Autor: Saphira0706
Komentują:
*<Apocalyptical>
*((Dola))
Rozdział 5
Obudziłam się w
dziwnym pomieszczeniu ((Och, teraz mi się przypomniało,
że ona zasnęła pod koniec poprzedniego rozdziału. *odhacza kolejną kliszę*))<W tym tempie uda ci się wykreślić całą listę :”) >. No dobra. Obudziłam się w czyjejś sypialni,
która była dosyć ładnie urządzona. Mimo iż królowały tak<*m>
głównie szare i ciemne kolory, był ładny ((Ten sypialń.
I, tak, moi drodzy, to cały opis. Zaczyna mnie to coraz bardziej irytować, ale
dobra, idziemy dalej.)). Wyplątałam się spod kołdry i ruszyłam w stronę
drzwi. <Jawi mi się obraz Rejwen
szamoczącej się z kołdrą o życie... I to jest całkiem przyjemna wizja.> Kątem oka ujrzałam biały ślad na ziemi. O nie!
Dlaczego byłam wczoraj taka słaba? <Boś
merysójka na łaskach kliszy i imperatywu :v > Owszem spotkałam się z przyjaciółmi, których nie widziałam kilka dobrych
lat, ale to <nie> jest powód do takiego rozklejania się ((Nie uważam, że to jest powód, ale skoro tak twierdzisz...
Widocznie jesteś miękką kluchą.))!
Dobra, głęboki wdech i
wydech.
Machnęłam ręką nad
ziemią i ślady szronu na posadzce zniknęły ((Tam musi
być bardzo zimno, skoro szron sam się nie roztopił.)) <A ona znowu odpala moce pirokinetyczne. Już się nie
nabiorę na ten jej bełkot o władaniu lodem. Zwyczajnie oszukała, żebyśmy się
nie zorientowały, że to Sue Wszechmocna!>. Zanim wyszłam z pokoju podeszłam ci ((Ona zrobiła
dwa błędy w wyrazie, który ma dwie litery. Muszę przyznać, że w pewien sposób
podziwiam.)) <Nie od dzisiaj
wiemy, że ałtorka ma głęboko ukryty talent...> czarnych
drzwi, które zapewne prowadziły do łazienki. Oczywiście nie myliłam się ((Wszak jesteś jedyną i prawdziwą Mary Sue, ty nigdy się nie
mylisz.)). Przemyłam twarz zimną wodą i zmyłam resztki delikatnego mal((*k))ijażu z twarzy. <*czyta
listę klisz* „Delikatnego” makijażu niby nie ma, ale to oznacza to samo co
„le(t)kki”, więc...> ((Skoro tak mówisz… *odhacza*))
Wygładziłam jeszcze
bluzkę oraz przeczesałam włosy palcami i wyszłam na korytarz. Posadzka wykonana
była z czarnych((,)) dużych płytek, które moim
zdaniem wyglądają ślicznie. Na ścianach wisiały jakieś badziewia i tym podobne
rzeczy ((KPISZ SOBIE? NAWET NIE POWIESZ CO TO ZA
„BADZIEWIA”?)) <Przypomnę, że ona
ponoć lubi rysować. Jeśli na ścianach wisiały obrazy... To tak jakby pisarz
podarł książkę, a muzyk kopnął instrument muzyczny. Mogę ją zabić? ‘-‘ >. Dziwię się skąd oni wstrząsnęli na to hajs ((*pieniądze.)).
Usłyszałam głosy
dochodzące z salonu. Powiem szczerze, że nie wiem jakim cudem tam doszłam ((Może na… nogach? Hmm?)) <Korytarz miał kilkanaście kilometrów, że to był
jakiś wyczyn?>. Z tego co się
zdążyłam zorientować to rozmawiali o mnie ((Oszywiiście.
CAŁKIEM przypadkiem, ZUPEŁNYM zbiegiem
okoliczności, Sue podeszła pod drzwi w momencie, gdy rozmawiali akurat o niej.
No fascynujące, cóż za niesamowite wyczucie czasu!)) <Vive la Imperatyw!>. Postanowiłam nie wchodzić od razu, tylko chwilę poczekać, a dopiero potem
wejść. <Męskie plotki na jej temat były
zbyt kuszące, żeby przegapić.>
-Co sądzicie o naszej
Raven? <Nie powiedział nigdy żaden
nieopkowy chłopak w towarzystwie najlepszych kumpli. Może się mylę, ale faceci
mają chyba ciekawsze tematy do rozmów niż jakieś stare znajome z
piaskownicy...> ((Ale to nie jest jakaś tam
stara znajoma. To Sue.))- zagadnął
Mikael ((Czej, skoro on dopiero teraz zagadnął, to
znaczy, że wcześniej o niej nie rozmawiali. Czyżby wróż merysójka znowu miała
widzenie i przepowiedziała następny temat ich rozmowy?)) <To kolejna z jej tajnych supermocy :v >.
-Na pewno wypiękniała
i zaokrągliła w odpowiednich miejscach- powiedział Anderos z chytrym
uśmieszkiem. ((Zapomniałeś czytelniku, że jest piękna?
Nie ma problemu, wujek Anderos spieszy z przypomnieniem! Wszak jest to
najważniejsza informacja w całym opku!)) <Ale
należy docenić to jak grzecznie Anderos mówi o
tej naszej merysójce. U mnie, kiedy kumple zapomną, że w moim
towarzystwie powinni się wyrażać na jakimkolwiek godnym poziomie, raczej w
słowach nie przebierają...>
-Nie zapominajcie, że
mówicie o mojej siostrze, która jakąś godzinę temu popl<uła się> ((*ł))akała się, ponieważ nie
widziała was dobrych kilka lat, bo "tak wyszło" ((No faktycznie, straszne.))- odprał ((Odparł, piorąc sobie koszulkę<, bo mu merysuizm siostry plam mu narobił>.)) mój braciszek<,> rysując w powietrzu cudzysłów. Chłopcy
spuścili głowy lekko zawstydzeni tą sytuacją ((A byli
zawstydzeni, ponieważ…?)) <Dla
zasady. Czuli się winni za te wszystkie barwne określenia, których nie zdążyli
użyć.>, którą uratował zmianą
tematu, o dziwo, zawsze nie poważny((, lecz całkiem
rozsądny)) Miki.
-Thomas<,> a
ty co sądzisz o naszej Rav? ((Spokojnie, czytelniku,
Mikael nie pozwoli ci przegapić kolejnego wychwalania urody Rejwen. W końcu
jest taka piękna, wspaniała, sztampowa, kartonowa…)) <Wróć! Czy my zmieniliśmy temat z Rejwen na
Rejwen?> ((Zmieniliśmy temat z „dlaczego
Rejwen jest smutna” na „Rejwen wypiękniała i zaokrągliła się”.)) <Och. To rzeczywiście robi różnicę...>
Właśnie co sądzisz- pomyślałam delikatnie
zaciekawiona ((Ale
pomyślałaś delikatnie, czy delikatnie byłaś zaciekawiona? Bo wiesz, to jednak
różnica.)) <Co to za pytanie? Oczywiście,
że delikatnie pomyślała! To w końcu merysójka, musiała zaprząc do tej czynności
wszystkie cztery szare komórki.>
-Raven, Raily cię nie
nauczył, że to nie ładnie ((stawiać spację w słowie
„nieładnie”?)) tak podsłuchiwać? <–
Nope. Od uczenia są rodzice, a nie bracia.> - zapytał. Kurczę jak on to zrobił? ((Heri Pota!)) <Dyjobelska magija!> Skąd on wiedział? ((Może uważał na lekcjach
polskiego w podstawówce?)) Schowałam się jeszcze bardziej za próg<,> ((Próg zbytnio cię nie zasłoni. Osobiście sugerowałabym
framugę.)) <Nawet schowanie się za
otwartymi drzwiami sprawdziłoby się lepiej.> mając
nadzieję, że sobie coś ubzdurałam.- nie chowaj się tak tylko przyjdź do nas ((i oddaj przy okazji tę dużą literę i kropkę.))
Delikatnie wychyliłam
się zza <p>rogu. Wszyscy byli odwróceni w moją stronę z
głupimi uśmieszkami na ustach. Przypomniałam sobie jedną ważną rzecz. ((Ten próg faktycznie jest za niski.)) <Chłopaki od zawsze wykazywali tendencję do
świadomości zbiorowej.>
Umiejętnością, którą Thomas posiadał od dziecka to czytanie w myślach ((Albo „UMIEJETNOŚĆ, którą Thomas posiadał…”, albo
„Umiejętnością, którą POSŁUGIWAŁ SIĘ Thomas…”. Dziecko drogie, ty naprawdę nie
czytasz tego ani razu przed publikacją?)), porozumiewanie się za ich
pośrednictwem i, że tak to ujmę, grzebanie w mózgu ((łopatką.))
<Czyli szeroko zakrojona telepatia
– można to było zapisać łatwiej, szybciej i jaśniej. Tylko po co? Licznik słów
się sam nie wyśrubuje!>.
Podeszłam do nich
pewnym krokiem i usiadłam na wolnym miejscu, które było tuż obok Mikiego, a na
przeciw szarookiego <Szczerze mówiąc nie
pamiętam już o którego chodzi. Opis zawierający wyłącznie kolor ślepi i kudłów
ewidentnie się nie sprawdził.> ((*sprawdza
poprzedni rozdział* Thomas.)).
-Nie odpowiedziałeś na
pytanie, a to bardzo nieładnie ((A teraz napisałaś
poprawnie. O co ci chodzi?)) <Spacja
jej nie wskoczyła i tyle...>
Thomas- odezwałam się pierwsza. -Ale Mikael zadał je pierwszy- ciemnowłosy
wziął głęboki wdech i powiedział:
-Sądzę, iż urosłaś tak
samo jak twoje włosy <W tempie centymetra
na miesiąc?>, chociaż nadal
jesteś niska <Eeee... To wcale nie rosła
tak samo jak jej włosy :v > ((Niska merysójka. *odhacza*)). Owszem zgadzam się z
chłopakami, że wypiękniałaś ((Nie ręczę za siebie,
jeśli jeszcze raz usłyszę, że wypiękniała.)) oraz zauważyłem, że lepiej
panujesz już nad mocą ((Wspaniale, zwłaszcza, że przed
chwilą zamroziła wam podłogę w korytarzu.)) <I podłogę w sypialni.>. Twoja kolej.
- Po pierwsze dziękuję
za komplementy. Po drugie nie jestem aż taka niska <Jestem po prostu niskopienna!>. Po trzecie od zawsze panowałam na moją mocą ((W jednym z poprzednich rozdziałów powiedziałaś, że nie do
końca. Zdecyduj się, pustaku. I przed chwilą zamroziłaś im podłogę w
korytarzu.)) <I wspominała o
parokrotnym wymrożeniu połowy miasta. Przechwala się karton i tyle.>. A po czwarte tak, Raily mówił mi, że to
nieładnie podsłuchiwać ((Mogłabym przysiąc, że to było
pytanie retoryczne…)) <Bo to było
pytanie retoryczne, ale żeby to zrozumieć potrzeba co najmniej ośmiu szarych
komórek, a nasza Sue ma najwyżej cztery.>- wysyczałam w jego stronę ((Wunsz!)).
Jego twarz pozostawała
bez wyrazu, a ekipa się nie odzywała dlatego ponownie przerwałam ciszę, która
zaległa między nami- tak w ogóle jakie macie moce? Oprócz Raily' ego bo to już
wiem ((Ale Dola nie wie. A chciałaby się dowiedzieć.)) -
spytałam już spokojniejszym tonem.
-Ja panuję nad nocą,
czyli nic nowego i nad wodą, czyli coś nowego- ((To
zdanie istnieje, czyli nic nowego i prawdopodobnie coś znaczy, czyli coś
nowego. Kurde, nawet moja parafraza brzmi źle.)) powiedział
niebieskowłosy ((A nie byłoby wygodniej napisać
„Anderos”? Uniknęłabyś niepotrzebnego błędu.)). To już wyjaśniło jego
nietypowy wygląd. <Oszlag. Dola! Od
czerwca jestem hydrokinetykiem i mam władzę nad wodą! *o*> ((Nie, nie jesteś, ty tylko końcówki masz niebieskie.))
-Ja panuję nad ogniem
i nad dniem ((Na czym polega panowanie nad dniem? W
jaki sposób może to być przydatne?)) <Nigdy
nie zaatakuje cię wąpierz czy inne nocne zło. Nie ma nocy? Nie ma problemu!>. To drugie zyskałem dwa lata temu- odparł Mikael.
Zwróciłam się w stronę szarookiego.
-Jak już zdążyłaś
zauważyć to nadal potrafię czytać w myślach na dodatek potrafię robić co zechcę
z metalem. ((Dobra, teraz to prawie z krzesła spadłam.
Ałtorka wymieszała Magneto i Profesora X. #oryginalność)) <Hell yeah! Evangeline Samos is here! Gdybym nie
wiedziała, że ałtoreczka przeczytała „Czerwoną Królową”, pomyślałabym, że to
przypadek. Ale nie. #chamska_kalka>
-Z metalem?
-Tak((.))
Thomas <Evangeline> wyciągnął rękę nad swoją skórzaną kurtką, a z tej natychmiast oderwał się
kawałeczek metalu <*dramatyczne
zachłyśnięcie się powietrzem*> ((Czy ten kretyn właśnie zepsuł sobie skórzaną (czyli drogą)
kurtkę, tylko po to, żeby zademonstrować merysójce swoje bezużyteczne w
codziennym życiu zdolności?)) <ŻADEN
POWÓD NIE JEST WYSTARCZAJĄCY, ŻEBY NISZCZYĆ SWOJĄ SKÓRZANĄ KURTKĘ. ŻADEN I
NIGDY.> . Miał ich jeszcze
kilka na kurtce. Wykonał ruch nadgarstkiem i zwykły prostokącik <Why. Kto normalny nosi na kurtce prostokątne
kawałeczki metalu? Żeby to chociaż ćwieki były...> ((To prostokątne
ćwieki.)) <Whyyy...?> zmienił się w kulę. Następnie uformował się w kształt pocisku
i wystrzelił przed siebie. Mikael machnął ręką i pocisk w pewnej części się
stopił ale nadal lecial<*ł> przed siebie. Jakiś granatowy cień zaczął
gonić ów przedmiot aż w końcu go opletł ((Ja już nie
wiem, jak mam komentować te błędy.)) <Przeczytałam
„opętał”... Mój mózg robi co może, żeby odrzucić raka!>
(( ))
i próbował zmiażdżyć.
Jak się później okazało pociskowi nic się nie stało ((To
musi być zajebiście duży pokój, skoro ten pocisk ciągle leciał i leciał, i
jeszcze w ścianę nie trafił.)) <Albo
to z pociskiem jest coś nie tak i sobie orbituje dookoła MerySó Wszechmocnej
:”) >. Natomiast cień wrócił do
właściciela((,)) czyli Anderosa((,)) i znikł ((Wzioł i
umar.)). Nagle kawałek metalu zaczął lecieć w moją stronę. Co prawda
najpierw wziął łuk, a następnie poszybował do mnie. Raily wiatrem próbował
zmienić kierunek jego lotu((,)) ale nic to nie
dawało. Zerknęłam na Thomasa, który z beznamiętnym wyrazem twarzy wpatrywał się
we mnie, jakby czekał aż coś zrobię ((Jeśli to próba
zabójstwa Sue, to cofam tamtego kretyna. Już cię lubię.)) <*trzyma kciuki* Dawaj, Tom! Świat będzie ci
wdzięczny!>.
Spokojnie wyciągnęłam
przed siebie rękę i uformowałam identyczny pocisk tylko z lodu. Posłałam go z
całą moją siła ((*ą)) ten drugi. <I
teraz nasuwa mi się pytanie ile lodu potrzeba, żeby zatrzymać pocisk? Logika
podpowiada mi, że dużo więcej, ale kim jestem, żeby mówić Sue, że znowu gwałci
poprawność i sens?>
Rozbił się na
kawałeczki. Ale o dziwo nie ten mój. Tylko ten od ciemnowłosego. ((Po pierwsze: to nie była próba zabójstwa, więc jednak go
nie lubię. Po drugie: kto się spodziewał, że merysójka jest taka potężna?)) <A po trzecie: od kiedy lód jest bardziej wytrzymały
od pocisku?> ((Od teraz.))
Popatrzyłam na
wszystkich obecnych w salonie. Wszyscy byli zszokowani. Włącznie z szarookim <i Apo. Zwłaszcza ta druga, sprawiała wrażenie jakby
coś w jej mózgu złamało się na pół. Po chwili w ciszy dało się usłyszeć
gruchnięcie jej spadającej szczęki.>. ((Właśnie do nich dotarło, że mają do czynienia z
Mary Sue.))
- To może zaczniemy
już próbę? <Zapomniałam już po co tam
przyleźli... Sue chyba też, skoro zdążyła się nawet wyspać > < >- zapytałam nieśmiało((,))
próbując przerwać nieprzyjemną ciszę. Wszyscy zgodzili się jednocześnie ((zjadając kropkę))
***
Próby minęły nam na
śmianiu się<,> ale również graniu i śpiewaniu, a przecież
dlatego tam byliśmy. Na sam koniec zaśpiewaliśmy Fire (media polecam😘👌) ((Ech… O gustach się nie dyskutuje. I konia z
rzędem temu, kto powie mi czy na wokalu jest chłop, czy kobieta.)) <Już spieszę z wyjaśnieniami, Dolu! Oryginalna
piosenka (autorska/rockowa, ku mojej zgrozie) śpiewana jest przez pana imieniem
Gavin DeGraw. -> https://www.youtube.com/watch?v=sbbYPqgSe-M >. Ja
śpiewałam, Mikael grał na skrzypcach, które ślicznie pasowały do jego włosów. <Sprzeciw! Ni cholery nie potrafię znaleźć skrzypiec w
„Fire”!>
Anderos grał na
keyboardzie, który również pasował do jego włosów<:>
((Zastanawiam się, czy ałtorka wie, że ten
keyboard tylko wygląda na niebieski przez światło.)) <Pamiętasz, że uznała za nazwę ścigacza „Kawasaki
Ninja Black”, bo Google tylko próbował doprecyzować kolor tego biednego
Kawasaki Ninja? A i tak wkleiła takiego srebrnego ...>
Thomas grał na czarnej
gitarze elektrycznej ((Jestem rozczarowana,
spodziewałam się szarej.))
A ja na fioletowej ((Ale fioletowa nie pasuje ci do włosów! Toż to wstyd!)) <Bardziej proroctwo >.< > ((Apo, nie spoileruj.)) gitarze elektrycznej. W sumie śpiewałam też z
Raily'<*wyrywa spację z wyrazu i tłucze
ałtorkę po łbie*> m<,>
ale ja musiałam robić coś jeszcze ((jako prawilna Mary
Sue)) dlatego grałam na gitarze.
<Mam dziwne wrażenie, że Raily jest chorobliwie nieśmiały i boi się
występować solo. Jak inaczej wytłumaczyć, że śpiewając w zespole szukał
wokalisty?>
((Serio? Skrzypce, keyboard i dwie gitary. A
gdzie, no nie wiem, SEKCJA RYTMICZNA? JA WIEM, ŻE WSZYSCY ŚMIEJĄ SIĘ Z BIEDNYCH
BASISTÓW I PERKUSISTÓW, ALE ONI NAPRAWDĘ SĄ POTRZEBNI. BARDZO POTRZEBNI. BEZ
NICH ZESPÓŁ SSIE))
Powiem tyle. Ten
zespół jest genialny!^^ ((ZESPÓŁ NIE MOŻE BYĆ GENIALNY
BEZ BASU I PERKUSJI.))
<>
Już nie umię ((Łohohoho, tę wersję widzę pierwszy
raz.)) się doczekać kiedy będzie jakiś nasz pierwszy występ w nowym
składzie. <Dziecko drogie, wy to
powinniście mieć absolutny zakaz na robienie muzyki dopóki nie zmienicie
składu!> ((Dopóki nie znajdziecie basisty i
perkusisty.)) Chłopcy byli zachwyceni
tym jak śpiewam ((Oczywiście.)). Ale ja przy
Raily'm <Ha! A tutaj nie ma spacji!> to nic ((Niemożliwe.
Czy ty właśnie napisałaś, że jesteś od kogoś gorsza?)).
(())
On potrafi zahipnotyzować ludzi swoim głosem ((Ej, skoro mają takiego dojebanego śpiewaka, to po cholerę
im Rejwen? Nie lepiej byłoby wziąć do zespołu, no nie wiem, BASISTĘ I
PERKUSISTĘ?)).
<>
To druga z jego umiejętności. Oczywiście
działa to tylko na tych((,)) na których chce by
działało. Z tego co mi przedwczoraj Mel opowiadała to<,>
gdy śpiewają razem, ta moc się jeszcze bardziej potęguje. <Love is MAGIC!> Dziwne to((,)) ale z drugiej strony bardzi ((*o)) ((przewidywalne)) ciekawe.
Może zależy to od tego czy ma się partnera czy nie <*headdesk*
Equestria i Ponyville były w drugą stronę Wattpada...>. Chciałabym
aby w końcu ktoś mnie zechciał...((spacja))w
sumie to nie było tak, że nikt mnie nie adorował czy coś tylko ja ich
odrzucałam, ponieważ wiedziałam, że to nie ten jedyny. <Żodyn
nie był godny! Żodyn! A teraz płacze, że nikt jej nie chce. Rejwen, pustaku,
twój ksiunże z bajki leci z buta przez dno oceanu, bo swojego kunia utopił :)
> Miałam już kilku chłopaków i zazwyczaj wychodziło na to, że mnie
wcale nie kochali ((Widocznie mieli dobry gust.))
albo po prostu lecieli na hajs<, którego nie
mam> ((*PIENIĄDZE.)) od rodziców((,)) pomimo iż sami byli bogaci. Ja chyba nigdy nie
zrozumiem <walonych merysójek>
facetów.... ((Ja chyba nigdy nie zrozumiem ludzi,
którzy stawiają cztery kropki w wielokropku.))
Po skończonej próbie
zjedliśmy coś i poszliśmy zwiedzać budynek ((Mam
flashbacki ze „zwiedzania” izolatki Moon. To źle. I zastanawiam się, gdzie oni
pracują, że stać ich na utrzymanie takiej chaty.)) <Mają bogatych rodziców. Pracowanie jest dla
plebsu>. Jak mi chłopcy powiedzieli, nie zrobili tego wcześniej bo
nie mieli czasu. Ta jasneee.... ((Na wszystkie pióra
Quetzalcoatla, tylko trzy kropki i jedno „e”!))
Na koniec dnia już
chciałam się zmywać ((ZMYWAĆ, to ty możesz naczynia, do
domu się WRACA.)) <Mam nadzieję, że nagła
fala powodziowa zmyje Rejwen daleko poza zasięg mojego wzroku. Nie szanuję
kartona.> do domu, ale Raily powiedział bym została tutaj. Skoro
rodziców nie ma w domu ((*odhacza* Coraz bliżej do
perfekcji.)), a mój braciszek tu zostaje to ja też sobie zostane ((*ę)). Przynajmniej nie będę się nudziła w domu.
Anderos zaprowadził
mnie do pokoju naprzeciw tego, w którym się obudziłam. Dali mi jakieś swoje za
duże koszulki i poszli ((Znaczy… Będziesz spała w
czterech koszulkach? A spodnie?)) <Zszyje
dwie koszulki i zrobi sobie kieckę.>. Ja wzięłam prysznic i położyłam
się mięciutkim, wielkim łóżku z((e)) srebrną
pościelą i odpłynęłam.
🎵🎵🎵🎵🎵🎵🎵🎵🎵🎵🎵🎵🎵🎵
Wybaczcie<,> że tak późno rozdział<.>
Nauka :'( ((Na naukę polskiego to zbyt dużo czasu chyba nie poświęcasz, co?)) <Czego ona się tak właściwie uczy, że nie widać żadnych postępów?!>
Nauka :'( ((Na naukę polskiego to zbyt dużo czasu chyba nie poświęcasz, co?)) <Czego ona się tak właściwie uczy, że nie widać żadnych postępów?!>
Kogo wolicie?
#TeamMikael
#TeamThomas
#TeamAnderos
#TeamMikael
#TeamThomas
#TeamAnderos
<Tylko
#TeamApo&Dola! Nic innego się nie liczy!>
Rozdział nie sprawdzany ((I myślisz, że teraz czytelnicy
wybaczą ci wszystkie błędy?))
(())
<Dla
takich pomyłek ewolucji istnieje specjalne miejsce pod piekłem. Jak można
opublikować coś bez chociażby pobieżnego skontrolowania tego?>
Rozdział 6
Te kilkanaście dni minęło jak z płatka. Albo
chodziłam na próby do chłopaków, albo gdzieś się wybierałam z dziewczynami. <Hej, Rejwen! A obowiązek pobierania nauk do
osiemnastego roku życia? A sensowna szkoła? Masz świadomość tego, że z twoją
mocą dostaniesz robotę co najwyżej na całorocznym lodowisku albo w knajpie jako
maszyna do lodu?> Dzień Przyjęcia zbliżał się nieubłaganie((,)) niestety tak samo jak moje urodziny. Nie
wiedziałam co o tym myśleć ((Zdążyłyśmy zauważyć, że myślenie
nie jest twoją mocną stroną.)) <Cztery
szare komórki robią swoje :”) >. Wiem, że równie dobrze nic takiego
wielkiego nie musi się wydarzyć, ale z drugiej strony bałam się. Bałam się, że
tego dnia nie zapomnę do końca życia. ((Tak właściwie,
to po cholerę ty to wyśrodkowałaś?))
W końcu nadszedł ten
dzień. Ponieważ miałam urodziny, od rana dostawałam prezenty i życzenia
urodzinowe związane z moją osiemnastką ((Apo, spójrz!
Napisała to!)) <*podnosi puszkę coli w
geście toastu, krzywiąc się w imitacji zbolałego uśmiechu* Jeej, raz jej
wyszło...>. W końcu miałam tego serdecznie dosyć. ((Tak, wiem, że już dwa razy wstawiałam ten gif, ale muszę.))
Nie
tylko rodzina, której nie wiadomo skąd nagle tyle się wzięło, dawała mi
prezenty. Cała okolica musiała mi do cholery dawać jakieś prezenty i życzenia! ((Merysójka musi być w tym społeczeństwie ważniejsza od
cholernego prezydenta, skoro cała wieś zjeżdża się, żeby wręczyć jej cholerny
prezent na cholerną osiemnastkę.)) Oczywiście podarunki odkładałam do
wolnego pokoju, który był zaraz obok mojego. Powiem tyle, jeszcze parę rzeczy u<*i> ja tam nie wejde ((*Ę, ty tępa zakało ludzkości.)). No ludzie! Rozumiem
osiemnastka osiemnastką no ale bez przesady! <Sygh!
Czy ty się aby nie czujesz zbyt swobodnie, wywłoko? To ma być opowiadanie
FANTASY czy pieprzony pamiętnik lepszego alter-ego w
ZDupyWziętmMieścieICzasie?!> ((Ja naprawdę
nie wiem, jak ałtorka to robi, ale jej opowiadania wkurwiają bardziej niż o
wiele gorzej napisane raki. Nawet analizując „Mój Hogwart” nie byłam tak blisko
załamania nerwowego, a ona nawet nie profanuje żadnego uniwersum, które lubię.
To chyba talent.)) Potrzebowałam świeżego powietrza. Wyszłam na balkon((, na którym czekała wściekła Dola z siekierą. The End.)) i
usiadłam na bujanym czarnym fotelu.
Wpatrywałam się w dal((,)) póki nie usłyszałam głosów moich przyjaciółek. W końcu trzeba być wyszykowanym na dzień Przyjęcia. Jest taka tradycja, że w tym dniu dziewczęta ubierają stroje balowe, wyjściowe tak samo jak chłopcy. Ja robiłam moim przyjaciółkom piękne fryzury, a Cortny robiła nam makijaż. Gdy w końcu zostaliśmy wyszykowane wygla((*ą))dałyśmy mniej więcej tak:
Wpatrywałam się w dal((,)) póki nie usłyszałam głosów moich przyjaciółek. W końcu trzeba być wyszykowanym na dzień Przyjęcia. Jest taka tradycja, że w tym dniu dziewczęta ubierają stroje balowe, wyjściowe tak samo jak chłopcy. Ja robiłam moim przyjaciółkom piękne fryzury, a Cortny robiła nam makijaż. Gdy w końcu zostaliśmy wyszykowane wygla((*ą))dałyśmy mniej więcej tak:
Charlotte miała
śliczną jasno zieloną sukienkę, która idealnie do niej pasowała. Włosy
delikatnie podkręciłam na końcach i spięłam grzywkę. Na nogach miała buty pod
kolor sukni. Każdy z nas wiedział ((Aż płeć
zmieniłyście z tego stresu.)), że pójdzie w jednej kreacji, a wróci w
drugiej. Po prostu nowa moc oddziałuje na nasz wygląd przy okazji zmieniając
strój.
(())
((Co. Ale… JAK? JAK TO
DZIAŁA?)) <Fuck. This. Shit. I’m. Done.>
((I,
oczywiście, kolejne zdjęcia. *liczy do dziesięciu*)) Cortny ubrana była w czarną((,)) długą suknię wykonaną z koronki, z odkrytymi
plecami. Na nogach czarne wysokie szpliki ((„Szpliki”
to pewnie takie specjalne obuwie dla merysójek i ich inteligentnych inaczej
przyjaciółek.)), a w uszach długie błyszczące ((przecinki))
kolczyki. Włosy upięłam ((jej)) w
wysokiego koka, w którego wpięłam czarne wsuwki, które kontrastowały z jej
jasnymi włosami.
Melanie miała białą,
zwiewną, koronkową sukienkę. Na nogach białe baletki ((Baletki? Nie
szpliki?))(Mel nienawidzi obcasów, chyba, że są to trampki na koturnach)
<KOTURNA NIGDY NIE BĘDZIE OBCASEM>.
Włosy spięłam w niskiego koka, w którego dodałam srebrną opaskę.
((Melanie
jest Azjatką.)) Ja ubrałam na
siebie niebieską((,)) zwiewną sukienkę,
przepasaną srebrnym szerokim pasem. Włosy postanowiłam zostawić rozpuszczone,
jedynie delikatnie podkręcone na końcach. Na nogach miałam śliczne połyskujące
niebieskie szpilki ((*szpliki)), w których
(pomimo że nienawidze ((zasad ortografii)) i ((interpunkcji)) obcasów((,))
i zakupów) zakochałam się od pierwszego wejrzenia.
((MAM DOŚĆ,
ŻARTY SIĘ SKOŃCZYŁY. WSADŹ SOBIE W DUPĘ TE ZDJĘCIA, AŁTORKO, OBRAŻASZ MNIE
NIMI. SRAM NA TO OPKO.)) <*pada na posadzkę i rozpłaszcza się jak tylko potrafi, chwytając za
wszystko w zasięgu* MAM TO GDZIEŚ! DALEJ NIE IDĘ!> ((*podnosi wyrywającą się Apo za
kołnierz* IDZIESZ! NIE ZOSTAWISZ MNIE!)) Każda z tych kreacji miała pewnien <Co.>
((Eeee… Pewnie + Panien = Pewnien?)) związek z
naszą mocą. Miała ją symbolizować i pokazać innym jaka ona mniej wiecej jest ((W takim razie Charlotte powinna założyć uniform z Ikei.)).
Gdy już ubrane zeszłyśmy na dół nie obyło się od uścisków i zdjęć naszych rodziców ((Powitały was zdjęcia rodziców?)) <Rodzice strzelali sobie fotki?>. W końcu to w tym dniu miałyśmy zostać nakierowane na drogę naszego życia poprzez otrzymanie drugiego daru. <Lodowisko *szepcze sugestywnie* Lodowisko albo knajpa.>
Gdy już ubrane zeszłyśmy na dół nie obyło się od uścisków i zdjęć naszych rodziców ((Powitały was zdjęcia rodziców?)) <Rodzice strzelali sobie fotki?>. W końcu to w tym dniu miałyśmy zostać nakierowane na drogę naszego życia poprzez otrzymanie drugiego daru. <Lodowisko *szepcze sugestywnie* Lodowisko albo knajpa.>
Wszystkie byłyśmy
okropnie podekscytowane. Każda z nas ciągle coś mówiła<,>
by tylko się ciutke uspokoić((,)) ale i tak((,)) i tak okropnie nam odbijało.
<>
W końcu chłopcy po nas
przyszli i polecieliśmy na smokach do wielkiego budynku, w którym to wszytstko ((ONA ZNOWU TO ZROBIŁA.)) się odbywało. Miał on dużą
dziurę w środku dachu i cały był wykonany z czarnego kamienia nadając mu
tajemniczy i zarazem przerażający wygląd ((OPISY TEŻ
SOBIE WSADŹ.)).
Weszliśmy do środka i
udaliśmy sie ((*Ę)) do Wielkiej Sali <Hogwart dotarł aż tutaj o.o > ((Przynajmniej są duże litery)). To właśnie tam
otrzymaliśmy swój drugi dar ((Już go otrzymaliście?
Miło, ałtorko, że wspominasz.)) <Time
skiiiip~>.
Był tylko jeden taki dzień w całym roku, w którym było możliwe dostać tę moc. I był on dzisiaj. ((W pobliskich szpitalach lekarze już toczą walkę z rodzącymi kobietami. Było to niesamowicie trudne zadanie, bo gdy gówniarz wyjdzie, to za cholerę nie chce wleźć z powrotem. Życzmy im powodzenia, żeby tego dnia nikt się nie urodził, bo jeszcze będzie potężniejszy niż merysuka.)) Wszystko odbywało się w miarę szybko i sprawnie. Po prostu wyczytywali cię, stawałeś na okręgu, który znajdował się tuż pod dziurą w dachu i otrzymywałeś moc ((Ale ktoś ci ją w jakiś sposób przekazywał? Spływała na ciebie w postaci światła? To bolało? Łaskotało? Ja naprawdę chcę się czegoś dowiedzieć! Pragnę opisów!)) <No stawałeś w kółeczku i działy się rzeczy niestworzone. Pachnie zlotem hipisów.-. >. Działo się to w sumie głównie za sprawą księżyca, który co roku w ten dzień był w pełni i był tak wielki i jasny, jak nigdy ((Tylko przez ten jeden dzień w roku był w pełni.)) <Mam rozumieć, że tego jednego dnia księżyc chciał sobie popatrzeć na dzieci i podlatywał bliżej planety? Tak bez szansy na kolizję ciał niebieskich i zagładę życia na planecie...?>.
Dzięki osobą ((*om)), które potrafią panować nad nocą, księżyc pozostaje na niebie tak długo jak tylko chcą i noc może trwać nawet 24h ((Aha, czyli panowanie nad nocą oznacza zdolność do przedłużania jej w nieskończoność. Więc panowanie nad dniem będzie pozwalało robić to samo z dniem. Apo, chyba mamy zwycięzców w konkursie na najbardziej bezsensowną moc. *fanfary*)) <Co stanie się z niebem, jeśli ci, którzy panują nad dniem użyją swoich mocy w tym samym czasie, co ci, którzy panują nad nocą? Mam trzy teorie: Po pierwsze nastanie nieskończony paradoks półmroku. Po drugie słońce i księżyc zaczną zapierniczać po niebie jakby ścigała je armia nieumartych, tworząc coś na kształt migającego światła dyskoteki. I po trzecie niebo zrobi się w plamki czarnego i niebieskiego. Innych wyjść nie dopuszczam, bo nie prowadzą do końca świata.> . Anderos już po raz drugi będzie wykonywał tę czynność. Nie jest to obowiązek<,> ale kiedy już to robisz, czujesz się zaszczycony i dumny, że zgłosiłeś się do tej roli ((Czujesz się dumny, że się ZGŁOSIŁEŚ? Czy większym zaszczytem nie byłoby, gdyby ktoś odpowiedzialny za ten cały cyrk WYBRAŁ CIĘ?)) <Za dużo w tym przypadku. Imperatyw nie lubi przypadków.>.
Był tylko jeden taki dzień w całym roku, w którym było możliwe dostać tę moc. I był on dzisiaj. ((W pobliskich szpitalach lekarze już toczą walkę z rodzącymi kobietami. Było to niesamowicie trudne zadanie, bo gdy gówniarz wyjdzie, to za cholerę nie chce wleźć z powrotem. Życzmy im powodzenia, żeby tego dnia nikt się nie urodził, bo jeszcze będzie potężniejszy niż merysuka.)) Wszystko odbywało się w miarę szybko i sprawnie. Po prostu wyczytywali cię, stawałeś na okręgu, który znajdował się tuż pod dziurą w dachu i otrzymywałeś moc ((Ale ktoś ci ją w jakiś sposób przekazywał? Spływała na ciebie w postaci światła? To bolało? Łaskotało? Ja naprawdę chcę się czegoś dowiedzieć! Pragnę opisów!)) <No stawałeś w kółeczku i działy się rzeczy niestworzone. Pachnie zlotem hipisów.-. >. Działo się to w sumie głównie za sprawą księżyca, który co roku w ten dzień był w pełni i był tak wielki i jasny, jak nigdy ((Tylko przez ten jeden dzień w roku był w pełni.)) <Mam rozumieć, że tego jednego dnia księżyc chciał sobie popatrzeć na dzieci i podlatywał bliżej planety? Tak bez szansy na kolizję ciał niebieskich i zagładę życia na planecie...?>.
Dzięki osobą ((*om)), które potrafią panować nad nocą, księżyc pozostaje na niebie tak długo jak tylko chcą i noc może trwać nawet 24h ((Aha, czyli panowanie nad nocą oznacza zdolność do przedłużania jej w nieskończoność. Więc panowanie nad dniem będzie pozwalało robić to samo z dniem. Apo, chyba mamy zwycięzców w konkursie na najbardziej bezsensowną moc. *fanfary*)) <Co stanie się z niebem, jeśli ci, którzy panują nad dniem użyją swoich mocy w tym samym czasie, co ci, którzy panują nad nocą? Mam trzy teorie: Po pierwsze nastanie nieskończony paradoks półmroku. Po drugie słońce i księżyc zaczną zapierniczać po niebie jakby ścigała je armia nieumartych, tworząc coś na kształt migającego światła dyskoteki. I po trzecie niebo zrobi się w plamki czarnego i niebieskiego. Innych wyjść nie dopuszczam, bo nie prowadzą do końca świata.> . Anderos już po raz drugi będzie wykonywał tę czynność. Nie jest to obowiązek<,> ale kiedy już to robisz, czujesz się zaszczycony i dumny, że zgłosiłeś się do tej roli ((Czujesz się dumny, że się ZGŁOSIŁEŚ? Czy większym zaszczytem nie byłoby, gdyby ktoś odpowiedzialny za ten cały cyrk WYBRAŁ CIĘ?)) <Za dużo w tym przypadku. Imperatyw nie lubi przypadków.>.
Stresowałam się ciutkę
<Ohh... What the
hell is wrong with u, stupid monkey?!> bardziej niż wszyscy. W końcu dziś się
urodziłam ((Tak właściwie, to urodziłaś się osiemnaście
lat wcześniej. I, chwila, czy dzień Przyjęcia jest świętem ruchomym? Bo jeśli
nie, to… NASZA MARY SUE JEST TYM DZIECIAKIEM, O KTÓRYM AŁTORKA WSPOMINAŁA W
PIERWSZYM ROZDZIALE, KTÓREGO LEKARZOWI NIE UDAŁO SIĘ WCISNĄĆ Z POWROTEM W
MATKĘ! TO ONA JEST TYM JEDYNYM, NIEPOKONANYM, POTĘŻNYM CHUJ-WIE-CZYM!)) <THE CHOSEN ONE! CHOSEN ONE OF OTHER CHOSEN ONES!>.
Może się wydarzyć coś niezwykłego, a równie dobrze może nie wydarzyć się nic. <Wspominałaś.>
Owszem zdarzały się przypadki, że któraś dziewczyna lub
któryś chłopak nie otrzymali drugiego
daru. Wtedy mogli spróbować za rok, ale nikt im nie obiecywał, że wtedy im się
uda.
Jako iż moje nazwizko
(())
((CZY JA
DOBRZE WIDZĘ? ONA NAPRAWDĘ TAK ZAPISAŁA TO NIEZWYKLE PROSTE SŁOWO? MOJE OCZY!
APO, WYDŁUB MI OCZY!)) <*włącza mikser* Najpierw ty, potem ja!> zaczyna się na Z i brzmi ono Zallass to troszkę
sobie poczekam na swoją kolej. Tak, jest to tak głupie, że wczytują cię
alfabetycznie. Jakby nie mogli nas prosić byśmy ustawili się w kolejkę i
podchodzili po kolei<,> no ja nie wiem
((Oczywiście. Co za kretyn wymyślił, żeby podchodzić w
ustalonej kolejności, jak dorośli ludzie? Przecież lepiej będzie, gdy cały tłum
osiemnastolatków zacznie się wciskać w kolejkę, popychać, przepychać i
przewracać niczym bydło.)).
Usłyszałam jak
wyczytują Charlotte. Wszystkie 3 <*trzy, na
litość czegokolwiek> wstrzymałyśmy oddech. Lotte niepewnie weszła na
podest i od razu delikatnie uniosła się nad ziemię. Otoczyło ją jasne światło<,> całkowicie ją zakrywając. Gdy dotknęła
ziemi, zmieniła się nie do poznania. Jej włosy były czarno<-> zielone, zielone pewnie na wzgląd na jej
pierwszą moc. Natomiast jej suknia z niewinnej zielonej zmieniła się w obcisłą,
białą, cudowną suknię ((No po prostu moc-stylistka!
Niebywałe!)). Ale chyba największe wrażenie robiły jej oczy. Były
niebieskie z nutką zieleni i jeszcze czegoś ((Sue musi
mieć sokoli wzrok, skoro z takiego oddalenia ujrzała kolor oczu przyjaciółki.)).
Praktycznie większość kolorów została wymieszana.
((I’M OUT.
APO, BIERZ MIECZ. WYSTARCZY JUŻ TYCH ZDJĘĆ.))
<>
Po
jakimś dłuższym czasie, usłyszeliśmy jak wywołują Cortny. Pewnie staneła ((*Ę, kartonie.)) na podeście i uniosła głowę.
Otoczyły ją niebieskie i czarne cienie. Gdy opadły ujrzałyśmy zupełnie inną
osobę. Zamiast jasnych blond włosów na jej głowie gościły granatowe loki. Oczy
przybrały ciemno granatowy kolor ((Granatowy z
definicji jest ciemnym kolorem. Nie musiałaś tego podkreślać.)), ale
największe wrażenie robiła jej suknia ((Czej, czy w
przypadku chłopaków ta moc-stylistka zmienia im kolor garnituru?)).
Kobieta w szacie ponownie zapytała ((Ponownie? Ten
pierwszy raz chyba mi umknął. I JAK WYGLĄDAŁA TAMTA SUKNIA?)) <ZARAZ BĘDĄ ZDJĘCIA>:
-Jaką moc otrzymałaś?
-Szybkość
-odpowiedziała Cortny ((Widocznie Charlotte nie jest na tyle ważna w
tym społeczeństwie, żeby ktoś interesował się jej nową mocą.)) <A na cholerę jej szybkość? Będzie sportsmenką z
legalnym dopingiem?>
((OH, FUCK
YOU.)) Później nadeszła kolej na
Mel. Swobo((Jeszcze literka „d” by się tu przydała.))nie
stane((*Ę))ła na podwyższeniu i czekała na to co
się stanie. Uniosła sie ((*Ę)) nad ziemię i
delikatnie podniosła ręce. Otoczyła ją krystalicznie czyta woda ((Woda, która umie czytać.)) <I
w dodatku robi to krystalicznie :”) >. A gdy dotknęła ziemi również
nie wyglądała jak normalna ona ((W sensie, ta ziemia
nie wyglądała jak normalna ziemia. Albo to chodzi o tę wodę co umie czytać.)).
Jasno<A bier mi stąd spację!>
niebieska suknia uoso<*a>biała wodę,
którą otrzymał ((Wow, nie dość, że ta moc jest
stylistką, to jeszcze płeć zmienia!)) <Ehkem...
Gender... Ekhem...> i wiedział to każdy. Oczy przybral<*ł>y jasno niebieski kolor, ale to włosy
zrobiły u niej największe wrażenie. Były po prosty kolorowe ((Znaczy proste i kolorowe?)). Poczynając od
niebieskiego<,> a kończąc na
niebieskim ((Nieno, to faktycznie ogrom barw! Tęcza to
się schować może!)) <To musiało być
naprawdę dużo odcieni niebieskiego... Moc dorabia sobie jako lakiernik, że ma
taki asortyment?>. To właśnie te kolory królowały na głowie Melanie.
Kobieta nawet się nie pytała co dostała. ((Moc skieruje
Melanie w stronę najbliższego basenu na stanowisko ratowniczki. W sumie lepsza
robota niż w Ikei.))
Po okropnie długim
czasie nadeszła w końcu moja kolej. Spojrzałam na podest<,> na którym zaraz mam stanąć i ruszyłam przed siebie.
Weszłam na niego i czekałam.
Nic się nie działo. Zdenerwowana zerknęłam na Raily' ego. On tylko się patrzył na mnie z niepokojem. Nagle uniosłam sie ((*ę)) nad ziemię ((Brace yourselves, potężna, zdarzająca się raz na sto lat i bezużyteczna moc is coming.)) <*gorączkowo szuka dłonią krzyża*>. Ale nie na kilka centymetrów czy ci<*o> najwyżej metr tak jak wszyscy inni((, o nie, musiałam unieść się o wiele wyżej, żeby już od razu było wiadomo, że otrzymam jakąś w chuj potężną, merysójczą moc.)). Uniosłam sie ((*ę)) tak około 5 <pięć>, 8 <osiem> metrów w górę ((i jebłam głową w sufit. The End.)). Spojrzałam na księżyc, przyciągał mnie. <Mam nadzieję, że wyciągnie cię z atmosfery, merysuko.> Widziałam światło spływające z niego na mnie. Uniosłam wysoko ręce<,> a głowę odrzuciłam w tył. Poczułam coś przyjemnego na policzku. Było takie delikatne i tak fajnie łaskotało mój polik ((Co ci łaskotało?)) <Gwarę. Gwarę jej łaskotało, bo poprawna polszczyzna ssie i jest rozrywką dla plebsu.>, że nie chciałam otwierać oczu. Ale niestety jestem okropnie ciekawska. Otwarłam oczy i ujrzałam...błyskawicę! Dokładnie tak! ((No nie mów!))
Nic się nie działo. Zdenerwowana zerknęłam na Raily' ego. On tylko się patrzył na mnie z niepokojem. Nagle uniosłam sie ((*ę)) nad ziemię ((Brace yourselves, potężna, zdarzająca się raz na sto lat i bezużyteczna moc is coming.)) <*gorączkowo szuka dłonią krzyża*>. Ale nie na kilka centymetrów czy ci<*o> najwyżej metr tak jak wszyscy inni((, o nie, musiałam unieść się o wiele wyżej, żeby już od razu było wiadomo, że otrzymam jakąś w chuj potężną, merysójczą moc.)). Uniosłam sie ((*ę)) tak około 5 <pięć>, 8 <osiem> metrów w górę ((i jebłam głową w sufit. The End.)). Spojrzałam na księżyc, przyciągał mnie. <Mam nadzieję, że wyciągnie cię z atmosfery, merysuko.> Widziałam światło spływające z niego na mnie. Uniosłam wysoko ręce<,> a głowę odrzuciłam w tył. Poczułam coś przyjemnego na policzku. Było takie delikatne i tak fajnie łaskotało mój polik ((Co ci łaskotało?)) <Gwarę. Gwarę jej łaskotało, bo poprawna polszczyzna ssie i jest rozrywką dla plebsu.>, że nie chciałam otwierać oczu. Ale niestety jestem okropnie ciekawska. Otwarłam oczy i ujrzałam...błyskawicę! Dokładnie tak! ((No nie mów!))
(())
Wystraszyłam
się((,)) ale po chwili odetchnęłam głe((*Ę))boko i uspokoiłam się. Znajdowałam się w wielkiej
kuli z piorunów. <Cześć Mare Barrow! Evangeline
zajęła ci miejsce w opku! ^ ^ #chamska_kalka> Widziałam ((się)) ludzi, którzy patrzeli z przerażeniem na to co
działo się tu, na górze. ((Oni jeszcze nie wiedzą, że
to merysójka i że musi być potężniejsza niż oni wszyscy razem wzięci. Perunie,
bardziej kliszowo się nie dało?)) <Nope.
Klisza też ma swoje granice ‘-‘ > Zakręciło mi się
w głowie po czym delikatnie((się)) spoczęłwm <*wzdech*
Ałtorko, najwyraźniej nie wiesz, że te śmieszne podkreślenia wyrazów na
czerwono nie służą uhonorowaniu twojej przezajebistości. One oznaczają BŁĘDY,
tak? No więc uszanuj to, że komputer się stara, próbuje być miły i pomóc ci.
Wcale nie musiał tego robić, bo ja na jego miejscu podkreśliłabym ci cały tekst
i wywaliła wattpada, żebyś więcej nie grzeszyła.> na ziemi. Zanim
zemdlałm <po raz drugi w ciągu paru dni.
Naprawdę powinnam pogadać o tym z lekarzem, ale jestem MerySó, więc nagłe
omdlenia są u mnie na porządku dziennym.> udało mi się dostrzec, że
mam na sobie śliczną fioletową suknię, a moje włosy są fioletowo białe. <Ona mdlejąc zauważyła kolor swoich włosów. Jestem pod
wrażeniem O.o> Potem ((się))ogarnęła
mnie ciemność... ((sięsięsięsię))
Rozdział nie sprawdzany!!! ((Ona naprawdę myśli, że to ją usprawiedliwia. To tak
uroczo naiwne.))
<>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz