czwartek, 10 sierpnia 2017

Mary ,,Bolesna" Sue jako agentka Talonu - Życie Bez Istnienia #1


        Jak to brzmi motyw przewodni najmłodszej z gier studia Blizzard: The world could always use more heroes. Sporo osób wzięło sobie to na poważnie i zaczęło tworzyć swoje własne postaci do cudownego uniwersum Overwatch. A że zakres bohaterów ciągnie się od robotów o ludzkich emocjach aż po gadające goryle, ciekawych pomysłów nie brakuje. No chyba, że trafisz na polskiego Wattpada i taką Dolores, którą na siłę próbuje zrekrutować Talon (czy też - brrr, polskie tłumaczenie - ,,Szpon").
    Przygotujcie się na lot zmywarką z kartonową podobizną Sombry, Gabrielem (nie mylić z prawdziwym Reaperem), jakąś Amelią udającą Widowmaker oraz prawdopodobnie najnudniejszą Mery Sue w naszej karierze. Zapraszam do czytania z nami fan fika z Overwatch!

"Życie Bez Istnienia"
Autor:
Wiidowmaker (Wattpad)
Komentują:
* <Apocalyptical>
* {Nyan}

~1~
Cześć, jestem Dolores... nie chcę<*e> mi się mówić o moim życiu <To nie mów. Jakiś problem?> {Wspaniale! *zamyka laptopa ze spokojnym sumieniem*}. Nic ciekawego, umiem tylko oddychać, siedzieć w miejscu i w prawdzie to wszystko {Czej...to na pewno Mary Sue? Strasznie ma niskie mniemanie o sobie} <Yup. To musi być merysójka. Patrz jak zaczęła>. Taka trochę egoistka, taka prawdziwa egoistka, nie wierzę w iluzje i jakieś inne popie*dolone rzeczy {A jednak merysójka}. Jedyne o czym marzę to skończyć budę i pracować w Biedronce przy kasie <Wygórowane ambicje>. Czemu każda książka musi się zaczynać od przedstawienia postaci... <Też mnie to zastanawia... Bo w zasadzie wcale NIE MUSI zaczynać się od przedstawienia postaci, zdajesz sobie z tego sprawę?> Zje*ane to jest {Nie chcesz, nie pisz. Nie mój problem}. Już i tak zaczęłam ode mnie to może już zacznę coś opowiadać. <Nie, nie, nie. Daruj sobie>
Cześć, jestem Do... czekaj popie*doliłam kartki. {Jeżu...czy to oznacza jazdę po przekleństwach jako formie humoru?} <AHAHAHAHAHAH! Mamy pierwszą próbę żartu! :’) >
Normalny dzień, jak zwykle. Wstaje <Kto? Kot sąsiadki?> za 10 siódma {Magiczna zasada każe ałtorce zapisywać liczby większe od dziewięć cyfrą} <*bierze bardzo głęboki oddech* *dziesięć.> i oczywiście spóźniam się do szkoły... do 3 <*trzeciej> liceum. Tak mało mi brakuje do matur, chociaż nie mam pojęcia czy zdam {Z zachowaniem -1?}... Do szkoły jeżdżę moim Audi <Naaah... Po merysójce spodziewałam się co najmniej BMW>, nic więcej mi w życiu nie potrzeba {Czyli nie potrzebujesz zdanej matury. Nie kłam! > <}. Przynajmniej Fiata nie dostałam. <HEJ! Gdybyś dostała 126p jeździłabyś youngtimerem =.= >
-Dzień doooo... zły - przywitałam się wchodząc do sali {Ahaha...} <Druga próba żartu! Kto da trzecią?>
-Spóźnienie! - krzyknął nauczyciel<, bo sala była tak wielka, że należało podnosić głos, aby się porozumiewać>.
-Pfff, nic nowego - szepnęłam.
Ogólnie w klasie nie lubił mnie nikt {Ciekawe dlaczego...} <Merysójkę?! Niemożliwe!>. Sama wiem, że jestem egoistką, mam to po rodzicach, których nie mam {Masz, ale nie masz...rodzice Shrödingera! O.O} <Niet. Po prostu Batman>. Zginęli w wypadku samochodowym {Zgodnie z merysójkową modą. Zdrowa, szczęśliwa rodzina jest tak bardzo passe} <Schemat. No ale przynajmniej to nie ona ich zabiła...>. Szczęście, że mnie tam nie było. Sama zarabiam na życie, czasami pomaga mi moja dalsza rodzina.
Na przerwach czasami wychodzę palić <Prawdziwy rebel>. Taaa jestem niegrzeczna {Pewnie jeszcze chowasz się przed kamerami i gasisz pety na parapecie sali matematycznej}. Zaczęłam 2 lata temu, kiedy właśnie straciłam rodziców. Niby egoistka <Wspominałaś już.>, ale czasami mam napady bólu jakiejś samotności. <Ty... Masz... UCZUCIA? O.O> Rzadko, ale płacze. Spóźniam się praktycznie na każdą lekcje {Ałtorko, chciałabym współczuć twojej postaci, ale po wcześniejszych akapitach po prostu nie umiem}.
-Przepraaaaaaszammmm....-na widok pustej sali zamilkłam. {Czekaj...weszła do sali chwilę temu. Nauczyciel krzyknął ,,Spóźnienie!”, odpyskowała szeptem...i wszyscy znikli? Czy poszła do innej sali? Gubię się ;-;}
"Co jest?" spytałam samą siebie. <Dobre pytanie> Rozg<l>ądałam się po całej sali. Popatrzyłam na korytarz i powoli weszłam do pokoju {Jakiego, do Grzyba Pana?!}. Uważnie zamknęłam drzwi. Na biurku nauczyciela zauważyłam coś w stylu telefonu z czerwoną lampką, która mrygała {Opowiedz mi, czym jest to twoje ,,mryganie”. Brzmi fascynująco} <mryg... mryg... mryg... mryg mryg mryg mrygmrygmrygMRYG *eksplozja*>. Ostrożnie podeszłam i wzięłam urządzenie do ręki. Na odwrocie na małym ekranie znajdował się ciąg zer i jedynek, który się nie kończył...{Matrix!} Nagle lampka zaczęła coraz szybciej mrygać <Wybuchnie. Zobaczysz, że wybuchnie>, tak samo ciąg cyfer. Co było głupie to pomyślałam, że może to być bomba <Ta konstrukcja istnieje...>. Szybko odłożyłam i wybiegłam za drzwi. {Kilka sekund później całe skrzydło budynku stanęło w płomieniach. The End.} Zdążyłam tylko je uchylić <Wybiegła za drzwi, ale tylko zdążyła je uchylić. Cudownie>, kiedy zobaczyłam na korytarzu facetów w czerni i srebrnych maskach uzbrojonych w karabiny z laserami. <Sniper!>
"Co tu się odpie*dala?" Z powrotem weszłam do sali i zamknęłam drzwi <I nikt nic nie zobaczył ani niczego nie usłyszał> , gdy nagle w pokoju pojawiła się kobieta w fiolecie. Co dziwne, nie zwracała na mnie uwagi, w rękach trzymała to dziwne coś. <Racja. To dziwne, że nie zwracała uwagi na merysójkę>
-Możesz mi to wytłumaczyć?- spytałam się. {Tupnęłam nóżką dla efektu, potrząsając swoim różowym godłem.}
Spojrzała na mnie, wzrokiem zaczęła mnie "przeglądać" z dołu do góry {niczym ostatni numer CD Action} <Słyszałam, że „otaksować spojrzeniem” podobno istnieje i ma się dobrze. Szkoda, że ałtorka tego nie wie>.
-Cześć, Sombra jestem {Zapomniałam już, że czytam fan fic z Overwatcha} - wróciła wzrokiem na urządzenie. {Wróciła nim niczym ałtorka ze szkoły swoim audi.}
"Co..." <Co, co?>
-Dobra, to chyba sen więc...
-Raczej koszmar - do sali weszła wysoka kobieta o niebieskiej cerze... Wiadomo<,> że to już był sen. {Hah, niby przyszłość, a w Polsce nadal niebieska skóra to coś strasznie dziwnego. Ciekawe, czy Omniki w ogóle tutaj dotarły} <Nie liczyłabym na to...>
-Masz - Sombra rzuciła urządzenie w ręce dziewczyny z długimi włosami. {Okaaay...Sombra jest KOBIETĄ, a jedna z głównych uczestniczek internetowych dram o przeseksualizowanych bohaterkach OW została nazwana DZIEWCZYNĄ. Pokrętna ta logika boCHaterki...}
Stałam pomiędzy nimi jak jakiś wyrzutek {Złe porównanie. Cofnij to}, nie zwracali {*zwracały, w pomieszczeniu są same kobiety} na mnie uwagi. <A czemu miałyby...?>
Kobieta mocno rzuciła urządzenie o podłogę. Rozbiło się na kawałki.                          -Jeszcze siedem - odparła.{Czyli w sumie osiem...nowoczesne polowanie na Slender Mana?} <*wyciąga swój komplet kartek z Arrivala* Zawsze gotowa na polowanie!>
-Mogę o coś spytać?- popatrzyłam się na wychodzącą z sali kobietę.
-Nie.-ospowiedziała {Neologizmy!} druga wychodząc z sali. {I poprawnie. Na koniec Wdowa powinna jeszcze dla pewności kazać Sombrze zastrzelić ,,niepotrzebnego świadka”}
Stałam w sali osłupiała {,,Sala” padło już trzy razy. Siadaj, pała. Matury z polskiego to ty nie zdasz}. Nagle postanowiłam za nimi pójść, no bardziej pobiec {Twój instynkt samozachowawczy pozostawia wiele do życzenia, skoro biegasz za uzbrojonymi ludźmi} <To Mary Sue, więc nic nie może jej się stać, a skoro tak to dlaczego miałaby siedzieć w bezpiecznej klasie?> .
Wybiegłam z sali jak torpeda, krzyczałam żeby poczekali {No to teraz już na pewno Wdowa powinna westchnąć boleśnie i wycelować z karabinu w wyjście z pokoju. Oszczędziła świadka, a ten nie skorzystał z okazji - najwyraźniej chce umrzeć.}, nikogo nie było, korytarz był pusty. <Teleportacja! *radioaktywna tęcza*> Wybiegając ze szkoły wpadłam na wysokiego mężczyznę w płaszczu, który stał tyłem do mnie. <Uuuuu... Damn>
-Jezu, facet, twarde masz plecy - powiedziałam z bólem {Z cyklu: ,,Słynne ostatnie słowa”}.
Mężczyzna powoli się odwrócił. Nie ujrzałam twarzy, lecz maske<*ę>. Taki jakby szkielet, nevermind {Nie umiem sobie wyobrazić maski w kształcie szkieletu O.o} <Ja tam nie wierzę, że ałtorka pisze, że kształt maski jest nieważny. Na co mi znać szczegóły? Przecież jedyne czego chcę to zachwycanie się boskością merysójki -_-‘ >.
-Jakiś bal przebierańców? <You Can’t Be Serious>
Obok niego pojawiła się Sombra. Nagle zaczęła mówić mu coś na ucho.
-Taaa, jeszcze buzi buzi <Mreeh> i pójdzie to w złą strone<*ę>... {Oj...moje przeżarte shipami myśli poszły w bardzo złą stronę...}
Oboje spojrzeli na mnie wzrokiem, jakby dostali wytrzeszczu. {Mężczyzna wytrzeszczył oczy tak bardzo, że wystawały poza otwory w masce, stąd to zauważyła.}
Nagle rozległ się głos syren policyjnych.
-Spadamy stąd!-krzyknęła Sombra.
Na niebie był wielki, zbliżający się statek, z otworzonymi drzwiami, w których stała ta wysoka kobieta. {Wdowa nauczyła się teleportować. Albo nauczyła się korzystać z translokatora Sombry. Jakich cudów te fan fici nie robią...} <Albo po prostu dostała jakiegoś kosmicznego boosta dla swojej linki i doleciała do statku. Tak czy siak to nie powinno mieć miejsca>
-Idziesz z nami, za dużo wiesz...-odrzekł mężczyzna.
-Ale...
{-Hah, taki żarcik, amigo - rzuciła Sombra i przyłożyła mi do skroni lufę uzi.}
No i w tym miejscu oberwałam. Nie wiem czym no ale dostałam po głowie {Wszystkimi tymi porzuconymi przecinkami i kropkami} <Ewentualnie zapomnianą logiką tego tworu>. Obudziłam się chwilę po {Chwilę po czym?} <Po tajskim nowym roku – oczywiście>, gdy byłam już w tym statku czy co to tam jest. <Może wielka, zdolna do lotu zmywarka? O.o>
Przebudziłam się oparata o ścianę<,> {Oparatali nią o ścianę! Barbarzyńcy! *^*} <A ja? Ja też mogę ją trochę pooparatać? ‘-‘>łapiąc za głowę.
-Popie...r..dzielony... sen - powiedziałam z trudem. <Do siebie, bo właściwie czemu nie?>
- Jesteś pewna że to sen?-powiedziała Sombra.
{Coś sobie uświadomiłam: po jakiemu oni rozmawiają? Wszyscy obecni są różnych narodowości. Ałtorka jakoś nie zwróciła uwagi, by w którymkolwiek momencie przeszli na angielski...} <Mowa wspólna, ot co. To musi być jakaś mowa wspólna. Esperanto?>
- No ku*wa zjawiacie się znikąd, jestem w jakimś statku... {Znowu dowcip poprzez wulgaryzmy *wzdycha z zażenowaniem*}
-Dolores-powiedziała wysoka dziewczyna. <STOP. Reaserch time! Znaczenie i pochodzenie imienia boCHaterki: „Jest to imię żeńskie pochodzenia hiszpańskiego, wywodzące się od słowa dolor oznaczającego ból.” Wobec tego Dolores jest Hiszpanką, co może niejako tłumaczyć fakt, iż rozmawia z Sombrą. Ponadto wszystko inne się zgadza – logika tego opa wywołuje we mnie ból.>
-Co... cco ja?
-Jestem Amelia <*Amélie jeśli już, na litość czegokolwiek ;-; >, miło mi - odpowiedziała. {Tiaaa...zapomnijmy o fakcie, że Talon wmówił Wdowie (czy też jak kto woli ,,Widowmaker”) z przetrzepionym mózgiem, że wcale nie ma już na imię Amelie}
-Serio?
< - Wcale nie – odparła oschle Trupia Wdowa, a jej akcent jedynie spotęgował wrażenie niechęci. – Milej byłoby, gdybyś zeszła mi z oczu.>
-Nie, w śnie {primo: *we śnie, jak już coś, sekundo: nie umiesz pisać złymi charakterami}.
-Przecież... to sen...- w tej chwili naprawdę nie wiedziałam o co chodzi. <No patrz! Też się gubię>
-Papierosy - powiedziała Sombra.
-Ku*wa, czy nie możecie wyjaśniać od razu, a nie mówicie po jednym słowie?!?-zdenerwowałam się. {Zgadzam się, jak do tej pory wszyscy brzmią jak roboty...może Talon potajemnie podmienia swoich agentów na bardzo kiepskiej jakości Omniki? O.o}
-Kiedy palisz, masz depresje-powiedziała Sombra stanowczo. <Czyli wynika z tego, że to palenie sprawia, że ma depresję... Niech przestanie. Skończy się depresja i wszyscy w spokoju rozejdziemy się do domów>
-Niby skąd to możesz wiedzieć? <No właśnie? Zwykle to działa na odwrót>
-Mówi to ta, która siedziała dwie godziny w parku, płacząc, i paląc paczkę papierosów!!!{!!1!one1one} - odpowiedziała {Czy tylko mi Sombra brzmi obecnie jak taka upierdliwa mała lafirynda z przedszkola, która lubi dręczyć młodsze koleżanki wstydliwymi sekretami?} <Nie, nie tylko tobie. Ciekawe czy przeczytała też pamiętnik „Bolesnej”>.
-Śledzicie mnie? < - A skądże! Żyjemy w czasach, gdy media społecznościowe działają lepiej niż wywiad!>
-Nie - powiedzieli równocześnie Amelia <*Amélie.> i mężczyzna.
-Może - powiedziała Sombra.
{Dokładnie, kochana, w tym porwaniu nie chodzi tylko o fakt, że za dużo widziałaś. Tak naprawdę Talon buduje sobie armię niezniszczalnych merysójek}

~2~
-Relajate, nie śledzimy cie<*ę> - powiedziała Sombra {ZDECYDUJ SIĘ!}.
-Jakoś to mnie nie obchodzi...-siedziałam podparta ob <Nie żebym się czepiała, aleee... Sprawdziłam w Google jak mam rozumieć to „ob”. Wyjaśnij mi, boCHaterko dlaczego opierasz się o tampony?> ścianę {Przed chwilą mówiłaś coś innego. Zaraziłaś biedną Sombrę niezdecydowaniem! *^*}.
-Coś cie gnębi?-spytała. <Apo włożyła na nos okulary psychologa, wyciągnęła notesik i długopis, a potem przycupnęła tuż obok, słuchając z uwagą – Jestem gotowa – zadeklarowała, wpatrując się wyczekująco w Dolores.>
-Nie wbiegaj w moje życie {Fascynujący frazeologizm...}... Odwal się- odwróciłam wzrok na drzwi.
Amelia <*Amélie / Trupia Wdowa / Widowmaker – cokolwiek byle nie to cholerne spolszczenie ;_;> zbliżyła się do hackerki <Ekhem... Mamy z naszej pięknej Polszy takie słowo jak „haker” i wcale nie trzeba pożyczać od Angoli. Może ałtorko spolszczałabyś to, co trzeba spolszczyć? <.< > {Jak się dowiedziałaś kim jest Som...? *wciąga gwałtownie powietrze* Tak naprawdę ściągasz dane Talonu?! TO DLATEGO CIĘ PORYWAJĄ!}.
-Czeka ją długa droga, zostawmy ją w spokoju- szepnęła {Uwaga, uwaga: Widowmaker, zimnokrwista morderczyni Mondatty i wielu innych dobrych ludzi, okazuje matczyne serce}.
-Jaka długa droga?! Ludzie ja nawet nie wiem co tu robię, ku*wa chcę wrócić do domu i oglądać telewizje, a nie latać dziwnym samolotem z trzema dziwakami <Jesteś na jednym statku z REAPEREM, WIDOWMAKER i SOMBRĄ, parapecie. Doceń swoje szczęście, a nie narzekaj>, czy to sen, czy nie, macie mnie odstawić z powrotem do! mojego! domu!!!{!!11!!!1one!}!!- wstałam {Wykrzykniki: robisz to źle}.
Sombra zbliżyła się do mnie i pierwsze co zaczęła robić to głaskała mnie po policzku... Nagle jej wzrok zmienił się na złowrogi i dała mi z pięści... Ile można? {Też się zastanawiam. Na miejscu Sombry czy Wdowy zastrzeliłabym cię w tamtym pokoju w szkole}
<*zmieniamy czas narracji, żeby zrobiło się bardziej dynamicznie*>
Budzę się. Jednak nie w samolocie. Ciemno, zimno, nigdy nie czułam wszystkiego tak mocno. Normalnie słyszę głosy zza ściany <i w głowie>. Nagle, do pokoju wchodzi mężczyzna. Dość wysoki, jego głos przypominał tego w pelerynce...{Reaper i pelerynka...mam wizję małego Reyesa w kostiumie Supermana} <To płaszcz. PŁASZCZ>
Stanął przede mną i się patrzy <, ja się patrzę na niego, Apo też się patrzy na nas. Wszyscy się na wszystkich patrzą. Co tu się dzieje?>. Ja, jak w jakimś pierdlu siedzę na krześle ze związanymi rękoma i nogami. Nie mogłam się ruszać... A facet nadal się patrzy z założonymi rękoma. {Mieszasz czasy. PAŁA}
-Jak się czujesz?
-Do cholery, nie zmieniaj tematu! {Do cholery, zachowuj się! Jesteś na jego łasce!}
< - Jakiego tematu? – zdziwił się mężczyzna – Spytałem cię jak się czujesz, suk... Sue.>
-Wypuszczę cie<ę>, jeżeli nie przejdziesz szkolenia!- mężczyzna zbliżył się do mnie, praktycznie pod samą twarz. {Oczywiście mówiąc ,,wypuszczę” miał na myśli odesłanie trupa do jakiejś chłodni z podrobionym aktem zgonu. Talon w końcu nie wypuszczał ot tak na wolność swoich ,,nieudanych eksperymentów”.}
-Co ku*wa? Jakie szkole.... Aaargh!- nagle poczułam mocny ból głowy. <Mnie to wygląda bardziej na okrzyk godowy orka, ale co ja tam wiem>
-Nie denerwuj się tak... Masz dwie godziny {zanim każę cię zastrzelić}. Wszystkie pytania do Sombry- wyszedł.
-Halo! Co ja mam tak siedzieć?! Ktoś mnie wypuści?!... chce mi się siku...{Potty jokes! Bo same wulgaryzmy zrobiły się żałosne} <Where’s Sombra When You Need Her >
-No witam, tęskniłaś?- za plecami ukazała się Sombra.
-Nie strasz, chce mi się do kibla... <To mogło się naprawdę źle skończyć>
-A no sorry, nie wiedziałam- ucichła.
Po chwili mnie rozwiązała. Gdy poczułam się wolna, szybko wybiegłam z tej dziwnej <zupełnie przypadkowo otwartej> sali i biegając po pustym korytarzu szukałam wyjścia {Słaba ta ochrona Talonu. Chyba im faktycznie fundusze obcięli po nieudanym zamachu na Volskayę}. Jednak na nic. Włączyły się pieprzone alarmy {TERAZ?}... Gdzie ja jestem? W psychiatryku? {Ohoho...tylko nie striggeruj, Apo...} <*mruży oczy* Nie. To ja jestem w psychiatryku.>
-Nie masz wyjścia- odezwała się Amelia <*Amélie, – bo jestem bardziej uparta niż ałtorka> wychodząc z jednego z pokoi- jesteśmy dwie mile od twojego domu. <Czyli jakieś 3218,69 metrów od celu. Nasuwa mi się tylko jedno pytanie: Dlaczego, krążą w pobliżu jej domu?> {Na cholerę jej to mówisz, Widow?! Ciebie to już na pewno podmienili. Prawdziwa Wdowa właśnie wyleguje się na plaży w Nantes.} <That Was A Tactical Error>
-Popie*dzieliło was...- odpowiedziałam. {,,Cholera” też powinnaś zacząć gwiazdkować. I dać ostrzeżenie ,,PG 12” w opisie.}
-Boże<,> skończ z tymi przekleństwami...- powiedziała Sombra zamulonym głosem <Nie będę dociekać jak brzmi zamulony głos>.
-Przeszkadzają ci? {Tak.<*^*>}
-Nie.
-To w czym problem?- w tej chwili znowu przyszedł ten facet, wiedziałam że to on, ten ze statku,  teraz miał na sobie ubranie, ale kaptur i maskę zdjętą. {Ekhem...Reaper nie pokazywał twarzy. I Ana ją zobaczyła, dostała szoku. Musi więc być tak zdeformowana, że powinna cię bardziej wystraszyć niż niebieska skóra Wdowy.} <Kiedy wydaje ci się, że skórka Reapera i Gabe’a pochodzą z tego samego czasu... Research – robisz to źle>
Czułam się dziwnie. Wszyscy nade mną stali i coś mówili, ja jednak dziwnym cudem zaczęłam tracić przytomność. <To przez tlen> Mężczyzna złapał mnie<,> gdy padałam {Oh, Gabe, ale z ciebie gentleman. Sombra pewnie mruknęła coś zawiedziona, że nie przyrżnęła łbem w podłogę}, wszystko pamiętam, nie zemdlałam, ale było mi słabo.
-Wiedziałem, że nie zadziała... <Death Walks Among You>
-Ja ci mówiłam, że to za duża dawka, ona ma jakieś 18 lat...- Sombra zaczęła kłótnie <Kilka kłótni na raz> {Rany, Sombrze też hormony ciążowe skaczą?}.
Amelia <*Amélie!> gdzieś zwiała <Jak na zimnokrwistego zabójcę przystało>, a ja ledwo żywa siedziałam przy ścianie i słuchałam ich kłótni {Ałtorka chyba naprawdę próbuje shipować Sombrę z Reaperem. Już nich robi stare małżeństwo}. Nagle coś we mnie wstąpiło i czułam się jak po energetykach, miałam ochotę roznieść całą ich bazę. Po chwili wstałam.
-Jesteście pewni<,> że coś tam nie działa i daliście mi za dużą dawkę czegoś tam... Bo czuję się świetnie {Logika tej wypowiedzi wskazuje na wstrząs mózgu, siadaj z powrotem}.
Oboje się na mnie popatrzyli.
-A co, jak to miało działać?- zaniepokoiłam się.
-Działa jak powinno- odezwał się mężczyzna- spójrz w górę.
-Mam się bać? Coś nade mną stoi czy co?
-Ale jesteś uparta...
-No patrzę i co?- popatrzyłam.
-A teraz na mnie.
Popatrzyłam się prosto w latarkę. Dostałam takiego oczojebu, że nie widziałam przez jakąś minutę. {Ah, Reaper, ty śmieszku} <DIE!>
-I co?- spytał.
-Co<,> co? Jebnąłeś mi latarką po oczach, nic nie widzę ty parówo!- krzyknęłam pocierając oczy {Dajcie mi kilka minut. Muszę przetrawić nazwanie Reapera ,,parówą”...} <*chwyta za miecz* Ja ci dam „parówę”... Ja ci dam...> .
-Ona jest nie do wytrzymania- szepnął do Sombry {wyciągając jeden ze swoich słynnych shotgunów} <If It Lives, I Can Kill It>.
-Takiej nam było trzeba- odpowiedziała szeptem {Jeżu...wy naprawdę jedziecie po niskich kosztach, skoro zgadzacie się na coś takiego w waszych szeregach}.
-Ej, możecie nie mówić tego na głos? Ranicie me uczucia. {Jak na razie Sombra powiedziała, że jesteś idealna} <No właśnie. Merysójka chce być zła, więc jak może się do czegoś nadawać idealnie?>
-Mówimy szeptem, ciszej się nie da- odpowiedziała<. Stupid Monkey>
-Łoooo, nie wiedziałam, że jesteś aż taki brzydki- odzyskałam wzrok. {A teraz już widzisz jego twarz! Nie ogarniam!} <STUPID MONKEY>
-Powstałem z grobu, to co mam powiedzieć...{Reaper śmieszek kontratakuje} <The Grave Cannot Hold Me *^*>
-Haha..ha... nie rozumiem. <I dobrze. Wszyscy, którzy musieli zrozumieli>
-Sombra, zajmij się wszystkim, mam jej dość {,,po czym strzelił”? - dodał Nyan z nadzieją}, dziś już nic nie robimy {Łe, dajcie mi prawdziwego, pozbawionego cierpliwości Reapera}. <DIE! DIE! DIE! – skanduje Apo, głosem Reapera>
Facet poszedł w przeciwną stronę niż my. Nie prowadziła mnie długo, pokój był na tym samym korytarzu.
-Więc... To jest twój pokój, porozglądaj się, jeżeli czegoś będzie ci brakować, to jestem w pokoju obok. Adios!
Weszłam do pokoju. Ściany są szare, łóżko, szafa, jakaś kuchenka, żal nie ma czajnika {Biedny żal, nie dali mu czajnika}, mała lodówa no i łazienka. I na szczęście, nie to co w szkole, że nie ma srajtaśmy {Potty jokes, vol. 2}. Nie mam niczego swojego <Kto by się spodziewał>, co prawda mam jakieś ubrania w szafie, ale brakuje mi mojego telewizora <Oczywiście tylko telewizora, bo ten twój jest specjalny, łączy was więź krwi i drugiego takiego nie znajdziesz nigdzie> i co gorsza naprawdę nie wiem co tu robię, kiedy to się skończy, ciągle myślę że to sen {To już było, SKIP}, bo... nie oszukujmy się, większość z dzisiejszego dnia to jakieś zjawiska paranormalne. Najgorsza jest matura, coraz bliżej, a ja nawet nie wiem gdzie jestem...{Serio, masz dziwne priorytety. Ja bym się bardziej martwiła co mi dali i dlaczego pozwalają mi jeszcze żyć.}
<Your Death Makes Me Stronger>

***
Rozdział krótki, nie chcę mi się ogólnie pisać <Więc na cholerę piszesz? Krzywdzisz siebie, krzywdzisz nas (przede wszystkim nas) i w imię czego?> i wgl {To skończ, łaski bzy}, bo myślę że krótkie i częstsze rozdziały są chętniej czytane. A teraz hasta la vista {BABY} idę się uczyć hiszpańskiego ;-; {Chałwa ci za dobre chęci}

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz