Jak to brzmi motyw przewodni najmłodszej z gier studia Blizzard: The world could always use more heroes. Sporo osób wzięło sobie to na poważnie i zaczęło tworzyć swoje własne postaci do cudownego uniwersum Overwatch. A że zakres bohaterów ciągnie się od robotów o ludzkich emocjach aż po gadające goryle, ciekawych pomysłów nie brakuje. No chyba, że trafisz na polskiego Wattpada i taką Dolores, którą na siłę próbuje zrekrutować Talon (czy też - brrr, polskie tłumaczenie - ,,Szpon").
Przygotujcie się na lot zmywarką z kartonową podobizną Sombry, Gabrielem (nie mylić z prawdziwym Reaperem), jakąś Amelią udającą Widowmaker oraz prawdopodobnie najnudniejszą Mery Sue w naszej karierze. Zapraszam do czytania z nami fan fika z Overwatch!
"Życie Bez Istnienia"
Autor: Wiidowmaker (Wattpad)
Komentują:
* <Apocalyptical>
* {Nyan}
Przygotujcie się na lot zmywarką z kartonową podobizną Sombry, Gabrielem (nie mylić z prawdziwym Reaperem), jakąś Amelią udającą Widowmaker oraz prawdopodobnie najnudniejszą Mery Sue w naszej karierze. Zapraszam do czytania z nami fan fika z Overwatch!
"Życie Bez Istnienia"
Autor: Wiidowmaker (Wattpad)
Komentują:
* <Apocalyptical>
* {Nyan}
~1~
Cześć, jestem Dolores...
nie chcę<*e> mi się mówić o moim życiu
<To nie mów. Jakiś problem?> {Wspaniale! *zamyka laptopa ze
spokojnym sumieniem*}. Nic ciekawego, umiem tylko oddychać, siedzieć w
miejscu i w prawdzie to wszystko {Czej...to na pewno Mary Sue? Strasznie ma niskie mniemanie o sobie} <Yup. To musi być merysójka. Patrz jak zaczęła>.
Taka trochę egoistka, taka prawdziwa egoistka, nie wierzę w iluzje i jakieś
inne popie*dolone rzeczy {A
jednak merysójka}. Jedyne o czym marzę to skończyć budę i pracować w
Biedronce przy kasie <Wygórowane ambicje>.
Czemu każda książka musi się zaczynać od przedstawienia postaci... <Też mnie to zastanawia... Bo w zasadzie wcale NIE
MUSI zaczynać się od przedstawienia postaci, zdajesz sobie z tego sprawę?> Zje*ane
to jest {Nie chcesz, nie
pisz. Nie mój problem}. Już i tak zaczęłam ode mnie to może już zacznę
coś opowiadać. <Nie, nie, nie. Daruj sobie>
Cześć, jestem Do...
czekaj popie*doliłam kartki. {Jeżu...czy
to oznacza jazdę po przekleństwach jako formie humoru?} <AHAHAHAHAHAH! Mamy pierwszą próbę żartu! :’) >
Normalny dzień, jak
zwykle. Wstaje <Kto? Kot sąsiadki?> za
10 siódma {Magiczna zasada
każe ałtorce zapisywać liczby większe od dziewięć cyfrą} <*bierze bardzo głęboki oddech* *dziesięć.> i
oczywiście spóźniam się do szkoły... do 3 <*trzeciej>
liceum. Tak mało mi brakuje do matur, chociaż nie mam pojęcia czy zdam {Z zachowaniem -1?}... Do
szkoły jeżdżę moim Audi <Naaah... Po merysójce
spodziewałam się co najmniej BMW>, nic więcej mi w życiu nie potrzeba
{Czyli nie potrzebujesz
zdanej matury. Nie kłam! > <}. Przynajmniej Fiata nie dostałam. <HEJ! Gdybyś dostała 126p jeździłabyś youngtimerem =.=
>
-Dzień doooo... zły -
przywitałam się wchodząc do sali {Ahaha...} <Druga próba żartu!
Kto da trzecią?>
-Spóźnienie! - krzyknął
nauczyciel<, bo sala była tak wielka, że
należało podnosić głos, aby się porozumiewać>.
-Pfff, nic nowego -
szepnęłam.
Ogólnie w klasie nie
lubił mnie nikt {Ciekawe
dlaczego...} <Merysójkę?! Niemożliwe!>.
Sama wiem, że jestem egoistką, mam to po rodzicach, których nie mam {Masz, ale nie masz...rodzice Shrödingera!
O.O} <Niet. Po prostu Batman>.
Zginęli w wypadku samochodowym {Zgodnie
z merysójkową modą. Zdrowa, szczęśliwa rodzina jest tak bardzo passe} <Schemat. No ale przynajmniej to nie ona ich
zabiła...>. Szczęście, że mnie tam nie było. Sama zarabiam na życie, czasami
pomaga mi moja dalsza rodzina.
Na przerwach czasami
wychodzę palić <Prawdziwy rebel>. Taaa
jestem niegrzeczna {Pewnie
jeszcze chowasz się przed kamerami i gasisz pety na parapecie sali
matematycznej}. Zaczęłam 2 lata temu, kiedy właśnie straciłam rodziców.
Niby egoistka <Wspominałaś już.>, ale
czasami mam napady bólu jakiejś samotności. <Ty...
Masz... UCZUCIA? O.O> Rzadko, ale płacze. Spóźniam się praktycznie na
każdą lekcje {Ałtorko,
chciałabym współczuć twojej postaci, ale po wcześniejszych akapitach po prostu
nie umiem}.
-Przepraaaaaaszammmm....-na
widok pustej sali zamilkłam. {Czekaj...weszła
do sali chwilę temu. Nauczyciel krzyknął ,,Spóźnienie!”, odpyskowała
szeptem...i wszyscy znikli? Czy poszła do innej sali? Gubię się ;-;}
"Co jest?"
spytałam samą siebie. <Dobre pytanie> Rozg<l>ądałam się po całej sali. Popatrzyłam na
korytarz i powoli weszłam do pokoju {Jakiego, do Grzyba Pana?!}. Uważnie zamknęłam drzwi. Na biurku
nauczyciela zauważyłam coś w stylu telefonu z czerwoną lampką, która mrygała {Opowiedz mi, czym jest to twoje
,,mryganie”. Brzmi fascynująco} <mryg...
mryg... mryg... mryg mryg mryg mrygmrygmrygMRYG *eksplozja*>.
Ostrożnie podeszłam i wzięłam urządzenie do ręki. Na odwrocie na małym ekranie
znajdował się ciąg zer i jedynek, który się nie kończył...{Matrix!} Nagle lampka
zaczęła coraz szybciej mrygać <Wybuchnie.
Zobaczysz, że wybuchnie>, tak samo ciąg cyfer. Co było głupie to
pomyślałam, że może to być bomba <Ta konstrukcja
istnieje...>. Szybko odłożyłam i wybiegłam za drzwi. {Kilka sekund później całe skrzydło
budynku stanęło w płomieniach. The End.} Zdążyłam tylko je uchylić <Wybiegła za drzwi, ale tylko zdążyła je uchylić.
Cudownie>, kiedy zobaczyłam na korytarzu facetów w czerni i srebrnych
maskach uzbrojonych w karabiny z laserami. <Sniper!>
"Co tu się
odpie*dala?" Z powrotem weszłam do sali i zamknęłam drzwi <I nikt nic nie zobaczył ani niczego nie usłyszał> ,
gdy nagle w pokoju pojawiła się kobieta w fiolecie. Co dziwne, nie zwracała na
mnie uwagi, w rękach trzymała to dziwne coś. <Racja.
To dziwne, że nie zwracała uwagi na merysójkę>
-Możesz mi to
wytłumaczyć?- spytałam się. {Tupnęłam
nóżką dla efektu, potrząsając swoim różowym godłem.}
Spojrzała na mnie,
wzrokiem zaczęła mnie "przeglądać" z dołu do góry {niczym ostatni numer CD Action} <Słyszałam, że „otaksować spojrzeniem” podobno
istnieje i ma się dobrze. Szkoda, że ałtorka tego nie wie>.
-Cześć, Sombra jestem {Zapomniałam już, że czytam fan
fic z Overwatcha} - wróciła wzrokiem na urządzenie. {Wróciła nim niczym ałtorka ze
szkoły swoim audi.}
"Co..." <Co, co?>
-Dobra, to chyba sen
więc...
-Raczej koszmar - do sali
weszła wysoka kobieta o niebieskiej cerze... Wiadomo<,>
że to już był sen. {Hah,
niby przyszłość, a w Polsce nadal niebieska skóra to coś strasznie dziwnego.
Ciekawe, czy Omniki w ogóle tutaj dotarły} <Nie
liczyłabym na to...>
-Masz - Sombra rzuciła
urządzenie w ręce dziewczyny z długimi włosami. {Okaaay...Sombra jest KOBIETĄ, a jedna z głównych
uczestniczek internetowych dram o przeseksualizowanych bohaterkach OW została nazwana
DZIEWCZYNĄ. Pokrętna ta logika boCHaterki...}
Stałam pomiędzy nimi jak
jakiś wyrzutek {Złe porównanie.
Cofnij to}, nie zwracali {*zwracały,
w pomieszczeniu są same kobiety} na mnie uwagi. <A
czemu miałyby...?>
Kobieta mocno rzuciła
urządzenie o podłogę. Rozbiło się na kawałki. -Jeszcze siedem -
odparła.{Czyli w sumie
osiem...nowoczesne polowanie na Slender Mana?} <*wyciąga
swój komplet kartek z Arrivala* Zawsze gotowa na polowanie!>
-Mogę o coś spytać?-
popatrzyłam się na wychodzącą z sali kobietę.
-Nie.-ospowiedziała {Neologizmy!} druga
wychodząc z sali. {I poprawnie.
Na koniec Wdowa powinna jeszcze dla pewności kazać Sombrze zastrzelić
,,niepotrzebnego świadka”}
Stałam w sali osłupiała {,,Sala” padło już trzy razy.
Siadaj, pała. Matury z polskiego to ty nie zdasz}. Nagle postanowiłam za
nimi pójść, no bardziej pobiec {Twój
instynkt samozachowawczy pozostawia wiele do życzenia, skoro biegasz za
uzbrojonymi ludźmi} <To Mary Sue, więc
nic nie może jej się stać, a skoro tak to dlaczego miałaby siedzieć w
bezpiecznej klasie?>
.
Wybiegłam z sali jak
torpeda, krzyczałam żeby poczekali {No to teraz już na pewno Wdowa powinna westchnąć boleśnie i wycelować
z karabinu w wyjście z pokoju. Oszczędziła świadka, a ten nie skorzystał z
okazji - najwyraźniej chce umrzeć.}, nikogo nie było, korytarz był
pusty. <Teleportacja! *radioaktywna tęcza*>
Wybiegając ze szkoły wpadłam na wysokiego mężczyznę w płaszczu, który stał
tyłem do mnie. <Uuuuu... Damn>
-Jezu, facet, twarde masz
plecy - powiedziałam z bólem {Z
cyklu: ,,Słynne ostatnie słowa”}.
Mężczyzna powoli się
odwrócił. Nie ujrzałam twarzy, lecz maske<*ę>.
Taki jakby szkielet, nevermind {Nie
umiem sobie wyobrazić maski w kształcie szkieletu O.o} <Ja tam nie wierzę, że ałtorka pisze, że kształt maski
jest nieważny. Na co mi znać szczegóły? Przecież jedyne czego chcę to
zachwycanie się boskością merysójki -_-‘ >.
-Jakiś bal przebierańców?
<You Can’t
Be Serious>
Obok niego pojawiła się
Sombra. Nagle zaczęła mówić mu coś na ucho.
-Taaa, jeszcze buzi buzi <Mreeh>
i pójdzie to w złą strone<*ę>... {Oj...moje przeżarte shipami myśli
poszły w bardzo złą stronę...}
Oboje spojrzeli na mnie
wzrokiem, jakby dostali wytrzeszczu. {Mężczyzna wytrzeszczył oczy tak bardzo, że wystawały poza otwory w
masce, stąd to zauważyła.}
Nagle rozległ się głos
syren policyjnych.
-Spadamy stąd!-krzyknęła
Sombra.
Na niebie był wielki,
zbliżający się statek, z otworzonymi drzwiami, w których stała ta wysoka
kobieta. {Wdowa nauczyła się
teleportować. Albo nauczyła się korzystać z translokatora Sombry. Jakich cudów
te fan fici nie robią...} <Albo po prostu
dostała jakiegoś kosmicznego boosta dla swojej linki i doleciała do statku. Tak
czy siak to nie powinno mieć miejsca>
-Idziesz z nami, za dużo
wiesz...-odrzekł mężczyzna.
-Ale...
{-Hah, taki żarcik, amigo - rzuciła Sombra i przyłożyła
mi do skroni lufę uzi.}
No i w tym miejscu
oberwałam. Nie wiem czym no ale dostałam po głowie {Wszystkimi tymi porzuconymi przecinkami i kropkami} <Ewentualnie zapomnianą logiką tego tworu>.
Obudziłam się chwilę po {Chwilę
po czym?} <Po tajskim nowym roku –
oczywiście>, gdy byłam już w tym statku czy co to tam jest. <Może wielka, zdolna do lotu zmywarka? O.o>
Przebudziłam się oparata
o ścianę<,> {Oparatali nią o ścianę! Barbarzyńcy! *^*} <A ja? Ja też mogę ją trochę pooparatać? ‘-‘>łapiąc
za głowę.
-Popie...r..dzielony...
sen - powiedziałam z trudem. <Do siebie, bo
właściwie czemu nie?>
- Jesteś pewna że to
sen?-powiedziała Sombra.
{Coś sobie uświadomiłam: po jakiemu oni rozmawiają?
Wszyscy obecni są różnych narodowości. Ałtorka jakoś nie zwróciła uwagi, by w
którymkolwiek momencie przeszli na angielski...} <Mowa wspólna, ot co. To
musi być jakaś mowa wspólna. Esperanto?>
- No ku*wa zjawiacie się
znikąd, jestem w jakimś statku... {Znowu dowcip poprzez wulgaryzmy *wzdycha z zażenowaniem*}
-Dolores-powiedziała
wysoka dziewczyna. <STOP. Reaserch time!
Znaczenie i pochodzenie imienia boCHaterki: „Jest
to imię żeńskie pochodzenia hiszpańskiego, wywodzące się od słowa dolor
oznaczającego ból.” Wobec tego Dolores jest Hiszpanką, co może niejako
tłumaczyć fakt, iż rozmawia z Sombrą. Ponadto wszystko inne się zgadza – logika
tego opa wywołuje we mnie ból.>
-Co... cco ja?
-Jestem Amelia <*Amélie jeśli już, na
litość czegokolwiek ;-; >, miło mi - odpowiedziała. {Tiaaa...zapomnijmy o fakcie, że Talon wmówił Wdowie
(czy też jak kto woli ,,Widowmaker”) z przetrzepionym mózgiem, że wcale nie ma
już na imię Amelie}
-Serio?
< -
Wcale nie – odparła oschle Trupia Wdowa, a jej akcent jedynie spotęgował
wrażenie niechęci. – Milej byłoby, gdybyś zeszła mi z oczu.>
-Nie, w śnie {primo: *we śnie, jak już coś,
sekundo: nie umiesz pisać złymi charakterami}.
-Przecież... to sen...- w
tej chwili naprawdę nie wiedziałam o co chodzi. <No
patrz! Też się gubię>
-Papierosy - powiedziała
Sombra.
-Ku*wa, czy nie możecie
wyjaśniać od razu, a nie mówicie po jednym słowie?!?-zdenerwowałam się. {Zgadzam się, jak do tej pory
wszyscy brzmią jak roboty...może Talon potajemnie podmienia swoich agentów na
bardzo kiepskiej jakości Omniki? O.o}
-Kiedy palisz, masz
depresje-powiedziała Sombra stanowczo. <Czyli
wynika z tego, że to palenie sprawia, że ma depresję... Niech przestanie.
Skończy się depresja i wszyscy w spokoju rozejdziemy się do domów>
-Niby skąd to możesz
wiedzieć? <No właśnie? Zwykle to działa na odwrót>
-Mówi to ta, która
siedziała dwie godziny w parku, płacząc, i paląc paczkę papierosów!!!{!!1!one1one} -
odpowiedziała {Czy tylko mi
Sombra brzmi obecnie jak taka upierdliwa mała lafirynda z przedszkola, która
lubi dręczyć młodsze koleżanki wstydliwymi sekretami?} <Nie, nie tylko tobie. Ciekawe czy przeczytała też
pamiętnik „Bolesnej”>.
-Śledzicie mnie? < - A skądże! Żyjemy w czasach, gdy media
społecznościowe działają lepiej niż wywiad!>
-Nie - powiedzieli równocześnie
Amelia <*Amélie.> i mężczyzna.
-Może - powiedziała
Sombra.
{Dokładnie, kochana, w tym porwaniu nie chodzi tylko o
fakt, że za dużo widziałaś. Tak naprawdę Talon buduje sobie armię
niezniszczalnych merysójek}
~2~
-Relajate, nie śledzimy
cie<*ę> - powiedziała Sombra {ZDECYDUJ SIĘ!}.
-Jakoś to mnie nie
obchodzi...-siedziałam podparta ob <Nie żebym
się czepiała, aleee... Sprawdziłam w Google jak mam rozumieć to „ob”. Wyjaśnij
mi, boCHaterko dlaczego opierasz się o tampony?> ścianę {Przed chwilą mówiłaś coś innego.
Zaraziłaś biedną Sombrę niezdecydowaniem! *^*}.
-Coś cie gnębi?-spytała. <Apo włożyła na nos okulary psychologa, wyciągnęła
notesik i długopis, a potem przycupnęła tuż obok, słuchając z uwagą – Jestem gotowa
– zadeklarowała, wpatrując się wyczekująco w Dolores.>
-Nie wbiegaj w moje życie
{Fascynujący
frazeologizm...}... Odwal się- odwróciłam wzrok na drzwi.
Amelia <*Amélie / Trupia Wdowa /
Widowmaker – cokolwiek byle nie to cholerne spolszczenie ;_;> zbliżyła się do hackerki
<Ekhem... Mamy z naszej pięknej Polszy takie
słowo jak „haker” i wcale nie trzeba pożyczać od Angoli. Może ałtorko spolszczałabyś
to, co trzeba spolszczyć? <.< > {Jak się dowiedziałaś kim jest Som...? *wciąga
gwałtownie powietrze* Tak naprawdę ściągasz dane Talonu?! TO DLATEGO CIĘ
PORYWAJĄ!}.
-Czeka ją długa droga,
zostawmy ją w spokoju- szepnęła {Uwaga,
uwaga: Widowmaker, zimnokrwista morderczyni Mondatty i wielu innych dobrych
ludzi, okazuje matczyne serce}.
-Jaka długa droga?!
Ludzie ja nawet nie wiem co tu robię, ku*wa chcę wrócić do domu i oglądać
telewizje, a nie latać dziwnym samolotem z trzema dziwakami <Jesteś na jednym statku z REAPEREM, WIDOWMAKER i
SOMBRĄ, parapecie. Doceń swoje szczęście, a nie narzekaj>, czy to
sen, czy nie, macie mnie odstawić z powrotem do! mojego! domu!!!{!!11!!!1one!}!!- wstałam {Wykrzykniki: robisz to źle}.
Sombra zbliżyła się do
mnie i pierwsze co zaczęła robić to głaskała mnie po policzku... Nagle jej
wzrok zmienił się na złowrogi i dała mi z pięści... Ile można? {Też się zastanawiam. Na miejscu
Sombry czy Wdowy zastrzeliłabym cię w tamtym pokoju w szkole}
<*zmieniamy
czas narracji, żeby zrobiło się bardziej dynamicznie*>
Budzę się. Jednak nie w
samolocie. Ciemno, zimno, nigdy nie czułam wszystkiego tak mocno. Normalnie
słyszę głosy zza ściany <i w głowie>.
Nagle, do pokoju wchodzi mężczyzna. Dość wysoki, jego głos przypominał tego w
pelerynce...{Reaper i
pelerynka...mam wizję małego Reyesa w kostiumie Supermana} <To płaszcz. PŁASZCZ>
Stanął przede mną i się
patrzy <, ja się patrzę na niego, Apo też się
patrzy na nas. Wszyscy się na wszystkich patrzą. Co tu się dzieje?>.
Ja, jak w jakimś pierdlu siedzę na krześle ze związanymi rękoma i nogami. Nie
mogłam się ruszać... A facet nadal się patrzy z założonymi rękoma. {Mieszasz czasy. PAŁA}
-Jak się czujesz?
-Do cholery, nie zmieniaj
tematu! {Do cholery,
zachowuj się! Jesteś na jego łasce!}
< -
Jakiego tematu? – zdziwił się mężczyzna – Spytałem cię jak się czujesz, suk...
Sue.>
-Wypuszczę cie<ę>, jeżeli nie przejdziesz szkolenia!-
mężczyzna zbliżył się do mnie, praktycznie pod samą twarz. {Oczywiście mówiąc ,,wypuszczę”
miał na myśli odesłanie trupa do jakiejś chłodni z podrobionym aktem zgonu.
Talon w końcu nie wypuszczał ot tak na wolność swoich ,,nieudanych eksperymentów”.}
-Co ku*wa? Jakie
szkole.... Aaargh!- nagle poczułam mocny ból głowy. <Mnie
to wygląda bardziej na okrzyk godowy orka, ale co ja tam wiem>
-Nie denerwuj się tak...
Masz dwie godziny {zanim
każę cię zastrzelić}. Wszystkie pytania do Sombry- wyszedł.
-Halo! Co ja mam tak
siedzieć?! Ktoś mnie wypuści?!... chce mi się siku...{Potty jokes! Bo same wulgaryzmy zrobiły się żałosne} <Where’s Sombra
When You Need Her >
-No witam, tęskniłaś?- za
plecami ukazała się Sombra.
-Nie strasz, chce mi się
do kibla... <To mogło się naprawdę źle
skończyć>
-A no sorry, nie
wiedziałam- ucichła.
Po chwili mnie
rozwiązała. Gdy poczułam się wolna, szybko wybiegłam z tej dziwnej <zupełnie przypadkowo otwartej> sali i
biegając po pustym korytarzu szukałam wyjścia {Słaba ta ochrona Talonu. Chyba im faktycznie fundusze
obcięli po nieudanym zamachu na Volskayę}. Jednak na nic. Włączyły się
pieprzone alarmy {TERAZ?}...
Gdzie ja jestem? W psychiatryku? {Ohoho...tylko nie striggeruj, Apo...} <*mruży
oczy* Nie. To ja jestem w psychiatryku.>
-Nie masz wyjścia-
odezwała się Amelia <*Amélie,
– bo jestem bardziej uparta niż ałtorka> wychodząc z jednego z pokoi- jesteśmy dwie mile od
twojego domu. <Czyli jakieś 3218,69
metrów od celu. Nasuwa mi się tylko jedno pytanie: Dlaczego, krążą w pobliżu
jej domu?> {Na cholerę jej to mówisz, Widow?! Ciebie to już
na pewno podmienili. Prawdziwa Wdowa właśnie wyleguje się na plaży w Nantes.} <That Was A Tactical Error>
-Popie*dzieliło was...-
odpowiedziałam. {,,Cholera”
też powinnaś zacząć gwiazdkować. I dać ostrzeżenie ,,PG 12” w opisie.}
-Boże<,> skończ z tymi przekleństwami...-
powiedziała Sombra zamulonym głosem <Nie będę
dociekać jak brzmi zamulony głos>.
-Przeszkadzają ci? {Tak.<*^*>}
-Nie.
-To w czym problem?- w
tej chwili znowu przyszedł ten facet, wiedziałam że to on, ten ze statku, teraz miał na sobie ubranie, ale kaptur i
maskę zdjętą. {Ekhem...Reaper
nie pokazywał twarzy. I Ana ją zobaczyła, dostała szoku. Musi więc być tak
zdeformowana, że powinna cię bardziej wystraszyć niż niebieska skóra Wdowy.} <Kiedy wydaje ci się, że skórka Reapera i Gabe’a
pochodzą z tego samego czasu... Research – robisz to źle>
Czułam się dziwnie.
Wszyscy nade mną stali i coś mówili, ja jednak dziwnym cudem zaczęłam tracić
przytomność. <To przez tlen> Mężczyzna
złapał mnie<,> gdy padałam {Oh, Gabe, ale z ciebie gentleman.
Sombra pewnie mruknęła coś zawiedziona, że nie przyrżnęła łbem w podłogę},
wszystko pamiętam, nie zemdlałam, ale było mi słabo.
-Wiedziałem, że nie
zadziała... <Death
Walks Among You>
-Ja ci mówiłam, że to za
duża dawka, ona ma jakieś 18 lat...- Sombra zaczęła kłótnie <Kilka kłótni na raz> {Rany, Sombrze też hormony ciążowe
skaczą?}.
Amelia <*Amélie!> gdzieś zwiała <Jak na zimnokrwistego zabójcę przystało>, a
ja ledwo żywa siedziałam przy ścianie i słuchałam ich kłótni {Ałtorka chyba naprawdę próbuje
shipować Sombrę z Reaperem. Już nich robi stare małżeństwo}. Nagle coś
we mnie wstąpiło i czułam się jak po energetykach, miałam ochotę roznieść całą
ich bazę. Po chwili wstałam.
-Jesteście pewni<,> że coś tam nie działa i daliście mi za
dużą dawkę czegoś tam... Bo czuję się świetnie {Logika tej wypowiedzi wskazuje na wstrząs mózgu,
siadaj z powrotem}.
Oboje się na mnie
popatrzyli.
-A co, jak to miało
działać?- zaniepokoiłam się.
-Działa jak powinno-
odezwał się mężczyzna- spójrz w górę.
-Mam się bać? Coś nade
mną stoi czy co?
-Ale jesteś uparta...
-No patrzę i co?- popatrzyłam.
-A teraz na mnie.
Popatrzyłam się prosto w
latarkę. Dostałam takiego oczojebu, że nie widziałam przez jakąś minutę. {Ah, Reaper, ty śmieszku} <DIE!>
-I co?- spytał.
-Co<,> co? Jebnąłeś mi latarką po oczach, nic
nie widzę ty parówo!- krzyknęłam pocierając oczy {Dajcie mi kilka minut. Muszę przetrawić nazwanie
Reapera ,,parówą”...} <*chwyta za miecz*
Ja ci dam „parówę”... Ja ci dam...> .
-Ona jest nie do
wytrzymania- szepnął do Sombry {wyciągając
jeden ze swoich słynnych shotgunów} <If It Lives, I Can Kill It>.
-Takiej nam było trzeba-
odpowiedziała szeptem {Jeżu...wy
naprawdę jedziecie po niskich kosztach, skoro zgadzacie się na coś takiego w
waszych szeregach}.
-Ej, możecie nie mówić
tego na głos? Ranicie me uczucia. {Jak na razie Sombra powiedziała, że jesteś idealna} <No właśnie. Merysójka chce być zła, więc jak może się
do czegoś nadawać idealnie?>
-Mówimy szeptem, ciszej
się nie da- odpowiedziała<. Stupid Monkey>
-Łoooo, nie wiedziałam,
że jesteś aż taki brzydki- odzyskałam wzrok. {A teraz już widzisz jego twarz! Nie ogarniam!} <STUPID MONKEY>
-Powstałem z grobu, to co
mam powiedzieć...{Reaper
śmieszek kontratakuje} <The Grave Cannot Hold Me *^*>
-Haha..ha... nie
rozumiem. <I dobrze. Wszyscy, którzy musieli
zrozumieli>
-Sombra, zajmij się
wszystkim, mam jej dość {,,po
czym strzelił”? - dodał Nyan z nadzieją}, dziś już nic nie robimy {Łe, dajcie mi prawdziwego,
pozbawionego cierpliwości Reapera}. <DIE! DIE! DIE! – skanduje Apo, głosem
Reapera>
Facet poszedł w przeciwną
stronę niż my. Nie prowadziła mnie długo, pokój był na tym samym korytarzu.
-Więc... To jest twój
pokój, porozglądaj się, jeżeli czegoś będzie ci brakować, to jestem w pokoju
obok. Adios!
Weszłam do pokoju. Ściany
są szare, łóżko, szafa, jakaś kuchenka, żal nie ma czajnika {Biedny żal, nie dali mu czajnika},
mała lodówa no i łazienka. I na szczęście, nie to co w szkole, że nie ma
srajtaśmy {Potty jokes, vol.
2}. Nie mam niczego swojego <Kto by się
spodziewał>, co prawda mam jakieś ubrania w szafie, ale brakuje mi
mojego telewizora <Oczywiście tylko telewizora,
bo ten twój jest specjalny, łączy was więź krwi i drugiego takiego nie znajdziesz
nigdzie> i co gorsza naprawdę nie wiem co tu robię, kiedy to się
skończy, ciągle myślę że to sen {To
już było, SKIP}, bo... nie oszukujmy się, większość z dzisiejszego dnia
to jakieś zjawiska paranormalne. Najgorsza jest matura, coraz bliżej, a ja
nawet nie wiem gdzie jestem...{Serio,
masz dziwne priorytety. Ja bym się bardziej martwiła co mi dali i dlaczego
pozwalają mi jeszcze żyć.}
<Your Death Makes Me Stronger>
***
Rozdział krótki, nie chcę
mi się ogólnie pisać <Więc na cholerę piszesz?
Krzywdzisz siebie, krzywdzisz nas (przede wszystkim nas) i w imię czego?>
i wgl {To skończ, łaski bzy},
bo myślę że krótkie i częstsze rozdziały są chętniej czytane. A teraz hasta la
vista {BABY} idę się
uczyć hiszpańskiego ;-; {Chałwa
ci za dobre chęci}
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz