sobota, 14 lipca 2018

Płonęła i Parasolka z domu Huiztym - Mój Hogwart #3

        Czas najwyższy zamknąć sprawę prawdopodobnie najpaskudniejszego przypadku gwałtu w historii Republiki Absurdu. Ofiarą padł Bogu ducha winny kanon ,,Harry'ego Pottera"... pardon, ,,Harr'ego", nie ,,Harry'ego". A już się bałam...
    Cóż, Departament Policji Analizatorskiej nie może odmówić nikomu pomocy, zwłaszcza, że mamy na pokładzie specjalistów od morderstw na tle seksualnym. Walczyłyśmy dzielnie, by doprowadzić ałtorkę przed oblicze sprawiedliwości. Było to, jak się okazało, jedno z najcięższych zadań w naszej karierze, gdyż zbrodnia miała charakter osobisty. Polały się łzy, a przez Hogwart nadal przetaczają się głosy skrzywdzonych wyrazów dopraszających się o odzyskanie praw do nazwy własnej. Przejście do rękoczynów pozostaje już tylko kwestią czasu. To już zagrożenie na skalę krajową. Jedynym, co może uspokoić wściekły tłum pozostaje aresztowanie winnego całemu zamieszaniu.
    To już koniec grzeczności. Nie możemy dłużej ignorować wrzasków pożeranych żywcem kropek. Sprawa uzyskała charakter priorytetowy. Całe szczęście tym razem mamy wiarygodnych świadków. Są to (ku naszemu zaskoczeniu) siostry chochliczki Przytuły: Płonęła i Parasolka, które uczęszczają na piąty rok nauki w Hogwarcie.

Autor: Tumblr_Girl_1313
Komentują:
* {Nyan}
* ((Dola))

{*podciąga się z wysiłkiem, patrząc z ulgą na majaczący w oddali szczyt* To już tutaj, Dola! Jeszcze tylko cztery strony bullshitu!} ((*uśmiecha się krzywo* Hura…))

- 7 -

Siedzieliśmy wszyscy w wielkiej sali {Wielka Sala i paru innych właśnie stoi pod bramami głównej siedziby polskiej ortografii żądając praw do nazwy własnej. Jak na razie obyło się bez rękoczynów, ale wszystko może się jeszcze zmienić...} ((Miejmy nadzieję, że im się uda. *trzyma kciuki*)). Czara Stała {Wielkiej Sali nie dostaniemy, ale w zamian za to mamy Czarę Stałą. Cóż to za fascynujący artefakt?} ((Filch się pomylił i zamiast Czary Ognia wziął jakąś Czarę Stałą. Zakurzone były, to nie odróżnił.)) centralnie po środku i Płonęła {Płonęła to jakaś kuzynka chochliczki Przytuły z “Mojej małej blondyneczki”?} ((Albo siostra.)) niebieskimi płomieniami. Wszyscy praktycznie siedzieli Jak na szpilkach.
Dumbledore podszedł powoli trzymając rękę w Górze {Ale góra z wielkiej, że Bóg, czy Gregor Clegane? O.o Oboje mogliby tu porządek zrobić: pierwszego prosiłabym o powtórkę z Balladyną, a drugiego z Oberynem}. Płomienie zrobiły SIĘ {CZUJ MOC CAPSLOCKA} czerwone i wyleciała mała Karteczka ((A moim zdaniem musiała być całkiem duża, skoro użyłaś wielkiej litery.)) {Co jest nagle z tymi nazwami własnymi? Skrawek papieru ją dostał, a Wielka Sala już nie?! *^*}((Nawet mnie to nie dziwi. Ałtorka po prostu nie umie w klawiaturę.)).
- Reprezentantem Durmstrang'u { - ...uuuugh - przeciągnęła Nyan widząc ten apostrof.} jest ... Victor Krum! - Po sali słychać było Krzyki {Rodzina Krzyków z zapomnianego piątego domu Huiztym chciała przypomnieć Hogwartowi o swoim istnieniu. Dumbledore słysząc ich spojrzał bezradnie na resztę nauczycieli z niemym pytaniem “Kto ich tu kurwa wpuścił?” wymalowanym na twarzy.} ((Pozostali nauczyciele też spojrzeli na siebie niepewnie. Jedynie Filch nie wyglądał na zaskoczonego, a nawet wydawało się, że odczuwał ulgę. Plan się powiódł, wszyscy byli zbyt zdumieni, widząc rodzinę Krzyków i nikt nie zauważył, że na podwyższeniu stała niewłaściwa Czara.)) i oklaski ((i wrzaski bestialsko pożeranych kropek.))
-Reprezentantem Beauxbatons jest Fleur Delacour! - Dziewczyna wstała {wszem i wobec ogłaszając się reprezentantką swojej szkoły} i ruszyła w stronę jej poprzednika((.))
- Ostatnim uczestnikiem jest ... Cedric Diggory - Cały Hogwart klaskał, nie licząc Slytherin'u, który był zawiedziony((,)) iż nie wybrano któregoś z nich {To Griffindor i Ravenclaw w przeciwieństwie do nich wspólnie chciały, by to Hufflepuff reprezentował szkołę?} ((Najwidoczniej ałtorka myśli, że wszyscy, poza Slytherinem, kibicowali Puchonom.)). - Świetnie! Mamy trzech zawodników((,)) ale tylko jeden przejdzie do historii i zdobędzie puchar turnieju trój magicznego! {czyt. tej dziwnej paraolimpiady czarodziejów, o której nigdy nie słyszałyśmy.} ((A myślałam, że po ośmiokrotnym przeczytaniu książki już nic mnie nie zdziwi. A tu taka niespodzianka!))- Pan Crouch odsłonił puchar i słychac było tylko krzyki zachwytu, wcale się nie zdziwiłam dlaczego, puchar był naprawdę piękny i okazały (jak na turniej ((*paraolimpiadę)) magiczny przystało). Ale moją uwagę jak i profesora Snape'a przkóło {ALARM! ALARM! ANOMALIA! KSENOMORF! WHATEVER! ZABIĆ!} ((AAA! GDZIE MOJA SIEKIERA?!)) coś zupełnie innego... Płomienie czary znów stały się czerwone i poleciały iskry. Dziadek wyciągną {oni w czasie przyszłym} rękę, złapał kartkę i przeczytał
- Harry Potter...

***

Na sali zostało kilku nauczycieli po to aby pilnowali uczniów. Nie mogłam się powstrzymać i wstałam z krzesła i ruszyłam w kierunku sali chwały {Ta też biedna protestuje.} ((A ktoś cię tam prosił?))
- Ej((,)) Dumbledore((,)) ty też zostałaś wybrana? - krzyknął zaczepnie i jednocześnie kpiąco Draco {Siedziałeś na sali, tłuku, domyśl się.}
- Ja się chociaż odważyłam zgłosić! {Chociaż Czara nie powinna w ogóle przyjąć zgłoszenia małolaty, z tego co pamiętam po książce i filmie.} ((Przechwala się, idiotka.)) - odparłam, a wokół rozległy się pogwizdy na to jak mu dopiekłam.
{
}
((
))
Szybko weszłam do środka zanim ktoś mnie zatrzymał. Wchodząc od razu usłyszałam krzyki na biednego Harry'ego. ((NAPISAŁA TO POPRAWNIE! NAPISAŁA!
))
- Ja się tym zajmę - przekrzyczałam dorosłych
((- Czy ktoś cię w ogóle prosił o pomoc, narcystyczny pustaku? - zapytał Dumbledore, nie kryjąc swej irytacji. - I przestań wreszcie udawać moją wnuczkę! To jest chore!))
- Anne((, odsuń się i nie przeszkadzaj prawdziwym czarodziejom!))?
- Harry podaj mi rękę - poprosiłam chłopaka, który był bardzo zdezorientowany. Nie mogłam czekać dotknęłam go i zobaczyłam wszystkie dni aby przejrzeć czy na sto procent jest niewinny. {Szanowni państwo, prezentujemy nowy wariograf Sue2000+} - Czysto - odparłam po kilku minutach i podeszłam do dorosłych pokazując im to, że Harry tego nie zrobił. {Czyli jak skrócić prawie rozdział oryginalnej historii.} ((*headdesk* Czy *headdesk* ona *headdesk* naprawdę *headdesk* to zrobiła?))
- Ty rozstrzygnij Barty. {Jestem prawie pewna, że Barty’ego nie trzeba rozstrzygać.}
- Reguły są jasne. Czara nakłada na nas magiczny kontrakt. Pan Potter nie ma wyjścia((,)) chce czy nie od teraz bierze udział w turnieju. ((Poza tym, wciąż nie mamy pewności, czy faktycznie jest niewinny, bo kto by się słuchał durnej, chorej psychicznie małolaty, która udaje wnuczkę największego czarodzieja naszych czasów, by uleczyć swe liczne kompleksy?))

***

Kiedy wróciłam do pokoju w oknie siedziała sowa, którą znałam od paru ładnych miesięcy... Odwiązałam od jej nogi liścik((,)) w którym było napisane((:))
Spotkajmy się dzisiaj o 19 przy zegarze
John.
((No tak, wszak Hogwart to maleńki budynek jest i mają tam tylko jeden zegar.)) Nie mogłam doczekać się następnego spotkania z chłopakiem {Randomowo wciśniętym do opka chłopakiem. Wszak wedle definicji, Mery Sue musi być zaplątana w trójkącik romantyczny – sa m Draco by jej nie wystarczył}.
{
}
((Oczywiście, że sam Draco nie wystarcza. Z kim miałby toczyć zaciekły bój na śmierć i życie o względy merysuki?)) Poznaliśmy się po czas {Skrót myślowy? O.o} jednego z przyjęć zorganizowanych przez Ministerstwo. Nasze rodziny przez pracę są dosyć blisko wiec {wyborczy uznał, że} to, może, było nieuniknione... Ostatnio rzadko się widywaliśmy z powodu szkoły i posprzeczaliśmy się o to, że spędzam czas z Harrym {A to zazdrośnik!} ((Dlaczego my nic o tym nie wiemy?)) ale już wszystko jest ok. Ubrałam się w jeansy i szarą bluzę do tego czarne conversy za kostkę związałam włosy w wysokiego kucyka {Poprawcie mnie jeśli się mylę: ona związała czarne conversy za włosy na kostce w wysokiego kucyka.} ((Musi mieć cholernie włochate kostki.)) {Mnie bardziej martwią CONVERSY z kostkami O.o}, szybko poprawiłam mój delikatny ((*letki)) makijaż i wymknęłam się. Ruszyłam w prawo prosto pod obraz jakie{j}ś czarownicy {Po co nam tu opis.}... przeszłam przez tajne przejście i znalazłam się praktycznie w wyznaczonym miejscu, musiałam tylko znaleźć schody i pość {Pościć?} w górę. ale go tam nie było, weszłam wyżej i nadal nic. O co chodzi? usiadłam an schodach i bawiłam się z moim patronusem tygrysem {Ofkors jej patronusem nie jest jakiś zajączek, czy lamerska wydra, tylko cholerny TYGRYS} ((Przynajmniej nie smok…)). Po dokładnie półtorej godzinie {- z zegarkiem w dłoni -} postanowiłam wrócić do pokoju... Przeszłam korytarzem prowadzącym do łazienki prefektów, skręciłam w prawo (w sumie to było jedyne wyjście), zeszłam schodami na dół na samym dole były drzwi, potem korytarz, następny i wyszłam znajdując się na czwartym piętrze {Kurwa. Dziel. Te. Zdania.} ((Żądamy. Równouprawnienia. Dla. Zdań. Pojedynczych.)). Nie śpieszyłam((,)) się straciłam cały entuzjazm i znalazłam się pod moimi drzwiami. Zasnęłam razem z spływającymi łzami... {Bu-hu, chłopak nie przyszedł na randkę. A biedny John pewnie czeka w umówionym miejscu z kwiatami mając gotową przemowę przeprosinową za spóźnienie.} ((*uśmiecha się* Za każdym razem, gdy merysuce jest smutno, odczuwam ogromną satysfakcję. Cierp, szmato. A chłopak to pewnie czeka pod innym zegarem, nie zrozumieli się.))

Wybaczcie, że takie krótkie ale porządki nie dają mojemu życiu spokoju, nie liczymy pamiętników wampirów i two broke girls {Woah, rak oberwał rakiem. Kto by pomyślał, że i to coś dołączy do protestujących o prawa do nazwy własnej.} ((Nawet cudzysłów im ukradli…))

- 8 -

Obudziłam się jak wyrwana z transu, nie patrząc, że śniło mi się jak spadam głębiej i głębiej dosłownie jak Alicja w Krainie Czarów ((Zadziwiająco dobrze znasz się na mugolskiej literaturze, Anne.)). Na zegarze była około godz. 3:38 {Około dokładnej godziny. Nie trzeciej trzydzieści dziewięć ani siedem, a tym bardziej jeszcze nie czterdzieści!} spałam raptem chwilę... Reszta nocy była jeszcze gorsza, budziłam się z 5 razy nie mogąc potem zasnąć, a kiedy już to zrobiłam - budziłam się. Była sobota, wybiła 7:05 nie spałam od 45 minut {Kochana, ty nie wiesz czym są prawdziwe problemy ze snem, jeśli pobudka dwadzieścia po szóstej to dla ciebie horror}. Byłam głodna((,)) ale nie mogłam się teleportować ((Co ty, kurwa, nie powiesz?)) wychodzić z łóżka też mi się nie chciało {Z cyklu “Problemy zerowego świata merysójek”}, więc czytałam poprawka kończyłam książkę. I nagle ktoś się pojawił.
- Miss {I to cholerne zangielszczenie. “Panienko” brzmi równie ładnie, moja droga. Nie bójmy się własnego języka!} ((Mam wrażenie, że ałtorka chce nas zmusić, żebyśmy przestali czytać i dlatego WSZYSTKO w tym opowiadaniu jest takie złe. Bardzo dobrze ci idzie, ałtorko, ale tę analizę jeszcze skończę.))... Ja... nie
- Spokojnie((,)) Zgredku*
- Ja... Nie chciałem panience przeszkadzać... ((Kolejny dowód na to, że ałtorka nie czytała książki. Nie zauważyłaś, że Zgredek mówi o sobie w trzeciej osobie? Prawidłowo powinno być: „Zgredek nie chciał merysuce panience przeszkadzać”.))
- Nie przeszkadzasz, zjawiasz się w samą porę.
- Naprawdę? - widziałam radość i zdziwienie w jego wielkich oczach.
- Mogłabym poprosić o porcję pysznych naleśników z nutellą? {Ja pier, nutella ma nawet product placement w Hogwarcie} ((*headdesk*))
- Co tylko panienka sobie życzy, miss{ niepotrzebnych zangielszczeń}. - zostałam sama.
Włączyłam Valerie Amy Winehouse {po raz enty pokazując środkowy palec kanonowi i czasowi akcji całej serii} ((AHAHAHAHA… HA… ŻARTUJESZ, PRAWDA? TERAZ TO MUSISZ ŻARTOWAĆ.)), postanowiłam o wszystkim zapomnieć, w końcu mogło wydarzyć się wszystko, prawda? Ruszyłam do łazienki, zahaczając po drodze o szafę {, a przez to majestatycznie wywinęłam kozła do tyłu} i wyjęłam ubranie na teraz. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w czarne leginsy i biały T-shirt {*ryk rannego jelenia*}. Gdy wyszłam czekała na mnie porcja naleśników z nutellą, truskawkami i śmietaną Boże {Śmietana Boże już za 5,99 zł, tylko w ten weekend w Lidlu!} ((Nie dla ateistów!))... Rozkoszując się pysznym śniadaniem robiłam listę, ((Przecinku, co ty tu robisz?)) rzeczy niecierpiących zwłoki
Wypracowanie z historii (x3)
Ustawienie planet na najbliższy tydzień (x3)
Wypracowanie na temat właściwości eliksiru Wiggenow'ego {Czej... Wiggenow to nazwisko, prawda? Czemu odmieniła to jak przymiotnik? I CZEMU Z APOSTROFEM?!} (x3)
Starałam się robić wszystko na bieżąco((,)) ale za pewne chłopaki nie, a ((chochliczka Płonęła)) nie chce aby mieli tego jeszcze więcej patrząc, że zaraz Harry ma pierwsze zadanie ((Od przypominania o zadaniach mają Hermionę. A jak będziesz wszystko za nich robić to niczego się nie nauczą. I pewnie w końcu wywalą ich z Hogwartu za chujowe prace domowe, bo wątpię, że jesteś w stanie napisać coś dobrze. Jesteś im tak samo potrzebna jak komary, parapecie.)).  

***

Do mojego pokoju wpadała nie zliczona{, lecz niekończona} ilość promieni słonecznych i postanowiłam nie marnować tak uroczego dnia. Zmieniłam leginsy na jeansy z wysokim stanem, założyłam krótkie botki, a na siebie czarny płaszcz {*headdesk* Dlaczego *headdesk* ałtorki *headdesk* nam to *headdesk* robią? *headdesk*} ((*szlocha* A bo ja wiem?)). Wyszłam z pokoju kierując się do głównego wyjścia, kiedy miałam przekroczyć próg usłyszałam znajomy mi głos
- Anne!
- Harry - jednak nadal nie miałam ochoty rozmawiać z ludźmi - coś się stało? - uśmiechnęłam się sztucznie {Cała, kurwa, jesteś sztuczna, jędzo. Przepraszam, ale mam jej po prostu dosyć.} ((Dopiero teraz? Długo wytrzymałaś.))
- Sprawdzam czy ty ze mną też nie rozmawiasz {Harry przypomina mi takie nieśmiałe, zagubione dziecko. Harry z CZWARTEGO roku w Hogwarcie nie powinien przypominać nieśmiałego, zagubionego dziecka.}
- Powiedz mi tylko gdzie jest tego sens, skoro to ja się dowiedziałam jako pierwsza, że jesteś niewinny i czekaj teraz najlepsze! Z twojej własnej głowy! {Ałtorka tak bardzo próbuje zapisać mowę potoczną i tak bardzo jej to nie wychodzi, że mam ochotę znowu przywalić swoim obitym czołem w biurko...} ((Ałtorce nie wychodzi tutaj NIC. NIE NAPISAŁA ANI JEDNEGO ŁADNEGO ZDANIA, ANI JEDNA POSTAĆ NIE PRZYPOMINA PIERWOWZORU Z KSIĄŻKI, ANI JEDEN DIALOG NIE WYSZEDŁ NATURALNIE. TO JEST NAJGORSZE OPOWIADANIE, JAKIE KIEDYKOLWIEK CZYTAŁAM I PRZY OKAZJI NAJBARDZIEJ MERYSUKOWATA POSTAĆ WŚRÓD MERYSÓJEK. I NAJBARDZIEJ ZGWAŁCONY KANON W HISTORII ZGWAŁCONYCH KANONÓW. AŁTORKA POWINNA DOSTAĆ DOŻYWOTNI ZAKAZ NA DOTYKANIE KOMPUTERA, TELEFONU, DŁUGOPISA, KARTEK, MASZYN DO PISANIA I WSZYSTKICH PRZEDMIOTÓW, ZA POMOCĄ KTÓRYCH MOGŁABY TWORZYĆ SWOJE PORONIONE HISTORIE. *płacze żałośnie* Przepraszam za ten wybuch, ale „Harry Potter” to moja ukochana seria, w zasadzie dzięki niej pokochałam książki. Nie mogę patrzeć, jak ta skończona idiotka robi z tej wspaniałej historii takie gówno.)) - chłopak się trochę zmieszał i ktoś nam przerwał
- Cuchniesz Potter! - powiedział puchon ((On też protestuje. Coraz więcej…)) z 6 klasy i w tym momencie (tak nagle {całkowicie z niczego, wyjęli na jeden sygnał}) wszyscy nosili plakiety z napisem POTTER CUCHNIE. Jego przyjaciele zaczęli się śmiać, a na ich nie szczęście{, lecz pech} byłam w niehumorze {A ja w podkoszulce i spodenkach, ale chętnie się dowiem, jak wygląda “niehumor”} ((To pewnie jakiś kraj. On też dołączył do protestujących, dlatego jest z małej litery.)). Ruchem ręki grupka leżała na podłodze {Naucz mnie leżeć ruchem ręki, Dola!} ((*bezradnie rozkłada ręce* Gdybym tylko umiała…)), a nogi {zielonych żyraf} były splątane((,)) za to ten "odważny" nie mógł mówić.
- Czy to ty?
- Nie wiem o czym mówisz - posłałam mu oczko {KOMU?} ((MU!)) - Idziesz? - chłopak spojrzał jeszcze raz za siebie, potrząsnął głową i do mnie podbiegł((, dzierżąc w dłoni nóż. Teraz się szmata nie spodziewa!))
- Jak... Ty... Ja... JAK?!
- Harry nie krzycz jet sobota rano - skarciłam go z uśmieszkiem {Dobra, teraz to dopiero Harry zachowuje się jak przedszkolak po pierwszym pokazie iluzjonisty w swoim życiu.} ((Czyli dokładnie tak, jak nie powinien się zachowywać Harry na tym roku w Hogwarcie.))
- Sorry - przeczesał włosy ręką - {Mój language się changes co kilka zdań.} Jak potrafisz robić te wszystkie rzeczy? Przecież to ponad 4 klasę.
- Lata praktyki - odpowiedziałam obojętnie {Mam flashbacki z “Szóstki wron” i siedemnastoletnich “doświadczonych żołnierzy”. Ale Leigh Bardugo przynajmniej umie pisać.}, ale on chciał dokładniejszej odpowiedzi, widać to było to w sposób jaki patrzył - no dobra. Wujostwo nie chciało mnie tutaj puścić, nauczycieli nie miałam... No może kilku... A tak uczyłam się sama plus jest taki, że nie miałam prac domowych co oznacza więcej czasu na magię {i masę grożących życiu i zdrowiu błędów. Poważnie, nauka teleportacji bez instruktora? ONA POWINNA STRACIĆ RĘKĘ, NOGĘ LUB CHOLERNĄ GŁOWĘ PRÓBUJĄC ROBIĆ TO SAMA} ((Pomijając fakt, że to jest NIELEGALNE. To tak jakby jakaś czternastolatka zdecydowała, że chce zrobić prawo jazdy i sama uczyła się jeździć. TAM NIE MOŻNA SIĘ TELEPORTOWAĆ BEZ ZDANIA EGZAMINU, DO KTÓREGO MOŻNA PODEJŚĆ DOPIERO W WIEKU SIEDEMNASTU LAT, DO KURWY NĘDZY! JA JUŻ NAPRAWDĘ MAM SERDECZNIE DOŚĆ TEJ DURNEJ MERYSÓJKI I SKRETYNIAŁEJ AŁTORKI. TO ZA DUŻO JAK DLA MNIE. *płacze*)).
- Aaa..?
-Telepatia i tym podobne?
-Yhym
- To dar, jak twoje Wężoustwo {*śmiech*} ((*płacz*)), kiedyś nawet próbowałam, wiesz miało się rodzinę w Slytherinie {To mi przypomina taką laskę z biol-chemu, która ma wujka wojewodę więc nie musi się starać przy rekrutacji na uczelnię, bo ją po znajomości wpuszczą. Masz odpowiednią rodzinę, masz wszystko}. Gdyby jednak trzeba było kogoś przed wężem ratować - spojrzeliśmy się na siebie i zaczęliśmy się śmieć {Śmieciom nie było końca} - ale to chyba nie będzie potrzebne - szturchnęłam go ramieniem((.))
- Taaa...
- Chyba możemy uznać spacer za zaliczony. Harry?
- Co ja? A tak.
- Chodzi o Rona?
- Tak, może... {Ten dialog jest tak sztywny i pozbawiony większego sensu, że aż mnie coś boli... powinnam iść z tym do lekarza?} ((Obawiam się, że to rak. Ale spokojnie, Nyanku, jak skończymy analizować ten *odgłosy wymiotowania*, to wszystko przejdzie, jak ręką odjął!))
- Widziałeś plakietki? - powiedział ktoś złośliwie
- ZAMKNIJ SIĘ! NIE WIDZISZ, ŻE PRÓBUJEMY ROZMAWIAĆ?! - wybuchłam, a chłopak (z Ravenclaw) podniósł ręce w geście obronnym i uciekł {Só chuchnęła, dmuchnęła i wywiała Krukona!}
- Podobno masz chłopaka - zaczął Harry {Też nigdy o nim wcześniej nie słyszał, dlatego woli zapytać.}
- Emmm... tak - powiedziałam niepewnie((,)) ale zaraz się poprawiłam - tak, mam. A ty znalazłeś sobie kogoś?
- Nie, co ty...
- Ehem, a ta cała Cho...
- O nie. Bo jak ty... ((CZY WY MOŻECIE KOŃCZYĆ ZDANIA?))
- Nom{NOMNONOM! COOOKIEEEES!} - uśmiechnęłam się
{
}
- Najgorsze jest to, że one ciągle stadami chodzą...
-Co? - wypowiedziałam po między śmiechem ((W książce i filmie to było zabawne. Tutaj nie jest.))
- No tak! Ciągle są w takich grupkach - dalej się śmiałam - No co?
- Nic!
- Anne!
- Naprawdę!!! - rozmawialiśmy i śmialiśmy się, aż do wejścia do środka
- Jesteście! Wszędzie was szukałam - westchnęła rudo-włosa dziewczyna {W sensie... Hermiona? Coś mi nie pasuje...} ((Ginny. To musi być Ginny.))
- Coś się stało - zapytał {*stwierdził (wnioskując po braku pytajnika)} Harry
- Mogliście powiedzieć, że wychodzicie((.))
- Hermiona ((*Ginny)) uspokój się. Po za tym to moja wina chciałam się przejść i natknęłam się na Harr'ego {ZNOWU SKRÓTY MYŚLOWE! TYM RAZEM Z APOSTROFEM!} ((*głęboki wdech, liczy do dziesięciu* Nie dam się znowu sprowokować, nie dam się znowu sprowokować, nie dam…)). Po prostu wyszliśmy i bardzo dobrze... Spójrzcie - pokazałam palcem okno ((i zeżarłam kropkę))
- No nie... - westchnęła Hermiona - {Żabami rzuca!} a chciałam wyjść
- Ale leje...
- Ta - przytaknęłam
- Byliście już na śniadaniu?
- Nie, Anne?
- Ja jadłam u siebie ale z chęcią pogadam sobie z wami - uśmiechnięta Hermiona ((*Ginny)) poszła pierwsza, a tuż za nią ja i Harry {Jaka ta Hermiona ((*Ginny)) kochana - zje z nimi śniadanie po raz drugi}. Usiedliśmy i skapnęłam się, że obok nas siedzi Ron i Seamus. O nie...

**Draco pov**
((Niech zgadnę… Ałtorka wykorzystała punkt widzenia Draco, żeby pozachwycać się swoją inteligentną inaczej merysuką, prawda?))
Wchodziła do sali razem z Hermioną i Harrym do tego usiadła przy ich stoliku... Oczywiście zaraz przypałętał się jej chłopak {O którym w poprzednim akapicie znowu nikt nie wspomniał i nikt nadal nie raczy nam wyjaśnić kim on jest.} ((Domyśl się.)), jednak coś mi nie pasowało
- Draco? - usłyszałem głos Pansy, która wyrwała mnie z przemyśleń
- Co wiecie o Johnnym Matthewsie? {JOOOHNNYYYY! TO ZNOWU O TOBIE!}
- Jest czystej krwi, rodzina w ministerstwie, a i jest jednym z pałkarzy Ravenclow {O tym domu słyszę po raz pierwszy.} ((To szósty dom. On też został zapomniany, podobnie jak dom Huiztym.)), a co?
- Nie, nic... - wstałem od stołu
- Gdzie idziesz? - niech ona da mi spokój! {To dopiero dziwnie zbudowana wypowiedź. O.o}
- Daleko stąd - Ruszyłem w stronę Dormitorium, z hukiem wszedłem do pokoju
- Malfoy może głośniej? - Zapytał Krwawy baron i no... ((To zdecydowanie nie brzmi jak coś, co mógłby powiedzieć Krwawy Baron. Krwawy Baron to w ogóle za dużo nie mówi.))Poleciał dalej{, prosto na demonstrację o nazwę własną. Trochę się spóźnił, ale wielka sala i pamiętniki wampirów zagrzały mu miejsce}. Zabrałem miotłę i poszedłem na stadion.

**Anne Pov**
Wychodziliśmy z Wielkiej sali ((Widocznie ilość demonstrantów coś zdziałała i aŁtorka nie mogła dłużej ignorować ich postulatów. Szkoda, że spełniła żądania tylko połowicznie.)) {Nie chce pokazać demonstrantom słabości.} kiedy koło nas wręcz przeleciał Draco
- A mu co? - zapytała oburzona Hermiona {Trenuje, nie widać? Jak do tej pory ani razu nie wspomnieliśmy w tym opkotworze o Quidditchu} ((Zresztą… Dlaczego cię to interesuje, Hermiono? Nie pałacie do siebie sympatią, więc skąd ta nagła troska?)). Było to jednak zbyt dziwne musiałam to sprawdzić ((ALE PO CHUJ??? TO TAKIE DZIWNE, ŻE POSZEDŁ POTRENOWAĆ???))
- Chyba czegoś zapomniałam, nie czekajcie na mnie po za tym jeszcze skoczę do Dziadka {Anne co i rusz stwierdza, że idzie do kogoś o nazwisku Dziadek. Co to za skrzywdzony przez los człowiek?} ((Na pewno nie Dumbledore.))... Harry pamiętaj aby napisać mi listę czego nie zrobiłeś! - skłamałam{, bo Harry wcale nie zamierzał tego robić} i udałam, że się wracam. Kiedy już poszli ja migiem poszłam szukać Dracona. Miał miotłę, nie był ubrany w strój treningowy((.)) Musi być na stadionie! {Dedukcja zmuszająca Holmesa i Poirota do schowania się w szafie.} ((Ale na to, po co tam idzie, to już nie wpadłaś?)) Gdy doszłam zobaczyłam w powietrzu szybującą postać, to musi być on {*szeptem* Powiedzcie, że to dementor, powiedzcie, że to tak naprawdę dementor...} ((To byłoby zbyt piękne.)). Oczywiście byłam mokra do suchej nitki, brawo ja {A WEŹ SPIER- Z TYM REKLAMOWYM TEKSTEM. Mam go po dziurki w nosie w wattpadowych opkach > <}... O nic nie chodziło i chciałam wrócić, ale coś mnie zatrzymało. Wyczarowałam Parasolkę {Kolejna chochliczka?} ((To muszą być siostry. Co ciekawe, wszystkie mają imiona, które zaczynają się na literkę „p”.)) i udałam się na trybuny, mimo iż było zimno i mokro. Obserwowałam chłopaka dobre 20 minut, był naprawdę dobry... Jednak dalej bym nie wytrzymała i ruszyłam schodami na dół.

**Draco pov**
Zauważyłem coś czarnego na dole, dlatego zleciałem. Jeśli to nauczyciel wole nie nie mieć kłopotów. Było to jednak ktoś inny
- Co tu robisz? - zapytałem z goryczą {“gorycz - [...] 2. w przenośni: rozczarowanie, rozgoryczenie, zniechęcenie, żal, smutek, udręka, cierpienie”. Nawet Malfoy cierpi żyjąc w jednym uniwersum z merysuką.} ((Wszyscy cierpimy.))
- Miłe powitanie... ((Na milsze nie zasługujesz.)) - przewróciła oczami - nie jesteś tak zły jak się wydajesz - głową wskazała miotłę
- A ty jak zwykle bardzo miła((,)) Anne.
- Dziękuje staram się - odparła z udawaną słodyczą {Wszyscy tu są tacy sztuczni i złośliwi i w ogóle cwaniaccy, że ja pierdolę...} ((To nie może być prawdziwy Hogwart. To nie ma NIC wspólnego z prawdziwym Hogwartem. NIC.))
- Od kiedy jesteś z John'em?
{- Odkąd wsadziłam mu w dupę apostrof i zagroziłam, że wcisnę go głębiej jeśli ze mną zerwie.}
- Myślisz, że ci powiem, po za tym co cie{laka} to obchodzi? Zazdrosny?
- Nie. - odpowiedziałem pewnie{. - Mój cielak ma o sobie zbyt wysokie mniemanie, by tak łatwo komuś zazdrościć.}
- Mogę na chwilę? - nie byłem pewny czy chcę dać jej miotłę((,)) ale nie umiałem odmówić{, bo Imperatyw trzymał mi nóż na gardle i coraz mocniej dociskał do skóry.}
- Pewnie - dała mi parasol
- Oddam w jednym kawałku - {W sensie parasol? Drogi sprzęt.} ostro wzbiła się w górę. Była naprawdę dobra. Zrobiła kilka niezłych sztuczek i znalazła się tuż przede mną.
- Niezła jesteś. - wzruszyła ramionami {GENDER W HOGWARCIE ZNOWU ATAKUJE! Tym razem ofiarą padł Draco!} ((TO ZNOWU ATAKUJE!))
- Sprawdzałam czy nie wyszłam z wprawy - wymieniliśmy się rzeczami i ruszyła w kierunku zamku. Zazdrosny?Zazdrosny?Zazdrosny?Zazdrosny?Zazdrosny?Zazdrosny?Zazdrosny?Zazdrosny? odbijało się u mnie w głowie jak echo... Nawet nie wiesz jak bardzo. {No chyba o ten brak spacji między wklejanymi seryjnie słowami.} ((*headdesk* *headdesk* *headdesk*))

Jak tam, podoba się? ((Naprawdę, jeszcze nigdy nie czytałam takiego gówna. Możesz być z siebie dumna, ałtorko. Wzniosłaś się na wyżyny raka i profanacji. Spłoń.)) Chcę wam podziękować za wszystkie gwiazdki! Jesteście wspaniali :* ((A ty nie.))

* jeśli nie czytaliście książki to nie wiecie, że Zgredek został przyjęty do Hogwartu jako pomoc "domowa" ((Nie udawaj, że ty czytałaś książkę. Wszyscy wiemy, że to nieprawda.))

xoxo {Też znam fajny skrót: KYS}
A.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz