środa, 28 marca 2018

Smok, merysójka i łyżwo-buty, czyli o tym jak nie pisać fantasy słów kilka - Żyję dla smoków #1



Autor: Saphira0706 ((Czyli ałtorka wspaniałego „Psychiatryka”!)) <Bo są takie rzeczy, do których się wraca mimo wszystko :”) >
Komentują:
*<Apocalyptical>
*((Dola))

Rozdział 1

Biegłam przed siebie, co chwila skręcając<,> by nie uderzyć w jakieś drzewo((, azaliż pojawiały się przede mną zupełnie nagle, bez ostrzeżenia.)) <Taki trochę odwrotny Copperfield!> . Nie uciekałam <Szkoda.> przed niczym ((Uf, to dobrze, już się martwiłam.)) . Po prostu ścigałam się z Melanie, kto pierwszy dotrze na łąkę obok strumienia. Stamtąd był widok na całe miasto w dole.
Czasem, w sumie nie czasem tylko prawie zawsze <Czasem kiedy widzę coś takiego, w sumie nie czasem, a prawie zawsze wydaje mi się, że ktoś usiłuje nabić sobie słów na liczniku. I to jeszcze bardziej chamsko, niż uprawiając klasyczne wodolejstwo...>  obserwowałyśmy nie ludzi na dole <Nie ludzi, mówisz? Elfy, krasnoludy, urgale, wróżki... Takie klimaty?>, lecz smoki na niebie. ((A mama mówiła, nie bierz tych narkotyków!))
Tak, właśnie tak. Smoki. ((Dobra, zrozumiałam.)) <A ja nie. Wszystkie znane mi źródła donoszą, że jak się widzi smoka nad miastem to w dziewięciu na dziesięć przypadków trzeba zebrać co śmielszych wojaków i gadzinę zestrzelić > < >
Są to piękne, majestatyczne stworzenia, które już od dzieciństwa darzyłam sympatią. <A one odwdzięczały ci się ciepłem domowego ogniska? Kilkukrotnie paląc pół wsi za jednym przelotem?>
Co roku odbywał się dzień Przyjęcia ((Znaczy… dzień przyjęcia smoków?)) <Nie, Dolu. To dzień Przyjęcia. Gdziekolwiek Przyjęć leży ma swoje dni miasta/wsi/osady/czterech domów na krzyż.>. W tym dniu, każdy chłopak i dziewczyna w wieku 18 <*osiemnastu> lat dostają drugi dar ((Ale jaki dar?)), który w jakiś sposób przyczyni się do ich przyszłości <Doradztwo zawodowe wersja fantasy?>.
Tak, jest to drugi dar ((O jakich darach mówisz? Złoto, kadzidło i mirra?))
<List z informacją o przyjęciu na wymarzone studia. A ten pierwszy to pewnie z podstawówki...>, ponieważ każdy rodzi się już z jednym. Ten drugi ma im pomóc wybrać drogę życiową ((Czy dowiem się o jakie dary ci chodzi?)) <Studia. Jeśli nie wiesz o co chodzi, to pewnie chodzi o studia>. Czy jakoś tak ((Nie wiesz? Naprawdę? Toż to twoje uniwersum!)).
Czasami zostają nawet jeźdźcami lub opiekunami smoków! ((Mocne te prochy.)) <Wyobraź sobie minę rodziny, kiedy taki delikwent zaczyna ujeżdżać odkurzacz, myśląc, że to jego ukochana gadzina O.o>
Smoki to coś a<*à> la taka nasza świętość. <Hej, Dola! Dej mnie dziewicę! W końcu jest okazja! Trza smokom rzucić na ofiarę!> ((Poczekaj chwilę! *bierze siekierę i kieruje się w stronę najbliższego przedszkola*)) Dla niektórych to po prostu latające jaszczurki, które zioną ogniem <i kradną błyskotki. Jak to jaszczurki na sterydach>, a dla innych (w tym dla mnie) <(Mam nadzieję, że cię gadzina zeżre)> są całym życiem.
Co prawda nie mam jeszcze 18 <*osiemnastu> ((Och, Apo, tęskniłaś?)) <Słów nie znajduję, żeby opisać jak bardzo mi tego brakowało!> lat (będę mieć za 2<*dwa> tygodnie), by wiedzieć dużo o smokach, ale miałam z nimi już dużo styczności. <Mnie do osiemnastki więcej brakuje, ale... *wsuwa na nos dodające powagi i intelektu okularki w cienkich oprawkach* Czego chciałabyś się o tych smokach dowiedzieć, młody padawanie?>
W mojej rodzinie synowie bardzo często, praktycznie z pokolenia na pokolenie((,)) zostawali jeźdźcami bądź opiekunami smoków. Tak więc mój tata i o 2<*dwa> lata starszy brat posiadają własne smoki <W moim pojęciu świata posiadać można dobro materialne. Co podsuwa mi z kolei wizję dwóch facetów dzierżących przerośnięte smoczki dla dzieci...>.
Smok mojego taty nazywa się Vesus, a Raily' ego ((*wzdryga się* Wróciła. Spacja po apostrofie.)) <A może rozmawiamy tu o ego gościa imieniem Raily’?> (mojego brata <(Pssst. Nie spodziewałbym się tego. Linijkę wyżej wcale nie było podane, że masz brata, a ja nie potrafię wyciągać wniosków :v)>) Axon. Ale dosyć już o smokach (nie wierzę, że to mówię) ((Nie wierzę, że wstawiłaś tu ten nawias.)) <Nie wierzę, że tutaj wszędzie są nawiasy... Ałtorskie, oczywiście. Twoje, Dolu, są piękne <3 > ((Awww, dziękuję, Apo <3)).
Usłyszałam świst za plecami i uchyliłam głowę. Przede mną doszło do katastrofy w wyniku zderzenia dwóch drzew ((Nie wiem dlaczego, ale wyobraziłam sobie katastrofę World Trade Center z udziałem drzew zamiast samolotów.)) <Mnie się zwizualizowała  pułapka rodem z Indiany Jonesa :”) >.
-Melanie((,)) miało być uczciwie!- krzyknęłam.
-Wybacz, ale wiesz, że ja nigdy nie przegrywam <i dlatego napierniczam w ciebie drzewami! Umrzyj. :) >- odpowiedziała przyjaciółka <Woah! Tylko prawdziwa przyjaciółka spróbuje cię zabić, żeby wygrać idiotyczny wyścig. A panie mają, przypomnę, prawie osiemnaście lat...> ((Wiek to tylko liczba.))i mnie wyprzedziła.
-Tak chcesz się bawić<*?>, dobrze- powiedziałam do siebie z chytrym uśmieszkiem na twarzy.
Wyciągnęłam rękę przed siebie i nagle pod stopami Meli pojawił się lód, na którym się poślizgnęła <Czory. Dyjobelska magija!>.
Ja<,> korzystając z okazji, zamieniłam<*co ta spacja?*> ,za pomocą swojej mocy, trampki na łyżwy <*headdesk* Mamy tu wyraźnego kandydata do tytułu najgłupszej mocy ever >, i jechałam ze zdwojoną szybkością na lodowej ścieżce ku mecie. ((Ach, więc o taki dar chodzi! To miło, ałtorko, że nareszcie wyjaśniłaś!)) <To dyshonor dla całej sztuki magicznej i sztuk pokrewnych...>
Za plecami usłyszałam warknięcie Melanie ((Melanie jest psem?)) <Smokiem.> i kolejny świst. Odwróciłam głowę i zobaczyłam kamień lecący prosto na mnie ((Ej, ona chce ją wyprzedzić, czy zabić? Rzucanie kamieniami w przyjaciółkę to nie jest najlepszy pomysł.)) <Rzucanie w nią drzewami też spoko nie było ‘-‘ >, skręciłam w prawo<,> jednocześnie kierując w ta<*ę> stronę ścieżkę, która pojawiał się tuz<*ż> przed tym jak na nią nastąpiłam ((Mój musk nie jest w stanie znaleźć sensu w tym zdaniu. Apo, pomusz.)) <Wyobraź sobie, że stoisz na plamie lodu, dobrze? Okej. No to jesteś. A teraz zrób krok w dowolną stronę. Widzisz jak ta plama porusza się razem z tobą? No, to teraz zacznij zasuwać jakby od tego zależało twoje życie, a plamka grzecznie pobiegnie równo z tobą. Gratulacje! Właśnie stworzyłaś samobieżne jeziorko!> ((Dziękuję, Apo, teraz wszystko nabrało sensu.)).
Melka starała się mnie dogonić, lecz na łyżwach jestem nie do pobicia <Głównie przez wzgląd na to, że ona tych łyżew nie miała, a bieganie po lodzie w trampkach jest, lekko mówiąc, wymagające.>. W końcu moją mocą jest władza nad lodem, śniegiem<, buto-łyżwami, > i wiatrem, więc nie ma ze mną szans. <Zwłaszcza w czasie lata, gdzie śniegu i lodu wszędzie pełno.> Moc mojej przyjaciółki to telekineza <Zapamiętajmy to sobie bardzo dokładnie. Przyda się później>, potrafi siłą woli przenieść dowolny przedmiot, rzucić go lub nawet go zniszczyć ((Czej, czy Melanie rzuciła w naszą merysójkę drzewami? Tylko dlatego, że chciała wygrać wyścig?)) <To normalne osiemnastolatki tak nie robią? O.o>.
Na metę dotarłam pierwsza. Przemieniłam z powrotem łyżwy na buty <Pamiętacie może hasło, że dar pomaga wybrać drogę w życiu? Coś mi się widzi, że droga życiowa głównej merysójki wiedzie w linii prostej do kasy w najbliższej wypożyczalni łyżew.> i przywitałam się z Charlotte i Cortny. Razem z Melanie tworzymy zgrany zespół.
Po chwili na łąkę dociera ((O, jaka ładna zmiana czasu narracji.)) zmęczona Melka, wiem, że jest na mnie zła, ale jak na razie nie ma siły<,> by się na mnie wyżyć i bardzo dobrze. Gdy Mela się wkurzy to lepiej już kopać dla siebie grób ((Nie wątpię. Ona chyba nie jest całkiem zdrowa psychicznie.)) <Na moje oko to kopanie sobie grobu jest przy Melce jedynym rozsądnym wyjściem. Nigdy nie wiesz skąd nadleci jakaś pancerna brzoza...>
Charlotte wyciąga przed siebie rękę i już po chwili pojawiają się dwa roślinne, miękkie fotele <Kolejna do tytułu najgłupszej supermocy! Ale przynajmniej robotę w Ikei ma jak w banku!>, na które zdyszana przyjaciółka pada od razu ((Na dwa jednocześnie? Chyba komuś przydałaby się dieta.)) <Albo remont charakteru, żeby się nie kładła na obu na raz. Egoistka.>. Gdy ((skrzat przechodzący nieopodal)) uznaje, ze jest bezpiecznie siada na siedzeniu obok Melanie <Uciekaj, skrzacie! Przy niej nie jest bezpiecznie!>.
-To co dzisiaj robimy? ((To co zawsze, Pinky.))-spytała Lotte.
Lotte jest najmłodsza z nas wszystkich. Pomimo, że wszystkie jesteśmy w tym samym wieku<,> to ona najpóźniej się urodziła. ((Muszę przyznać, że w pewien sposób naprawdę brakowało mi tych zdań.)) <Eww... Przypomina mi to taką jedną bardzo denerwującą znajomą. Jest między nami niecałe cztery miesiące różnicy, ale ona traktuje mnie tak, jakby to były cztery lata.>
Jakby ktoś jeszcze nie zauważył ((*Wzdryga się* Czy to ma być jakieś obrzydliwe złamanie czwartej ściany?)) <Owszem. Za tym też tęskniłam.>, Charlotte posiada wszelką władzę nad ((fotelami.)) roślinnością. A tego jeszcze nie mówiłam, ale Cortny posiada specyficzną umiejętność. Ma władze ((*ę)) nad mrokiem i cieniami <W praktyce wygląda to tak, że uderza ręką w przełącznik na ścianie i światło w pokoju gaśnie. Prawdziwe czory *o* >. Potrafi nadać im dowolny kształt i sprawić((,)) by zrobiły wszystko((,)) co im rozkarze ((GRAMMAR NAZI MODE: ON. *ROZKAŻE, NA SIEDEM KRĘGÓW PIEKŁA!)). Jest jedyną osobą w moim mieście, która posiada taką moc ((O Perunie, czyżby to ona była jedyną i prawdziwą merysójką?)) <The Chosen One. Wybrana spośród wybranych.>.
-Może pójdziemy popływać?- proponuje Cortny.
Cortny jest wysoką, szczupłą i bardzo wygimnastykowaną blondynką. Dużo chłopaków się za nią ogląda((,)) ale nie tylko za nią <Oczywiście. Przeca wszystkie cztery tworzycie swój Kwartet Zagłady i wszyscy faceci padają wam do stóp.>. Melanie jest niewysoką brunetką, z niebieskimi oczami, o kobiecych kształtach. Charlotte również jest niewysoką brunetką. Różni się z Melką tym, że Lotte ma zielone oczy, Melanie ma więcej piegów i Charlotte umi <To chyba powinno być trochę przerażające, że ona uważa, że ta forma jest poprawna. Takie pocieszne „ałtoreczkowe” coś :3 > bardzo szybko biegać ((Umi też gwałcić ortografię.)). Ja natomiast mam białe, niefarbowane włosy do pasa <No proszę... To dzieje się z wiedźminami, kiedy zbyt długo unikają barbera <.< > i do tego mam bardzo jasne szare <*kocie> oczy, prawie białe. I nie noszę soczewek <Konia z rzędem temu, kto pierwszy pokaże mi fantasy z prawdziwymi kolorowymi soczewkami w pakiecie albo białe, ZDROWE oczy w realnym świecie>. W większości kolor oczu i włosów zależy od mocy jaką się posiada. ((Opisów postaci też mi brakowało. Idealne.)) <Patrz! Kolorowe włosy znowu mają głębsze znaczenie... Czy to oznacza, że transformuję w Milkę z Psychiatryka? O.O >
-Ja jestem za-zpowiedziala ((Zapowiedziała? Teraz pytam na serio, bo nie wiem, co ałtorka miała na myśli. „Z” jest dosyć daleko na klawiaturze od „P”.)) <Z-Zapowietrzyła się – to jąkający się skrót myślowy.> Melka. Wiedziała, że jak będziemy pływać to będzie najlepsza i w sumie nic nowego.
-Ja też((,)) ale pod warunkiem, że ścigamy się na miejsce <Znowu? Litości... One mają po osiemnaście lat. Czemu wszystkie ścigają się wszędzie jak dzieciarnia na placu szkolnym mojej podstawówki?> ((Trzeba zaprezentować  czytelnikom kolejne możliwości tych bezsensownych mocy.)) - powiedziała Lotte.
-Ok. Kto ostatni u tego nocujemy!-krzyknęła Mela i wystrzeliła przed siebie.
Charlotte pobiegła zaraz za nią potem ja i Cortny. Obie wiedziałyśmy, że brunetki są szybkie i, że w taki sposób ich nie pokonamy.
Spojrzałyśmy zgodnie na siebie. Cortny wskoczyła na drz((e))wo i skakała z jednej gałęzi na drugą ((Ktoś tu chyba naoglądał się za dużo „Naruto”. Mało znany fakt, ale w praktyce znacznie wygodniej biega się po ziemi.)) <No chyba, że Cortny jest chimerą małpy i człowieka...>. W ten sposób poruszała się o wiele szybciej ((Oczywiście.)) <Małpa.>. Ja znowu zmieniłam swoje buty na łyżwy i pojechałam przed siebie. <Ale tak po ziemi? Na łyżwach? *szturcha butem zalegające wszędzie liście i gałązki, marszcząc brwi w konsternacji*> Po chwili minęłam Cortny. Owszem((,)) była szybka na swój sposób((,)) ale ja byłam szybsza((, w końcu to ja jestem tu <jedyną i prawdziwą> merysójką)). Przede((spacja))mną biegły brunetki. Widać było, że obie chcą wygrać. <Może nie wiesz, moja droga, ale startując w wyścigu przeważnie chce się wygrać.> ((Ja zazwyczaj chciałam po prostu dobiec do mety niezauważona przez nikogo, żeby nie narazić się na złośliwości ze strony rówieśników. #traumatycznewspomnieniazpodstawówki))
Lotte za pomocą mocy wyciągała na wierzch grube korzenie, przez które Melka często się przewracała <I dobrze. Niech zobaczy jak to jest, kiedy ktoś próbuje cię zabić *^* >.
Natomiast Melanie wyrywała z ziemi drzewa, często te, na których przed chwilą stała Cortny, i rzucała nimi w przyjaciółkę. ((Melanie niepokoi mnie coraz bardziej. To mi raczej wygląda na usiłowanie zabójstwa niż wyścig)) <Pamiętaj, że Moon, Mili i Melanie zaczynają się na tę samą literę~ > ((Och, rzeczywiście.))
Po chwili wyprzedziłam i Melanie<,> i Charlotte, ale nie na długo.
Widząc, że je wyprzedziłam<,> zaczęły((popełniać paskudne powtórzenia)) atakowac<*ć> mnie wspólnymi siłami <I żadnych drzew, kamieni i gałęzi. Atakowały tylko wspólnym wysiłkiem.>. W pewnym momencie<,> gdy serio się już wkurzyłam, odwróciłam się w ich stronę i zamroziłam wszytsko ((Zauważcie, że ałtorka może ze dwa razy na całe opowiadanie napisała „wszystko”. Najczęściej popełnia ten właśnie błąd (w „Psychiatryku również), co jest cholernie niepokojące, bo ona najprawdopodobniej jest pewna, że forma „wszytsko” jest poprawna.)) co było przede mną ((*śmiech* Skoro zamroziłaś wszystko, co było PRZED tobą, to po jakiego czorta odwracasz się do dziewczyn, które są ZA tobą?)) <Może wymroziła wszystko w promieniu paruset metrów w każdą stronę?>. Dziewczyny zaczęły się ślizgać i wywracać.
Lotte wyczarowała pnącze, na którym stanęła<,> by prowadziło ją do mety. I była pierwsza. ((Nie mogła zrobić tego od razu?)) <Wierzgały w niej ostatnie resztki uczciwości w tym wyścigu śmierci. Albo to imperatyw stłamsił wszystkie dobre pomysły...>
Następnie dotarłyśmy ja i Cortny. Dokładnie w tym samym czasie ja dojechałam do Charlotte, a blondynka zaskoczyła ((Apo, one znowu próbują kogoś zaskoczyć!)) <Udało się im – zaskoczyły mnie i kompletnie nie wiem co się dzieje *konsternacja once again*> z drzewa<,> lądując obok niej.
Na samym końcu przybyła zziajana Melanie<.>
-Cicho((,)) nic nie mócie. – ((Naucz mnie mócić. Chyba, że chodziło ci o „młócić”, np. zboże.)) <*łapie za cep* Łby też chyba można wymłócić, nie?> powiedziała zanim ktokolwiek otworzył buzię.
Wiedziałyśmy, że była wściekła. W końcu to ona wymyśliła, że kyo <Zajechało japońszczyzną. Co z lekka mnie niepokoi, bo to ja wprowadziłam to dziecię w świat animców. Fanficki are comming.> dobiegnie ostatni u tego nocujemy.
Gdy Melka się uspokoiła zmieniliśmy swoje ciuchy na stroje kąpielowe <A te czary to czyje?> ((Tego skrzata, który wcześniej przechodził.)) i poszłyśmy popływać do jeziora.
Strój Melanie wyglądał tak:
https://em.wattpad.com/156175b310af3f083127cf356e38cfa7e88f9bff/68747470733a2f2f73332e616d617a6f6e6177732e636f6d2f776174747061642d6d656469612d736572766963652f53746f7279496d6167652f41496f3856546736306a766344513d3d2d3335343534373330342e313439653964373038353739386132303538363735323331373133322e6a7067?s=fit&w=720&h=720
 ((Ałtorka, oczywiście, nie jest świadoma tego, że ludzie mają coś takiego jak „wyobraźnia”. No i uważa napisy za zbytek.)) <I tak pokażę wam wszystkie możliwe zdjęcia. Tym wybitnym dziełem należy się napawać w całości.>
Cornty tak ((Dola nie)):
https://em.wattpad.com/d8e9585e68e7be5d44500ae40719c513aab7bdf8/68747470733a2f2f73332e616d617a6f6e6177732e636f6d2f776174747061642d6d656469612d736572766963652f53746f7279496d6167652f36542d63764774517332427730673d3d2d3335343534373330342e313439653964373239313239353462643536363638333130353535372e6a7067?s=fit&w=720&h=720
Charlotte tak:
https://em.wattpad.com/891f852eab6f735a1063fc378be1891495426cbe/68747470733a2f2f73332e616d617a6f6e6177732e636f6d2f776174747061642d6d656469612d736572766963652f53746f7279496d6167652f515f63743348524b30796c4674513d3d2d3335343534373330342e313439653964373337393664393038383632333039353833353731352e6a7067?s=fit&w=720&h=720
A mój tak:
https://em.wattpad.com/6f30f4602fb99cb0992b1f00f7458e5ef19965a4/68747470733a2f2f73332e616d617a6f6e6177732e636f6d2f776174747061642d6d656469612d736572766963652f53746f7279496d6167652f6b54526e6347664b45584b7259673d3d2d3335343534373330342e313439653964373534643039396539333937313338373139323836322e6a7067?s=fit&w=720&h=720
Zabawa trchwała ((trwała + chwała = trchwała <A nawet truchlała :v >)) w najlepsze. Ścigałyśmy się, nurkowałyśmy i chlapałyśmy wodą. Najbardziej chlapała Mela((,)) ale w sumie co się dziwić. Skoro ma władze ((*Ę)) nad wodą to może nawet z kałuży zrobić tsunami ((Stop, wróć! Czy ten sadystyczny pustak nie miał przypadkiem mocy telekinezy?)). <Co tam nieścisłość w mocach. Wyobraź sobie FIZYCZNIE MOŻLIWE tsunami z kałuży... Taki słupek wody na dwadzieścia kilka metrów w górę ^ ^ >
Po udanym popołudniu udałyśmy się do brunetki. Niby przegrała, ale spędzimy więcej czasu ze sobą więc... już się nie gniewa.
Wysuszyłyśmy się, przebrałyśmy i poszłyśmy na górę. Tam, ((Przecinku niedobry! Idź stąd!)) zaczęły się rozmowy na tematy poważne i niepoważne przy 10<*dziesięciu> paczkach żelek ((Wow, co za szalona impreza.)).
₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪
Cześć ludziska!
Mam nadzieję, że podobał się wam pierwszy rozdział mojego nowego opowiadania^^ ((Oczywiście, że nie ^^)) <Ale chociaż poziom z Psychiatryka względnie został :”) >
Liczę na jakieś gwiazdki <***** mosz i się ciesz. Tylko dlatego, że lubię poprawiać twoje liczebniki> i komentarze 😜😁
Do zobaczenia 😜😝😜

Rozdział 2< https://youtu.be/sBo52--2XU4 -> jeśli kogokolwiek interesuje gust muzyczny ałtorki, proszę, to dodała w mediach>

Jako iż miałyśmy przy sobie 10 <*dziesięć> paczek żelek, długo nie trzeba było czekać aż nam odbije ((A mama mówiła, nie kupuj żelek od tych dziwnych panów w prochowcach, którzy czają się pod szkołą!)) <Jeśli po tych żelkach pojawiają się smoki... ZAMAWIAM CZTERY PACZKI!> ((Apo, spokojnie, tamten odkurzacz to nie smok!)).
Poszłyśmy spać około 5 <*piątej (I ałtoreczka jeszcze ma czelność żebrać o gwiazdki)> ((około pięć)) nad ranem, a ja o 6.30 już nie spałam<,> gdyż czyiś wyjątkowo głośny budzik nie chciał się zamknąć!
<*zmieniamy czas narracji, bo poranne zmagania z budzikiem wymagają więcej dynamizmu*>
Ja i Charlotte mamy najlżejszy sen co się czasem przydaje, a czasem nie <Kto by się spodziewał?>. Natomiast 2 ((<*>Bo słowo „dwie” jest tak kurewsko trudne.)) pozostałe przyjaciółki śpią wyjątkowo mocno, tak, że chyba jedynie kubeł zimnej wody na nich <*nie – chyba, że twoje koleżanki mają brody, wąsy i inne atrybuty męskości, których przy dzieciach na poziomie ałtorki nie przywołuje się z nazwy...> zadziała.
-Mela<,> wyłącz to...- odpowiedziało mi mruknięcie ((Ale jakie mruknięcie? Czyje mruknięcie? I na co odpowiedziało?)) <Mela jest zmiennokształtną. Raz warczy, raz mruczy...>
-Mela<,> no..((.))-powiedziała Lotte, ale ona też nic nie wskórała.
-Cornty...-powiedziałam przesłodzonym głosem- wyłącz to cholerstwo((,)) bo je zamrożę i wywalę przez okno.
Tym razem też odpowiedziało mi jakieś miauknięcie. <Czemu sama nie wstaniesz i nie wyłączysz draństwa?>
Popatrzałam na Charlotte i wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia. Wyciągnęłam rękę zamrażając budzik, co stłumiło nieco jego wrzaski <Budzik krzyczał, że bardzo nie chce być zamrożony, ale nikt nie zwracał na niego żadnej uwagi, bowiem w pomieszczeniu zgromadziły się jedynie sadystki i psychopatki, dla których ta rozpacz brzmiała jak muzyka.>. Lotte wykonała kilka ruchów dłonią i nagle znikąd pojawiła się gałązka, która zabrała urządzenie i wystawiła je przez okno<,> zostając tam w bezruchu. ((A nie mogłyście po prostu, no nie wiem, WSTAĆ I SAME GO WYŁĄCZYĆ? ROZUMIEM, ŻE MACIE DOŚĆ NISKIE IQ, ALE WE DWIE CHYBA SPROSTAŁYBYŚCIE TEMU TRUDNEMU ZADANIU.)) <NO CO TY? TO BY NIE BYŁO WYSTARCZAJĄCO „KUUL” DLA MERYSÓJEK. MAJĄ MOCE I ZAMIERZAJĄ DOBITNIE UŚWIADOMIĆ CI, ŻE BEZ NICH NIE POTRAFIĄ ŻYĆ.>
Uśmiechnęłyśmy się zgodnie i poszłyśmy spać...
Niestety nasz sen nie chciał przyjść <Gdyby mnie ktoś bez powodu zrobił pobudkę o 6:30 nic nie mogłoby mnie powstrzymać przed zaśnięciem po raz kolejny i wstaniem dopiero po dziesiątej. Tak profilaktycznie, żeby upewnić się, że zagrożenie minęło ^ ^”>, więc byłyśmy zmuszone z brunetką wstać ((i go zawołać)).
Poszłyśmy się przebrać i zeszłyśmy na dół ((*odhacza z listy klisz*)). Rodziców Melanie nie było <*nachyla się nad ramieniem Doli i skreśla punkt: „Nieobecni rodzice kogokolwiek”*> ((,)) ponieważ wyjechali służbowo razem z moimi rodzicami na tydzień. Inaczej nasi rodzice mają ciutkę <*trochę> konferencji, a tak to mają po prostu tydzień wakacji. Eh...((spacja))niestety ja muszę chodzić do szkoły. <Bo ty, tak dla odmiany, wakacji masz dwa miesiące.>
Wakacje skończyły się miesiąc temu. Ale z dziewczynami często urządzamy sobie takie wypady w weekend((,)) więc da się przeżyć.
Najbardziej nie potrafimy się doczekać  18<*osiemnastego> października. W tym dniu każdy chłopak i dziewczyna w wieku 18<*osiemnastu> lat otrzymują moc.
Jest to ich druga umiejętność, ponieważ((,)) jak już każdy zauważył, rodzimy się już z jedną.
https://i.imgur.com/XpoWMgA.gif
Ten dzień nazywamy dniem Przyjęcia. Ponieważ przyjmujemy nową moc, która ma pomóc wybrać życiową ścieżkę czy jakoś tak. <Nah. Moja teoria o wsi Przyjęć była lepsza. Balony, dmuchane zamki i wata cukrowa zamiast jakiejś idiotycznej mocy> ((Wolę watę cukrową.)) <Jak każdy.>
Rocznikowo nasza czwórka ma już 18<*osiemnaście> lat, czyli w tym roku dostaniemy nową moc.
Wczorajszej nocy, każda z nas rozkminiała ((Obrzydliwe zastosowanie slangu poza dialogiem. Pała.)) <Heh, żeby to raz jej się zdarzyło :”) >jaką moc może otrzymać.
Wszystkie jednogłośnie stwierdziłyśmy, że Melanie dostanie moc władzy nad wodą ((Jeszcze niedawno twierdziłaś, że Melanie MA moc władzy nad wodą. <A wcześniej była telekineza. To z wodą to tylko wróż merysójka miała widzenie > <  >)). Ma z nią do czynienia praktycznie każdego dnia, bo nie ma takiego((,)) w którym by nie poszła popływać lub coś w tym stylu. Uznałyśmy, że Lotte otrzyma jakąś leczniczą moc lub związana ze zwierzętami. <I gdzie tu element niespodzianki? No gdzie?>
Co do mnie i do Cortny to nie umiałyśmy stwierdzić jaką umiejętność otrzymamy ((Jesteś jedyną i prawilną Mary Sue. Dostaniesz jakąś w chuj potężną moc, która najprawdopodobniej przydarza się raz na sto lat.)) <I do tego Żodyn nie będzie wiedział czym właściwie jesteś i jak w razie czego cię powstrzymać.>.
Niecierpliwiłyśmy się na ten dzień też dlatego, że wtedy mam urodziny ^^ jeeej juchuuu ((CO TO, KURWA, MA BYĆ?)) <The Chosen One vol.2 >. Jest to moja 18<*osiemnastka – powtórz tę magiczną liczbę jeszcze kilka razy dla pewności, że każdy na pewno zauważył, zrozumiał i zapamiętał> więc szykuję się i<m>prezkaa((aaaaaaaaaaa))aa.
Mam taką nadzieję, że może jakiś smok mnie sobie wybierze <na przystawkę.> ((Gdybym była smokiem prędzej bym cię spaliła, niż pozwoliła się dosiąść.)). Zazwyczaj w dniu urodzin smok wybiera sobie jeźdźca lub opiekuna. Może go sobie wybrać w zwykły dzień((,)) ale zazwyczaj jest to w urodziny tej osoby. <Bo smoki mają szczególny dar lokalizowania solenizantów już na pierwszy rzut oka. Tego jeszcze nie grali.> ((Może chodzi o urodziny smoka.))
Nikt tego nie powiedział na głos, ale wiem, że ludzie są bardzo ciekawi tegorocznego dnia Przyjęcia, ponieważ tylko raz się zdarzyło dziecko, które się urodziło w ten dzień i było ono najpotężniejszym człowiekiem na świecie ((*tarza się po podłodze ze śmiechu* Codziennie rodzą się dzieci. W chuj dzieci. Ale tego jednego dnia nie. Jeśli jakaś ciężarna kobieta trafi do szpitala, to lekarze na siłę wciskają jej dziecko z powrotem, BO, KURWA, CZEMU NIE.)).
 Ale wątpię by mnie coś takiego spotkało ((Oczywiście, że cię spotka.)). Bo nie licząc białych włosów i bardzo jasnych oczu <Które oczywiście powstały naturalnie i nie świadczą o żadnej wyjątkowości> , jestem zupełnie zwyczajna ((Nie, nie jesteś zwyczajna. Jesteś merysójką!)). A sławy nie potrzebuję i nie chcę. Po prostu do szczęścia mi nie potrzebna. <Każda merysójka na początku tak mówi... Każda.>
https://i.makeagif.com/media/10-02-2015/BmF2dd.gif
Zeszłyśmy z Lotte do kuchni i zabrałyśmy się za robienie śniadania. Wszystkie po prostu ubóstwiałyśmy naleśniki((,))więc na śniadanie będzie właśnie to danie (ale się zrymowało xD~dop aut.). ((*przeładowuje karabin* NIE BĘDĘ TEGO TOLEROWAĆ.)) <*headdesk* ~dop.analiz.>
Zabrałyśmy wszystkie potrzebne składniki i już po chwili były gotowe. Przypomniało mi się, że muszę lecieć szybko do domu, tak więc zwinęłam szybko 2 <*dwa> naleśniki i pobiegłam do domu ((Słownik synonimów, wbrew pozorom, nie gryzie. W odróżnieniu ode mnie.)) <A liczebniki to już w ogóle połykają w całości, patrząc na to jak uparcie ałtorka ich unika>.
Tam czekał na mnie mój brat Raily<’ – jeśli dobrze pamiętam to tak wyglądał pierwszy zapis>.
Raily
<’> był o 2 <*dwa.> lata starszym, wysokim blondynem o zielonych oczach. Wiele dziewczyn w naszej okolicy na niego leciało, ale on dalej był zakochany w tej jedynej, a tak dokładniej w Melanie ((Brat merysójki z przyjaciółką merysójki. Schemat, lecimy dalej.)) <Oczywiście brat, siostra i przyjaciółka są tak niepodważalnie piękni i młodzi, że każda osoba w zasięgu wzroku mdleje na ich widok. Każda jedna, bez wyjątków, bo w tym uniwersum pojęcie „gust” nie istnieje, więc wszyscy biją pokłony temu, co pani i władczyni świata – ałtorka – uzna za ideał>. Kiedyś Mel mi coś mówiła jaki to mój brat jest słodki, uroczy i w ogóle, ale w sumie każdy wie, że mają sie((*Ę)) ku sobie.
-Hejka-powiedziałam na przywitanie i przytuliłam się<,> dając mu buziaka w policzek.
-Cześć sis ((*wzdryga się* Nie wiem, co mnie bardziej boli. Ten wstrętny skrót, czy fakt, że muszę go zaakceptować, bo to dialog.)) <A ja nie będę w polskiej literaturze akceptować skróconej angielszczyzny pod żadną postacią. Zwłaszcza w pseudo fantastycznym uniwersum. *przytacza sobie armatę*>
-To...dlaczego musiałeś mnie wyciągnąć wcześniej od dziewczyn?
((- Żebyś oddała tę spację, którą zajebałaś.))
-Mam dla ciebie małą propozycję.-spojrzałam na niego podejrzliwie- wiem, że nie przepadasz za tą pracą w kawiarence, a chcesz zarobić trochę grosza. Niedawno Mike zrezygnował z dalszej współpracy z nami. A, że wspomniany wcześniej osobnik był wokalistą naszego zespołu ((Vive la chamska ekspozycja! Wydaje mi się, że Sue wie, kto jest wokalistą w twoim zespole.)) <Ona może i wie, ale przeca my nie wiemy. Raily’ stanął na wysokości zadania i wyręczył ałtorkę. I tu nasuwa mi się pytanie: Czy on wie, że jest w kiepskim opku i liczy, że jak coś zepsuje to ałtorka go wyrzuci ze sceny, a wtedy będzie wolny? Może trzeba biedakowi pomóc! *^* > mamy teraz problem. Raven ((Nareszcie wiem, jak nazywa się boCHaterka.)) <Wolałam nie wiedzieć. Zbyt wiele pięknych wspomnień na sprofanowanie...> wiem jak ty śpiewasz, i każdy kro cię zna i kto cię słyszał wie, że masz anielski i zarazem diabelski głos ((*konsternacja* Że niby jak to brzmi?)) <Jak już wspominałam, znam ałtorkę osobiście. Czytała moje opowiadania i zna część moich postaci. W tym także białowłosego Ravena, który, śmiesznie się złożyło, był aniołem, ale upadł i stał się demonem. Niech żyje zupełnie przypadkowa analogia! Ach. Zemsta  jest słodka...> . Dlatego więc składam ci propozycję dołączenia do ,,Magic Army". <Mój Raven zakrztusiłby się tlenem, gdyby usłyszał coś takiego, a potem uśmiechnąłby się drwiąco i zmieszał rozmówcę z błotem za próbę pozbawienia go godności. Gdy tymczasem...>
Nie powiem((,)) zatkało mnie. Brat razem ze swoją paczką często wyjeżdżają nawet na kilka dni na jakieś tam swoje koncerty. Raz nawet byłam na jednym i muszę powiedzieć, że są genialni. <Czy raczej byli. Moim skromnym zdaniem zmiana wokalisty na Rejwen może nie wyjść temu zespołowi na dobre. A już na pewno nie będą brzmieli tak, jak w oryginale> ((To nie ma znaczenia. Wszyscy będą tak zachwyceni urodą merysójki, że nikt nie usłyszy wokalu.)) Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
-Mówisz serio?
-Jak najbardziej- powiedział<,> szczerząc się do mnie. Bez zastanowienia rzuciłam się mu na szyję. Krzyczałam mu bez opamiętania do ucha((,)) jak bardzo mu dziękuję. On tylko się zaśmiał i odstawił na ziemię, odrywając się przy tym od mojego przytulaska  <*wzdryg*> ((*wzdycha*)).
-Pierwsza próba za 2 <*dwa> dni- mrugnął do mnie i poszedł do drzwi prowadzących do piwnicy, skąd zapewne później pójdzie na dwór w kierunku ,,stajni" <To ciekawe, że smoki w stajniach się trzyma. Czego to ludzie nie wymyślą?> aż dotrze do Axon' a ((Kur… *Axona.)). Muszę przyznać, że Axon<,> tak samo jak Vesus<,> byli zachwycającymi smokami. Smok Raily' ((Perunie, czy wy też widzicie tę olbrzymią przestrzeń pomiędzy imieniem, a przyrostkiem?)) <Bo znowu mówimy o jego ego *^* > ego był cały zielony <ZIELONE EGO? Proszki z początku weszły za mocno?>. Był dosyć sporych rozmiarów, ale i tak nie dorównywał wzrostem Vesus' owi ((*głęboki wdech* *Vesusowi.)). Wiadomo dlaczego. Vesus jest starszy, a przez to na pewno większy ((To nie jest reguła.)) <W „Eragonie” i owszem. Tam smoki nigdy nie przestawały rosnąć. #chamska_kalka >. Ale oby dwa smoki są kochane. Po prostu nie da się ich nie kochać^^ <Emotka, która zastępuje kropkę... *flashback z Psychiatryka* Obawiam się, że stoimy w miejscu>
Po chwili poszłam na górę i wbiłam< sobie klamkę w oko> ((WBIĆ to ty se możesz nóż w serce, do pokoju to się WCHODZI.)) do mojego pokoju.
Był śliczny. Może ciutkę <*trochę> zbyt ponury, ale mi się bardzo podobał. Gdy słońce rano wpadało przez okna, wcale nie wydawał się taki okropny czy straszny. ((To cały opis? Żartujesz sobie ze mnie?)) <Reszty się domyśl! To nie jest takie trudne. Co może mieć prawie-mhroczna merysójka w swoim pokoju na piętrze?>
Walnęłam się na łóżko ((WALNĄĆ to ja ci mogę w twój pusty ryj, na łóżku się KŁADZIE.)) <Coś cię przed tym powstrzymuje, Dolu? Nie krępuj się!> i myślałam o tym wszystkim co się wydarzyło  w ciągu nawet nie 5<*pięciu> minut. ZAŁAPAŁAM SIĘ DO ZESPOŁU!!!!! ((NA OSIEM NÓG SLEIPNIRA, NAJWYŻEJ TRZY WYKRZYKNIKI.)) Postanowiłam zrobić sobie szybki obiad, a potem spotkać się z dziewczynami. Zeszłam więc na dół i wbiłam ((sobie nóż w serce <i klamkę w drugie parszywe oko>. The end.)) do kuchni. Widok, który tam ujrzałam tak mnie zaskoczył, że byłam prawie pewna, że moja szczęka wylądowała na ziemi <z głośnym łupnięciem i dźwiękiem tłuczonej ceramiki. Wtedy zdałam sobie sprawę, że trzeba będzie wymienić płytki.>. Mianowicie zastałam w pomieszczeniu mojego brata, co nie było by niczym dziwnym<,> gdybym go nie przyłapała na całowaniu się z Melanie. ((A to jest dziwne, ponieważ…? Sama mówiłaś, że do siebie pasują.)) <I że mają się ku sobie. Na moje oko właśnie mają się ku sobie bardziej :3 >
Stałam tam i próbowałam zrozumieć co tu się dzieje ((*prychnięcie* Czego ty nie rozumiesz?)) <Zastanawia się od czego zacząć remont uszkodzonej szczęką podłogi>. Postanowiłam powolutku wycofać się do swojego pokoju, ale oczywiście musiałam zahaczyć o krzesło<*imperatyw>, które stało w roku pokoju ((Oczywiście całkiem przypadkowo i niechcący. I co to jest „rók” pokoju?)). Zaskoczeni oderwali się od siebie i stanęli w bezpiecznej odległości. Oboje byli zakłopotani zaistniałą sytuacją, dlatego postanowiłam przerwać denerwującą ciszę.
-Mel, chodź ze mną na chwilę do mojego pokoju-brunetka posłusznie skinęła głową i ruszyła w stronę schodów. Kiedy miałam pewność, że mnie nie usłyszy szepnęłam do Raily' ego- a my sobie później pogadamy ((ALE PO CHUJ? JEST DOROSŁYM CZŁOWIEKIEM, NIE MUSiAŁBY CI SIĘ TŁUMACZYĆ NAWET GDYBY PRZELECIAŁ JĄ NA BLACIE W KUCHNI. OFICJALNIE NIENAWIDZĘ GŁÓWNEJ BOHATERKI.)) <Gdyby ją przeleciał, już nigdy nie spojrzałabym ałtorce w oczy inaczej niż z niechęcią i obrzydzeniem. Bogowie brońcie przed tym scenariuszem > <  > ((A TERAZ POTRAFISZ PATRZEĆ NA NIĄ BEZ NIECHĘCI I OBRZYDZENIA?)) <Potrafię stwarzać pozory.>- powiedziałam i wyszłam z kuchni.
Wparowałam do swojego pokoju i zatrzasnęłam drzwi. Z grobową mina podeszłam do przestraszonej Melanie. Sądziła pewnie, że zacznę po niej krzyczeć lub coś w tym stylu, ale ja,((postawiłam zupełnie niepotrzebny przecinek i)) zadałam tylko jedno pytanie:
-Powiedz mi jak do tego doszło. ((Wohohoho, cóż za cliffhanger!))
₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪
Elo ludzie!^^ <Yo!>
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał ;) <Oczywiście. Podobał mi się tak samo jak zawsze :* >
Liczę na jakieś gwiazdeczki i szczere <Nie wiesz o co prosisz *szepnęła Apo ze złowieszczym uśmieszkiem chochlika*> komentarze ;D naprawdę możecie mnie krytykować i wytykać błędy ((Dzięki za pozwolenie, bardzo chętnie.)) <Nie! To pułapka! Nie pamiętasz już co działo się pod Psychiatrykiem, kiedy ktoś zwrócił jej uwagę na zapis liczb?!>. Po prostu chcę wiedzieć jaka jest wasza opinia na temat tego rozdziału/ opka ;) ((Beznadziejne ;)))
Dobrej nocy ;P
Ps. Ile pączków wczoraj zjedliście/ zjadłyście? ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz