Pamiętajcie jedno: nikt nie jest bezpieczny. Jak wykazała analiza, w słabym fan fiku z Overwatch może ucierpieć nawet Bloodborne! O.o
"Życie Bez Istnienia"
~3~
Nie rozbierając
się poszłam spać. Oczywiście przez to wszystko nie mogłam zasnąć. To nie może
być sen {SKIIIIIP}...
przecież wszystko czuje i to aż za dobrze. <Mnie
czasem śni się coś tak realistycznego, że po przebudzeniu sprawdzam jak wygląda
rzeczywistość, ale ja jestem dziwna...> Wierciłam się na łóżku
patrząc raz w sufit, raz w pękniętą ścianę. Jedyne co mam to telefon {- kartonowe kopie zapomniały mi
go odebrać w razie gdybym próbowała wezwać pomoc -} <Wiedzą, że jest za głupia, żeby to zrobić.>,
oczywiście gorzej być nie mogło... 0%. Przypomniałam sobie, że mogę zajść < - A możesz przy okazji zejść na zawał? – zapytała
Apo z nadzieją> do Sombry... przecież powiedziała że jak będę czegoś
potrzebować to zgłosić się {*zajść}
do niej... Wstałam z łóżka leniwym krokiemi <”leniwe
krokie” > ruszyłam {*zaszłam}
w stronę jej pokoju. Obok mnie był tylko jeden pokój, mieszkałam na zadupiu
korytarza.
*Puk puk*
<
- Kto tam?
- *strzela
kostkami* Reaper Here>
Nie otwiera.
*PUK PUK KU*WA* {Naucz mnie tego przeklinającego
pukania}
Mój sposób
zawsze najlepszy.
Uchyliła drzwi,
popatrzyła się na mnie przez moment i {ze zmęczonym ,,Ah, to ty...” z powrotem zamknęła, po chwili
zakręcając dla pewności zamki} wpuściła mnie do środka.
-No chodź,
szybko- szepnęła.
Oczywiście ja
jak to ja mało co się nie wy*ebałam wchodząc do pokoju {Wait...wut?} <Merysójka,
która SIĘ POTYKA? Teraz widziałam już wszystko>. Pierwsze co ujrzałam
to pięć wielkich monitorów {Tylko
pięć. Pozostałe piętnaście Reaper kazał sprzedać na ebayu żeby załatać dziury w
budżecie}. Widać że babka się w tym orientuje.
-Czego chcesz?-
usiadła przed monitorami {wracając
do ogrywania jakiegoś biedaka w LoLu}.
-Nie mam czym
naładować telefonu...
{ -Twój problem, pequeno. Jakieś poważniejsze
zmartwienia?}
-Daj mi go.
-Nie możesz mi
po protu <Prot, czymkolwiek jest, brzmi jak
gatunek jakiejś egzotycznej ryby lub modernistyczny płot> dać
ładowarki?
-Po co ładować,
no daj- znudzenie w jej głosie mnie przekonało {Przekonujące znudzenie - już powinnaś wiedzieć, że coś
jest nie tak}.
Dałam telefon w
jej ręce po czym położyła go na jakimś urządzeniu. {Po chwili ekran zamrugał i dało się wyczuć zapach
smażonego układu scalonego.}
-Trzymaj- oddała
telefon z powrotem {- Już
dawno powinnam była to zrobić}.
-Noooo ja chciałam,
żeby się naładował... <Noooo, ale nie masz tu
nic do gadania>
-Jezu, to go
włącz. {- Sombra przewróciła
oczami. Ostatnim razem podobnego tekstu musiała użyć, gdy uczyła babcię obsługi
laptopa. Nowa z każdą chwilą załamywała ją coraz bardziej.}
Włączyłam
telefon po czym zauważyłam że jest równo 100%. <MAGIJA!>
Nie wiem co ona zrobiła, ale
chętnie by mi się przydało takie coś {W sensie, bezprzewodowa ładowarka? Apple już coś takiego wynalazło
chyba w 2015, a ty żyjesz w zmodernizowanej przyszłości, gdzie obok ludzi
funkcjonują w pełni rozumne roboty. Wiem, że Polska to zadupie technologiczne,
ale bez przesady}. <Ale to jakaś
turboładowarka... Ładuje 100% w kilka sekund o.O>
-Dzięki?-
powiedziałam ze zdziwieniem.
-Nie ma za
co...-skierowała wzrok w jeden z monitorów { - Puta, ten noob znowu gankuje bota!}.
-No to ja już
sobie pójdę.
-Ej<,> mała!- krzyknęła gdy już miałam ciągnąć
za klamkę.
-Hmmm?-
odwróciłam się.
<-
Nie waż się ciągnąć za tą klamkę! Wystarczy, że otworzysz te drzwi jak każdy
cywilizowany człowiek. – poleciła Apo, wyłaniając się z cienia w przerażającej,
białej masce imitującej czaszkę i czarnym stroju.>
-W jakiej szkole
się uczysz?
-Przecież
byliście tam dzisiaj <No właśnie...>...
i po co ci to?- zdziwiłam się. {Też
mnie dziwi to nagłe zainteresowanie...Sombra nigdy nie interesuje się czymś bez
powodu. Oj, lepiej się pilnuj...*scrolluje do góry, by przypomnieć sobie imię
boCHaterki* Dolores}
-Matura za
miesiąc?
-Nooo.. i czekam
aż mnie wypuścicie, bo chciałabym zdać. {Marne twe nadzieje w kwestii części
humanistycznej}
-Nie musisz-
odrzekła ze znudzeniem. <- I tak nie
zdasz...>
-Łatwo ci
mówić...
-Możesz mi się
odwdzięczyć, wypisałam cie<*ę> ze
szkoły.
-I ja mam się
cieszyć!?!- krzyknęłam {kolejną
masą wykrzykników. Wdowa aż poszła na skargę do dozorcy, nie mogąc dłużej
znieść zakłócania ciszy nocnej}.
-Podałam powód,
że wyjeżdżasz za granicę...- mówiła głosem jakby wszystko miała w dupie {Przynajmniej to jedno by się
zgadzało w kwestii charakterów postaci z Overwatch} <Niestety... Tylko to.>.
-Czekaj... gdzie
my dokładnie jesteśmy?
-Eh, na
Gibraltar{*ze. To nie jest
strasznie zagraniczna nazwa}... <- Na
Gibraltar! – podchwyciła Apo, radośnie wdziewając hełm i chwytając za miecz,
aby przygotować się do szarży – W imię wszechpotężnego Absurdu!>
-Hiszpania<,> mówisz?
-Wow, znasz
mapę...{Dziesięć punktów dla
Marysuedoru!}
-Hah! To na
pewno sen, to jest wiadome! <Boli mnie ta
konstrukcja... Zresztą sens wcale nie jest lepszy. Już w tych czasach możemy
swobodnie podróżować po większości globu>
-Czyli myślisz,
że jestem tylko w twoim umyśle? Smutne to takie. {Nawet nie wiesz jak, Sombra. Nawet nie wiesz jak...} <Chociaż jak dla ciebie to nawet lepiej – nie
istniejesz naprawdę, więc profanacja twojego charakteru odbywa się tylko w
głowie Dolores, podczas gdy świat nadal jest bezpieczny>
-To wszystko nie
jest możliwe, żyję na jawie. {W
Matriksie, kochana} <A śnisz w śnie? No
bo wiesz... Zwykle żyje się na jawie>
-Czyli masz coś
z głową, może mamy cię odesłać do psychiatryka? {Nah, Apo i Dola tego nie zdzierżą} <Tak po prawdzie przydałaby jej się wizyta w TYM
Psychiatryku. Wiesz, Nya, krzesło elektryczne ^ ^>
-Nic mi nie jest
chyba...
-Ja ci tylko
uświadamiam, że to nie sen, wiem że jest to mało wiarygodne, a dla ciebie tym
bardziej.
-Wiesz co...
jesteś pierwszą osobą w życiu, którą polubiłam... i to tak na serio. <I to był chyba błąd, wiesz o tym, prawda Dolores?>
-Proszę, tylko
się we mnie nie zakochaj {,
patetico mortal} - machnęła ręką.
-Sombra to nie
imię, prawda?- zastanowiłam się.
{-Jak to nie? Miałam rodziców z fazą na gotyk. Nie
pytaj.}
-Eee to takie
tam przezwisko... Lubie<*ę> je.
-Jak się
nazywasz?- rozglądałam się po całym pokoju. {Dostrzegłam kilka plakatów z jakąś koreańską
streamerką i płytę zatytułowaną ,,Lucio EP”}
-Wiesz, nie
musisz wiedzieć, to nie jest istotne- zaniepokoiła się {HA. Zaniepokojona Sombra. Ten jeden dowcip ci się
udał, ałtorko}.
-Czy imię jest
jakieś tajemnicze, że go nie podajesz? <Cóż...
Samo imię może i tajemnicze nie jest. Natomiast objęte jest swoistą tajemnicą,
bo Sombra jak to dobry haker nie szasta swoimi danymi osobowymi.>
-Nie chcę o tym
rozmawiać- powiedziała cichym głosem.
-No dobra, to
powiedz mi coś o tej Amelii <*Amélie>, czemu ma inny
odcień skóry?- zaczęłam zwiedzać jej pokój<,>
dotykając co popadnie {Taki
fetysz - musi sobie wszystko zmacać}.
-Ona<,> w prawdzie mówiąc {a w kłamstwie szepcząc}
przeszła trudne chwile w życiu, też wszystko ma w dupie, tak jak ty. <NIE PORÓWNUJ WIDOWMAKER DO DOLORES! To tak jakbyś
postawiła obok siebie rower i odrzutowiec ;-;>
-Egoistka...
Jednak wiesz, pomimo wiem<,> {Wypluj te połknięte wyrazy}
że jestem egoistką <Chyba znielubię to słowo,
jeśli przeczytam je jeszcze kilka razy...> to i tak nie umiem tego
zmienić, chcę, ale nie mogę, takie dziwne uczucie. <To
brzmi tak żałośnie dramatycznie... Wiemy, jesteś Mary Sue, masz tragiczną
przeszłość i w związku z tym brzydki charakter – to schemat>
*Ku*wa zaczynam
wczuwać się w poetę...*- szepnęłam {Nawet nie wiesz jak potężnie mnie właśnie uraziłaś...}
-Amelia <*Amélie -.-‘’> jest taka sama,
czasami da się z nią dogadać. <Nie. Na najgorsze
czeluści piekielne, nie jest taka sama jak Dolores.> W sumie zaczyna
wszystko pamiętać... miała kiedyś męża, sama go udusiła jednej nocy... Tak w
prawdzie {i w kłamstwie}
wszystko przez naszą organizacje... Amelia<*Amélie
>< > była tu przede mną, ale już każdy zna jej historię, nawet nasi
przeciwnicy. {Ana się
kapnęła i rozgadała na fejsie, kiedy już wybudzono ją z narkozy. O tym, że
Reaper to naprawdę Gabriel Reyes też już wiedzą. Moje imię też już nie jest
tajemnicą, wystarczy popytać na mieście. Po co nam w ogóle te głupie pseudonimy
i tajemne kryjówki?} <Dla picu. Tak
właśnie działają fandomowe wikipedie w praktyce>
-Czyli jest
wdową <Trupia Wdowa jest WDOWĄ? No kto by
przypuszczał?!>... wasza organizacja jest tą złą, prawda? <Zależy od punktu widzenia, słonko>
-Jesteśmy
przeciwko organizacji Overwatch, jeżeli przejdziesz jutro szkolenie < *niekontrolowany wybuch histerycznego śmiechu*
Jednodniowe szkolenie, dobre sobie :’) >, będziesz wiedzieć więcej,
Gabriel musi cię przyjąć, potrzebujemy więcej agentów. {Tych dobrych musieliśmy zwolnić, bo ich wypłaty
obciążały dziurawy budżet.} Z widzenia można wywnioskować, że się
przydasz < z zapachu tak połowicznie, a ze
słyszenia to w ogóle się nie nadajesz, ale niech już będzie>...{zawsze to jedna żywa tarcza
więcej.}
-Jeżeli będzie
dużo krwi, flaki i w ogóle, to przeżyję, ale policja to już co innego- zaczęłam
machać rękami. < Priorytety =.=> {Wtedy uaktywniły się zmutowane
geny i Dolores wzleciała w górę, ku gwałtownemu spotkaniu z sufitem.} <Podoba mi się twoja wersja wydarzeń>
-Dobra, lepiej
idź już do siebie... Gabriel się wścieknie jeśli się dowie<,> że jesteś u mnie, a ja ci o wszystkim
mówię...{No w
sumie...zdradziłaś jej wasze plany, obdarłaś Wdowę z otoczki tajemniczości...} <That Was A Tactical Error. Time To Kill.>
-A Gabriel... to ten ze
statku z maską? <Nooopeeee. Gabriel to ten ze skrzydłami,
co to jest jedną z ważniejszych głów w niebie. Wy na statku trzymacie tylko
Reapera, który ponoć tożsamość ma nieznaną>
-W końcu to on
ci wszczepił obce hormony. {Rozgadana
to Sombra} <Bo może liczy, że jeśli powie
jej za dużo, Dolores stanie się niebezpieczna dla Talonu i Reaper każe ją
rozstrzelać (o ile sam tego nie zrobi)? Proszę, niech to będzie prawda ‘-‘>
-Czy ja o czymś
nie wiem? Stanę się ufoludem? <Wil-kot-łakiem.
Zostaniesz wikotłakiem, bo tego - w przeciwieństwie do wilkołaków- jeszcze nie
było ^ ^> Zaczynam się obawiać co chcecie ze mną zrobić...{TERAZ się martwisz?}
-Podobno ma to
działać tak, że po prostu wyostrzą ci się zmysły. Będziesz słyszeć, widzieć,
czuć jakieś 80% lepiej, możliwe, że zachowanie też się zmieni {, na co Gabe chyba najbardziej
liczył}.
-Ku*wa{,} nie chcę być cyborgiem {- Odszczekaj to - syknął Genji, wychylając
się zza rogu} <Uno: Co złego jest w
cyborgach? Due: Wszczepili ci tylko obce hormony, a nie metalowe płytki... Tre:
CO ZŁEGO JEST W CYBORGACH?!> ... gorzej{,} jak ktoś puści bąka {Potty jokes, vol. 3}- zastanowiłam się <Co ma bycie cyborgiem do wyostrzonego węchu?>.
-Dobra{,} idź już spać- wstała z
krzesła- o 5 z rana masz być na nogach.
-Pogrzało?! Ja
sobie do 7.50 smacznie śpię w łóżku, {Czy ja dobrze widzę...dobrze postawiony przecinek? *.*} a wy
mnie chcecie wyciągać o 5 z łóżka? <Witaj w
Talonie ^ ^>
-Witaj w
Szponie, Dolores {I drugi!
*.*}. A teraz sobie idź- otworzyła drzwi i czekała aż wyjdę.
Położyłam się z
powrotem do łóżka. Zasnęłam dość szybko. Pomyślałam sobie, że tu mogę mieć
lepsze życie. {Zrobią ze
mnie maszynę do zabijania, jak z Amelie i Gabriela. Hura!} Chociaż<,> w prawdzie mówiąc<,> będę tęsknić za moim telewizorem <I tylko za telewizorem>... pewnie rodzina
się nie pokoi {Jak nie
pokoi, to pewnie łazienek}, ale mam to gdzieś...Dobranoc
moi czytelnicy! <Huat? Dolores... Czy ty znasz
może Moon? O.o> {Biedna,
już zaczyna sobie wyobrażać ludzi...Pewnie powiedziała to co ściany}
~4~
Przez 10 minut
ktoś stał przed moimi drzwiami i pukał coraz mocniej. Męskim głosem krzyczał
abym wstawała {Ale to pewnie
Sombra tak dla picu udawała Reapera}. Wywlokłam się z łóżka, ogarnęłam
się i spojrzałam w zegarek... 05:09. O tej godzinie jeszcze smacznie śpię w
łóżku, a teraz mam o tej godzinie wstawać <C’est
la vie~>. No cóż, trzeba się {o tej godzinie} przyzwyczaić. Otworzyłam drzwi, a po tamtej
stronie {o tej godzinie}
stał Gabriel, wkurzony ciągłym stukaniem w moje wrota <Jakże
majestatycznie> {o
tej godzinie}... bo tak to w sumie wygląda. {A nie mógł się do niej władować z drzwiami? <Mógł. Powinien.> WKURZONY Gabe byłby do tego zdolny. Z czegoś się chyba
wzięły te dowcipy o ciężkim wychowaniu w Blackwatch...}
-Żarty sobie
robisz?!-mówił ze złością.
-Człowieku, daj
mi się przyzwyczaić...{W
końcu to zmieniona strefa czaso...a nie, czekaj.} <Jet lag, jet lag everywhere>
Parsknął po czym
powiedział, abym za nim szła. Szliśmy do sali treningowej. Po drodze słyszałam
wszystko bardzo dokładnie. Wszystkie rozmowy pomiędzy pracownikami {Czyli jednak nie są tam sami?
O.o} <Niebywałe>, widziałam
każdy szczegół na podłodze, mogłam policzyć każdy okruszek {Ale tam muszą mieć syf > <
Tyle okruszków, a przecież Gabe powtarzał Sombrze, by nie wpierdzielała
herbatników na korytarzu}. Przez to wszystko bolała mnie głowa {Lacroix przypomina, na ból
głowy...~} <... solidne lanie?>.
Weszliśmy do
windy, po chwili zaczęliśmy zjeżdżać na dół. Gabriel milczał przez całą drogę.
Niemrawy z niego facet {Ekhem,
znaleźć ci definicję słowa ,,niemrawy”? Bo Reaper zdecydowanie nie należy do
niemrawych} <Według słownika: niemrawy - niewykazujący
energii w działaniu, niezdarny; też: świadczący o takich cechach.>
-Codziennie
będzie mnie boleć głowa?- spytałam się. < -
Oby... Oby... – odpowiedziała Apo, siląc
się na miły ton głosu.>
Spojrzał na mnie
kątem oka.
-Przejdzie ci...{może. Nie wiem, jesteś pierwszym
tego typu eksperymentem. Kazać Wdowie pobiec do kiosku po jakieś pigułki?}
Zjechaliśmy
najniżej. Odczuwałam jedynie chłód... jak w lodówce.
Weszliśmy do
wielkiej sali. {Uczniowie
Hogwartu już zdążyli zejść na śniadanie.} W górze był zaszklony {Zaszklony? ZASZKLONY?} <No. Taki pełen wszelkiej maści szkła> pokój
z widokiem na to wszystko. Pewnie stamtąd obserwują agentów {Ale kto? Tajemniczy Pan Talon?
O.O} <Starszy Trener Rekrutów Reaper i Liderka
Sali Sombra, okazjonalnie także w poszerzonym składzie wzbogaconym o Naczelną
Kierowniczkę Robotów Ćwiczebnych Widowmaker – bo któż by inny?>. Po
lewej stronie było pomieszczenie z wyposażeniem.
-Umiesz
strzelać?- spytał się{, bo
nie Sue,} Gabriel.
-Ty się mnie
pytasz? W życiu pistoleta nie trzymałam...{Pistoleta to ja też nie, ale Reaper się chyba pytał o
pistolet} <Widać, że nie.>
-Łap!- odwrócił
się rzucając we mnie nóż. {The
End} <Ale... Ale... On spytał czy umie
strzelać, a potem rzucił jej nóż? Dlaczego...?>
-Powaliło cie<*ę> człowieku!? Chciałeś mnie zabić!? {- Gabe jedynie wzruszył
ramionami. Odpowiedź chyba była oczywista. -} <Never Liked You Much <.< >
Czekaj... złapałam- byłam naprawdę zaskoczona kiedy zobaczyłam ten nóż w moim
ręku. {Kiedy szok minął,
uświadomiłam sobie, że ze środka mojej dłoni wystaje tylko rękojeść.} <Dokładnie tak powinno to wyglądać, ale mamy tu
merysójkę, więc tymczasem...>
-Kondycja widzę
poprawiona. {Od kiedy
potrzeba kondycji do łapania noży?!} <Można
się zadyszeć przy wyciąganiu ręki ^ ^>
-A skąd wiesz,
że nie miałam takiej kondycji od dawna?
Popatrzył się na
mnie ze skrzywieniem. {Wyczuł
okropny smród chwalącej się merysójki.}
-No dobra, nic
nie mówiłam. <I słusznie.>
-Będziesz się
posługiwać bronią białą. Masz tutaj dwa noże, a pokrowce nałóż na nogi {To takie dwie nogawki, które
musisz naciągnąć}. Wyjdziesz {*WEJDZIESZ} na salę kiedy będziesz gotowa- po chwili wyszedł.
-Ej! Co ja mam
robić! {Powiedział ci:
nakładaj te dziwne pokrowce na nogi i wychodź na salę} <Bo świeżo wymienili podłogę na sali i nie chcą, żeby
się porysowała – stąd te pokrowce>
*No tak
oczywiście nic nie wiem* {Apo,
też czekasz na dzień, w którym jakaś ałotrka nauczy swoich czytelników mówić
gwiazdkami?} <Czekam... Chociaż Dolores
chyba myśli gwiazdkami. To wyższy poziom wtajemniczenia>
Noże włożyłam do
pokrowców {A nie nogi?} <Aaaaaa... Tu wcale nie chodzi o nową podłogę *^*>,
związałam włosy jakaś gumką którą miałam w kieszeni, po czym wyszłam. Sala była
przepełniona wielkimi strukturami {ehm...czym proszę?} <STRUKTURAMI
*macha rękami dla zobrazowania wielkości*>, na ścianach były cele do
strzelania {i takie inne
tylko do patrzenia} <a nawet i takie do
dotykania>. Nad całą salą było właśnie to pomieszczenie {No wiecie...TO pomieszczenie...} <To, które ktoś zastawił szkłem>. Gabriel
stał i się na mnie patrzył, po czym zaczął mówić do mikrofonu.
-Dolores,
wszystko słychać? {,,Die,
die”, próba mikrofonu...} - usłyszałam jego głos przez głośnik na
ścianie.
Kiwnęłam głową<,> po czym zaczął mówić co mam robić. <I Didn’t Teach You All My Tricks <.< Stupid Monkey. >
-Masz wspiąć się
na najwyższy punkt tej struktury {Wiesz...TEJ struktury...}
<Wolałabym tamtej *wskazuje drzwi opatrzone tabliczką „Exit”*>,
omijając strzelające omniki {WAAAAIT
A SEC! Od kiedy to Talon używa rozumnej rasy jako celów ćwiczebnych? Ałotrko,
ałtorko - jednym z głównych szefów Talonu był OMNIK o imieniu Sebastien.
Wygoogluj sobie} <Albo lepiej nie, bo nie
wiemy na jakie szalone teorie trafisz i co uznasz za prawdę>. Używaj
swoich noży do walki. <To te noże są do WALKI, a
nie OZDOBY?! Wiecie, trening na maszynę do zabijania w stylu Mary Sue – tylko
super moce z kosmosu i gołe łapy> Masz zrobić to szybko i zwinnie.
Postaraj się używać swoich wyostrzonych zmysłów, bo na tym polega twoja misja {*powstrzymuje śmiech*} <Wymagająca i odpowiedzialna ta misja ^ ^>.
*Ku*wa pierwsza
misja {*nie wytrzymuje*
MISJA?! AHAHAHA!} <You Can’t Be Serious <.< > i już mają mnie
zabijać <To pewnie nie jest najcięższy trening
Talonu, więc... Shut up or die.>, mają mnie za jakiegoś Boga czy co? {Za Mery Sue - to naprawdę
bliskoznaczne w wielu przypadkach}*
Przy Gabrielu
stała Amelia <A może chodzi o Pastor Amelię, a
ja się mylę? >
{Tylko nie Vicar Amelia...albo niech zeżre Sue! *.*}
wraz z Sombrą. Czułam się taka obserwowana {Opowiedz mi o tym fascynującym uczuciu}.
{Tylko nie Vicar Amelia...albo niech zeżre Sue! *.*}
wraz z Sombrą. Czułam się taka obserwowana {Opowiedz mi o tym fascynującym uczuciu}.
Dobra, wzięłam
się w garść. W końcu kiedyś często skakałam przez mury i różne płoty, wspinałam
się po drzewach, więc teraz dla mnie to nie będzie trudne wyzwanie {Robiłaś to kiedyś. To wcale nie
oznacza, że dalej to umiesz, jeśli nie ćwiczyłaś przez dłuższy czas :P}.
Popatrzyłam
gdzie mam najniższy punkt. Nic nie miałam do wspinaczki {Sprzęt alpinistyczny również poszedł na ebay},
liczyłam tylko na siebie.
W biegu
wskoczyłam na podest i wspięłam się na murek. Z murku wskoczyłam na drabinę tak
jakby *głównego budynku* {Chyba
już wiem co jest problemem: ałtorka nie wie jak sobie przestawić język
klawiatury i pisze * zamiast “ (*mądra mina mat-infa*)} <Ewentualnie nie widzi, że zamiast cudzysłowu stawia
gwiazdki>. Wspięłam się jak najszybciej, oczywiście na górze czekał
na mnie robot... nie wiem co oni chcą <Chcą
pozbawić cię sumienia>, te roboty wyglądają jak niewinni ludzie {To NIEWOLNIK! *^*}.
Jednak się
myliłam. Robot zaczął we mnie strzelać, nie miałam żadnej bariery {Zarii akurat nie było w pobliżu},
więc wzięłam coś co leżało obok mnie {Klucz płaski - pierwszorzędna broń każdego prawilnego protagonisty
since Half Life. ,,Polecam”, Gordon Freeman} <Możesz
wziąć też maczetę niczym Michael Munroe, ale uważaj, bo w pakiecie dają też
skilla do samodzielnej amputacji własnych palców bez znieczulenia. Miłej zabawy
^ ^>. Nie wiem, jakaś rynna, nieważne {Też się nada}. Starałam się <tą nieporęczną rynną> odbijać pociski {Niczym Genji Shimada!}, bo
w prawdzie strzelał w jedną stronę <nawet nie
zorientowałam się kiedy rynna uległa ostrzałowi, a ja przyjęłam na klatę swoją
porcję pocisków>. Olałam <dziurawą>
rynnę {ciepłym moczem (Ha,
tego się Gabe nie spodziewał!)}, wczułam się w jakiegoś bandytę <Co oczywiście było niezbędne do ukończenia treningu –
wszak umiejętność szybkiego wczuwania się w określone role jest wymagana
podczas treningu fizycznego> i podbiegłam do robota robiąc salto
(rodzice zapisali mnie do szkoły samoobrony w wieku 6 lat <Chyba ktoś mnie oszukał. Od 11 lat chodzę na treningi
kung-fu z naciskiem na samoobronę, a salta w życiu nie zrobiłam, bo nawet nie
musiałam...>) {Autentycznie
wymiękam i płaczę ze śmiechu. Ten cały rozdział to miód na mojego raka.}
i w locie <,robiąc walone salto,>
wyjęłam swoje zabójcze noże <To brzmi bardziej
niedorzecznie niż wygląda>... mam nadzieje że Gabriel nie smarował nimi
masła czy coś {Wyobraźnio,
przestań. Gabe wcale nie smaruje tostów nożami taktycznymi...} <Stupid Monkey.>.
Wzięłam robota od tyłca {Bo
roboty mają ,,tyłce”, nie ,,tylce” (pro biol-chem z tej Dolores)...}<,> wbijając nóż prosto w czaszkę {...aaaale czaszki mają normalne} <Teraz to zastanawiam się nad tym czy czasem nie
wpakowała tego noża w zapewne całkiem wytrzymałe tworzywo stanowiące czerep
robota. *chwyta za nóż i idzie sprawdzić czy da się tak po prostu przebić nim
metalową blachę i inne twarde rzeczy*>. Odwróciłam się i podbiegłam
do zniszczonej w połowie ścianki. Co chwila się wychylałam<,> patrząc na robota zmierzającego w moim
kierunku {Wcale jej nie
zauważył}. Użyłam swojego słuchu <Niczym
nietoperz *^*>. Kiedy słyszałam<,>
że robot jest naprawdę blisko, wyskoczyłam zza ściany<,>
robiąc unik <Właśnie po to wyskakuje się z
kryjówki. Wcale nie czeka się na to, by zaatakować z ukrycia. Opuszcza się
względnie bezpieczne miejsce tylko i wyłącznie dla wykonania jakiegoś uniku>
i przybiłam omnika nożem w podłogę <*do podłogi –
ale to i tak fizycznie średnio możliwe, porównując wielkość robota i długość
noża. Chyba, że przybiła mu jakąś kończynę do podłogi, wtedy wszystko się
zgadza> {Ałtorka chyba pomyliła Omniki z
tymi durnymi robotami z tutorialu Overwatcha. To by wszystko wyjaśniało}.
Dalej był sam parkour. Po prostu skakałam tu i tam, raz się odbiję od ściany,
raz od jakiejś dziwnej struktury{,
raz przypierzę głową o sufit, ot - dzień jak co dzień}. <*długie godziny spędzone w Assassin’s Creed zerkają
na ten bestialski opis parkoura z ukosa*>
Aż nagle,
załamała się podłoga {I nie
dziwota - też się załamuję tymi opisami ,,akcji”}. Nie wiem czy to był
efekt zamierzany {Zamierzony
na pewno, ale czy zamierzają go powtórzyć - tego już nie wiem}, ale
zwisałam jakieś 20 metrów <Zaiste wielka to sala
treningowa... 20 metrów to chyba, o ile dobrze pamiętam, około ośmiopiętrowy
budynek. Tak więc mamy tu do czynienia z jakimś kosmicznym hangarem
ćwiczebnym> nad ziemią. Za mną <po
zarwanej podłodze> szedł robot {Robot ex machina!}, który
już miał zamiar strzelać, a ja ledwo się trzymałam.
-Dolores! Musisz
się wspiąć! Niezależnie czy dasz radę czy nie!- rozbrzmiał się głos w
głośnikach. {Mam wizję
Reapera, Sombry i Wdowy w koszulkach z napisem ,,Go Dolores!”, kibicujących jej
tam na górze} <Go, Go, Go!>
*DAM RADĘ!
JESTEM ZWYCIĘZCĄ! {I
internetowym śmieszkiem. Btw, ten mem umarł kilka lat temu}...Nie mogę
się poddać, <i> zeskoczyć z tylu
metrów, <;> śmierć na miejscu* <I tak nie masz nic do stracenia. Skacz i miejmy to z
głowy>
Pręt, o który
się trzymałam {I tu jest
twój problem, Dolores: trzymasz się o coś, a opierasz ścianę} zaczął się
łamać. <Co za emocje! Co za dramatyzm!>
Trzymałam się jego jedną ręką {Trzymałaś
się ręką PRĘTU? O.O}. Wychyliłam drugą <rękę
prętu>, aby się złapać drugiego prętu {Panie i panowie, oto brutalne wykorzystywanie prętów i
ich biednych rąk}. Rozbujałam się, próbowałam <nagle
nauczyć się latać.> coś zrobić {Na przykład umrzeć}. Nogą zahaczyłam o deskę, w końcu stoczyłam
się na bok <Momencik. Muszę to sobie narysować.
Dolores bujała się, trzymając za dwa różne pręty, zahaczyła nogą o jakąś deskę
i stoczyła się w bok... Nie. To nawet na schemacie nie ma najmniejszego
sensu...>. Roztrzęsiona ledwo wstałam i zaczęłam biec na robota z
mojego tyłu {Zgubiłam się w
tym opisie gdzieś przy słowach ,,stoczyłam się na bok”...podczas zwisu}.
Unik na podłodze i wkłułam nóż prosto w brzuch <Czyj
brzuch?>, po czym omnik padł {Części ciała standardowego omnika: tyłec, czaszka, brzuch...} <I wszystkie są podatne na ostrze noża>.
Biegłam dalej<,> omijając wszelkie
dziury i przeszkody, aż w końcu dotarłam na najwyższy punkt <A ile to pięter nad poziomem gruntu?>,
gdzie oczywiście czekały na mnie roboty. Przygotowałam swoje noże, wzrokiem
mniej więcej obmyśliłam cały plan {Myślisz WZROKIEM? Oszczędzasz przy tym pamięć RAM, czy coś w tym
stylu?}. Biegłam pochylona bardzo blisko ziemi<,>
{zbierając żuchwą piasek i
żwir} <i szurając brzuchem po powierzchni
„TEJ struktury”> rzucając się na pierwszego omnika, po czym
zeskoczyłam na następnego. Jeden nóż rzuciłam prosto w głowę trzeciego. Turlałam
się po ziemi jak się da <w radosnej imitacji
tego pustynnego biegacza z westernów>, tak aby nikt mnie nie trafił. {Poddaję się - skipuję ten ostatni
opis} Jednemu dałam z kopniaka <po czym
odtoczyłam się ku następnemu celowi...> po czym dokończyłam nożem.
Trochę oberwałam w ramię <- Aż krew siknęła na
ścianę? – upewniła się Apo z nadzieją>, ale zemściłam się i w biegu
chwyciłam za mojego drugiego noża {,,mojego noża” *niebezpieczne drganie powieki*}, który utknął
w robocie <i zatrzymałam się gwałtownie, gdyż
ostrze zaklinowało się. Na nic zdało się szarpanie – nóż ani myślał brać w tym
szaleństwie udziału> i z pięknym skokiem <”z
pięknym skokiem”, ta? Mam przez to rozumieć, że skok był gdzieś obok ciebie czy
może, że po prostu nie uznajesz czegoś takiego jak „poprawność językowa”?>
wbiłam dwa noże w ostatniego już omnika {A wylądowałaś z telemarkiem?} <Nieee...
Raczej ślizgiem>.
Czułam się jak
rozwścieczony tygrys <*przeładowuje strzelbę*
Kolejna ze wścieklizną... Plaga jakaś>, ale chyba zdałam.
-Pierwsze
szkolenie masz za sobą, jednak podszkolić mogła by cię Amelia {Skłaaadniaaa...} <IMIIIIIIIIĘ!>
poza godzinami pracy. {Oczywiście
nie musi tego robić - to Trupia Wdowa, nikt się nie odważy jej rozkazywać.}
To wszystko na dzisiaj. <I Don’t Take Lessons From You =.=> Zdałaś.
Ucieszyłam się,
jednak wolałabym trenować z Sombrą <Ale Sombra
wolałaby nie trenować z tobą, Sue>... przynajmniej się z nią
dogaduje. {Dobrze, że Sombra
tego nie słyszała...} Idę teraz prosto do mojego pokoju <A ić. Tylko po kiego zmieniasz z tego powodu czas
narracji?>. Muszę się ogarnąć i przygotować na trening... Mam
nadzieję, że z Amelią <*wzdech*> da
się dogadać. {Dostaję
jakiegoś podejrzanego ataku widząc takie zmiany czasu... Ktoś zna lekarza,
który to zdiagnozuje?}<*wkłada
odpowiednie okulary i lekarski kitel* A więc... Co ci dolega, Nya?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz