((Wtrącenia oddziela się DWOMA przecinkami, bezmózgi kartonie.)) nie było Melanie. Uśmiechnęłam się chytrze i powoli i po cichu <i> udałam się do pokoju Raily' ego ((Oj, niedobra merysójka, chciałaś podglądać?)) <Każdego rusza coś innego ^ ^>. Tak jak myślałam zastałam tam moją najlepszą przyjaciółkę wtuloną w mojego brata. Opuszczając ich pokój miałam cichą nadzieję, że kiedyś również znajdę kogoś, kto będzie patrzył na mnie z tą samą miłością z jaką Raily patrzy na Mel <Whoah! On na nią patrzył, śpiąc. To ten legendarny człowiek, który opanował zdolność spania z otwartymi oczami *o*>... ((Jak już mówiłam, chętnie spojrzę tak na twoje zmasakrowane zwłoki, pustaku.))

Rozdział 8
Zeszłam do kuchni i postanowiłam zrobić wszytskim ((Tego już się nie leczy. Zostaje tylko eutanazja.)) <Albo długie i bolesne tortury. Bardziej podoba mi się ta moja wersja wydarzeń.> śniadanie. Jako iż rodzice Mel poszli do swojego domu (w końcu mieli wolną chatę😏😂 <Zły nawias. > < >) musiałam wykombinować jakiś dobry posiłek dla 5 <*pięciu> osób. Hmmmm... Czemu ja się w ogóle zastanawiam? Zrobię naleśniki! I to z nutellą ((Nutella w świecie fantasy. *klaszcze*))^^ <Nosz cholera. Aż sobie kawę wylałam z wrażenia ‘-‘ Kto jej pozwolił pakować emotkę i fantasy-nutellę w jednym zdaniu? No kto?!> i jakimiś tam owocami.
Wzięłam się do pracy. Po 30 <*trzydziestu> minutach miałam dostłownie <... Co?> górę naleśników. Zaczęłam je odzdabiać <Mam takie dziwne ważenie, że ałtorka wyjątkowo nie dogaduje się z klawiaturą. Te literki robią co chcą!> i smarować nutellą<,> kiedy usłyszałam kroki na schodach. Uwaga<,> Raven rozkminia ((Uwaga, Dola powstrzymuje się przed anihilacją najbliższego otoczenia.)) <Uwaga! Apo wściekle ściera plamę po kawie z biurka, żeby nie rozwalić sobie klawiatury.>. Raily i Melka na 100% nie wstali((,)) bo to takie typowe lenie, znając życie tata też śpi (po kimś Raily musiał to odziedziczyć xD ((ZABIERZ. MI. TO. SPRZED. OCZU.))) 
<* http://gif-finder.com/wp-content/uploads/2015/09/Fire-in-the-hole.gif *>
 dlatego wydedukowałam, że mama schodzi ((Podczas tych niesamowicie skomplikowanych rozmyślań biednej merysójce mózg się spalił i dym zaczął jej wychodzić uszami. Sherlock Holmes, Herkules Poirot i Auguste Dupin mogli w spokoju opuścić szafę. Sue nie była już dla nich konkurencją.)). W przekonaniu utwierdziły mnie jej pierwsze słowa po wstaniu<.>
-Dzień dobry((,)) kochanie- powiedziała zaspanym głosem. - uuuu<,> śniadanko. Pomogę ci((,)) dobrze? <Uuuuuuuuch. Jak ja gardzę tym przeciąganiem głosek w dialogach <.< >
Pokiwałam głową i zabrałyśmy się do pracy. Po niecałych 10 <*dziesięciu> minutach śniadanko było gotowe.
-Pójdę ich wszystkich pobudzić((,)) a ty ponalewaj soku dobrze?- powiedziała mama ((Dola zaśmiała się szyderczo. Na szczęście nikt nie zauważył, gdy wsypywała strychniny do soku.)). Najpierw chciałam się zgodzić<,> ale potem przypomniało mi się, że Mel i Raily śpią razem i nie wiem czy chciałabym widzieć jej reakcję na taką sytuację ((Kropka. A Raily’ ma dwadzieścia lat. DWADZIEŚCIA. W tym wieku już chyba można mieć dziewczynę, prawda?)) <Ale żeby od razu leżeć OBOK niej? Dolu, nie siej zgorszenia! Skoro od całowania się są dzieci, aż strach pomyśleć co może wyleźć ze spania ciało przy ciele!> ((Bliźniaki?))
-Może.ja pójdę.ich ((Ach, kropka i spacja to tak bardzo podobne do siebie klawisze. Każdemu zdarza się pomylić.)) <Leżą tak blisko siebie, że łatwo się pomylić ^ ^ > pobudzić<,> co? Zapomniałam jednej rzeczy z pokoju<,> więc będę miała po drodze- odparłam szybko<.>
-Dobrze, leć. Jakby tata nie chciał wstać to wiesz co robić- uśmiechnęła się i mrugnęła do mnie ((Whoa, whoa, whoa… Whoa. Ona… Ona ma dobre relacje z rodzicami! Jestem w autentycznym szoku!)) <Jednak wyrwała się kliszy... Na jakiś czas. Nie wróżę jej rodzicom wyjątkowo długiego życia.> ((A ja wręcz przeciwnie. Ale sądzę, że już nigdy się nie pojawią. Co najwyżej ktoś o nich wspomni.)).
Pobiegłam najpierw do pokoju mojego brata. Ludzieee  ((Spłooooń.)) <W najgłębszych czeluściach Edomu ((*Eeedooomuuu)), proszę.> dlaczego oni nadal muszą spać i to jeszcze w swoich ramionach. ((*?)) Romantyczne, ale po dłuższym patrzeniu mam ochotę zwrócić te owoce <Tylko, że przyszłaś ich obudzić, a nie sobie popatrzeć, Sue. Od patrzenia masz Internety w swoim parowym smartfonie.> co podjadłam przy dekorowaniu ((Rozumiem cię. Też mam ochotę zwymiotować, po przeczytaniu tego opka.)).
Podeszłam do łóżka Raily' ego i zaczęłam oboje delikatnie szarpać po ramieniu. Nic. Spali jak zabici i jedyne co zrobili to jeszcze bardziej się do siebie przytulili. Zaczęłam ich wołać po imieniu, ale nie za głośno, by rodzice nie nabrali podejrzeń ((No tak, jeszcze się dowiedzą, że ich dwudziestoletni syn *konspiracyjny szept* spał z dziewczyną! I się przytulali! A tak na poważnie, Apo, ta trójka jest starsza od nas. Jak się z tym czujesz?)) <Źle się czuję. Bardzo źle. Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić dorosłych ludzi, którzy się tak zachowują. Nie mogę uwierzyć, że ałtoreczka ma starszego, dorosłego (!) brata. Facet musi mieć w życiu ciężko, skoro daje siostrze taki wzór młodego człowieka...>. Dalej nic. Wyczarowałam dwie kostki lodu i położyłam je  im na szyi. Nadal nic. ((To śpiączka, już się nie obudzą. Pozostaje ci tylko udusić ich poduszką skrócić ich cierpienia.)) <Zaraz tam śpiączka... To tylko ten prawdziwy Raven przybył zrobić porządek z towarzystwem. Najpierw bliscy, potem Sue.>
Nagle w mojej głowie powstał chytry <Przepraszam, jaki? Rejwen, ty chyba nie myślisz, że ktokolwiek uwierzy ci, że możesz wykombinować jakiś przebiegły plan. Jesteś bystra jak woda w kałuży. To cud, że w ogóle potrafisz się porozumiewać słowami.> plan ((*kaszel* poduszka *kaszel*)). Wczoraj jakiś czas po tym jak Mel poszła ,,spać" ćwiczyłam troszkę ((Już nie „ciutke”? Sukces!)) <No czas najwyższy!> ze swoją drugą mocą i mam idealny sposób<,> by szybko ich obudzić. Wyciągnęłam przed siebie rękę na której wesoło tańczyły fioletowo-białe błyskawice ((Jak żyję, o fioletowych błyskawicach nie słyszałam! A nawet jeśli jest to możliwe, to mogę się założyć, że ałtorka o tym nie wie i po prostu chciała, żeby te pieruny były takie fajne, wyjątkowe i merysójcze.)) <Mare. Barrow. Wszystko, co musisz wiedzieć o pochodzeniu i wyglądzie mocy merysójki to Mare Barrow z „Czerwonej Królowej”.> .  Wyciągnęłam ((sobie ze stawów)) palec w stronę zakochanych i bum! Porażeni prądem nie za mocno<,> ale i nie za lekko <Rejwen „Paralizator” MerySue melduje się na służbie!>.
Zerwali się z łóżka jak poparzeni ((Może dlatego, że… zostali poparzeni?)) <Woah! Tego się nie spodziewałam!>! Byli tak zdezorientowani tym co się stało, ze nie mogłam się już powstrzymać i wybuchłam niekontrolowanym ((To już nie „niepohmowanym”? Sukces!)) śmiechem.
Dosłownie płakałam ze śmiechu ((Rejwen, ciszej! Rodzice nie mogą nic usłyszeć!)) <Bo jeszcze pomyślą, że ich dwudziestoletni syn zrobił z siebie pośmiewisko na oczach siostry!> ((Że ma dziewczynę! Nieno, nie przestaje mnie to bawić. Gdyby społeczeństwo w tym opku było wzorowane na średniowiecznej Europie, a on spałby ze swoim chłopakiem, to jeszcze bym zrozumiała, ale w tej sytuacji…)), w przeciwieństwie do mojej najlepszej przyjaciółki i jej chłopaka, oni to mnie zabijali wzrokiem. <Jakoś im się nie dziwię. Ja też nie lubię, kiedy ktoś razi mnie prądem. Serce potem dziwnie boli i robi niestworzone rzeczy...>
Leżałam na ziemi i nadal się śmiałam ((To naprawdę jest aż takie zabawne?)), kiedy oni spojrzeli na siebie i zaczęli wymachiwać rękami. Nagle uniosłam się nad ziemię i zobaczyłam, że Mel stworzyła wodną poduchę, podobną do tej<,> na której spała, ale<,> znając życie<,> kiedy mnie na nią spuszczą wcale nie będę się unosić i nie będę suchutka ((Okej, Holmes, Poirot i Dupin wracają do szafy, Rejwen znów popisuje się błyskotliwą dedukcją!)). Nagle przestałam się unosić i wpadłam do wodnej bańki.  Miałam mało powietrza ((Mało? A w wodzie to nie powinno go w ogóle nie być?)) <Technicznie rzecz biorąc w wodzie tlenu jest sporo ((Ale oddychać się tym nie da.)). Tylko tlenu i raczej się merysójce nie przyda, ale to zawsze coś. Może czas odkryć w sobie nowe supermoce i wyhodować skrzela?>, ale najbardziej wkurzyli mnie ci sadyści, którzy sobie przede mną stali i śmiali. ((Dola patrzyła na to wszystko przez okno i też się śmiała. A niech się szmata utopi!))
Zamknęłam oczy i pozwoliłam, by moja moc zamroziła bańkę ((i mnie przy okazji. The End.)) <A woda to czasem nie powiększa objętości, kiedy zamarza? Z Rejwen powinna chyba zostać krwawa miazga...> ((A powinna. Ale ałtorka o tym nie wie.)). Czułam się źle, ponieważ nie miałam czym oddychać
< http://www.reactiongifs.com/wp-content/uploads/2013/06/nicholas-cage-you-dont-say.gif >
  i na dodatek miałam mało przestrzeni ((No co ty nie powiesz?)), dlatego z wielką chęcią pozwoliłam moim błyskawicom rozwalić to małe więzienie ((i mnie przy okazji. The End vol.2)) <Too bad... Nie dość, że została zmiażdżona żywcem, to jeszcze się usmażyła...>.
Kiedy bańka pękła ((umarłam)) zaczęłam łapczywie brać powietrze ((Ciężko łapie się powietrze z ZAMROŻONYMI<, USMAŻONYMI> I ROZSADZONYMI PŁUCAMI.)), gdyż pod koniec mojego pobytu i zamrożonej kulce byłam ((martwa)) praktycznie ((martwa)) na rezerwie. Raily i Melka najpierw patrzyli na mnie ze strachem, ale gdy zobaczyli, że normalnie ((nie)) oddycham i ((nie)) żyję, odetchnęli z ulgą.
< – Wreszcie! ­– zakrzyknęli, przybijając sobie piątkę – Jedna merysójka mniej na świecie!>
-Kiedyś was za to zabiję- warknęłam w ich stronę- ale teraz złaźcie na dół ((n))a śniadanie i nie wkurzajcie mnie bardziej!
W błyskawicznym tempie opuścili pokój. Wzięłam głęboki wdech i rozmroziłam swoje ubranie((,)) po czym ruszyłam w stronę sypialni rodziców.  Jak się okazało tata już wstał (pewnie przez to, że tak bardzo się śmialiśmy) <Wypchaj się tymi nawiasami, kartonie.> i nie musiałam na nim używać, żadnej z moich mocy. ((O nie! Ominie nas kolejny popis tych wspaniałych, merysójczych zdolności!)) <Naaah, to tylko ałtorce zabrakło pomysłów na szalenie bezużyteczne sztuczki i pogwałcone prawa natury.>
Wbiegłam jeszcze na szybko do mojego pokoju i za pomocą magii zmieniłam swoją piżamę w śnieżynki <KTÓREJ magii konkretnie użyłaś do podmienienia sobie łachów? Tej od ZAMRAŻANIA czy może tej od PRĄDU?>  na luźny fioletowy kombinezon na ramiączkach i z krótkimi spodenkami.
((Comedy Central Wtf GIF))
((Rozumiem, że kombinezon zrobiony był z lodu albo z błyskawic.)) <A jakżeby inaczej?> Gdy zeszłam na dół zastałam całą rodzinkę przy stole. I każdy już pałaszował swoją porcję naleśników. Nawet na mnie nie zaczekali! Skandal! ((Nie dziwię się. Jak niby mają jeść i patrzeć na ciebie?)) <Z pełnymi ustami nie da się komentować wspaniałych przymiotów merysójki :”) > ((Raczej ciężko jest nie zwymiotować, patrząc na Rejwen.))
***
Pożegnałam się z rodzicami i ruszyłam na moim motocyklu ((*odhacza* Dużo tego. Założę się, że to Kawasaki.)) <A ja jestem niemal pewna, że to w dodatku czarny model Ninja.> ((Pewnie tak. I, czekaj, MOTOCYKL W ŚWIECIE FANTASY? TEŻ JEST NA PARĘ?)) <Mnie to już nic tutaj nie zdziwi...> w stronę domu Melanie. Miałam ją odwieźć, a potem jechać <n>a próbę do chłopaków, ponieważ za kilka dni miał się odbyć nasz występ <*śmieje się pod nosem* No, no, no, Rejwen... Kilka dni siedzenia i gadania z chłopakami w jednym pokoju – o ile dobrze pamiętam ostatnia próba nie była szczególnie ważna, bo przyćmiły ją radosne pogaduszki i sen – nie zrobi z ciebie dobrej wokalistki. I w nosie mam twój „diablo anielski” głos.>  ((A basisty i perkusisty wciąż brak. Tak, będę się tego cały czas czepiać.)). Zanim opuściliśmy dom, była dosyć długa kłótnia na temat tego czy Mel ma jechać ze mną czy z Raily' m ((Mam nadzieję, że pojedzie z merysójką, która spowoduje poważny wypadek. Naprawdę na to liczę.)) <Najbardziej byłoby mi szkoda motocykla. Merysójka może sobie zdechnąć ‘_’ > ((Tego motocykla nie powinno tu być.)) <TO NIE JEST POWÓD, ŻEBY GO KASOWAĆ NA DRZEWIE!>. W końcu wyszło na to, że gdyby Melka jechała razem z moim braciszkiem, to on dziwnym trafem mógł nie dotrzeć na próbę lub baaardzo ((Przestań.)) się spóźnić <A lecieliby na smoku czy jechali jakimś samochodem czy coś? Bo mizianie się zarówno na rozumnej istocie jak i za kierownicą może być trudne, niezręczne, a nawet krępujące :v> ((I dosyć niebezpieczne.)).  dlatego to ja ją odwoziłam nie Raily.
Ubrana w jeansowe szorty i czarną, luźną bluzkę, której jedno ramiączko ciągle spadało w końcu dotarłam do posiadłości chłopaków ((Wcześniej byłaś ubrana w kombinezon z lodu. Przebrałaś się na motocyklu?)) <Moc-stylistka jeszcze z nią nie skończyła!> ((To irytujące. W jednej chwili jesteś ubrana w koszulkę i spodnie, a tu nagle jeb! Sukienka!)). Zostawiłam swój motocykl na podjeździe i już miałam wchodzić do budynku, gdy usłyszałam za sobą jakiś szmer ((To ja. Czekam z siekierą.)) <Psssst! To nie szmer, to działający miotacz ognia ^ ^>. Hałas ewidentnie dochodził z lasu. Jakaś dziwna siła kazała mi tam iść ((*kaszel, kaszel* imperatyw *kaszel*)). Napisałam Anderosowi, że się odrobinę spóźnię i zagłębiłam się w czeluść lasu <albowiem to nie był las typu „ściana drzew”, w którą należałoby się zagłębić, oj nie. Była to czeluść lasu, gdzie należało zejść na linie, wykazując się przy tym niebywałymi zdolnościami alpinistycznymi>.
Szłam i szłam przed siebie. Jakaś część mnie, mówiła, że to nie ma sensu i powinnam wrócić, ale ta druga ((*imperatyw)) ciągnęła mnie w tamtą stronę i niechciała ((mi pozwolić na przyswojenie podstawowych zasad ortografii.)) mnie puścić. Przez pewien czas szłam pieszo, ale postanowiłam pojechać na łyżwach<,> ponieważ tak będzie szybciej ((Jasne! Po jebanej ziemi! W pierdolonym lesie! Pełnym haszczy, krzaków i połamanych gałęzi! Osiągniesz zawrotną prędkość! Wybaczcie mi ten język, ale mam dość. DOŚĆ.)).
< https://i.imgur.com/IX88Pwg.gif>
 Szybciej zobaczę co tam jest i szybciej wrócę na próbę.
Po około 10 <*dziesięciu> minutach drogi dotarłam na polanę. To co na niej zobaczyłam zaparło mi dech w piersiach. Przede mną leżał, zwinięty w kłębek<,> ogromny, śliczny<,> czarny smok. Mój smok... ((Po chwili okazało się, że jednak nie był tak chętny na współpracę, gdyż spojrzał na mnie z pogardą i w sekundę zmienił w kupkę popiołu. The End.)) <*owacje na stojąco i pełne pasji gwizdy*>
₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪
Witajcie! ((Spierdalaj.))
Jak wyobrażacie sobie smoka Raven? ((To bez znaczenia jak go sobie wyobrażę, bo, znając ciebie, i tak wstawisz jebane zdjęcie.)) <No jak to jak? Jest ogromny, śliczny i czarny jak dusza Sue. Nie dałaś, ałtorko, szczególnego pola do manewru >.< >
Jakiego koloru będzie miał oczy? ((Kolor, który naturalnie nie występuje, bo smok musi być taki WYJĄTKOWY.)) <BO OCZYWIŚCIE KOLOR OCZU JEST NAJWAŻNIEJSZY U KAŻDEJ NAPOTKANEJ GADZINY! A JEŚLI MAM W DUPIE KOLOR JEJ KAPRAWYCH ŚLEPI, BO OBCHODZI MNIE NA PRZYKŁAD CZY JEST WIWERNĄ TO CO? TO GORSZA JESTEM?!> ((A CO ZA RÓŻNICA ILE MA KOŃCZYN? GRUNT, ŻE MA ŁADNE OCZY. POZA TYM, SKORO MAMY TU KALKĘ  ERAGONA, TO STAWIAM SWOJE PŁYTY, ŻE TO KLASYCZNY SMOK. TAM NIE BYŁO WYWERN.))
Jak się będzie nazywał? ((Pewnie weźmiesz jakieś imię z „Eragona”.)) <Obstawiam Saphirę, Firnena, Ciernia, Shruikena albo Glaedra. Żodyn inny gad w „Eragonie” nie był na tyle ważny, żeby mógł należeć do merysójki.>
Swoje propozycje piszcie w komentarzach😝 <I jeszcze czego. To twoja książka, sama się baw w nazywanie :v >
Do następnego 😁 ((FUCK YOU.))
Ps. Rozdział nie sparwdzany 😉 <Ić sprawdzić ((*sparwdzić)) czy cię w szafie nie ma.>
((Angry The It Crowd GIF))
((FUCK. YOU.))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz