sobota, 19 sierpnia 2017

TE struktury, TE pręty, TE opisy... - Życie Bez Istnienia #2

        Witamy z powrotem w drugiej części przygód Bolesnej - nieogarniętej rekrutki Talonu! W poprzedniej części po malowniczym locie zmywarką trzy kilometry od jej domu (w POLSCE, podkreślmy), zrobieniu z Sue Daredevila (ale bez pozbawiania wzroku... prawie) i nazwaniu Reapera parówą, dziewczyna trafia pod całodobową opiekę w wybiedzonej podziemnej bazie. Zabawa dopiero się rozkręca! Dzisiaj przeczytamy między innymi bezsensowny opis parkouru i... nazwijmy to ,,walką", a przed tym o (nieistniejącej) ochronie danych osobowych wśród przestępców światowej klasy. Poznamy też głębokość dziury budżetowej najstraszliwszej organizacji terrorystycznej przyszłości oraz tajniki niesamowitych jednodniowych szkoleń. Miłej zabawy!
    Pamiętajcie jedno: nikt nie jest bezpieczny. Jak wykazała analiza, w słabym fan fiku z Overwatch może ucierpieć nawet Bloodborne! O.o

"Życie Bez Istnienia"
Autor: Wiidowmaker (Wattpad)

Komentują:
* <Apocalyptical>
* {Nyan}

~3~
Nie rozbierając się poszłam spać. Oczywiście przez to wszystko nie mogłam zasnąć. To nie może być sen {SKIIIIIP}... przecież wszystko czuje i to aż za dobrze. <Mnie czasem śni się coś tak realistycznego, że po przebudzeniu sprawdzam jak wygląda rzeczywistość, ale ja jestem dziwna...> Wierciłam się na łóżku patrząc raz w sufit, raz w pękniętą ścianę. Jedyne co mam to telefon {- kartonowe kopie zapomniały mi go odebrać w razie gdybym próbowała wezwać pomoc -} <Wiedzą, że jest za głupia, żeby to zrobić.>, oczywiście gorzej być nie mogło... 0%. Przypomniałam sobie, że mogę zajść < - A możesz przy okazji zejść na zawał? – zapytała Apo z nadzieją> do Sombry... przecież powiedziała że jak będę czegoś potrzebować to zgłosić się {*zajść} do niej... Wstałam z łóżka leniwym krokiemi <”leniwe krokie” > ruszyłam {*zaszłam} w stronę jej pokoju. Obok mnie był tylko jeden pokój, mieszkałam na zadupiu korytarza.
*Puk puk*
< - Kto tam?
- *strzela kostkami* Reaper Here>
Nie otwiera.
*PUK PUK KU*WA* {Naucz mnie tego przeklinającego pukania}
Mój sposób zawsze najlepszy.
Uchyliła drzwi, popatrzyła się na mnie przez moment i {ze zmęczonym ,,Ah, to ty...” z powrotem zamknęła, po chwili zakręcając dla pewności zamki} wpuściła mnie do środka.
-No chodź, szybko- szepnęła.
Oczywiście ja jak to ja mało co się nie wy*ebałam wchodząc do pokoju {Wait...wut?} <Merysójka, która SIĘ POTYKA? Teraz widziałam już wszystko>. Pierwsze co ujrzałam to pięć wielkich monitorów {Tylko pięć. Pozostałe piętnaście Reaper kazał sprzedać na ebayu żeby załatać dziury w budżecie}. Widać że babka się w tym orientuje.
-Czego chcesz?- usiadła przed monitorami {wracając do ogrywania jakiegoś biedaka w LoLu}.
-Nie mam czym naładować telefonu... 
{ -Twój problem, pequeno. Jakieś poważniejsze zmartwienia?}
-Daj mi go.
-Nie możesz mi po protu <Prot, czymkolwiek jest, brzmi jak gatunek jakiejś egzotycznej ryby lub modernistyczny płot> dać ładowarki?
-Po co ładować, no daj- znudzenie w jej głosie mnie przekonało {Przekonujące znudzenie - już powinnaś wiedzieć, że coś jest nie tak}.
Dałam telefon w jej ręce po czym położyła go na jakimś urządzeniu. {Po chwili ekran zamrugał i dało się wyczuć zapach smażonego układu scalonego.}
-Trzymaj- oddała telefon z powrotem {- Już dawno powinnam była to zrobić}.
-Noooo ja chciałam, żeby się naładował... <Noooo, ale nie masz tu nic do gadania>
-Jezu, to go włącz. {- Sombra przewróciła oczami. Ostatnim razem podobnego tekstu musiała użyć, gdy uczyła babcię obsługi laptopa. Nowa z każdą chwilą załamywała ją coraz bardziej.}
Włączyłam telefon po czym zauważyłam że jest równo 100%. <MAGIJA!>  Nie wiem co ona zrobiła, ale chętnie by mi się przydało takie coś {W sensie, bezprzewodowa ładowarka? Apple już coś takiego wynalazło chyba w 2015, a ty żyjesz w zmodernizowanej przyszłości, gdzie obok ludzi funkcjonują w pełni rozumne roboty. Wiem, że Polska to zadupie technologiczne, ale bez przesady}. <Ale to jakaś turboładowarka... Ładuje 100% w kilka sekund o.O>
-Dzięki?- powiedziałam ze zdziwieniem.
-Nie ma za co...-skierowała wzrok w jeden z monitorów { - Puta, ten noob znowu gankuje bota!}.
-No to ja już sobie pójdę.
-Ej<,> mała!- krzyknęła gdy już miałam ciągnąć za klamkę.
-Hmmm?- odwróciłam się.
<- Nie waż się ciągnąć za tą klamkę! Wystarczy, że otworzysz te drzwi jak każdy cywilizowany człowiek. – poleciła Apo, wyłaniając się z cienia w przerażającej, białej masce imitującej czaszkę i czarnym stroju.>
-W jakiej szkole się uczysz?
-Przecież byliście tam dzisiaj <No właśnie...>... i po co ci to?- zdziwiłam się. {Też mnie dziwi to nagłe zainteresowanie...Sombra nigdy nie interesuje się czymś bez powodu. Oj, lepiej się pilnuj...*scrolluje do góry, by przypomnieć sobie imię boCHaterki* Dolores}
-Matura za miesiąc?
-Nooo.. i czekam aż mnie wypuścicie, bo chciałabym zdać. {Marne twe nadzieje w kwestii  części humanistycznej}
-Nie musisz- odrzekła ze znudzeniem. <- I tak nie zdasz...>
-Łatwo ci mówić...
-Możesz mi się odwdzięczyć, wypisałam cie<*ę> ze szkoły.
-I ja mam się cieszyć!?!- krzyknęłam {kolejną masą wykrzykników. Wdowa aż poszła na skargę do dozorcy, nie mogąc dłużej znieść zakłócania ciszy nocnej}.
-Podałam powód, że wyjeżdżasz za granicę...- mówiła głosem jakby wszystko miała w dupie {Przynajmniej to jedno by się zgadzało w kwestii charakterów postaci z Overwatch} <Niestety... Tylko to.>.
-Czekaj... gdzie my dokładnie jesteśmy?
-Eh, na Gibraltar{*ze. To nie jest strasznie zagraniczna nazwa}... <- Na Gibraltar! – podchwyciła Apo, radośnie wdziewając hełm i chwytając za miecz, aby przygotować się do szarży – W imię wszechpotężnego Absurdu!>
-Hiszpania<,> mówisz?
-Wow, znasz mapę...{Dziesięć punktów dla Marysuedoru!}
-Hah! To na pewno sen, to jest wiadome! <Boli mnie ta konstrukcja... Zresztą sens wcale nie jest lepszy. Już w tych czasach możemy swobodnie podróżować po większości globu>
-Czyli myślisz, że jestem tylko w twoim umyśle? Smutne to takie. {Nawet nie wiesz jak, Sombra. Nawet nie wiesz jak...} <Chociaż jak dla ciebie to nawet lepiej – nie istniejesz naprawdę, więc profanacja twojego charakteru odbywa się tylko w głowie Dolores, podczas gdy świat nadal jest bezpieczny>
-To wszystko nie jest możliwe, żyję na jawie. {W Matriksie, kochana} <A śnisz w śnie? No bo wiesz... Zwykle żyje się na jawie>
-Czyli masz coś z głową, może mamy cię odesłać do psychiatryka? {Nah, Apo i Dola tego nie zdzierżą} <Tak po prawdzie przydałaby jej się wizyta w TYM Psychiatryku. Wiesz, Nya, krzesło elektryczne ^ ^>
-Nic mi nie jest chyba...
-Ja ci tylko uświadamiam, że to nie sen, wiem że jest to mało wiarygodne, a dla ciebie tym bardziej.
-Wiesz co... jesteś pierwszą osobą w życiu, którą polubiłam... i to tak na serio. <I to był chyba błąd, wiesz o tym, prawda Dolores?>
-Proszę, tylko się we mnie nie zakochaj {, patetico mortal} - machnęła ręką.
-Sombra to nie imię, prawda?- zastanowiłam się.
{-Jak to nie? Miałam rodziców z fazą na gotyk. Nie pytaj.}
-Eee to takie tam przezwisko... Lubie<*ę> je.
-Jak się nazywasz?- rozglądałam się po całym pokoju. {Dostrzegłam kilka plakatów z jakąś koreańską streamerką i płytę zatytułowaną ,,Lucio EP”}
-Wiesz, nie musisz wiedzieć, to nie jest istotne- zaniepokoiła się {HA. Zaniepokojona Sombra. Ten jeden dowcip ci się udał, ałtorko}.
-Czy imię jest jakieś tajemnicze, że go nie podajesz? <Cóż... Samo imię może i tajemnicze nie jest. Natomiast objęte jest swoistą tajemnicą, bo Sombra jak to dobry haker nie szasta swoimi danymi osobowymi.>
-Nie chcę o tym rozmawiać- powiedziała cichym głosem.
-No dobra, to powiedz mi coś o tej Amelii <*Amélie>, czemu ma inny odcień skóry?- zaczęłam zwiedzać jej pokój<,> dotykając co popadnie {Taki fetysz - musi sobie wszystko zmacać}.
-Ona<,> w prawdzie mówiąc {a w kłamstwie szepcząc} przeszła trudne chwile w życiu, też wszystko ma w dupie, tak jak ty. <NIE PORÓWNUJ WIDOWMAKER DO DOLORES! To tak jakbyś postawiła obok siebie rower i odrzutowiec ;-;>
-Egoistka... Jednak wiesz, pomimo wiem<,> {Wypluj te połknięte wyrazy} że jestem egoistką <Chyba znielubię to słowo, jeśli przeczytam je jeszcze kilka razy...> to i tak nie umiem tego zmienić, chcę, ale nie mogę, takie dziwne uczucie. <To brzmi tak żałośnie dramatycznie... Wiemy, jesteś Mary Sue, masz tragiczną przeszłość i w związku z tym brzydki charakter – to schemat>
*Ku*wa zaczynam wczuwać się w poetę...*- szepnęłam {Nawet nie wiesz jak potężnie mnie właśnie uraziłaś...}
-Amelia <*Amélie -.-‘’> jest taka sama, czasami da się z nią dogadać. <Nie. Na najgorsze czeluści piekielne, nie jest taka sama jak Dolores.> W sumie zaczyna wszystko pamiętać... miała kiedyś męża, sama go udusiła jednej nocy... Tak w prawdzie {i w kłamstwie} wszystko przez naszą organizacje... Amelia<*Amélie >< > była tu przede mną, ale już każdy zna jej historię, nawet nasi przeciwnicy. {Ana się kapnęła i rozgadała na fejsie, kiedy już wybudzono ją z narkozy. O tym, że Reaper to naprawdę Gabriel Reyes też już wiedzą. Moje imię też już nie jest tajemnicą, wystarczy popytać na mieście. Po co nam w ogóle te głupie pseudonimy i tajemne kryjówki?} <Dla picu. Tak właśnie działają fandomowe wikipedie w praktyce>
-Czyli jest wdową <Trupia Wdowa jest WDOWĄ? No kto by przypuszczał?!>... wasza organizacja jest tą złą, prawda? <Zależy od punktu widzenia, słonko>
-Jesteśmy przeciwko organizacji Overwatch, jeżeli przejdziesz jutro szkolenie < *niekontrolowany wybuch histerycznego śmiechu* Jednodniowe szkolenie, dobre sobie :’) >, będziesz wiedzieć więcej, Gabriel musi cię przyjąć, potrzebujemy więcej agentów. {Tych dobrych musieliśmy zwolnić, bo ich wypłaty obciążały dziurawy budżet.} Z widzenia można wywnioskować, że się przydasz < z zapachu tak połowicznie, a ze słyszenia to w ogóle się nie nadajesz, ale niech już będzie>...{zawsze to jedna żywa tarcza więcej.}
-Jeżeli będzie dużo krwi, flaki i w ogóle, to przeżyję, ale policja to już co innego- zaczęłam machać rękami. < Priorytety =.=> {Wtedy uaktywniły się zmutowane geny i Dolores wzleciała w górę, ku gwałtownemu spotkaniu z sufitem.} <Podoba mi się twoja wersja wydarzeń>
-Dobra, lepiej idź już do siebie... Gabriel się wścieknie jeśli się dowie<,> że jesteś u mnie, a ja ci o wszystkim mówię...{No w sumie...zdradziłaś jej wasze plany, obdarłaś Wdowę z otoczki tajemniczości...} <That Was A Tactical Error. Time To Kill.>
-A Gabriel... to ten ze statku z maską? <Nooopeeee. Gabriel to ten ze skrzydłami, co to jest jedną z ważniejszych głów w niebie. Wy na statku trzymacie tylko Reapera, który ponoć tożsamość ma nieznaną>
-W końcu to on ci wszczepił obce hormony. {Rozgadana to Sombra} <Bo może liczy, że jeśli powie jej za dużo, Dolores stanie się niebezpieczna dla Talonu i Reaper każe ją rozstrzelać (o ile sam tego nie zrobi)? Proszę, niech to będzie prawda ‘-‘>
-Czy ja o czymś nie wiem? Stanę się ufoludem? <Wil-kot-łakiem. Zostaniesz wikotłakiem, bo tego - w przeciwieństwie do wilkołaków- jeszcze nie było ^ ^> Zaczynam się obawiać co chcecie ze mną zrobić...{TERAZ się martwisz?}
-Podobno ma to działać tak, że po prostu wyostrzą ci się zmysły. Będziesz słyszeć, widzieć, czuć jakieś 80% lepiej, możliwe, że zachowanie też się zmieni {, na co Gabe chyba najbardziej liczył}.
-Ku*wa{,} nie chcę być cyborgiem {- Odszczekaj to - syknął Genji, wychylając się zza rogu} <Uno: Co złego jest w cyborgach? Due: Wszczepili ci tylko obce hormony, a nie metalowe płytki... Tre: CO ZŁEGO JEST W CYBORGACH?!> ... gorzej{,} jak ktoś puści bąka {Potty jokes, vol. 3}- zastanowiłam się <Co ma bycie cyborgiem do wyostrzonego węchu?>.
-Dobra{,} idź już spać- wstała z krzesła- o 5 z rana masz być na nogach.
-Pogrzało?! Ja sobie do 7.50 smacznie śpię w łóżku, {Czy ja dobrze widzę...dobrze postawiony przecinek? *.*} a wy mnie chcecie wyciągać o 5 z łóżka? <Witaj w Talonie ^ ^>
-Witaj w Szponie, Dolores {I drugi! *.*}. A teraz sobie idź- otworzyła drzwi i czekała aż wyjdę.
Położyłam się z powrotem do łóżka. Zasnęłam dość szybko. Pomyślałam sobie, że tu mogę mieć lepsze życie. {Zrobią ze mnie maszynę do zabijania, jak z Amelie i Gabriela. Hura!} Chociaż<,> w prawdzie mówiąc<,> będę tęsknić za moim telewizorem <I tylko za telewizorem>... pewnie rodzina się nie pokoi {Jak nie pokoi, to pewnie łazienek}, ale mam to gdzieś...Dobranoc moi czytelnicy! <Huat? Dolores... Czy ty znasz może Moon? O.o> {Biedna, już zaczyna sobie wyobrażać ludzi...Pewnie powiedziała to co ściany}

~4~
Przez 10 minut ktoś stał przed moimi drzwiami i pukał coraz mocniej. Męskim głosem krzyczał abym wstawała {Ale to pewnie Sombra tak dla picu udawała Reapera}. Wywlokłam się z łóżka, ogarnęłam się i spojrzałam w zegarek... 05:09. O tej godzinie jeszcze smacznie śpię w łóżku, a teraz mam o tej godzinie wstawać <C’est la vie~>. No cóż, trzeba się {o tej godzinie} przyzwyczaić. Otworzyłam drzwi, a po tamtej stronie {o tej godzinie} stał Gabriel, wkurzony ciągłym stukaniem w moje wrota <Jakże majestatycznie> {o tej godzinie}... bo tak to w sumie wygląda. {A nie mógł się do niej władować z drzwiami? <Mógł. Powinien.> WKURZONY Gabe byłby do tego zdolny. Z czegoś się chyba wzięły te dowcipy o ciężkim wychowaniu w Blackwatch...}
-Żarty sobie robisz?!-mówił ze złością.
-Człowieku, daj mi się przyzwyczaić...{W końcu to zmieniona strefa czaso...a nie, czekaj.} <Jet lag, jet lag everywhere>
Parsknął po czym powiedział, abym za nim szła. Szliśmy do sali treningowej. Po drodze słyszałam wszystko bardzo dokładnie. Wszystkie rozmowy pomiędzy pracownikami {Czyli jednak nie są tam sami? O.o} <Niebywałe>, widziałam każdy szczegół na podłodze, mogłam policzyć każdy okruszek {Ale tam muszą mieć syf > < Tyle okruszków, a przecież Gabe powtarzał Sombrze, by nie wpierdzielała herbatników na korytarzu}. Przez to wszystko bolała mnie głowa {Lacroix przypomina, na ból głowy...~} <... solidne lanie?>.
Weszliśmy do windy, po chwili zaczęliśmy zjeżdżać na dół. Gabriel milczał przez całą drogę. Niemrawy z niego facet {Ekhem, znaleźć ci definicję słowa ,,niemrawy”? Bo Reaper zdecydowanie nie należy do niemrawych} <Według słownika: niemrawy - niewykazujący energii w działaniu, niezdarny; też: świadczący o takich cechach.>
-Codziennie będzie mnie boleć głowa?- spytałam się. < - Oby... Oby...  – odpowiedziała Apo, siląc się na miły ton głosu.>
Spojrzał na mnie kątem oka.
-Przejdzie ci...{może. Nie wiem, jesteś pierwszym tego typu eksperymentem. Kazać Wdowie pobiec do kiosku po jakieś pigułki?}
Zjechaliśmy najniżej. Odczuwałam jedynie chłód... jak w lodówce.
Weszliśmy do wielkiej sali. {Uczniowie Hogwartu już zdążyli zejść na śniadanie.} W górze był zaszklony {Zaszklony? ZASZKLONY?} <No. Taki pełen wszelkiej maści szkła> pokój z widokiem na to wszystko. Pewnie stamtąd obserwują agentów {Ale kto? Tajemniczy Pan Talon? O.O} <Starszy Trener Rekrutów Reaper i Liderka Sali Sombra, okazjonalnie także w poszerzonym składzie wzbogaconym o Naczelną Kierowniczkę Robotów Ćwiczebnych Widowmaker – bo któż by inny?>. Po lewej stronie było pomieszczenie z wyposażeniem.
-Umiesz strzelać?- spytał się{, bo nie Sue,} Gabriel.
-Ty się mnie pytasz? W życiu pistoleta nie trzymałam...{Pistoleta to ja też nie, ale Reaper się chyba pytał o pistolet} <Widać, że nie.>
-Łap!- odwrócił się rzucając we mnie nóż. {The End} <Ale... Ale... On spytał czy umie strzelać, a potem rzucił jej nóż? Dlaczego...?>
-Powaliło cie<*ę> człowieku!? Chciałeś mnie zabić!? {- Gabe jedynie wzruszył ramionami. Odpowiedź chyba była oczywista. -} <Never Liked You Much <.< > Czekaj... złapałam- byłam naprawdę zaskoczona kiedy zobaczyłam ten nóż w moim ręku. {Kiedy szok minął, uświadomiłam sobie, że ze środka mojej dłoni wystaje tylko rękojeść.} <Dokładnie tak powinno to wyglądać, ale mamy tu merysójkę, więc tymczasem...>
-Kondycja widzę poprawiona. {Od kiedy potrzeba kondycji do łapania noży?!} <Można się zadyszeć przy wyciąganiu ręki ^ ^>
-A skąd wiesz, że nie miałam takiej kondycji od dawna?
Popatrzył się na mnie ze skrzywieniem. {Wyczuł okropny smród chwalącej się merysójki.}
-No dobra, nic nie mówiłam. <I słusznie.>
-Będziesz się posługiwać bronią białą. Masz tutaj dwa noże, a pokrowce nałóż na nogi {To takie dwie nogawki, które musisz naciągnąć}. Wyjdziesz {*WEJDZIESZ} na salę kiedy będziesz gotowa- po chwili wyszedł.
-Ej! Co ja mam robić! {Powiedział ci: nakładaj te dziwne pokrowce na nogi i wychodź na salę} <Bo świeżo wymienili podłogę na sali i nie chcą, żeby się porysowała – stąd te pokrowce>
*No tak oczywiście nic nie wiem* {Apo, też czekasz na dzień, w którym jakaś ałotrka nauczy swoich czytelników mówić gwiazdkami?} <Czekam... Chociaż Dolores chyba myśli gwiazdkami. To wyższy poziom wtajemniczenia>
Noże włożyłam do pokrowców {A nie nogi?} <Aaaaaa... Tu wcale nie chodzi o nową podłogę *^*>, związałam włosy jakaś gumką którą miałam w kieszeni, po czym wyszłam. Sala była przepełniona wielkimi strukturami {ehm...czym proszę?} <STRUKTURAMI *macha rękami dla zobrazowania wielkości*>, na ścianach były cele do strzelania {i takie inne tylko do patrzenia} <a nawet i takie do dotykania>. Nad całą salą było właśnie to pomieszczenie {No wiecie...TO pomieszczenie...} <To, które ktoś zastawił szkłem>. Gabriel stał i się na mnie patrzył, po czym zaczął mówić do mikrofonu.
-Dolores, wszystko słychać? {,,Die, die”, próba mikrofonu...} - usłyszałam jego głos przez głośnik na ścianie.
Kiwnęłam głową<,> po czym zaczął mówić co mam robić. <I Didn’t Teach You All My Tricks <.< Stupid Monkey. >
-Masz wspiąć się na najwyższy punkt tej struktury {Wiesz...TEJ struktury...} <Wolałabym tamtej *wskazuje drzwi opatrzone tabliczką „Exit”*>, omijając strzelające omniki {WAAAAIT A SEC! Od kiedy to Talon używa rozumnej rasy jako celów ćwiczebnych? Ałotrko, ałtorko - jednym z głównych szefów Talonu był OMNIK o imieniu Sebastien. Wygoogluj sobie} <Albo lepiej nie, bo nie wiemy na jakie szalone teorie trafisz i co uznasz za prawdę>. Używaj swoich noży do walki. <To te noże są do WALKI, a nie OZDOBY?! Wiecie, trening na maszynę do zabijania w stylu Mary Sue – tylko super moce z kosmosu i gołe łapy> Masz zrobić to szybko i zwinnie. Postaraj się używać swoich wyostrzonych zmysłów, bo na tym polega twoja misja {*powstrzymuje śmiech*} <Wymagająca i odpowiedzialna ta misja ^ ^>.
*Ku*wa pierwsza misja {*nie wytrzymuje* MISJA?! AHAHAHA!} <You Can’t Be Serious <.< > i już mają mnie zabijać <To pewnie nie jest najcięższy trening Talonu, więc... Shut up or die.>, mają mnie za jakiegoś Boga czy co? {Za Mery Sue - to naprawdę bliskoznaczne w wielu przypadkach}*
Przy Gabrielu stała Amelia <A może chodzi o Pastor Amelię, a ja się mylę? >
{Tylko nie Vicar Amelia...albo niech zeżre Sue! *.*}
wraz z Sombrą. Czułam się taka obserwowana {Opowiedz mi o tym fascynującym uczuciu}.
Dobra, wzięłam się w garść. W końcu kiedyś często skakałam przez mury i różne płoty, wspinałam się po drzewach, więc teraz dla mnie to nie będzie trudne wyzwanie {Robiłaś to kiedyś. To wcale nie oznacza, że dalej to umiesz, jeśli nie ćwiczyłaś przez dłuższy czas :P}.
Popatrzyłam gdzie mam najniższy punkt. Nic nie miałam do wspinaczki {Sprzęt alpinistyczny również poszedł na ebay}, liczyłam tylko na siebie.
W biegu wskoczyłam na podest i wspięłam się na murek. Z murku wskoczyłam na drabinę tak jakby *głównego budynku* {Chyba już wiem co jest problemem: ałtorka nie wie jak sobie przestawić język klawiatury i pisze * zamiast “ (*mądra mina mat-infa*)} <Ewentualnie nie widzi, że zamiast cudzysłowu stawia gwiazdki>. Wspięłam się jak najszybciej, oczywiście na górze czekał na mnie robot... nie wiem co oni chcą <Chcą pozbawić cię sumienia>, te roboty wyglądają jak niewinni ludzie {To NIEWOLNIK! *^*}.
Jednak się myliłam. Robot zaczął we mnie strzelać, nie miałam żadnej bariery {Zarii akurat nie było w pobliżu}, więc wzięłam coś co leżało obok mnie {Klucz płaski - pierwszorzędna broń każdego prawilnego protagonisty since Half Life. ,,Polecam”, Gordon Freeman} <Możesz wziąć też maczetę niczym Michael Munroe, ale uważaj, bo w pakiecie dają też skilla do samodzielnej amputacji własnych palców bez znieczulenia. Miłej zabawy ^ ^>. Nie wiem, jakaś rynna, nieważne {Też się nada}. Starałam się <tą nieporęczną rynną> odbijać pociski {Niczym Genji Shimada!}, bo w prawdzie strzelał w jedną stronę <nawet nie zorientowałam się kiedy rynna uległa ostrzałowi, a ja przyjęłam na klatę swoją porcję pocisków>. Olałam <dziurawą> rynnę {ciepłym moczem (Ha, tego się Gabe nie spodziewał!)}, wczułam się w jakiegoś bandytę <Co oczywiście było niezbędne do ukończenia treningu – wszak umiejętność szybkiego wczuwania się w określone role jest wymagana podczas treningu fizycznego> i podbiegłam do robota robiąc salto (rodzice zapisali mnie do szkoły samoobrony w wieku 6 lat <Chyba ktoś mnie oszukał. Od 11 lat chodzę na treningi kung-fu z naciskiem na samoobronę, a salta w życiu nie zrobiłam, bo nawet nie musiałam...>) {Autentycznie wymiękam i płaczę ze śmiechu. Ten cały rozdział to miód na mojego raka.} i w locie <,robiąc walone salto,> wyjęłam swoje zabójcze noże <To brzmi bardziej niedorzecznie niż wygląda>... mam nadzieje że Gabriel nie smarował nimi masła czy coś {Wyobraźnio, przestań. Gabe wcale nie smaruje tostów nożami taktycznymi...} <Stupid Monkey.>. Wzięłam robota od tyłca {Bo roboty mają ,,tyłce”, nie ,,tylce” (pro biol-chem z tej Dolores)...}<,> wbijając nóż prosto w czaszkę {...aaaale czaszki mają normalne} <Teraz to zastanawiam się nad tym czy czasem nie wpakowała tego noża w zapewne całkiem wytrzymałe tworzywo stanowiące czerep robota. *chwyta za nóż i idzie sprawdzić czy da się tak po prostu przebić nim metalową blachę i inne twarde rzeczy*>. Odwróciłam się i podbiegłam do zniszczonej w połowie ścianki. Co chwila się wychylałam<,> patrząc na robota zmierzającego w moim kierunku {Wcale jej nie zauważył}. Użyłam swojego słuchu <Niczym nietoperz *^*>. Kiedy słyszałam<,> że robot jest naprawdę blisko, wyskoczyłam zza ściany<,> robiąc unik <Właśnie po to wyskakuje się z kryjówki. Wcale nie czeka się na to, by zaatakować z ukrycia. Opuszcza się względnie bezpieczne miejsce tylko i wyłącznie dla wykonania jakiegoś uniku> i przybiłam omnika nożem w podłogę <*do podłogi – ale to i tak fizycznie średnio możliwe, porównując wielkość robota i długość noża. Chyba, że przybiła mu jakąś kończynę do podłogi, wtedy wszystko się zgadza>  {Ałtorka chyba pomyliła Omniki z tymi durnymi robotami z tutorialu Overwatcha. To by wszystko wyjaśniało}. Dalej był sam parkour. Po prostu skakałam tu i tam, raz się odbiję od ściany, raz od jakiejś dziwnej struktury{, raz przypierzę głową o sufit, ot - dzień jak co dzień}. <*długie godziny spędzone w Assassin’s Creed zerkają na ten bestialski opis parkoura z ukosa*>
Aż nagle, załamała się podłoga {I nie dziwota - też się załamuję tymi opisami ,,akcji”}. Nie wiem czy to był efekt zamierzany {Zamierzony na pewno, ale czy zamierzają go powtórzyć - tego już nie wiem}, ale zwisałam jakieś 20 metrów <Zaiste wielka to sala treningowa... 20 metrów to chyba, o ile dobrze pamiętam, około ośmiopiętrowy budynek. Tak więc mamy tu do czynienia z jakimś kosmicznym hangarem ćwiczebnym> nad ziemią. Za mną <po zarwanej podłodze> szedł robot {Robot ex machina!}, który już miał zamiar strzelać, a ja ledwo się trzymałam.
-Dolores! Musisz się wspiąć! Niezależnie czy dasz radę czy nie!- rozbrzmiał się głos w głośnikach. {Mam wizję Reapera, Sombry i Wdowy w koszulkach z napisem ,,Go Dolores!”, kibicujących jej tam na górze} <Go, Go, Go!>
*DAM RADĘ! JESTEM ZWYCIĘZCĄ! {I internetowym śmieszkiem. Btw, ten mem umarł kilka lat temu}...Nie mogę się poddać, <i> zeskoczyć z tylu metrów, <;> śmierć na miejscu* <I tak nie masz nic do stracenia. Skacz i miejmy to z głowy>
Pręt, o który się trzymałam {I tu jest twój problem, Dolores: trzymasz się o coś, a opierasz ścianę} zaczął się łamać. <Co za emocje! Co za dramatyzm!> Trzymałam się jego jedną ręką {Trzymałaś się ręką PRĘTU? O.O}. Wychyliłam drugą <rękę prętu>, aby się złapać drugiego prętu {Panie i panowie, oto brutalne wykorzystywanie prętów i ich biednych rąk}. Rozbujałam się, próbowałam <nagle nauczyć się latać.> coś zrobić {Na przykład umrzeć}. Nogą zahaczyłam o deskę, w końcu stoczyłam się na bok <Momencik. Muszę to sobie narysować. Dolores bujała się, trzymając za dwa różne pręty, zahaczyła nogą o jakąś deskę i stoczyła się w bok... Nie. To nawet na schemacie nie ma najmniejszego sensu...>. Roztrzęsiona ledwo wstałam i zaczęłam biec na robota z mojego tyłu {Zgubiłam się w tym opisie gdzieś przy słowach ,,stoczyłam się na bok”...podczas zwisu}. Unik na podłodze i wkłułam nóż prosto w brzuch <Czyj brzuch?>, po czym omnik padł {Części ciała standardowego omnika: tyłec, czaszka, brzuch...} <I wszystkie są podatne na ostrze noża>. Biegłam dalej<,> omijając wszelkie dziury i przeszkody, aż w końcu dotarłam na najwyższy punkt <A ile to pięter nad poziomem gruntu?>, gdzie oczywiście czekały na mnie roboty. Przygotowałam swoje noże, wzrokiem mniej więcej obmyśliłam cały plan {Myślisz WZROKIEM? Oszczędzasz przy tym pamięć RAM, czy coś w tym stylu?}. Biegłam pochylona bardzo blisko ziemi<,> {zbierając żuchwą piasek i żwir} <i szurając brzuchem po powierzchni „TEJ struktury”> rzucając się na pierwszego omnika, po czym zeskoczyłam na następnego. Jeden nóż rzuciłam prosto w głowę trzeciego. Turlałam się po ziemi jak się da <w radosnej imitacji tego pustynnego biegacza z westernów>, tak aby nikt mnie nie trafił. {Poddaję się - skipuję ten ostatni opis} Jednemu dałam z kopniaka <po czym odtoczyłam się ku następnemu celowi...> po czym dokończyłam nożem. Trochę oberwałam w ramię <- Aż krew siknęła na ścianę? – upewniła się Apo z nadzieją>, ale zemściłam się i w biegu chwyciłam za mojego drugiego noża {,,mojego noża” *niebezpieczne drganie powieki*}, który utknął w robocie <i zatrzymałam się gwałtownie, gdyż ostrze zaklinowało się. Na nic zdało się szarpanie – nóż ani myślał brać w tym szaleństwie udziału> i z pięknym skokiem <”z pięknym skokiem”, ta? Mam przez to rozumieć, że skok był gdzieś obok ciebie czy może, że po prostu nie uznajesz czegoś takiego jak „poprawność językowa”?> wbiłam dwa noże w ostatniego już omnika {A wylądowałaś z telemarkiem?} <Nieee... Raczej ślizgiem>.
Czułam się jak rozwścieczony tygrys <*przeładowuje strzelbę* Kolejna ze wścieklizną... Plaga jakaś>, ale chyba zdałam.
-Pierwsze szkolenie masz za sobą, jednak podszkolić mogła by cię Amelia {Skłaaadniaaa...}  <IMIIIIIIIIĘ!> poza godzinami pracy. {Oczywiście nie musi tego robić - to Trupia Wdowa, nikt się nie odważy jej rozkazywać.} To wszystko na dzisiaj. <I Don’t Take Lessons From You =.=> Zdałaś.
Ucieszyłam się, jednak wolałabym trenować z Sombrą <Ale Sombra wolałaby nie trenować z tobą, Sue>... przynajmniej się z nią dogaduje. {Dobrze, że Sombra tego nie słyszała...} Idę teraz prosto do mojego pokoju <A ić. Tylko po kiego zmieniasz z tego powodu czas narracji?>. Muszę się ogarnąć i przygotować na trening... Mam nadzieję, że z Amelią <*wzdech*> da się dogadać. {Dostaję jakiegoś podejrzanego ataku widząc takie zmiany czasu... Ktoś zna lekarza, który to zdiagnozuje?}<*wkłada odpowiednie okulary i lekarski kitel* A więc... Co ci dolega, Nya?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz