piątek, 22 września 2017

Chochlik, Przytuła i agresywne przecinki - Moja Mała Blondyneczko #3



Autor: Pawciooo (Wattpad)
Komentują:
*((Dola))
*{Nyan}
Z gościnnym udziałem nieproszonej Przytuły.

Rozdział 5

Emy Pov.
Po paru minutach, przy naszym stoliku pojawia się Braian, wraz z Alanem (?). ((A ten nawias i pytajnik są tu, ponieważ…?)) {Spóźniły się do poprzednich rodziałów. Albo ałtor zapomniał, czy Alan faktycznie nazywał się ,,Alan”, czy może jednak ,,Seba”.}
- To ja idę odprowadzić Emy {*Imaj}  – odzywa się moja przyjaciółka.
- A nie lepiej, żeby wracała z Braianem((?)) {Może to był rozkaz, a nie pytanie?} – wtrąca się Alan {Seba, władca Gopników}.
- Co((,)) kurwa? ((To już pewne. Akcja opka rozgrywa się w jakimś burdelu.)) – pytam podnosząc głowę i patrząc na niego morderczym wzrokiem.
- No ty wrócisz z Braianem, bo macie w te ((*ę!)) {pędy zapierdzielać do domu} samą stronę, natomiast ja i Melisa, mamy w drugą stronę – mówi gestykulując dłońmi w powietrzu {Znowu helikopter?}.
- On ma rację – odzywa się Mel. Braian cały czas milczy.
- To już wolę sama wracać do domu, niż z tym oto panem – ((Serio? Przed chwilą prawie zostałaś zgwałcona, a mimo to chcesz wracać w nocy, kompletnie nawalona i sama do domu. Ale, z drugiej strony, to całkiem niezły pomysł. Może po drodze zamorduje cię jakiś psychopata z siekierą. Oszczędziłoby to mi i Nyan cierpienia.)) {Drodzy gentlemani, pamiętajcie: zawsze puszczajcie kobietę przodem... nigdy nie wiadomo za którym rogiem będę czekać z siekierą na Merysójki.} mówiąc to patrze ((*ę)) się wrogo na Braian((k))a.
Nie będę wracała z tym dupkiem i skurwielem.((Wybuch za 3… 2… 1…
*5 minut później*
SERIO? KURWA, SERIO? KOLEŚ PRZED CHWILĄ OCALIŁ CIĘ PRZED GWAŁTEM, A TY GO OCENIASZ TYLKO NA PODSTAWIE TEGO, ŻE KILKA LAT TEMU ZABRAŁ CI ZABAWKĘ? Ja pier… Dawno nie czytałam opowiadania, w którym bohaterka byłaby takim bucem jak Imaj.))
- Sama? Pogięło Cię{, że używasz zwrotów grzecznościowych w OPOWIADANIU?}?  – pyta się Mel.
((- Tak, niech idzie sama! – krzyknęła Dola, wychodząc zza stołu i chowając siekierę pod prochowcem.))
{- Popieram - odpowiedziała Nyan, wcale nie pokazowo przeładowując colta. - Najlepiej przez tamte ciemne uliczki za rogiem...}
- Ugh, No dobra, niech Ci będzie, ale robię to tylko dla((tego, że nie wiem jak inaczej pchnąć fabułę do przodu.)) Ciebie – mówie ((*ę)).
Na Braian((k))a twarzy pojawia się uśmiech ((rasowego gwałciciela)).
- Nie licz na nic – mówię przewracając oczami.
Po paru minutach byłam sam na sam z chłopakiem {To ty masz chło- a, no tak. Chodzi o Brajanka}. Zapadła grobowa cisza, ((Niech ktoś zabierze stąd ten przecinek!)) {Nie chcesz jadła, napoju, zostawże nas w spokoju! AKYSZ, AKYSZ!} i trwała całe wieki. Melisa poszła z Alanem w swoje strony {Dobrze wiedzieć, że Melisa ma własne strony. Niech tam idzie i nie wraca. Btw, #przyjaciułeczkamerysójkizpszyjacielemgaregostju}, więc także zaczęłam kierować się w stronę mojego domu.
- A ty dokąd? – pyta się zdziwiony Braian. {No zgadnij, Sherlocku.}
- Do domu? – odpowiadam. ((No chyba raczej pytasz.))
- No chyba nie będziesz szła w takim stanie – miał rację, kiwałam się na prawo i lewo, do przodu i do tyłu((, na ukos, do góry, na dół…)) {Mały Zielony Skrzat w ostatniej chwili podtrzymał mnie za łokieć (z trudem sięgając), żebym nie odleciała do ciepłych krajów}.
- A co mam robić? – pytam sie ((*ę)) {bo nie Brajana} sarkastycznie.
- Usiąść na mój motocykl? {Ugh... mózgu, nie rób mi tego. Te gimbusiarskie teksty źle na mnie działają...} – pyta się, i ((*szloch*)) kieruje się w stronę ścigacza.
- Chwila, to ty nie piłeś? – pytam ((*zakłada długi, czarny płaszcz z kapturem i otwiera słownik synonimów* Egzorcyzmy czas zacząć.)) {Przyniosę wywar ze słownika ortograficznego, tak na wszelki wypadek.} przerażona.
- Nie – uśmiecha się zakładając kask, po czym zachęca mnie ręką, żebym podeszła do niego. {Czemu to zdanie mnie tak boli...}
Gdy znajduję się przy Braianie((,)) {O nie... nienienie, myślałam, że to był koniec poematu ,,Gdy znajduję się na balkonie”!} to siadam na motocykl zakładakac ((Zastanawia mnie, jak wygląda owa czynność.)) {zakładać + gdakać = zakładakać. A teraz sobie wyobraźmy Imaj zakładającą kask gdacząc.} kask. Wiele razy jeździłam na motorze, więc nie boję się {W końcu każda Mery Sue musi umieć jeździć na motorze... fascynujące, że nie ma swojego własnego czarnego Kawasaki.}.  
-  Lepiej się trzymaj - mówi, a ja wiedząc w jakim stanie jestem opłatami ręce, wokół jego brzuchu i wtulam się w niego. ((A może chodzi o to, że skóra z rąk schodzi jej płatami albo potrzebne są jakieś opłaty, żeby mogła go objąć.)) {Stała się opłatami, by móc go objąć?}
Czuje((*ę)) jego ((twarde)) {idealnie wyrzeźbione} mięśnie {Adonisa}, które najwyraźniej przez mój dotyk są napięte ((Of kors)) {Bikoz ewry dotyk powoduje napięcie mięśni. Ałtor jest facetem i nie wie jak działanią męskie mięśnie? Czy może jego wszystkie koleżanki w klasie tak go podniecają, że napina się wręcz odruchowo?}. Po chwili odjeżdżamy. Jedzie szybko, ale rozsądnie.
Wolno, nudy, ble. ((Wcześniej powiedziałaś, że jedzie szybko. To w końcu jak?)) {Zbyt rozsądnie. Musi coś odwalić, by zaczęło jej się podobać.}
Mysle ((*ę)) {Mysle - kolejny fascynujący czasownik.}, a Braian jakby czytał w moich myślach przyspiesza jeszcze bardziej {Brajan przyspieszył w jej myślach jeszcze bardziej. Osiągnął prędkość Flasha, przebił się przez płat czołowy i wyleciał okiem.}.
Oooo tak. ((Błagam, niech dobiją do jakiegoś słupa)) {Oooo tak.}
Nim się oglądam((,)) jesteśmy już pod moim domem. {,,Nim się oglądam” co proszę?}
- Dzięki za podwózkę, , {*piszczy wskakując na krzesło. Bezpański podwójny przecinek uciekł pod biurko z sykiem* A TO CO ZA ANOMALIA?!} narka - mowie{*ę, do czorta!} idąc w stronę domu.
- Do jutra - mówi.
Co? Nie, Braian idioto {,,Idioto” to jakieś nazwisko z japońskiego? Końcówka by się zgadzała.}, chcę się trzymać od ciebie z daleka. ((Ale i tak wszyscy wiemy, że skończycie razem. Daruj sobie, nikogo nie przekonasz.))

No siemka ((Przynajmniej nie „elo”.)) {I tak mu nie wybaczę.} : v taki króciutki, No ale co mi tam :P Wieczorkiem będzie powyżej 1000 {Proszę, idź w jakość. Nie ilość. Krótkie, a dobre opo wcale nie jest złe.}  

Rozdział 6

Obudziłam się z ogromnym bólem ((pustej)) głowy {To co ją może boleć? Mózgu tam nie ma.}, oraz z saharą ((Czymże jest owa „sahara”?)) {Może chodziło o saharynę?} w buzi. Kac morderca nie ma serca {Nyan Morderca też, więc przestań drażnić moje alter ego gimbusiarskimi tekstami}. Wstałam z łóżka, wszystkie moje mięśnie, {*paniczny płacz. Przecinek ponownie syknął* DOOOLA! ON WRÓCIŁ! ZABIERZ GO!} zapulsowały, kiedy stałam już na nogach. Zdecydowanie za dużo wypiłam ((Nikt ci nie kazał zaczynać od czystej.)) {I to w klubie, zapewne oferującym pełną gamę kolorowych drinków}. Podchodzę do lustra.2
O ja pierdole.((Nie pierdol, bo rodzinę powiększysz. #Gimnazjalnyżarcik)) {Na gimbazę zadziałać może tylko inna gimbaza.}
Podskoczyłam na widok mojej marnie wyglądające((j)) buzi {Jeżu Stefanie, ile ty masz lat, że nie potrafisz powiedzieć ,,TWARZ”?}. Popełniłam najgorszy błąd ((rodząc się)), kładąc się z makijażem, który w tym momencie wyglądał okropnie, cały rozmazany. Nie wspomnę o moim włosach ((Moim włosach.)), które odstają na różne strony {Znowu je piekłaś?}.8
Wyglądam jak wiedźma, po spotkaniu z jakimiś ogrami.((Nie obrażaj wiedźm, pustaku.)) {Ani ogrów - w porównaniu do Brajana to prawdziwi gentlemani.}
Nie mogąc dłużej patrzeć na moje odbicie, ((koleżanka małego, zielonego chochlika)) sięgnęła po ręcznik i ((udusiła mnie nim)) {,,ZA WOLNE ZWIĄZKI ANTYMERYSÓJKOWE!”} ruszyłam pod prysznic. Ciepła woda, {*płacz* No niech on sobie stąd pójdzie... T^T} była dla mnie ukojeniem, natomiast zimna, {SZLAG BY CIĘ TRAFIŁ TYSIĄCEM PIORUNÓW! DAJ MI ZEJŚĆ Z TEGO KRZESŁA!} pozwoliła mi na obudzenie się i gotowość do {ŚMIERCI} dnia.+
Po skończonym prysznicu, ruszyłam do garderoby i wyciągnęłam z niej czarny crop-top {A ja dalej nie wiem co to jest.}, oraz czarną spódniczkę w kwiatki, co rzadko jest u mnie spotykane, ale te ((*Ę!)) spódniczkę lubiłam najbardziej, {<-- Kropki (w przeciwieństwie do zdziczałych przecinków) NIE GRYZĄ} na to założyłam biały dziurkowany sweterek.
(Zdjęcie) 
Okej. Jestem umyta, ubrana, mam makijaż, moje włosy są dobrze {upieczone} ułożone, a więc pora na mojego różowego Iphona. ((Oczywiście. Czym byłaby merysójka bez swojego Iphona?)) {Różowego! To ważny szczegół!}
O kurwa.((Stwierdzam, że masz bardzo ubogi zasób słownictwa.)) {Skądże, po prostu zobaczyła, że jedna z tamtego burdelu zrobiła sobie u niej nocleg w salonie. Ałtor tak naprawdę miał na myśli ,,O, kurwa.}
Myśle ((*ę. I nie wierzę ci.)), widząc wiadomości od Melisy oraz Braiana?! Robię zdziwioną minę {Nie wierzę ci, nie wstawiłeś emotki}.
Mel:  Dzień dobry, jest dzisiaj świetna pogoda, więc śmigamy nad jęziorko? ((„Jęziorko” to takie specjalne jeziorko wypełnione wyrwanymi językami, jakby ktoś nie wiedział. Khal Drogo poleca.))
{Też polecam. Dla merysójek specjalne zniżki na maseczki z topionego złota.}

Ja: Hmm, No okej, ale o której?5
Czekając na odpowiedź od Mel, patrzę co napisał do mnie Braian.
Braian: Siemka, jak się jechało?
Ja: Nie pamiętam.+
Oczywiście skłamałam, było zajebiscie ((Wcześniej myślałam, że to literówka, ale ałtor chyba naprawdę myśli, że to się tak pisze. To smutne.)), szybko, wiatr we włosach{, ten słup i koleś z siekierą, nie no, mówię ci, czad, odjazd, rewela...}.1
Po chwili odpisała Melisa.
Mel:  Będę po Ciebie o 14
Patrzę na zegarek, kurde, jest już 13. ((Już się wykąpałaś i ubrałaś, więc w czym problem?))
Braian: Szkoda :c Mam nadzieję, że jeszcze na nim pojeździsz
Ja: Raczej nie
Braian:  Tak, tak. {Nie po to dałem łapówkę Imperatywowi.}
Już mu nie odpisałam, teraz musiałam szukać mojego stroju kąpielowego, o bosh ((Chodzi ci o tę firmę, która produkuje pralki, zmywarki i tym podobne?)) {Mam flashbacki Zmywarkolotu Talonu}.
Naszczęście ((Spacja stwierdziła, że ma w dupie to opowiadanie i uciekła w Bieszczady.)) nie musiałam długo szukać, był na wyciągnięcie ręki. ((Koleżanka małego, zielonego chochlika)) Sięgnęła po torbę,((Nyan, proszę, powiedz mi, że tu wcale nie ma przecinka przed „i”. Proszę.)) {JEST. JEST I ZNOWU NA MNIE SYCZY!} i zaczęłam pakować do niej ręcznik, strój kąpielowy, wodę, {TEŻ CI GNOJU ZASYCZĘ! SSSSSPIERDALAJ!} i jakiś tam prowiant.

➡SKIP TIME➡ {Oh, fuck you}

- Hejka - odzywa się wesoły głos Melisy, która Przytuła ((Przytuła, to imię koleżanki chochlika.)) się do mnie.4
- Cześć - odpowida odwzajemnijąc ((Że co zrobiła?)) {mnąc + odwzajemniając = odwzajemnijąc} uścisk.
Mel jest dzisiaj pełna energii, coś musiało się stać {Ecstasy. Ecstasy jej się stało.}.
- Co ty taka wesoła? - pytam podejrzliwie. ((A to źle, że jest wesoła?)) {Może Imaj boi się, że zaczęli ćpać bez niej.}
- Alan odprowadził mnie pod sam dom i on jest mega słodki - mówi uśmiechając się. {UWAŻAJ! To pieprzony MIMIK! *^*}
- Haha – odpowiadam ((Śmiechłam w tym momencie.)) {Śmiechom nie było końca.} po czym idziemy na autobus.1

➡SKIP TIME➡ {FUCK. YOU. IN. PARTICULAR *^*}

Jesteśmy już z Mel na plaży. Przystojniacy, słoneczko, woda, piwko, plaża ((No nie mów! To na plaży jest też plaża!? Poza tym, to nieodpowiedzialne kąpać się po alkoholu.)). Jest zajebiscie ((On na pewno myśli, że to się tak pisze.)) {Ciężka choroba, a ty i tak powiesz, że to pojebane.}.10
- Idziesz się kąpać? - pyta się{, bo nie} mnie Mel.1
- Hmm, no okej – ((Chyba nie muszę już pisać, że chodzi o chochlika, prawda?)) odpowiada wstając z kocyka i ruszając do wody.
Niektórzy chłopacy {*głęboki wdech zapowiadający...* AAAAAAAAAAA...}, wodzą za mną wzrokiem, nie powiem, ale niektórzy to nieźle ((pieką)) ciasteczka.
- O kurwa!! {Kolejna?!}- wydzieram się, kiedy ledwo co dotykam wody - Zimna w chuj!! {Pełna kulturka. Na plaży pewnie gromada dorosłych, dzieci i starszych ludzi, a ta na cały regulator ,,Zimna w chuj”.}
- Nie pierdol ((Boru iglasty, nawet ja tyle nie przeklinam.))- mówi Melisa wchodząc do wody – Dobra((,)) zwracam honor. {Odsetki też oddawaj}
Mimo, iż {,,Iż”! Jakież podniosłe słowa, mości ałtorze!} woda jest lodowata, po chwili jestem już w niej cała zamoczona. Stała się ciepła. ((Nie, pustaku, nie stała się nagle ciepła. To ty się przyzwyczaiłaś.)) {Albo ktoś obok... ugh...}
Po paru minutach wyszłam z wody. Gdy znalazłam się na kocu, położyłam się z zamiarem opalenia się. Położyłam się na brzuchu i ((położyłam)) {się} pozwoliłam, aby słońce padało {się} wprost na moje plecy {sięsię}.
Po chwili, ((Przecinki też potrzebują egzorcyzmów.)) {*staje na krześle uzbrojona w miotłę, słysząc kolejny syk* Zwłaszcza ten} ktoś zakrył mi słońce.
- Mel weź wypitalaj {To słowo dziwnie wygląda przy natłoku przekleństw}, {Przytuła} opalać się chce - mówię, po chwili czuje ((*ę! Na Welesa, co z tobą jest nie tak?)) mokre ręce na swoich plecach, {IDŹ. SOBIE *^*} i to nie ręce Melisy, odwracam się gwałtownie, to {za bardzo rozbudowane zdanie} Braian.
Po raz pierwszy widzę do bez koszulki, ma wyrazisty kaloryfer {Wyrazisty. WYRAZISTY?}, jego bicepsy też niczego sobie. ((Któżby się spodziewał?))+
- Ty chuju! - krzyczę i czuję, że się czerwienie ((*ę. A mama mówiła, nie zasypiaj na słońcu.)).
- Ale miłe powitanie - mówi uśmiechając się arogancko.
- Na inne nie zasłużyłeś - mówię uśmiechając się sztucznie.2
- Auć, zabolało - słyszę głos ((Seby)) Alana. {Miał oczywiście na myśli kamień, którym oberwał od jakiegoś hiszpańskiego inkwizytora, a nie te dziecinne odzywki.}
Jest ((Seba)) Alan, jest Braian{, jest impreza.}, ale gdzie jest ((Karyna)) Mel?
- Wiecie, gdzie jest Melisa? - pytam się{, bo nie} ich. Na dworze zaczęło się ściemniać {Pardon, ale czy PLAŻA nie oznacza bycia NA ZEWNĄTRZ?}, ludzie zaczęli opuszczać plaże ((Trzy jednocześnie!)) {C-C-C-COMBO BREAKER!}, ratownicy wyparowali {,,Zaklęcie teleportacji, zawsze niezawodne mruknął dumny z siebie imperatyw narracyjny}.+
Czy ja spałam?!
Najwidoczniej tak.
- W wodzie - mówi Alan pokazując na wodę {No shit, Sherlock}, mój wzrok podąża za jego i widzę Mel, która do mnie macha. Ale coś jest nie tak, po chwili, zaczyna się wiercić. ((Co zaczyna się wiercić? Chochlik?))
- O boże!! {Ale tak z małej litery? Gdzie moja hiszpańska inkwizycja?! Brać heretyka!}

  Melisa!! - krzyczę wstając z koca i biegnąc w stronę wody.
Chłopacy {*wciąga powietrze nosem* Dziesięć, dziewięć...} zdezorientowani stoją, ale po chwili się orientują co się dzieje {się}.
Melisy ((Ale co Melisy? Pies? Kot? But?)) {Chochlik!} się topi!!! ((Mówiłam, że to nie odpowiedzialne pływać po alkoholu.))4
Wbiegłam do wody, ale ktoś mnie powstrzymuję ((A tam gdzie „ę” jest potrzebne, to go nie znajdziesz.)), ten ktoś do Braian{a ma wąty}.
- Puszczaj mnie! - krzyczę w jego stronę.
- Ja po nią popłynę - odzywa się Alan wbiegając jak najszybciej do wody. {W końcu to gieroj Melisy, na innego w towarzystwie merysójki liczyć nie może.}
- Nie mogę na to patrzeć! - krzycze ((*ę)) wtulając się w ((twardą i dobrze zbudowaną)) klatę Braiana.
((- Nie martw się, pomogę! – powiedziała radośnie Dola, wbijając gwoździe w oczy Imaj.)) {Ja bym to zrobiła jak Góra... #pozdrodlakumatych}

Melisa Pov.
Ja się topie ((*ę)){I’M MELTING, I’M MEL...czekaj, to nie ta bajka?} Czy ja umrę?! O kurwa! {Przebiegła sobie środkiem plaży, to musiałam pokazać ją paluchem, żeby mochery miały pożywkę.} Pomocy!! Próbuje ((*ę)) krzyczeć, ale pod wodą jest to nie możliwe {Zła spacja! Do budy!}. Kurwa {Pod wodą też?!}. Ja zgine ((*ę)). Panikuję. Nie wiem co się dzieje, zaplątałam się w glony i nie mogę z nich uciec. ((Dobra, nigdy w życiu się nie topiłam, ale wydaje mi się, że to nie tak wygląda. Ona chyba nie powinna być w stanie racjonalnie myśleć.)) {Nurkowałam dosyć sporo i wierz mi, ałtorze, glony porastające strefy przeznaczone dla ludzi nie tak mocne, by nie móc ich wyrwać z dna/kamienia/whatever.}
Po chwili czuję męską dłoń, na moich biodrach {Też nigdy się nie topiłam ani nie ratowałam tonącego, ale nie wyobrażam sobie wyciągać kogoś za biodra. Pod pachy jest o wiele łatwiej i zdecydowanie skuteczniej.}, ktoś mnie ratuje. To Alan {Seba, najpiękniejszy z Gopników}. Po chwili jestem już uratowana, uratował mi życie {No co ty nie powiesz...}. ((Po chwili)) Chłopak chwyta mnie na ręce i ((po chwili)) idzie w stronę brzegu.
- Wiesz, że jak się uratuje komuś życie, jest się z nim do końca życia? - odzywa się Alan {*krztusi się kiślem* EXCUSE ME? Ostatnio niedaleko mojego domu jakieś dziecko topiło się w wodzie. Jakoś nie słyszałam, by ratownik mu się potem OŚWIADCZYŁ.}.
Czuje coś dziwnego w brzuchu, jakby motylki {Mam złe wieści - to tasiemiec opkoidalny}, nigdy w życiu się nie zakochałam, nie no, raz w życiu, ale tego pożałowałam. Ale teraz właśnie {Przytuła} chyba się zakochuje. ((Wydaje mi się, że żeby się zakochać, trzeba trochę więcej niż jednego dnia. Ale co ja tam wiem.)) Alan jest uroczy i słodki, i wydaje mi się, że wierny. ((ZNASZ GO JEDEN DZIEŃ, DO CHOLERY. PO CZYM TY TO WNIOSKUJESZ?))3

Braian Pov.
Alan wychodzi już z wody z Melisą na rękach, Emy {*Imaj} tuli się do mnie i ściska mnie z całych sił, a ja nie staram się myśleć o tym, że jest w samym staniku i majtkach {Ja wiem, że faceci to gówno wiedzą o damskich ubraniach, ale czytając ,,stanik i majtki” widzę kompletnie co innego. Nie znamy słowa ,,bikini”?}. Jej strój kąpielowy jest boski
(Zdjęcie)
Na sam jej widok, mój członek, ma ogromny wzwód, a co dopiero kiedy tuli się do mnie w samym stroju kąpielowym. ((Znaczy… twój członek tuli się do ciebie w stroju kąpielowym?)) {Co to za romantyczne opo bez wzwodu...}

Emy Pov.
- Melisa – wykrzykuje ((*ę)) po czym biegnę do Mel.+
- Emy {*Imaj} - odpowiada tuląc się do mnie.
((- Dola!))
{- Nyan!}
- Przytuła!
- Nic Ci nie jest? - pytam sie ((*ę)) jej.
- Naszczęście ((*liczy do dziesięciu*)) - odpowiada.

Elo {NOSZJAPIERKUR...} :v Z góry przepraszam, że wczoraj nie było rozdziału, ale miałem ogromną burzę i wolałem wyłączyć telefon {Ty to piszesz na telefonie?}. I przepraszam, ale nie udało mi się 1000 słów, mamy 900 :D Może być?  ;3 {Nie. I tak dostaniesz shurikenem.} Jak się podoba?  :D {Fakt, że to już koniec - jak najbardziej.}

wtorek, 5 września 2017

Dwa kartony i nieudany gwałt - Moja Mała Blondyneczko #2

        Jeśli zawiódł was brak gwałtu pod koniec pierwszej części Blondyneczki, fear not! W tej nie zabraknie paskudnych metod na podryw i heroizmu w imieniu (najseksowniejszej, niepowtarzalnej) laski, którą (perfekcyjny, niesamowity) Gary Stu zaklepał sobie od samego początku. Nie dajcie się zwieść pozorom - ałtor może spróbować was oszukać, że jego postaci... myślą >.>
    Powodzenia w tej paskudnej przeprawie przez tępe dialogi, ,,skip time'y" (czymkolwiek są) i cuda Wszechmocnego Imperatywu. Pomóc nam może już tylko mały, zielony chochlik, czyli jedyny bohater tego opka, który jeszcze nie doprowadził mnie i Doli do szału.
    I pamiętajcie, że Imaj ma najseksowniejszy tyłek na świecie, bo ałtor na pewno nie pozwoli wam o tym zapomnieć.

Moja Mała Blondyneczko
Autor: Pawciooo (Wattpad)
Komentują
*((Dola))
*{Nyan}

Rozdział 3

Braian Pov: 

Leżę na łóżku i rozmyślam o Emy {*Imaj} i jej seksownym tyłku. Dawna Emy… Mała blondynka, płacząca o wszystko, szczerbata dziewczynka, wyrosła na pyskatą, blond zdzirę ((*konsternacja*)). Nie ukrywam((,)) iż kręcą mnie takie dziewczyny jak ona. {Zdziry?}
Muszę ją przelecieć ((samolotem)) {jak trzmiel samotną stokrotkę}.
Myślę ((Dola wrzasnęła, łapiąc się za serce, które ledwo wytrzymało tak wielki szok. To była najbardziej niewiarygodna wiadomość o jakiej kiedykolwiek przeczytała. Teraz już nic nie będzie w stanie jej zdziwić.)), do tej pory, żadna napotkana, przezemnie {I GDZIE MOJA SPACJA KIEDY JEJ POTRZEBA?} dziewczyna mi nie odmawiała. ((Ja bym z łatwością odmówiła komuś, kto pisze „przeze mnie” razem.)) {I wkłada na chama ręce w krocze.} Czy orleańska dziewica {Jako bierzmowana pod patronatem Joanny d’Arc jestem zmuszona skazać cię na śmierć za podobne nadużywanie tego mienia}, czy też zajebista laska, która miała wiele przygód łóżkowych. Teraz moim celem była Emy {*Imaj, alias ,,Seksowny Tyłek”,} Clark.
Nie wiem, co mnie w niej kręciło. Czy to był jej seksowny tyłek? Czy była to jej piękna buźka? Czy były to jej długie, proste blond włosy? Czy też jej piękne cycki? Czy jej wyszczekany język? ((Czy te chamskie powtórzenia, których bez problemu można by uniknąć?)) Czy może po prostu cała ona? {Na pewno nie cała - wymieniłeś tyłek jako jej pierwszą zaletę, więc o charakterze pewnie nie wspomnisz. #feminizm}
Tak czy siak, muszę ją zaliczyć, nie ważne((, lecz całkiem istotne)) czy ma chłopaka, czy jest lesbijką, czy jest dziewicą, czy też dziwką. No dobra, to ostatnie odpada, nie wyglądała na łatwą {Człowieku, w zainteresowaniach napisała ,,sex”. Po prostu byłeś bucem.}, ale cóż, żadna mi nie odmawia. ((Oczywiście.)) {To przecie Gary Stu}
Nie mogąc przestać myśleć o seksownym tyłeczku Emy {Jak jeszcze raz przeczytam o ,,seksownym tyłeczku Imaj”, to, na gniew Walkiryj, przysięgam...}, Musiałem {Czo to ,,M”...?} zrobić sobie dobrze. Po skończonej masturbacji zasnąłem. ((*wiąże sznur na żyrandolu*))

Emy Pov:

Budzę się sama z siebie {Ucz mnie, mistrzu}, od razu po pobudce, {*marnuje przeznaczoną Brajanowi kulkę na przecinek*} zerkam na zegarek, który wskazuje godzinę 12:30. ((Serio? Poszłaś spać chwilę po północy. Naprawdę śpisz dwanaście godzin?)) {Musi mieć poważnie schrzaniony zegar biologiczny.}
Pora wstawać.
{Po co tu ten akapit?} Myślę ((O nie, drugi raz się nie nabiorę.)) po czym biegnę pod prysznic.
Po skończonym prysznicu, zaczynam wybierać jakieś ciuchy, {<- Tu przydałaby się kropka} po chwili wygrzebuje z mojej garderoby niebieskie, krótkie spodenki, czarny crop-top, oraz ((„Oraz”, „i”, „albo”, „lub” są wyjątkami i NIE STAWIAMY PRZED NIMI PRZECINKÓW. Chyba, że, tak jak teraz, jest to wyliczenie.)) czerwono-czarną koszule w kratkę, którą obwiązuje wokół pasa, do tego dobieram moje czarne Conversy. ((*odhacza kolejne buty z listy standardowego obuwia Mary Sue*))
{To wszystko to jedno zdanie. Dola, pożycz sznura.}
(Zdjęcie)
Makijaż zrobiłam taki jak przeważnie, składający się z bordowej szminki, tuszu do rzęs, podkładu, lekkiego brązowego cieniu {Brązowego cieniu.} do powiek, brwi, oraz różu {*muzyczka z reklamy Maybelline* Może to ona - może to Maskara Schrödingera?}. Z włosami nie chciało mi się zbyt kombinować, więc {upiekłam} wyprostowałam je, następnie je rozczesując.
Gdy byłam już gotowa, wyszłam na balkon, aby zapalić papierosa. Podczas palenia napisałam {kolejny poemat} do mojej najlepszej przyjaciółki.

Ja: Hejka (emotka) Śmigamy gdzieś dzisiaj?

Po chwili czekania otrzymuję wiadomość.

Mel: Siemka, No pewnie (emotka ((Tym razem zastępuje przecinek))) ale dokąd?
Ja: Może na miasto, do tego nowego klubu?
Mel: No pewnie (emotka) Będę po ciebie o 19 (emotka)
Ja: Dobra ;3 Ale mam ochotę dzisiaj dać się porwać {gwałcicielowi} imprezie, oraz alkoholowi (emotka)
Mel: A jak inaczej?! ;3
Ja: Do zobaczenia (emotka)
Mel: Do zobaczenia

Z mojego balkonu, miałam widok na dom Braiana {Ej, wy BYLIŚCIE sąsiadami, czy jesteście?}. Nie powiem, ale niezła sztuka z niego. Bym się za niego brała {Dalej, zalej mnie tą twoją nienawiścią do niego}, ale rozpieprzył mi dzieciństwo, więc wole mieć dystans, ale jedno muszę przyznać jego dotyk jest podniecający. ((Oczywiście. Bardzo subtelnie podkreślasz, w którą stronę zmierza to opowiadanie, ałtorze.)) {,,Podniecający dotyk” *szturcha drzemiącą Pastor Amelię* Czujesz podniecenie?}
Emy, ogar.
((Ogar? Ten Ogar?)):
((Co ty tam robisz i dlaczego jeszcze nie zamordowałeś głównej bohaterki i nie zgwałciłeś jej zwłok?)) {Ogar nie marnowałby na nią czasu. Góra to zrobi. Ma wprawę.}
Myślę po czym wychodzę z balkonu {Nie lepiej ,,wchodzę do domu”? Balkon podobno nie jest pomieszczeniem} i kieruję się do kuchni. Mamy tradycyjnie nie ma, bo prawie całe swoje życie spędza w pracy. Biorę ((dwie)) brzoskwinie, po czym zaczynam zajadać się soczystym owocem.
Nie wiem co że sobą zrobić, więc tradycyjnie zaczęłam przeglądać Instagrama, Snapchata, Tumblra, Facebooka{, Tindera, Aska, Naszą Klasę, Shazam}
O kurwa.
Myślę {Teraz to już nikogo nie nabierzesz, zwłaszcza stawiając w ten sposób akapity.} widząc, że mam zaproszenie do grona znajomych od Braiana Cullena. Pewnie szuka przyjaciół, a chuj przyjmę {Tak, bo przecież przyjmuje się do znajomych ludzi, których nie cierpisz. Serio, nie rozumiem tego fenomenu. Chyba, że boChaterka robi to z litości do poszukującego przyjaciół Brajanka}. Po przyjęciu go do znajomych ((mały, zielony chochlik)) dostaje wiadomość.

Braian: Siemka (emotka)

O kurde.
((Kuchnia felek!))

Ja: Cześć?
Braian; Jak się spało?
Ja: A no fajnie.
Braian: Jakie plany na dzisiaj?
Ja: Hmm… A co Cię to obchodzi? :’)
Braian: {Chcę cię zgwałcić} Tak pytam (emotka) Nie mogę przestać myśleć o twoim tyłku. {Miarka się przebrała. Złożyłam przysięgę. Zastępy Asgardu wyruszyły żądając krwi Brajana Seksowne Oczy}
Ja: Spierdalaj :3
Braian: Dobra, ale ty gonisz (emotka) ((Czy… Czy to miało być zabawne? To był element komiczny? Nyan, wiesz?)) {Nie mam zielonego pojęcia. To dalej brzmi jak przedszkolak dokuczający koleżankom.}

Już nie odpisałam, to było dziwne {Nieodpisywanie?}, co {*czego} ten cwel ode mnie chce?

SKIP TIME {Żegnaj, okrutny świecie...}

- No hejka – odzywa się Melisa, tuląc mnie na powitanie.
- Siemanko – odpowiadam, także ją tuląc.
Jest punktualnie, jest 19:00, {jest sierpień, jest 31.,} a więc śmigamy na imprezę, nie mogę się doczekać.
- Jak tam spotkanie z Braianem? – pyta się mnie, poruszając brwiami {Mam to samo co wcześniej z gestykulacją - Melisa w mojej wyobraźni faluje mewą}.
- Masakra – odpowiadam krótko i na temat.
- Opowiadaj wszystko – mówi.
Nie da mi spokoju, więc opowiedziałam ((A może te wszystkie powtórzenia są jakąś stylistyką, a ja nie rozumiem geniuszu ałtora i ciągle się czepiam?)) {Jak w ,,Pamiętniku z powstania Warszawskiego”? Przerabiałam w szkole fragmenty mając 15 lat, ale i tak wątpię, by ałtor znał tą książkę} jej wszystko w drodze do klubu.
Po paru minutach, znajdowałyśmy się już przed klubem, przekraczając próg, poczułam dym papierosowy, alkohol, no i niestety pot. ((O, to tak jak w pogo!)) {Większość klubów w moim mieście nie toleruje palenia na sali, głównie przez względy bezpieczeństwa i narzekanie klientów. Ale może to tylko u mnie...}
- A więc, imprezę pora zacząć! – krzyczę w stronę Melisy, ponieważ muzyka zagłusza wszystko.
- Dwa kieliszki czystej, na początek – mówi Mel do barmana. {One się naprawdę proszą o gwałt. Kto w klubie nocnym pije czystą?!}
Imprezę pora zacząć.((Już mówiłaś.))
{Te akapity doprowadzają mnie do szału} Myślę, po czym zaczynam się bawić…
No elo (emotka) Mam nadzieję, że jest git :D Jakaś gwiazdeczka? Komentarz? ((Nie chciałbyś czytać mojego komentarza.)) {Nie chciałbyś poczuć mojej gwiazdki *szuka na ślepo shurikena*} ^^ Miłego (emotka) {UM-RZYJ}


Rozdział 4

((Ech… Dlaczego ja to sobie robię?)) {Mnie pytasz? *scrolluje dalej*}
Impreza trwała, alkohol zawładnął moim ciałem, ale za to co nie rozumiem, mimo iż ledwo co stałam, bądź się chwiałam, mój mózg dalej był trzeźwy. ((Patrząc na to zdanie, wnioskuję, że twój mózg wcale nie był trzeźwy.)) {Wut-da-fuq? Chyba był wtedy martwy.}
- O kurwa – odzywa się Melisa.
- Co? – pytam patrząc na moją przyjaciółke ((*ę)), po chwili powędrowałam za jej wzrokiem, ujrzałam przystojnego((,)) wysokiego bruneta. {*alarm* Brak zdań pojedynczych! Kropki, przygotować się do odstrzału przecinków!}
- Ale ciachoo – mówi, patrząc na niego jak zahipnotyzowana.
- Kurwa ((Gdzie?)) {TO TEŻ KOBIETA! Tylko krocze ma robocze...} – słowo wyrwało się same {*samo} z moich ust, jak {*GDY. ,,Jak” nie jest zamiennikiem ,,gdy”! > <} obok przystojnego bruneta, {Zawsze narzekamy na braki przecinków. Tutaj robią samowolkę i rozmnażają się jak króliki.} zobaczyłam Braiana. Chyba jego. ((Oczywiście, że jego. Jesteście w opku, często będziecie na siebie wpadać w przypadkowych miejscach.)) {IIIIMPERAAAATYW!}
- Co? – tym razem ona pyta się mnie.
- Czy koleś obok niego, to nie Braian? – pytam zszokowana. ((Ale czym jesteś tak zszokowana? To takie dziwne, że wybrał się z kumplem do klubu?)) {Na dodatek pewnie, zgodnie z prawem wszechmogącego imperatywu, jedynego w okolicy.}
- Nie wiem, nie widziałam go nigdy.
- Widziałaś, na facebooku – uświadamiam jej.
- Ej ty faktycznie – mówi {,,W życiu go nie widziałam - Widziałaś - Ej ty, faktycznie”} – patrzy się tu.
Rzeczywiście, patrzał się {PATRZAM to ja się na to opo i karygodne zastosowanie slangu poza dialogami.} na mnie oraz na Melisę , ale jego wzrok raczej spoczywał na mnie, po chwili zaczynają iść w naszą stronę. ((W sensie, Brajanek i jego wzrok.)) {Zdania pojedyncze chyba jednak nie są takie złe...}
- To ja spierdalam {*tonem zdegustowanego memoznawcy* Stare} – mówię wstając z krzesła, jednocześnie chwiejąc się.
- Dokąd? – pyta.
- Do kibla – odpowiada {mały zielony chochlik} po czym zaczynam przeciskać się przez tłum ludzi.
Po chwili znajduje się przed toaletą, a więc pcham drzwi i wchodzę do niej. Coś tu nie gra.
Od kiedy w damskim klopie, są pisuary {i nadprogramowe przecinki}?
O fuck {damn-ass shithole!}, jestem w męskim klopie, ((Serio? Nie odróżniasz kółeczka od trójkąta?)) {Nie spodziewajmy się po niej zbyt wiele, Dola. Teraz to już wątpię nawet w jej podstawowe wykształcenie} kiedy ((mały, zielony chochlik)) {Jedyny bohater tego opowiadania, który mnie nie denerwuje.} się orientuje gdzie się znajduję, od razu zmierzam w stronę drzwi, jak na mojego pecha musiał wejść jakiś typek, jego wzrok mówi „ Co ty tu robisz ” unikam jego wzroku ((Szkoda, że powtórzeń nie unikasz.)), po czym idę w stronę drzwi. {To wszystko - od akapitu do teraz - to jedno zdanie. Mam wrażenie, że między tym rozdziałem a poprzednim, ałtor miał lekcję polskiego poświęconą zdaniom wielokrotnie złożonym i wziął ją sobie za bardzo do serca.}
- Dokąd((,)) maleńka((?)) – odzywa się chłopak, szczupły szatyn w okularach. {Chłopak ex machina.}
- Do wyjścia, nie widać? – uśmiecham się arogancko.
- Uuu pyskata, lubię takie ((Według ciebie to było pyskowanie?)) – mówi((,)) po czym czuję na swoim pośladku piekący ból, który sprawiła jego ręka dając mi klapsa. ((Ohohohoho, czyżby gwałt? Czy coś wreszcie zaczyna się dziać? *idzie po popcorn*)) {Spoko. Zawołam jakby co. *miesza kisiel z konsternacją*}
- Spierdalaj – mówię podchodząc do drzwi, natomiast ten nie ustępuje i zaczyna jeździć swoją ręką {niczym nowym suvem} po moich piersiach. ((A ty nie mogłaś uciec? Przecież nigdzie nie było napisane, że cię trzymał.)) {To IMPERATYW! Siła wyższa!}
- Skoro już jesteśmy sami, to się pobawmy ((Sami? Wy wciąż jesteście w męskiej toalecie w klubie pełnym ludzi. Wierzyć mi się nie chce, że jesteście sami.)) – mówi. {- Najlepiej moim nowym zestawem klocków Lego.}
- Bierz te łapy – odpowiadam.
- Mogę je wziąść ((*WZIĄĆ, KURWA.)) {*facepalm*}, na twój jędrny tyłeczek – mówi uśmiechając się.
{  Przypomniał mi się pewien sposób, w jaki nauczyłam się na początku gimnazjum pisać ,,wziąć” zamiast ,,wziąść”. Mianowicie, gdy mój mózg się buntuje i zapominam nawet prostych zasad ortografii, przypominam sobie dowcip o dwóch rozmawiających politykach:
,,  - Hej, a mówi się ‘wziąść’,czy ‘wziąć’?
  - A mówisz ‘kraść’, czy ‘krać’?”
  Taki fun fact. Może komuś się przyda.}
- Powiedziałam spierdalaj! – wydzieram się w jego stronę, po czym wale go z kolana w krok. {ALE TO BRAJAN MIAŁ OBERWAĆ PIERWSZY! SĘDZIA, FAUL!}
- Tu s{ssssss}uko – syczy, a ja w tym momencie zaczynam uciekać – Dorwe ((*ę)) Cię. ((Ałtorze, to nie jest list. Zwroty typu „cię”, „ciebie”, „twój” pisze się małą literą.))
Biegnę przed siebie {przez tłum ludzi w klubie (tak dla przypomnienia)}, ale typek jest tuż za mną. Obracam głowę, aby sprawdzić dzielący nas dystans {Jest tuż za tobą! Po co się gapisz?}, jest blisko ((W takich momentach, lepiej jest się nie odwracać, tylko spierdalać.)). W pewnym momencie wpadam na twardy i dobrze zbudowany męski tors. ((Kto to jest? Umieramy z ciekawości.)) {Któż inny zostałby opisany jako dobrze zbudowany, jeśli nasz niezastąpiony, przegloryfikowany, najchujowszy, przewspaniały...}
- Ale na mnie lecisz – poznaje głos Braiana, ((Oczywiście, mimo że w klubie są dziesiątki innych ludzi, nasza boCHterka musi wpaść akurat na swojego idealnego truloffa. W końcu, jak już w poprzednich analizach było wspomniane, Mary Só nie może się skalać zderzeniem z plebsem.)) odsuwam się od niego i patrzę w jego oczy, jak i jego ironiczny uśmiech.
- Emy {*Imaj}, co się stało? – słyszę głos Melisy, więc omijam chłopaka i zaczynam się tulić do Mel {#friendzoned}.
- Próbował… On… Dotykał… Mnie… I… Chciał… Z… Zgwałcić. ((Czujecie te trzy kropki dramatyzmu? Czujecie?)) – mówię z placzem {O Zeusie Gromowładny. Jeszcze przed chwilą sama temu typowi ,,pyskowałaś”. Dopiero teraz zdajesz sobie sprawę, co mógł ci zrobić?}, wskazując na typa, który jest coraz bliżej. ((Jeśli Emy {*Imaj} zdążyła wpaść na Brajanka, zorientować się do kogo dobiła, przytulić się do Melisy, powiedzieć co się stało, a niedoszły gwałciciel wciąż jej nie dogonił, to znaczy, że wcale nie był tak blisko.)) {Albo zobaczył przerażającego Gary’ego Stu i zrobił taktyczny odwrót. Ja bym tak zrobiła.}
- Zajebie ((*ę)) sukinsyna – odzywa się Braian((,)) {Peeewnieee... w końcu tylko ty masz prawo zgwałcić Mery Sue.} idąc w jego kierunku, z sekundy na sekundę rozpoczęła się bójka, jedyne co wiedziałam to że Braian ma przewagę. ((To brzmiałoby dużo lepiej, gdyby ałtor podzielił to na dwa lub trzy zdania.)) {Pomyślałam dokładnie to samo. Chyba już czwarty raz.}
- Alan{ie Sebo, władco gopników,} pomóż mi go wyprowadzić – mówi chłopak, do swojego kolegi. Po chwili znikają. ((Rozpływają się w powietrzu? Teleportują się? Zapadają się pod ziemię?)) {Robią ,,puf” w różowo pudrowej chmurce?}
- Nie płacz – moja przyjaciółka, próbuje mnie uspokoić.
- Nie wierzę, że Braian mnie uratował ((Właściwie, to on tylko pobił tego faceta, po tym jak mu uciekłaś.)) {I sam nie zachowywał się od tego typa lepiej, na dodatek w twoim własnym domu.}  – mówię ocierając spływającą łze ((*ę)) po policzku {Samotna mę... ekhem, żeńska łza cliche}.
- Ale jak to wyglądało? – pyta zaciekawiona Melisa. ((*śmiech* Nieno, doprawdy wspaniała przyjaciółka!)) {Ja ci mówię, Mela od początku chciała tylko przyjść i dać się zgwałcić. W końcu na cholerę waliła czystą w wejściu?}
- Mel, możemy o tym nie mówić? – pytam z bezradną miną – opowiadaj o czym gadałaś z Braianem i jego kumplem.
- W zasadzie gadałam tylko z Alanem {alias Sebą nad wszystkie Seby. Btw, ,,nudnego trulofa przyjaciółki merysójki” możemy odhaczyć}, natomiast Braian nerwowo błądził wzrokiem po sali, za Tobą. ((Czy kogokolwiek to dziwi?))
- Co kurwa? – pytam.
- Nooo.

Braian Pov.

O kurwa {Co wy z tymi kurwami?! To burdel, czy jak?! Gdzie nie spojrzysz tam kurwa!}, zobaczyłem Emy {*Imaj}, siedzącą przy barze z jakąś dziewczyną, ubrana była w niebieskie spodenki, czarny top a na biodrach miała przewiązaną koszulę. ((Wiemy, ałtorze, opisywałeś już jej ubiór.)) {Wszak jesteśmy amebami umysłowymi i mogliśmy zapomnieć. W sumie, ja serio zapomniałam. Ale na co mi to?!}
- Alan{ie, władco gopników}, chodźmy do dziewczyn {A tak wg... czy to był poprawnie postawiony przecinek w wypowiedzi? O.o} – odzywam się do mojego starego przyjaciela.
- Po co? – pyta się{, bo nie Brajana}.
- Bo są piękne? - pytam uśmiechając się szyderczo {*krztusi się* No, to faktycznie super wyglądają, jak z taką szyderą do sprawy pochodzisz}.
- No dobra – odpowiada przewracając oczyma. ((Boru, jakie te dialogi są suche.))
{Rozmawiają dwa kartony,
Alan stary i Brajan młody.
Fruwa dialogu strzęp i ochłap,
Niczym gówno w klatce małp.
Bo bez sensu się wytężać nad byle rozmową,
A przynajmniej wedle ałtora z mózgu połową.}
Niestety((,)) ale kiedy zacząłem się do nich zbliżać((,)) Emy {*Imaj} gdzieś wyparowała. {Reaguje na Brajana jak zimna woda z gorącą patelnią.}
- Siemka – odzywa się mój kumpel – Alan – podaje rękę brunetce.
- Melisa – odzywa się {niewarta niczyjej uwagi} koleżanka Emy {*Imaj}.
- Braian – także się {odzywam} witam. – Gdzie Emy {*Imaj} zginęła? – pytam.
- Poszła do toalety – odzywa ((odparła, powiedziała, odpowiedziała… Cokolwiek, byle nie to przeklęte „odzywa” lub „mówi”. Ałtorze, błagam, korzystaj ze słownika synonimów!))się Melisa.
Między Alanem i Mel zaczęła toczyć się konwersacja z motywem flirtu ((Ludzie tak nie mówią.)) {Pokonwersujmy więc z motywem logiki, towarzyszu Brajanie.}, natomiast ja się wyłączyłem i zacząłem szukać wzrokiem Emy {*Imaj} po zatłoczonej sali. Nie ukrywam((,)) iż zacząłem się o nią martwić, nie ma jej już 10 minut. {Czyżby Wszechmocny Imperatyw Narracyjny tak nagle z dupy rozwinął zainteresowanie Brajana poza nieludzką chęć kopulacji?} ((A Melisa ma ją w dupie. Gdyby moja kumpela nie wracała z łazienki przez tyle czasu, to chyba zaczęłabym się martwić. Ale może ja jestem dziwna.))
Ile te dziewczyny mogą sikać? ((Może sra.
Wybaczcie mi ten śmieszny inaczej żarcik, to opowiadanie zaczyna mnie przerastać.)) {Nie przejmuj się. Chyba wszystkim potrzeba było tego typu humoru.}
Po chwili ktoś wpada w moją {twardą i dobrze zbudowaną (wszak grzechem o tym zapomnieć)} klatę. To Emy {*Imaj}. Jest cała roztrzęsiona.
- Ale na mnie lecisz – mówię uśmiechając się pod nosem. ((Czy… czy ałtor naprawdę przekopiował tamtą scenę? My naprawdę musimy czytać drugi raz to samo?)) {W końcu jesteśmy tylko bandą idiotów nie pamiętającą zdań sprzed kilku linijek...}
- Emy((,)) {Chyba na tym stopniu mogę już przestać poprawiać to imię.} co się stało? – słyszę za plecami zaniepokojony głos Melisy, po czym Emy idę się do niej przytulić. ((Dobrze zrozumiałam? Brajanek opętał Emy i w jej ciele poszedł przytulić Melisę?)) {Dobra, teraz autentycznie padłam XD Kopiuj-wklej jak nic.}
- Próbował… On… Dotykał… Mnie… I… Chciał… Z… Zgwałcić – mowi {Naucz mnie mowić} pokazując na jakiegoś leszcza, biegnącego w naszą stronę.
Emocje, ((Czy tylko ja mam wrażenie, że ałtor stawia te przecinki zupełnie przypadkowo?)) {Gra nimi w ruletkę. Ale wsadził do komory rewolweru pięć przecinków zamiast jednego.} zaczęły się we mnie buzować ((Na cholerę tu to „się”?)) {Bo buzują się z własnej woli, nie jego. To tak naprawdę nie nerwy, a wewnętrzny bunt schorowanego umysłu Brajana}. Jestem wkurwiony. Nie nawidzę ludzi {A ja nawidzę} ((Natomiast ja nienawidzę ludzi, którzy popełniają tak głupie błędy.)), którzy robią krzywdę dziewczyną {Robią ludziom krzwydę DZIEWCZYNĄ? Toż to brutale jacyś!}. Najchętniej rozkurwiłbym mu łeb {Śmiało - kurew podobno wokół was dostatek.} i powiesił za jaja.
- Zajebie sukinsyna – mówię ewidentnie wkurwiony {Podkreśliłeś to już kilka razy}, po czym rzucam się na niego z pięściami.
Na samo powitanie dostaje z pięści w mordę, ale po chwili oddaje strzał ((Oni do siebie strzelają? Może teraz coś zacznie się dziać?)) {STRZELANINA?! Oooooo JATEŻJATEŻJATEŻ! *maha łapką zaciśniętą na colcie*}, więc także oberwałem, ale na szczęście widziałem, że mam nad nim przewagę. ((Po czym wnioskujesz?)) {Po kuli wbitej w żelazne muskuły. To tylko dodaje mu odporności na dalszy ostrzał.}
- Alan, pomóż mi go wyprowadzić – mówię do przyjaciela. ((Mały, zielony chochlik)) Nie chce aby dziewczyny wdziały jak dostaje po mordzie, więc ma zamiar dokończyć „ Przedstawienie ” na dworze.
Wychodząc z klubu błagał mnie o litość. {W sensie ,,Mam żonę i dzieci”?}
- I co((,)) fajnie było napastować dziewczynę? – pytam się go, rzucając na trawę.
- Przepraszam… - mówię ((Czekaj! Czy Brajanek, podobnie jak jego mama, Dżesika, ma rozdwojenie jaźni? Czy on bije się sam ze sobą?) {To się dopiero nazywa... bicie z myślami *badum tss*} próbując wstać z ziemi.
- Dojadę Cię kurwiu – mówię siadając na nim i zaczynając napierdalać po ryju. ((Już miałam rzucić jakimś nawiązaniem do „Fight Clubu”, ale dotarło do mnie, jak potworną i niewybaczalną profanacją by to było.))
Po chwili Alan mnie od niego odciąga.
- Już starczy – mówi, po czym bez słowa odwracam się napiencie ((Gdy Dola widzi tak głupie błędy, sięga po zbiór opowiadań Lovecrafta i wdycha ich cudowny zapach, aby powstrzymać chęć wyrzucenia laptopa przez okno.)) {*recytuje jak inkantację* Cthulhu, daj nam siłę. Hydro, pozwól znieść to cholerne napieNcie...} i odchodzę.
Po raz pierwszy biłem się w obronie jakiejś laski. No cóż((,)) jej tyłek na mnie nieźle działa. ((*wzdycha*)) {Moja teoria o rozwinięciu zainteresowań Brajana właśnie prysła. Wcale nie oddaliły się od tego wielkiego, seksownego, PRZEKLĘTEGO TYŁKA IMAJ.}

No elo :D {Umrzyj za to swoje ,,elo". Nie godzi się tak traktować... *szuka odpowiedniego tytułu, którym może spoliczkować ałtora* MNIE.} I jak tam? Może być? :/ Czy niezbyt? ((No niezbyt.)) Gwiazdeczka? ((Nie.)) {Shuriken. W krocze.} Komentarz? ((Bawią mnie te prośby o komentarze. Jak ktoś wytknie mu błąd lub napisze, że mu się nie podobało, to ałtor się strzela focha i zaczyna obrażać komentującego.)) {,,Bądź tu mądry, i pisz wiersze”... ja już zaczęłam.} :D