Czas na trochę akcji, z czego czas jest nieogarniony, a akcja nijaka. Wejdźcie z nami w samo serce konfliktu tajemniczego bractwa assassinów i zakonu temlariuszy!
Assassyn z Przypadku
Autor: Queen_Of_Ash
Komentują:
*<Apocalyptical>
*{Nyan}
Na serio?
{Też zadaję sobie to pytanie.}
Siedząc i czekając na dyrektorkę<,> gadaliśmy o zaistniałej sytuacji.
- Jak myślicie<,> po co dyrektorka kazała nam tu przyjść? - Zapytała z paniką w głosie Asha.
- Nie mam pojęcia. - Powiedziałam chórem z Adrelem. <Paczcie państwo! Trzecia linijka rozdziału, ledwo się znają, a już wpadli w świadomość zbiorową... Ani chybi są sobie pisani!> {Już w poprzedniej części ustaliłyśmy, że dyrektorka to ente wcielenie Imperatywu. Co ona zshipuje jest prawdą!}
Nagle do gabinetu weszła dyrektorka<,> rozmawiając przez telefon. Z tej rozmowy dało się usłyszeć to<,> że mamy najlepszych i najsłynniejszych przodków z całej szkoły <OSZYWIŚCIE!> {Czy ja wiem czy takich słynnych? Bractwo nie było okryte, no nie wiem, TAJEMNICĄ? A nawet jeśli ta szkoła w ogóle ma cokolwiek wspólnego z Asasynami (w co wątpię), to z jakiej racji Shay Cormac jest słynny i poważany? Z tego co pamiętam, to zdradził Bractwo i został Templariuszem...}. Kiedy już skończyła rozmowe<*ę> telefoniczną podeszła do nas i powiedziała.
- Zapewne słyszeliście z rozmowy z jakiego powodu tutaj jesteście.
- Jak myślicie<,> po co dyrektorka kazała nam tu przyjść? - Zapytała z paniką w głosie Asha.
- Nie mam pojęcia. - Powiedziałam chórem z Adrelem. <Paczcie państwo! Trzecia linijka rozdziału, ledwo się znają, a już wpadli w świadomość zbiorową... Ani chybi są sobie pisani!> {Już w poprzedniej części ustaliłyśmy, że dyrektorka to ente wcielenie Imperatywu. Co ona zshipuje jest prawdą!}
Nagle do gabinetu weszła dyrektorka<,> rozmawiając przez telefon. Z tej rozmowy dało się usłyszeć to<,> że mamy najlepszych i najsłynniejszych przodków z całej szkoły <OSZYWIŚCIE!> {Czy ja wiem czy takich słynnych? Bractwo nie było okryte, no nie wiem, TAJEMNICĄ? A nawet jeśli ta szkoła w ogóle ma cokolwiek wspólnego z Asasynami (w co wątpię), to z jakiej racji Shay Cormac jest słynny i poważany? Z tego co pamiętam, to zdradził Bractwo i został Templariuszem...}. Kiedy już skończyła rozmowe<*ę> telefoniczną podeszła do nas i powiedziała.
- Zapewne słyszeliście z rozmowy z jakiego powodu tutaj jesteście.
<– Nie! Bo mama mówiła, że to nie ładnie podsłuchiwać, o!>
- Naprawde<*ę>? Naprawde<*Ę> mamy najsłynniejszych przodków z całej szkoły?! - Dodał zachwycony Adrel. <Oczywiście, że tak. Inaczej nie bylibyście w tym raczku...> {Pomińmy fakt, że akurat twój przodek, Adrelu KENWAY, nigdy nie został Asasynem. A przynajmniej Edward Kenway, bo jego syn był Templariuszem, a wnuk Asasynem. Ale pamiętajmy, że to jego siostrze PRZYDZIELILI Connora. :’)}
- Tak - Dyrektorka potwierdziła, a po chwili dodała - Zdaliście także testy sprawnościowe z największą średnią w całej szkole. <Yhym, yhym. Zaimponowaliby mi gdyby mieli najwyższe wyniki. Najwyższa średnia jest w tym wypadku wyjątkowo niesprawiedliwa, patrząc po tym, że porównujemy całą szkołę oraz czteroosobową grupkę. Nie jestem mistrzem matematyki, ale wydaje mi się, że to robi różnicę.> {Im mniejszy dzielnik, tym większy wynik. A poza tym, ofkors mają najlepsze wyniki. Fanfik o średnich uczniach byłby przecież nudny.}
- Łoł! - Zadławiła się Asha <kartkami papieru. Apo natomiast oddaliła się czym prędzej, pogwizdując radośnie>.
- Naprawde<*ę>? Naprawde<*Ę> mamy najsłynniejszych przodków z całej szkoły?! - Dodał zachwycony Adrel. <Oczywiście, że tak. Inaczej nie bylibyście w tym raczku...> {Pomińmy fakt, że akurat twój przodek, Adrelu KENWAY, nigdy nie został Asasynem. A przynajmniej Edward Kenway, bo jego syn był Templariuszem, a wnuk Asasynem. Ale pamiętajmy, że to jego siostrze PRZYDZIELILI Connora. :’)}
- Tak - Dyrektorka potwierdziła, a po chwili dodała - Zdaliście także testy sprawnościowe z największą średnią w całej szkole. <Yhym, yhym. Zaimponowaliby mi gdyby mieli najwyższe wyniki. Najwyższa średnia jest w tym wypadku wyjątkowo niesprawiedliwa, patrząc po tym, że porównujemy całą szkołę oraz czteroosobową grupkę. Nie jestem mistrzem matematyki, ale wydaje mi się, że to robi różnicę.> {Im mniejszy dzielnik, tym większy wynik. A poza tym, ofkors mają najlepsze wyniki. Fanfik o średnich uczniach byłby przecież nudny.}
- Łoł! - Zadławiła się Asha <kartkami papieru. Apo natomiast oddaliła się czym prędzej, pogwizdując radośnie>.
Dyra z uśmiechem na twarzy dodała też<,> że w związku z tym nasza trójka i chłopak<,> z którym Asha jest w parze( Jason był od razu po nas w testach sprawnościowych <Nawet trochę mi szkoda Jasona. Nie zdążyliśmy go jeszcze poznać, ale już wiemy, że cokolwiek by się nie stało, będzie on na szarym końcu. Sami wiecie: „nasza trójka i chłopak” albo „był od razu po nas”. A to tylko dlatego, że nie może być lepszy niż główna merysójka i jej świta.> {Chyba dlatego to jego najbardziej z tej czwórki lubię.}) bez dalszych wstępów jako pierwsi wejdziemy do Animusa ( oczywiście w parach <Tych trzyosobowych? Nie gadaj!>). Kiedy już cała nasza czwórka stała przed swoimi Animusami <Czej moment. Trzyosobowe pary w czwórkach wchodzą do Animusa? *próbuje to sobie przeliczyć na palcach* Ależejak?!> {Nie ogarniam. Mają wchodzić do Animusa w parach, ale każdy dostaje własnego... boją się, że się pogubią i dlatego mają chodzić za rączkę?} dyra nakazała nam do nich wejść i spotkać się parami w wyznaczonym celu. A dalej isć w parze do kolejnego celu i tak aż się nie obudzimy <w parach>.
( matko<,> czy tylko mi się wydaje, czy ona cały czas powtarza " w parach" {No shipper. Jak nic})
No dobra nie<*bez spacji*> ważne<,> to lecimy.
Obudziłam się w tamtych czasach i .... <ZNOWU WSTAWIŁAM CZTERY KROPKI! A MACIE PO ŚLEPIACH, ANALIZATORY JEDNE!> {*chwyta się za twarz z wampirzym sykiem*}
( matko<,> czy tylko mi się wydaje, czy ona cały czas powtarza " w parach" {No shipper. Jak nic})
No dobra nie<*bez spacji*> ważne<,> to lecimy.
Obudziłam się w tamtych czasach i .... <ZNOWU WSTAWIŁAM CZTERY KROPKI! A MACIE PO ŚLEPIACH, ANALIZATORY JEDNE!> {*chwyta się za twarz z wampirzym sykiem*}
Zostawie<*ę> was w niepewności , w kolejnym rozdziale wszystko się wam
rozjaśni. <Och, nie musi, naprawdę. Jest mi dobrze tak, jak jest. Widziałam już dość na chwilę obecną.>
Pozdrawiam i z góry przepraszam za krótki rozdział {Za rozdział sam w sobie też przeproś. Wtedy ci wybaczę.}
Queen_Of_Ash
rozjaśni. <Och, nie musi, naprawdę. Jest mi dobrze tak, jak jest. Widziałam już dość na chwilę obecną.>
Pozdrawiam i z góry przepraszam za krótki rozdział {Za rozdział sam w sobie też przeproś. Wtedy ci wybaczę.}
Queen_Of_Ash
Wszystko się sypie....
<... Ktoś znowu rozwiązał worek z kropkami?> {Idzie Grześ prze wieś, worek kropek niesie. A przez dziurkę kropki ciurkiem sypią się za Grzesiem ~}Kiedy przyszłam do tej szkoły uznałam że szkoła jak szkoła , ale teraz dopiero widzę jak bardzo się pomyliłam. {Cofnijmy się do drugiego rozdziału: “I wkońcu ten pierwszy dzień w dość nietypowej szkole.”. Weź się w końcu zdecyduj!} Myślałam , że będziemy mieli tylko normalne lekcje <Chcesz mi wmówić, że zapisując się do szkoły dla młodocianych asasynów spodziewałaś się plebejskiego liceum? No cusz... *próbuje powstrzymać się od śmiechu*> takie jak polski <Eww... Ałtorce wydaje się, że w każdej szkole na świecie uczą polskiego? Czy może, że Keria, Asha, Adrel i Jason to imiona typowo polskie?> {Nie wiem, która wersja jest gorsza i bardziej ignorancka od drugiej.}, matematyka, fizyka czy chemia. Co prawda mamy normalne lekcje<,> ale jest ich mniej niż powinno być. Zamiast tego uczymy się strzelać z łuku i broni palnej , uczymy się także jak działają ukryte ostrza i ćwiczymy na manekinach. {Niezłe te zajęcia z EDB. Ja wiem, że Macierewicz kazał się zbroić, ale żeby aż tak? O.o} W jaki sposób<?> a w taki że po<*spacja*>prostu uczymy się zabijać. {A kto płaci za amunicję? Komitet rodzicielski? :’)} No<,> znaczy<,> jak to ujmuje dyrektorka<,> radzić sobie w wspomnieniach. <Ejże, czekaj! Ałtorka raczej kojarzy pierwszą część gry (mam nadzieję), więc... dlaczego? Desmond Miles był barmanem i w szkole nie uczyli go ani strzelania z łuku, ani nigdy nie ćwiczył z ukrytym ostrzem. Ba! Nawet nie zdawał sobie do końca sprawy z jego istnienia! A mimo to ani Altaïr, ani Ezio nie mieli podobnych problemów. Nawet więcej – obaj zostali mistrzami zakonu. Całkowicie logicznie to Desmond, przebywając w Animusie, uczył się od przodków, a nie na odwrót. Więc po co takie śmieszne ćwiczenia w szkole? Przecież najprawdopodobniej te dzieci nigdy nie wyjdą na ulicę mordować Templariuszy :”) > {Może ta szkoła w rzeczywistości tworzy nową brutalną jednostkę sił specjalnych? Coś kalibru rosyjskiej Grupy Alfa.} Według mnie ,nie i jak sądzę też innych osób ,to nie jest normalne<,> no<,> ale z innej strony nie robimy nikomu krzywdy<,> no chyba<,> że w tych wspomnieniach. <I WŁAŚNIE DLATEGO TO JEST TAKIE BESSĘSU! Mogliby was uczyć – no nie wiem – gotować? Cokolwiek, co faktycznie przydałoby wam się w prawdziwym życiu, jeśli już uparli się na niestandardowe przedmioty szkolne.> {Ja ci mówię, że to sekretny rządowy projekt! Oni ich indoktrynują!} W sumie to nadal nasza trójka<,> no już czwórka ( dodaliśmy do naszej paczki też Jasona {Łaskawcy.}) byliśmy najczęściej wzywani do dyra. {Nasza czwórka byliśmy najczęściej u dyra.} No<,> ale też najczęściej byliśmy w Animusie. <Zbyt wiele razy widziałam bezsensownie upchnięte „no”...> Kiedy dyra po raz setny zawołała nas do siebie<,> powiedziała<,> że możemy wejść wszyscy w czwórke<*ę, jak już.> do Animusa. {Jednego? Wohoho! To będzie ciekawe!}
- Co! - Zapytał się Jason {wykrzyknikiem, bo tak się przecież pyta - wrzeszczysz w twarz “pytanego”}.
- Ale jak to?! - Zapytałam po Jasonie. {Czemu oni wszyscy tak tu krzyczą? To jak w typowej amerykańskiej komedii. > <}
- Do Animusa w więcej niż dwie osoby można wchodzić<, kiedy ma się więcej niż jednego Animusa. Coście myśleli, frajerzy, że was w czwórkę puszczę na jedno siedzisko?> {Ooo, czemu? :<} kiedy osiągnie się perfekcje <wiele perfekcji>! A wy już lepiej wyszkoleni być nie możecie. - Oznajmiła dyrektorka.
<
>
- Ale przecierz <Wohoho!> {Ło Boru!} były takie przypadki<,> że kiedyś do Animusa weszło więcej niż trzy osoby i zostały w nim na zawsze. {W sensie... zapadły w śpiączkę? Zmarły? Weźcie mi wyjaśnijcie, bo wyobraził mi się Animus wciągający ludzi jak odkurzacz.} - Oznajmił Adrel. <No właśnie, Adrel, dokładnie jest tak jak mówisz, no. To na co czekacie? Zasuwać mi w podskokach do maszyny!>
- Tak , ale takie przypadki zdarzają się bardzo żadko <Ewww... *idzie po rozżarzone węgle, żeby zrobić sobie okład na oczach*>.
- Czyli zdarzają się takie przypadki?! - Zapytała Asha. {NO PRZECIEŻ CI POWIEDZIAŁA. I PRZESTAŃ KRZYCZEĆ, BO JA TEŻ ZACZNĘ!}
- Tak ,ale bardzo żadko {Nyarlathotepie złośliwy...} <TO NIE BYŁA LITERÓWKA!>! - Podniosła ton głosu dyra<,> a po chwili dodała. - Nie musicie<,> jak nie chcecie<,> ale pamiętajcie<,> że bez ryzyka nie ma zabawy. <Nie powiedziała żadna dyrektorka. Nigdy.>
- Nie no<,> chcemy! - Powiedzieliśmy z podniesionym tonem.
- To jutro spodkajmy <spodkami się kajajmy? O.o> {*trzask talerza w oddali* KAJAJ SIĘ!} się przy parkourze. - Powiedziała dyra.
- Ale przecierz <Wohoho!> {Ło Boru!} były takie przypadki<,> że kiedyś do Animusa weszło więcej niż trzy osoby i zostały w nim na zawsze. {W sensie... zapadły w śpiączkę? Zmarły? Weźcie mi wyjaśnijcie, bo wyobraził mi się Animus wciągający ludzi jak odkurzacz.} - Oznajmił Adrel. <No właśnie, Adrel, dokładnie jest tak jak mówisz, no. To na co czekacie? Zasuwać mi w podskokach do maszyny!>
- Tak , ale takie przypadki zdarzają się bardzo żadko <Ewww... *idzie po rozżarzone węgle, żeby zrobić sobie okład na oczach*>.
- Czyli zdarzają się takie przypadki?! - Zapytała Asha. {NO PRZECIEŻ CI POWIEDZIAŁA. I PRZESTAŃ KRZYCZEĆ, BO JA TEŻ ZACZNĘ!}
- Tak ,ale bardzo żadko {Nyarlathotepie złośliwy...} <TO NIE BYŁA LITERÓWKA!>! - Podniosła ton głosu dyra<,> a po chwili dodała. - Nie musicie<,> jak nie chcecie<,> ale pamiętajcie<,> że bez ryzyka nie ma zabawy. <Nie powiedziała żadna dyrektorka. Nigdy.>
- Nie no<,> chcemy! - Powiedzieliśmy z podniesionym tonem.
- To jutro spodkajmy <spodkami się kajajmy? O.o> {*trzask talerza w oddali* KAJAJ SIĘ!} się przy parkourze. - Powiedziała dyra.
!!O kurde!!
<Omujborze. CZEMU?! Co te wykrzykniki? .-. > {I CZEMU DWA?!}
Jesteśmy czwórką w Animusie.
Musimy się tylko odnaleźć. Ale jak skoro nie mamy łączności <Wyciągnij komórkę. Przysięgam, że nikt cię nie spali za to, że nosisz pudełeczko z cudzą duszą zamkniętą w środku. Wiedźmo.> {*szykuje pochodnie*}. Jestem w samym centrum jakiegoś średniowiecznego miasta.
<Wszystko pięknie i w ogóle, ale czas zastanowić się czy to ma choć cień szansy na zgodność z uniwersum i dlaczego tak bardzo nie. Otóż to wszystko jest niewykonalne. Dlaczego? Już wyjaśniam. Pierwsza i jedyna opowiadająca o średniowieczu część serii Assassin’s Creed rozgrywała się w latach mniej więcej identycznych do życia Altaïra (1165 – 1257) i obejmowała głównie cztery miasta – Masjaf, Jerozolimę, Akkę i Damaszek. Jak do tej pory nie natknęłam się w tekście na wymienione z nazwy miasto akcji, dlatego przypuszczam, że właśnie te cztery powinnam brać pod uwagę, bo zwyczajnie nie mam innych tropów. Jednakże żaden z naszych bohaterów nie ma na nazwisko Ibn-La’Ahad, więc skąd się tam wzięli? Arno Dorian urodził się w 1768 roku, a zmarł po 1808 – to czasy Rewolucji Francuskiej. Data dokładnej śmierci Shaya także nie jest znana, ale wiadomo, że urodził się w 1731 w Nowym Jorku i działał podczas wojny siedemnastoletniej. Edward Kenway żył w latach 1693 – 1735 w czasie złotej ery piractwa i pochodził z Walii, a jego wnuk Connor urodzony w 1756 roku brał udział w rewolucji amerykańskiej. Porównajmy sobie więc te wszystkie lata... Jak nic wychodzi, że nawet pomiędzy Arno, a Edwardem – chronologicznie najpóźniejszym i najwcześniejszym przodkiem naszych głównych bohaterów jest całe 75 lat różnicy. Nie mniej, jak pamiętamy z lekcji historii, średniowiecze zakończyło się około 1453 – 1492 roku (w zależności od przyjętego wydarzenia, które je zakończyło), czyli ponad 200 lat przed narodzinami Edwarda Kenwaya. Pomiędzy samą akcją, a Edwardem jest natomiast nieco mniej niż 500 lat różnicy. W obliczu takiego obrotu spraw ten fanfick nie ma prawa istnieć. Tutaj możemy skończyć się w to wszystko bawić. Dziękuję, ode mnie to tyle – idę się zabić.>
Nikt z nas nie ma łączności z bazą {Jaką, kuźwa, bazą? Przecież wy powinniście siedzieć w skórach tych swoich domniemanych przodków w innych WIEKACH i nie mieć pojęcia, że tkwicie w symulacji ich WSPOMNIEŃ! Jeśli Arno, Edward, Connor i Shay nawet się tutaj nie pojawią, to jaki był sens wciskania ich do tego fanfika?! EDWARD, IDZIEMY PO CIEBIE! NIE MOŻESZ TU DŁUŻEJ ZOSTAĆ!}. Nie mam pojęcia co robić. Nagle słyszę szelest moich pieniędzy i <zmieniłam czas narracji, bo> właśnie zorientowałam się, że ktoś ukradł mi sakiewkę. <Swoją drogą wydaje mi się, że monety w sakiewce raczej nie szeleszczą. Zresztą skąd ona je wzięła? Jeśli to nasze rodzime polskie banknoty to raczej ma przy sobie zwitek bezużytecznych papierków, a i za bilony raczej niczego nie dostanie...> {Kartki. Na pewno dali jej kartki na żywność.} Szybko namierzyłam jakiegoś faceta ,który wraz z moimi pieniędzmi uciekał małymi krętymi uliczkami. Wpadłam w <kałużę> {poślizg} pościg za nim<,> lecz dopiero potem zorientowałam się<,> że ten ktoś zwolnił<,> ponieważ wbiegł w ślepy zaułek. <Wy też kiedy biegniecie wyłączacie myślenie i umiejętność śledzenia wzrokiem obiektów w ruchu?>
- Nie masz już dokąd uciec! - Krzyknęłam<.>
Lecz on tylko się zaśmiał i powiedział.
- Mylisz się to ty nie masz dokąd uciec!
- Nie masz już dokąd uciec! - Krzyknęłam<.>
Lecz on tylko się zaśmiał i powiedział.
- Mylisz się to ty nie masz dokąd uciec!
< – Teraz zrobię ci krzywdę!
– Nie! To ja zrobię ci krzywdę! Mam dłuższą łopatkę i wiaderko piasku!>
– Nie! To ja zrobię ci krzywdę! Mam dłuższą łopatkę i wiaderko piasku!>
{
}
Nagle złodziej wyciągnął sztylet i zaczął biec w moją stronę. {Najlepszy. Złodziej. Ever. Poważnie, silny facet zdolny do bójki z reguły nie bawi się w kieszonkowca.} Stałam jak wryta<,> ponieważ nie miałam żadnego wsparcia ani broni. <*wzdech* „Co prawda mamy normalne lekcje ale jest ich mniej niż powinno być. Zamiast tego uczymy się strzelać z łuku i broni palnej , uczymy się także jak działają ukryte ostrza i ćwiczymy na manekinach.” Anyone?> {Teraz zaczęło mnie zastanawiać, w co ją ten Animus niby przebrał i czemu nie ma w zestawie ukrytego ostrza. “Assassyn z przypadku”, hę?}
- Już po mnie - Szepnęłam<.>
Próbowałam odpierać jego ataki<,> ale był szybki i miał broń. {Czym ty je więc odpierałaś? Przedramieniem? Mocą?!
}
Nagle złodziej wyciągnął sztylet i zaczął biec w moją stronę. {Najlepszy. Złodziej. Ever. Poważnie, silny facet zdolny do bójki z reguły nie bawi się w kieszonkowca.} Stałam jak wryta<,> ponieważ nie miałam żadnego wsparcia ani broni. <*wzdech* „Co prawda mamy normalne lekcje ale jest ich mniej niż powinno być. Zamiast tego uczymy się strzelać z łuku i broni palnej , uczymy się także jak działają ukryte ostrza i ćwiczymy na manekinach.” Anyone?> {Teraz zaczęło mnie zastanawiać, w co ją ten Animus niby przebrał i czemu nie ma w zestawie ukrytego ostrza. “Assassyn z przypadku”, hę?}
- Już po mnie - Szepnęłam<.>
Próbowałam odpierać jego ataki<,> ale był szybki i miał broń. {Czym ty je więc odpierałaś? Przedramieniem? Mocą?!
W pewnej chwili poczułam jak ostrze jego sztyletu przecina skórę na mojej lewej dłoni<,> tworząc bardzo głęboką ranę. Strasznie bolało<,> ale złodziej nie odpuszczał. {Kochani, spójrzcie na swoją dłoń i sprawdźcie, ile tkanki dzieli was od kości. Jak wygląda “bardzo głęboka rana” na dłoni? Poza tym, poważnie? Tyle się “pojedynkują”, a on ją tylko w dłoń chlasnął? DŁOŃ? *zabiera gościowi nóż* Amator. Zaraz ci pokażę, jak się to robi...} W<*spacja*>końcu przystawił swój sztylet do mojego gardła i powiedział z {*ku chwale swym paniom} ironiom w głosie:
- Żegnam panią<.>
- Żegnam panią<.>
{
}
Kiedy zamknęłam oczy usłyszałam dziwny dźwięk. {To był trzask mostka pod naporem sztyletu. Na pewno.} Otworzyłam je nie <*bez spacji*>pewnie i zobaczyłam Adrela. {Ofkors.}
- Nie sądziłam<,> że to kiedyś powiem<,> ale cieszę się że tu jesteś!
Rzuciłam się na niego<,> wtulając się w jego nowy strój. {“Nie cierpię go”, “Jest wkurzający”, “Co za palant”, “Irytujący uśmiech”...} A on ku mojemu zdziwieniu odwzajemnił mój uścisk bez większego zastanowienia.
- Bardzo tęskniłaś?
W odpowiedzi na jego pytanie powiedziałam z ironią {Tja. Jasne.} w głosie:
- Taaaa<,> bardzo.
}
Kiedy zamknęłam oczy usłyszałam dziwny dźwięk. {To był trzask mostka pod naporem sztyletu. Na pewno.} Otworzyłam je nie <*bez spacji*>pewnie i zobaczyłam Adrela. {Ofkors.}
- Nie sądziłam<,> że to kiedyś powiem<,> ale cieszę się że tu jesteś!
Rzuciłam się na niego<,> wtulając się w jego nowy strój. {“Nie cierpię go”, “Jest wkurzający”, “Co za palant”, “Irytujący uśmiech”...} A on ku mojemu zdziwieniu odwzajemnił mój uścisk bez większego zastanowienia.
- Bardzo tęskniłaś?
W odpowiedzi na jego pytanie powiedziałam z ironią {Tja. Jasne.} w głosie:
- Taaaa<,> bardzo.
<Tylko najbardziej soczysta ironia potrzebuje zaznaczenia, że tam jest. Patrzmy na mistrza! *składa ręce w zachwycie*>
Adrel zaśmiał się<,> a potem z przejęciem w głosie zmienił temat rozmowy na ten dotyczący mojej ręki.
- Co Ci się stało?!
Adrel zaśmiał się<,> a potem z przejęciem w głosie zmienił temat rozmowy na ten dotyczący mojej ręki.
- Co Ci się stało?!
<Ludzie listy piszą, zwykłe, polecone
Piszą, że kochają, nie śpią lub całują cię
Ludzie listy piszą nawet w małej wiosce
Listy szare, białe, kolorowe
Kapelusz przed pocztą zdejm!
[„Medytacje wiejskiego listonosza” Skaldowie]>
- Przed twoim przybyciem ten cały złodziej poturbował mnie trochę, ale poza tym nic mi nie jest. {POTURBOWAŁ! ZRANIONA RĘKA! OMÓJBORU JAKAŚ TY BIEDNA! CZEKAJ NO AŻ BRACTWO KAŻE CI ODCIĄĆ SOBIE SERDECZNY PALEC W RAMACH INICJACJI!}
- Musimy znaleźć tu jakiegoś lekarza. {JA PIER...}
- Adrel! Nie mamy pieniędzy! <A te, które złodziej ci ukradł?!> A zresztą nie mamy się gdzie podziać! Nie znaleźliśmy reszty!
Mówiłam prawie przez łzy. {Borze Wszechlistny, ten patos mnie dobija. Są ludzie zdolni przetrwać z ODCIĘTĄ DŁONIĄ i lekarz jest ich ostatnim zmartwieniem! I TO W DWUDZIESTYM PIERWSZYM WIEKU, NIE MÓWIĄC O CHOLERNYM ŚREDNIOWIECZU!
}
- Spokojnie, znaleźliśmy się nawzajem przez pewne bractwo o którym opowiem Ci potem. A oto twoja sakiewka. Aha, i idziemy do lekarza. <Kiedy w szkole asasynów, gdzie dzieci uczą się być asasynami po to, by wejść do Animusa i być asasynem istnienie Bractwa jest ścisłą tajemnicą... Może to Animus jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności kasuje te informacje z mózgów boChaterów raczków?> {Animus sprawiał, że użytkownik zapominał, iż siedzi w symulacji wspomnień. W Origins, przykładowo, Layla Hassan była przekonana, że JEST Bayekiem, żyje w starożytnym Egipcie i ma żonę oraz przyjaciół z tamtego okresu. Techniczna strona Animusa i jego skutki uboczne (np. “Efekt Krwawienia”) to sam w sobie dobry materiał na fanfik. Ale zakładam, że ałtorka za cholerę tych faktów nie kojarzy, więc niech się idzie pieprzyć z tymi swoimi tajemnicami.}
Zatkało mnie<,> a on załapał mnie za rękę i prowadził mnie jakby znał to miejsce od dziecka.
- Skąd wiesz gdzie jest ten medyk?
- Już w miarę obeznałem się z okolicą.
- To jak długo nie ma mnie z wami skoro ty już się znasz<,> a ja nawet nie wiem<,> który to rok i jakie miasto? <My też nie wiemy... A chcielibyśmy...>
- Hmmmm.... No dosyć sporo. {Ile się można szamotać ze złodziejem?! No ile?!}
- A....?
Chciałam zadać kolejne pytanie<,> ale on wykrzyknął{ prosto w ucho biednego lekarza}.
- Jesteśmy!
- Witam. Co mogę dla was zrobić?
Zapytał lekarz.
- Czy mógłby pan przyjrzeć się temu?
Zapytał chłopak<,> {Wszyscy się tylko o wszystko pytają, na dodatek pokracznie klikając przed tym enter.} wskazując na moją rękę.Kiedy rana została opatrzona<,> a my zapłaciliśmy za naszą wizytę<,> Adrel powiedział<,> że zaprowadzi mnie do reszty<,> ale musimy iść dachami<,> żeby nie doszło do niepotrzebnej konfrontacji z templariuszami. <Których to oczywiście wszędzie jak mrówków. Normalnie nie możesz przejść ulicą, żeby nie naciąć się na cały oddział.> Idąc tak w końcu zapytałam:
- Co to za ciuchy?! {Oczywiście znowu drąc się wniebogłosy. Zostaw. Ten. Biedny. WYKRZYKNIK.}
On zignorował moje pytanie i powiedział tylko<,> że mamy wdrapać się na jedną z pobliskich wież. Bez dalszych pytań zaczęłam wdrapywać się na nią za Adrelem. W chwili<,> w której staliśmy już na samej górze<,> zapytałam:
- No i po co się tu wdrapywaliśmy?
-Zaraz zobaczysz. Wejdź na krawędź wieży.
- Ale ?
- Żadnych ''ale''tylko właź!
- Jeny ,okey {AAAAAAA! Proszę, albo “okej”, albo “okay”. Nigdy razem! > <}, spokojnie.
Piszą, że kochają, nie śpią lub całują cię
Ludzie listy piszą nawet w małej wiosce
Listy szare, białe, kolorowe
Kapelusz przed pocztą zdejm!
[„Medytacje wiejskiego listonosza” Skaldowie]>
- Przed twoim przybyciem ten cały złodziej poturbował mnie trochę, ale poza tym nic mi nie jest. {POTURBOWAŁ! ZRANIONA RĘKA! OMÓJBORU JAKAŚ TY BIEDNA! CZEKAJ NO AŻ BRACTWO KAŻE CI ODCIĄĆ SOBIE SERDECZNY PALEC W RAMACH INICJACJI!}
- Musimy znaleźć tu jakiegoś lekarza. {JA PIER...}
- Adrel! Nie mamy pieniędzy! <A te, które złodziej ci ukradł?!> A zresztą nie mamy się gdzie podziać! Nie znaleźliśmy reszty!
Mówiłam prawie przez łzy. {Borze Wszechlistny, ten patos mnie dobija. Są ludzie zdolni przetrwać z ODCIĘTĄ DŁONIĄ i lekarz jest ich ostatnim zmartwieniem! I TO W DWUDZIESTYM PIERWSZYM WIEKU, NIE MÓWIĄC O CHOLERNYM ŚREDNIOWIECZU!
}
- Spokojnie, znaleźliśmy się nawzajem przez pewne bractwo o którym opowiem Ci potem. A oto twoja sakiewka. Aha, i idziemy do lekarza. <Kiedy w szkole asasynów, gdzie dzieci uczą się być asasynami po to, by wejść do Animusa i być asasynem istnienie Bractwa jest ścisłą tajemnicą... Może to Animus jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności kasuje te informacje z mózgów boChaterów raczków?> {Animus sprawiał, że użytkownik zapominał, iż siedzi w symulacji wspomnień. W Origins, przykładowo, Layla Hassan była przekonana, że JEST Bayekiem, żyje w starożytnym Egipcie i ma żonę oraz przyjaciół z tamtego okresu. Techniczna strona Animusa i jego skutki uboczne (np. “Efekt Krwawienia”) to sam w sobie dobry materiał na fanfik. Ale zakładam, że ałtorka za cholerę tych faktów nie kojarzy, więc niech się idzie pieprzyć z tymi swoimi tajemnicami.}
Zatkało mnie<,> a on załapał mnie za rękę i prowadził mnie jakby znał to miejsce od dziecka.
- Skąd wiesz gdzie jest ten medyk?
- Już w miarę obeznałem się z okolicą.
- To jak długo nie ma mnie z wami skoro ty już się znasz<,> a ja nawet nie wiem<,> który to rok i jakie miasto? <My też nie wiemy... A chcielibyśmy...>
- Hmmmm.... No dosyć sporo. {Ile się można szamotać ze złodziejem?! No ile?!}
- A....?
Chciałam zadać kolejne pytanie<,> ale on wykrzyknął{ prosto w ucho biednego lekarza}.
- Jesteśmy!
- Witam. Co mogę dla was zrobić?
Zapytał lekarz.
- Czy mógłby pan przyjrzeć się temu?
Zapytał chłopak<,> {Wszyscy się tylko o wszystko pytają, na dodatek pokracznie klikając przed tym enter.} wskazując na moją rękę.Kiedy rana została opatrzona<,> a my zapłaciliśmy za naszą wizytę<,> Adrel powiedział<,> że zaprowadzi mnie do reszty<,> ale musimy iść dachami<,> żeby nie doszło do niepotrzebnej konfrontacji z templariuszami. <Których to oczywiście wszędzie jak mrówków. Normalnie nie możesz przejść ulicą, żeby nie naciąć się na cały oddział.> Idąc tak w końcu zapytałam:
- Co to za ciuchy?! {Oczywiście znowu drąc się wniebogłosy. Zostaw. Ten. Biedny. WYKRZYKNIK.}
On zignorował moje pytanie i powiedział tylko<,> że mamy wdrapać się na jedną z pobliskich wież. Bez dalszych pytań zaczęłam wdrapywać się na nią za Adrelem. W chwili<,> w której staliśmy już na samej górze<,> zapytałam:
- No i po co się tu wdrapywaliśmy?
-Zaraz zobaczysz. Wejdź na krawędź wieży.
- Ale ?
- Żadnych ''ale''tylko właź!
- Jeny ,okey {AAAAAAA! Proszę, albo “okej”, albo “okay”. Nigdy razem! > <}, spokojnie.
{- Teraz kliknij trójkąt, by dokonać synchronizacji. W ten sposób kryjówka sama pojawi nam się na minimapie i nie będziemy musieli błądzić po mieście jak cielęta.}
Kiedy już stałam na krawędzi on ..... po<*spacja*>prostu mnie zepchnął. Nie mogłam krzyczeć ponieważ zwrociłabym {Cuooo byś zrobiła?} na siebie tylko niepotrzebną uwagę. <Cóż za samokontrola! Ciekawe, w którym momencie przenoszenia się w Animusie coś jej się schrzaniło we łbie i wyleczyła się z odruchów bezwarunkowych. A co ważniejsze: po co wleźli na wieżę, żeby z niej zeskoczyć? Nie mieli iść dachami, bo templariusze wszędzie?> {Na dachy mendy wlazły z nudów. Pilnowanie ulic było zbyt nudne.} W chwili<,> w której myślałam<,> że to koniec<,> wylądowałamm miękko w wozie z sianem , które absolutnie zamortyzowało upadek. {Nie muszę przypominać, że w samej grze jest to już wystarczająco pozbawione logiki?} <A ponieważ spadała bezładnie jak wór ziemniaków na pewno niczego sobie nie zrobiła. Głupi ma zawsze szczęście :”) > Wygramoliłam się z wozu<,> trzęsąc się cała. A potem zobaczyłam jak skoczył Adrel. W porównaniu <*chyba w „przeciwieństwie”> do mnie zrobił kilka teatralnych fikołków i pięknie wylądował w wozie z sianem.
Kiedy już stałam na krawędzi on ..... po<*spacja*>prostu mnie zepchnął. Nie mogłam krzyczeć ponieważ zwrociłabym {Cuooo byś zrobiła?} na siebie tylko niepotrzebną uwagę. <Cóż za samokontrola! Ciekawe, w którym momencie przenoszenia się w Animusie coś jej się schrzaniło we łbie i wyleczyła się z odruchów bezwarunkowych. A co ważniejsze: po co wleźli na wieżę, żeby z niej zeskoczyć? Nie mieli iść dachami, bo templariusze wszędzie?> {Na dachy mendy wlazły z nudów. Pilnowanie ulic było zbyt nudne.} W chwili<,> w której myślałam<,> że to koniec<,> wylądowałamm miękko w wozie z sianem , które absolutnie zamortyzowało upadek. {Nie muszę przypominać, że w samej grze jest to już wystarczająco pozbawione logiki?} <A ponieważ spadała bezładnie jak wór ziemniaków na pewno niczego sobie nie zrobiła. Głupi ma zawsze szczęście :”) > Wygramoliłam się z wozu<,> trzęsąc się cała. A potem zobaczyłam jak skoczył Adrel. W porównaniu <*chyba w „przeciwieństwie”> do mnie zrobił kilka teatralnych fikołków i pięknie wylądował w wozie z sianem.
<
>
- Co?! Nie rób mi tak! Skąd tak umiesz?! {PRZESTAŃCIE WSZYSCY KRZYCZEĆ, BO OSZALEJĘ!}
On tylko się zaśmiał przytulił mnie i poszedł dalej. Dotarliśmy {Nie opiszę jak, bo po co? Po prostu dotarliśmy.} do jakiejś dziwnej bazy<,> w której wszyscy mieli na sobie takie stroje jak Adrel. <Jak na dziewczynę, która ponoć ma najlepszą średnią w szkole asasynów, coś mało o nich wie <.< > Pomimo tego<,> że kryjówka ta była pod ziemią była całkiem przytulna i miło się prezentowała. <Szto? Ale, ale... Ale przecież w pierwszej części wszystkie terenowe siedziby Bractwa miały dziurę w dachu i wielki znak tuż obok, bo drzwi na ulicy nie było! A i Masjaf raczej podziemną bazą nie był:
>
>
- Co?! Nie rób mi tak! Skąd tak umiesz?! {PRZESTAŃCIE WSZYSCY KRZYCZEĆ, BO OSZALEJĘ!}
On tylko się zaśmiał przytulił mnie i poszedł dalej. Dotarliśmy {Nie opiszę jak, bo po co? Po prostu dotarliśmy.} do jakiejś dziwnej bazy<,> w której wszyscy mieli na sobie takie stroje jak Adrel. <Jak na dziewczynę, która ponoć ma najlepszą średnią w szkole asasynów, coś mało o nich wie <.< > Pomimo tego<,> że kryjówka ta była pod ziemią była całkiem przytulna i miło się prezentowała. <Szto? Ale, ale... Ale przecież w pierwszej części wszystkie terenowe siedziby Bractwa miały dziurę w dachu i wielki znak tuż obok, bo drzwi na ulicy nie było! A i Masjaf raczej podziemną bazą nie był:
>
Nagle podbiegła do mnie Asha z Jasonem<,> witając mnie i Adrela. Asha złapała mnie za opatrzoną rękę<,> zadawając <WHA! **ZADAJĄC! > mi mnóstwo pytań<,> ale nagle powiedziała coś co bardzo mnie zdziwiło. Między innymi:
- Przepraszam.
- Co? Za co niby?
- Za to.
W jednej chwili wszystko zaczęło mi się zlewać ze sobą<,> a powieki zaczęły stawać się ciężkie aż w końcu się zamknęły.
- Przepraszam.
- Co? Za co niby?
- Za to.
W jednej chwili wszystko zaczęło mi się zlewać ze sobą<,> a powieki zaczęły stawać się ciężkie aż w końcu się zamknęły.
{*gasp* ASHA JEST JEDI?!}
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Okey z góry przepraszam<,> że dawno nie wstawiłam żadnego działu<,> ale teraz będę pisać częściej.
Aha, i pozdrawiam moją kuzynke Emusię, która pełni rolę Ashy. <Jej kuzynka też podaje jej jakieś cholerstwa, od których się mdleje ^ ^ > {*gasp* JEJ KUZYNKA JEST JEDI?!}
Okey z góry przepraszam<,> że dawno nie wstawiłam żadnego działu<,> ale teraz będę pisać częściej.
Aha, i pozdrawiam moją kuzynke Emusię, która pełni rolę Ashy. <Jej kuzynka też podaje jej jakieś cholerstwa, od których się mdleje ^ ^ > {*gasp* JEJ KUZYNKA JEST JEDI?!}
Jak to?!
Obudziłam się kompletnie zdezorientowana. Leżałam na dachu. Kompletnie nie miałam pojęcia jak się tam znalazłam<,> ale miałam takie same ciuchy jak moi znajomi {Uuuuu, ciekawe, kto cię w nie przebrał...} i przywiązany do nogi jakiś liscik. <I tak oto Keria została sową/gołębiem pocztową/ym. Nareszcie zajęcie na jej poziomie!>
Droga Kerio<,>
Nie możesz rozmawiać z mistrzem ani nie możesz wchodzić do kryjówki do póki nie upewnimy się że jesteś po naszej stronie. Adrel przeprowadził Cię do bazy byś<my mogli Cię ogłuszyć i wywlec z powrotem, bo nie uzgodnił tego z górą oraz byś> uwierzyła że twoim towarzyszom nic nie grozi. Najpierw jednak musimy wyjaśnić Ci o co w tym wszystkim chodzi. Ta baza to tylko jedna z wielu kryjówek Bractwa.... Bractwa Assassinów {Czego, kurwa? Ja tylko o Asasynach słyszałam.}. Być może o tym słyszałaś<,> ale Zakon t<*T>emplariuszy miał działać inaczej, Zakon ten został założony wiele wieków temu, wkrótce po
pierwszej wyprawie <Nope. To nie ja pochrzaniłam kopiowanie.>
krzyżowej i stał się czymś w rodzaju elitarnego oddziału żołnierzy Boga-w rzeczywistości byli to po prostu mnisi w zbrojach. {Za cholerę nic z tego tłumaczenia nie zrozumiałam.} Ślubowali wstrzemięźliwość i życie w ubóstwie. Mijały jednak lata, a ich status się zmienił.....Przez ten czas zaangażowali się w międzynarodową działalność finansową; również i na tym polu odnieśli spore sukcesy. Inne zakony krzywo na nich patrzyły, a ich potęga wielu zaczynała spędzać sen z powiek. Dlatego powstało przeciw nim Bractwo Assassynów ,dążymy do tego aby templariusze nie zapanowali nad światem.
( wycinek z książki ) <Nook. Chamska kalka jest tak chamska, że wyłazi bokiem z tekstu... :”) Ale w książce nie funkcjonuje słowo „Assassin”.> {Ale... JAK? Jeśli to wycinek z książki, to jakim kurna prawem jest w nim tyle błędów?! Czytałam książki z serii AC dobre kilka lat temu i mało z nich pamiętam, bo większość to po prostu kalka gier, ale szczerze wątpię, by pan Bowden pisał na poziomie wattpadowego raka. To jest poziom tak skrajnej ignorancji, że zaczynam się zastanawiać, czy ałtorka w ogóle potrafi czytać! > <}
Zadanie wyznaczone masz w kopercie.
Powodzenia
Otworzyłam kopertę<,> bojąc się co tam zobaczę.... W tamtej chwili przypomniałam sobie co mówiła dyra , że nikogo w Animusie nie zabijamy naprawdę <A skąd! Jak dźgniesz ostrzem to wypłynie keczup! Słowo!>. Ale w takim razie dlaczego wtedy krwawiłam? <Keczup. Nie zastanawiaj się nad tym, bo się przegrzejesz.> Miałam kompletny mętlik w głowie<,> lecz pomimo tego otworzyłam kopertę. Pisało tam:
Zabij kapitana tem<p>lariuszy. {A może to nie literówka? Może wcale nie mamy do czynienia z Asasynami i Templariuszamy, tylko assassinami i temlariuszami? Może to po prostu jedna wielka pomyłka?}
Przynieś dowód.
Yyyyy.... Ale..... ( Myślałam {didaskaliami} <To przestań. Ewidentnie ci nie idzie.>)
Przecież Adrel, Jason i Asha tam są to znaczy ,że oni też musieli to zrobić. <A kapitanów to ci u nas na pęczki! Każdy nowy rekrut musi się takiego pozbyć! Mówię ci, wyżynamy ich masowo, a mnoży się to jak króliki na wiosnę!>
-No dobra weź się w garść ( mówiłam sama do siebie {także przez didaskalia, bo mi pauzy zajebali razem z pieniędzmi.})
Okey<,> idę.... <A ić. Zabij się.>
Droga Kerio<,>
Nie możesz rozmawiać z mistrzem ani nie możesz wchodzić do kryjówki do póki nie upewnimy się że jesteś po naszej stronie. Adrel przeprowadził Cię do bazy byś<my mogli Cię ogłuszyć i wywlec z powrotem, bo nie uzgodnił tego z górą oraz byś> uwierzyła że twoim towarzyszom nic nie grozi. Najpierw jednak musimy wyjaśnić Ci o co w tym wszystkim chodzi. Ta baza to tylko jedna z wielu kryjówek Bractwa.... Bractwa Assassinów {Czego, kurwa? Ja tylko o Asasynach słyszałam.}. Być może o tym słyszałaś<,> ale Zakon t<*T>emplariuszy miał działać inaczej, Zakon ten został założony wiele wieków temu, wkrótce po
pierwszej wyprawie <Nope. To nie ja pochrzaniłam kopiowanie.>
krzyżowej i stał się czymś w rodzaju elitarnego oddziału żołnierzy Boga-w rzeczywistości byli to po prostu mnisi w zbrojach. {Za cholerę nic z tego tłumaczenia nie zrozumiałam.} Ślubowali wstrzemięźliwość i życie w ubóstwie. Mijały jednak lata, a ich status się zmienił.....Przez ten czas zaangażowali się w międzynarodową działalność finansową; również i na tym polu odnieśli spore sukcesy. Inne zakony krzywo na nich patrzyły, a ich potęga wielu zaczynała spędzać sen z powiek. Dlatego powstało przeciw nim Bractwo Assassynów ,dążymy do tego aby templariusze nie zapanowali nad światem.
( wycinek z książki ) <Nook. Chamska kalka jest tak chamska, że wyłazi bokiem z tekstu... :”) Ale w książce nie funkcjonuje słowo „Assassin”.> {Ale... JAK? Jeśli to wycinek z książki, to jakim kurna prawem jest w nim tyle błędów?! Czytałam książki z serii AC dobre kilka lat temu i mało z nich pamiętam, bo większość to po prostu kalka gier, ale szczerze wątpię, by pan Bowden pisał na poziomie wattpadowego raka. To jest poziom tak skrajnej ignorancji, że zaczynam się zastanawiać, czy ałtorka w ogóle potrafi czytać! > <}
Zadanie wyznaczone masz w kopercie.
Powodzenia
Otworzyłam kopertę<,> bojąc się co tam zobaczę.... W tamtej chwili przypomniałam sobie co mówiła dyra , że nikogo w Animusie nie zabijamy naprawdę <A skąd! Jak dźgniesz ostrzem to wypłynie keczup! Słowo!>. Ale w takim razie dlaczego wtedy krwawiłam? <Keczup. Nie zastanawiaj się nad tym, bo się przegrzejesz.> Miałam kompletny mętlik w głowie<,> lecz pomimo tego otworzyłam kopertę. Pisało tam:
Zabij kapitana tem<p>lariuszy. {A może to nie literówka? Może wcale nie mamy do czynienia z Asasynami i Templariuszamy, tylko assassinami i temlariuszami? Może to po prostu jedna wielka pomyłka?}
Przynieś dowód.
Yyyyy.... Ale..... ( Myślałam {didaskaliami} <To przestań. Ewidentnie ci nie idzie.>)
Przecież Adrel, Jason i Asha tam są to znaczy ,że oni też musieli to zrobić. <A kapitanów to ci u nas na pęczki! Każdy nowy rekrut musi się takiego pozbyć! Mówię ci, wyżynamy ich masowo, a mnoży się to jak króliki na wiosnę!>
-No dobra weź się w garść ( mówiłam sama do siebie {także przez didaskalia, bo mi pauzy zajebali razem z pieniędzmi.})
Okey<,> idę.... <A ić. Zabij się.>
!Tak!
{!NIE!}
Długo nie trzeba było szukać.
- Kurwa! - Szepnęłam < – Gdzie?! – odszepnęła teatralnie Apo, rozglądając się dookoła za grupką pań do wynajęcia – Ach, to nie ta część!> - Dlaczego ci cali templariusze chodzą parami albo grupkami. A kapitanowie templariuszy już w ogóle chodzą ze swoją małą eskortą! <Bo są kapitanami i są ważni? {Bo nie są głupi jak para gumowców?} Bo SI gry tak chce?>
Obserwowałam i śledziłam ich w nadziej<*i ;-;> że chociaż na 5<*pięć> głupich minut odejdą od tego gościa. Nie, nie i jeszcze raz nie!! <!> Nie zostawiali go nawet na minutę. <NIECH CIĘ PIEKŁO POCHŁONIE, CHOLERNE SI!> {Ustaw niższy poziom trudności. Powinno pomóc. :’)} Miałam już powoli dosyć tego przyczajania się <No to zrób to tak po bożemu. Wyskocz z krzaka, zrób masakrę i po robocie. Przy Altaïrze trup zawsze ścielił się gęsto... Moim rekordem wybitych w walce bezpośredniej bez przerwania serii było coś ponad czterdziestu strażników, to naprawdę nie jest takie trudne, patrząc na to ile miałam wtedy lat :”) > {Zwłaszcza w pierwszej części - 2009 nie był rokiem mistrzowskiego SI. Przeciwnicy rzucali się na gracza turowo.}. Zakradłam się do stogu siana i czekałam aż podjeździe do niego. {Zrozumiałam to tak, że wóz podjedzie do kapitana. To byłby dopiero postęp w grach, gdyby można było odwalić podobny numer! Akcja jak z Metal Gear Solida, tylko zamiast pudła mamy cały wóz z sianem. :’)
- Kurwa! - Szepnęłam < – Gdzie?! – odszepnęła teatralnie Apo, rozglądając się dookoła za grupką pań do wynajęcia – Ach, to nie ta część!> - Dlaczego ci cali templariusze chodzą parami albo grupkami. A kapitanowie templariuszy już w ogóle chodzą ze swoją małą eskortą! <Bo są kapitanami i są ważni? {Bo nie są głupi jak para gumowców?} Bo SI gry tak chce?>
Obserwowałam i śledziłam ich w nadziej<*i ;-;> że chociaż na 5<*pięć> głupich minut odejdą od tego gościa. Nie, nie i jeszcze raz nie!! <!> Nie zostawiali go nawet na minutę. <NIECH CIĘ PIEKŁO POCHŁONIE, CHOLERNE SI!> {Ustaw niższy poziom trudności. Powinno pomóc. :’)} Miałam już powoli dosyć tego przyczajania się <No to zrób to tak po bożemu. Wyskocz z krzaka, zrób masakrę i po robocie. Przy Altaïrze trup zawsze ścielił się gęsto... Moim rekordem wybitych w walce bezpośredniej bez przerwania serii było coś ponad czterdziestu strażników, to naprawdę nie jest takie trudne, patrząc na to ile miałam wtedy lat :”) > {Zwłaszcza w pierwszej części - 2009 nie był rokiem mistrzowskiego SI. Przeciwnicy rzucali się na gracza turowo.}. Zakradłam się do stogu siana i czekałam aż podjeździe do niego. {Zrozumiałam to tak, że wóz podjedzie do kapitana. To byłby dopiero postęp w grach, gdyby można było odwalić podobny numer! Akcja jak z Metal Gear Solida, tylko zamiast pudła mamy cały wóz z sianem. :’)
}
Kiedy podszedł<,> a jego eskorta była zajęta obserwowaniem terenu, wyciągnęłam sztylet {A co z tymi waszymi ukrytymi ostrzami, z którymi trenowaliście w szkole?} a potem.... <I nikt – NIKT – nie zauważył człowieka wyskakującego z siana, żeby zadać cios. W grupce doświadczonych wojaków. Przeciwko żółtodziobowi na pierwszej misji.
>
{I oczywiście ałtorka oszczędzi nam drastycznego opisu ostrza przecinającego tchawicę i krwi lejącej się na ręce głównej boChaterki. To wygląda, jakby wycięła cały akapit z tekstu.}
Kiedy już było po wszystkim zerwałam ostrożnie łańcuszek z jego szyi<,> a potem wygramoliłamam<am> się z siana i kiedy nikt nie patrzył w jednej chwili znalazłam się na dachu. <*pyk* ~ Teleportejszyn... ~> Odwróciłam się na pięcie i nagle poczułam ciepły oddech na szyi {GWAŁT!} i usłyszałam znajomy głos, odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechającego się Adrela.
- Witam piękną Panią. - Powiedział Adrel z szarmańskim <Przysięgam na wszystko co dobre i rakiem nieskalane, że przeczytałam tutaj „szamańskim” *^* > {szarmanckim + szamańskim = szarmańskim} uśmiechem na ustach.
- Adrel! - chciałam ukryć swoją radość<,> próbując się na niego wściekać<,> ale on od razu zobaczył to w moich oczach i lekko musnął swoimi ustami moje. {*wzdech zażenowania* Ja już się niejednokrotnie wypowiedziałam na temat budowy rakowych romansów...} <Oho. Szybko przechodzimy do rzeczy. Tam macie siano, w tym tempie za cztery rozdziały będziecie go potrzebować... *wskazuje kciukiem za siebie, a ze stogu nadal wystaje noga kapitana templarsów*>
- Taaaak, ja także cieszę się że Cię widzę. - Rzekł chłopak.
Ja się uśmiechnęłam i zaczęłam krzyczeć {Proszę, nie krzyczcie już...}:
- Jak mogłeś mi to zrobić!
Ja tam nie wracam , do tej siedziby!
Jak ona mogła?! Kto?! Asha!
Zdradziła mnie!
Czy ty też musiałeś kogoś zabić?!
Czy my zostaniemy w tym średniowieczu na zawsze?!
Co miał znaczyć ten liścik przywiązany do mojej nogi?!
Kiedy już było po wszystkim zerwałam ostrożnie łańcuszek z jego szyi<,> a potem wygramoliłamam<am> się z siana i kiedy nikt nie patrzył w jednej chwili znalazłam się na dachu. <*pyk* ~ Teleportejszyn... ~> Odwróciłam się na pięcie i nagle poczułam ciepły oddech na szyi {GWAŁT!} i usłyszałam znajomy głos, odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechającego się Adrela.
- Witam piękną Panią. - Powiedział Adrel z szarmańskim <Przysięgam na wszystko co dobre i rakiem nieskalane, że przeczytałam tutaj „szamańskim” *^* > {szarmanckim + szamańskim = szarmańskim} uśmiechem na ustach.
- Adrel! - chciałam ukryć swoją radość<,> próbując się na niego wściekać<,> ale on od razu zobaczył to w moich oczach i lekko musnął swoimi ustami moje. {*wzdech zażenowania* Ja już się niejednokrotnie wypowiedziałam na temat budowy rakowych romansów...} <Oho. Szybko przechodzimy do rzeczy. Tam macie siano, w tym tempie za cztery rozdziały będziecie go potrzebować... *wskazuje kciukiem za siebie, a ze stogu nadal wystaje noga kapitana templarsów*>
- Taaaak, ja także cieszę się że Cię widzę. - Rzekł chłopak.
Ja się uśmiechnęłam i zaczęłam krzyczeć {Proszę, nie krzyczcie już...}:
- Jak mogłeś mi to zrobić!
Ja tam nie wracam , do tej siedziby!
Jak ona mogła?! Kto?! Asha!
Zdradziła mnie!
Czy ty też musiałeś kogoś zabić?!
Czy my zostaniemy w tym średniowieczu na zawsze?!
Co miał znaczyć ten liścik przywiązany do mojej nogi?!
<Wohoho... Toż to litania już się zrobiła! O.o> {Nawet o podziale na wersy pamiętała!}
Chciałam zadać kolejne pytanie<,> ale on dosyć nie subtelnie zasłonił mi usta ręka. I po koleji <*wrzask*> {*wyciąga krzyż* COFNIJ SIĘ, SIŁO NIECZYSTA!} zaczął odpowiadać na moje pytania <Skubaniec ma lepszą pamięć niż ja, że zapamiętał te pretensje w kolejności>:
- Musiałem.
Albo po dobroci albo po złości. Słuchaj Ci ludzie zaoferowali nam pomoc. <Wcale nie nas tutaj nie wysłali do asasynów, nie. To nie tak, że my też w Animusie powinniśmy nimi być. I wcale nie tak, że w tych czasach nie powinniśmy istnieć. Nie. My tu sobie jesteśmy, a oni są panami w dziwnych sukienkach i chcą pomóc. {JEDI!} Coś myślała? Że to sens będzie mieć?>
Asha sama nie chciała tego robić. Potem miała straszliwe wyrzuty sumienia.
I nie zdradziła Cię.
Tak musiałem i nie tylko ja, wszyscy<,> ale pamiętaj co mówiła dyra tu nic nie jest na serio to jest jak taka gra komputerowa. <No. Nie. Nie, nie, nie, nie. Kurwa, nie. TAK SIĘ NIE ROBI!> {Teksty o synchronizacji, poziomach trudności i SI nagle nabrały sensu...}
Nie wiem jak dlugo zostaniemy w tych czasach<,> ale tu czas płynie szybciej, tu czyli w {Narnii...?} wspomnieniu <KTÓRE TO JEST PRZECIEŻ JAK DURNA GIERKA KOMPUTEROWA!!!>. Tu minęła godzina albo dwie a tam minuta albo dwie.
Liścik wytłumaczę potem.
Po odpowiedzeniu naa moje pytania to on zadał mi jedno:
- Idziesz po dobroci czy too drugie? {W sensie siano, o którym wspominała Apo? To ci się może chętniej opisywać od morderstwa, znając zwyczaje polskiego Wattpada.}
- No dobra, ide<*ę> po dobroci.
On tylko się uśmiechnął złapał mnie za rękę i poszedł ze mną dalej. Szliśmy tą samą drogą co wtedy. W<*dyszy wściekle, patrząc spode łba na cały ten szajs*>końcu dotarliśmy<,> a moim oczom ukazała się Asha siedząca na krześle z bardzo poważną miną<,> a obok niej siedział pocieszający ją Jason {Który jak do tej pory wypowiedział tylko jedno “Co!”, pragnę zauważyć. Rola piątego koła u wozu zobowiązuje. :’)}.
Asha<,> w chwili w której mnie zobaczyła<,> uśmiechnęła się lekko i podbiegła do mnie następnie powiedziała łamiącym się głosem:
- Keria , nie gniewaj się. Tak strasznie przepraszam. Musiałam.
A ja w odpowiedzi przytulilam ją i odpowiedziałam:
- Tak, wiem. Nie jestem na Ciebie zła.
- Poczekaj tylko aż powiem Ci jak Adrel się martwił. - Powiedziała dziewczyna z chytrym uśmieszkiem na ustach.
- Coooo???? - Wtrącił się Adrel<,> a potem dodał szeptem<,> myśląc<,> że tego nie słyszę:
- Nie waż się! {Dobrze, dobrze. A kto “muskał ustami jej usta” przed chwilą?}
Zaśmiałam się. I kiedy Asha chciała mi coś powiedzieć usłyszałam znajomy głos:
- Kerio, mogę Cię prosić?!
Chciałam zadać kolejne pytanie<,> ale on dosyć nie subtelnie zasłonił mi usta ręka. I po koleji <*wrzask*> {*wyciąga krzyż* COFNIJ SIĘ, SIŁO NIECZYSTA!} zaczął odpowiadać na moje pytania <Skubaniec ma lepszą pamięć niż ja, że zapamiętał te pretensje w kolejności>:
- Musiałem.
Albo po dobroci albo po złości. Słuchaj Ci ludzie zaoferowali nam pomoc. <Wcale nie nas tutaj nie wysłali do asasynów, nie. To nie tak, że my też w Animusie powinniśmy nimi być. I wcale nie tak, że w tych czasach nie powinniśmy istnieć. Nie. My tu sobie jesteśmy, a oni są panami w dziwnych sukienkach i chcą pomóc. {JEDI!} Coś myślała? Że to sens będzie mieć?>
Asha sama nie chciała tego robić. Potem miała straszliwe wyrzuty sumienia.
I nie zdradziła Cię.
Tak musiałem i nie tylko ja, wszyscy<,> ale pamiętaj co mówiła dyra tu nic nie jest na serio to jest jak taka gra komputerowa. <No. Nie. Nie, nie, nie, nie. Kurwa, nie. TAK SIĘ NIE ROBI!> {Teksty o synchronizacji, poziomach trudności i SI nagle nabrały sensu...}
Nie wiem jak dlugo zostaniemy w tych czasach<,> ale tu czas płynie szybciej, tu czyli w {Narnii...?} wspomnieniu <KTÓRE TO JEST PRZECIEŻ JAK DURNA GIERKA KOMPUTEROWA!!!>. Tu minęła godzina albo dwie a tam minuta albo dwie.
Liścik wytłumaczę potem.
Po odpowiedzeniu naa moje pytania to on zadał mi jedno:
- Idziesz po dobroci czy too drugie? {W sensie siano, o którym wspominała Apo? To ci się może chętniej opisywać od morderstwa, znając zwyczaje polskiego Wattpada.}
- No dobra, ide<*ę> po dobroci.
On tylko się uśmiechnął złapał mnie za rękę i poszedł ze mną dalej. Szliśmy tą samą drogą co wtedy. W<*dyszy wściekle, patrząc spode łba na cały ten szajs*>końcu dotarliśmy<,> a moim oczom ukazała się Asha siedząca na krześle z bardzo poważną miną<,> a obok niej siedział pocieszający ją Jason {Który jak do tej pory wypowiedział tylko jedno “Co!”, pragnę zauważyć. Rola piątego koła u wozu zobowiązuje. :’)}.
Asha<,> w chwili w której mnie zobaczyła<,> uśmiechnęła się lekko i podbiegła do mnie następnie powiedziała łamiącym się głosem:
- Keria , nie gniewaj się. Tak strasznie przepraszam. Musiałam.
A ja w odpowiedzi przytulilam ją i odpowiedziałam:
- Tak, wiem. Nie jestem na Ciebie zła.
- Poczekaj tylko aż powiem Ci jak Adrel się martwił. - Powiedziała dziewczyna z chytrym uśmieszkiem na ustach.
- Coooo???? - Wtrącił się Adrel<,> a potem dodał szeptem<,> myśląc<,> że tego nie słyszę:
- Nie waż się! {Dobrze, dobrze. A kto “muskał ustami jej usta” przed chwilą?}
Zaśmiałam się. I kiedy Asha chciała mi coś powiedzieć usłyszałam znajomy głos:
- Kerio, mogę Cię prosić?!
<NIE. NIE MOŻESZ! OFICJALNIE NIENAWIDZĘ TEGO GRAFOMAŃSKIEGO PRZEJAWU SKRAJNEGO DEBILIZMU I IGNORANCJI! JAK MOŻNA BYĆ AŻ TAKĄ AMEBĄ, ŻEBY WYPISYWAĆ TAKIE IDIOTYZMY? NO JAK?! CIESZCIE SIĘ, ŻE NIE SŁYSZYCIE MOICH MYŚLI W TYM MOMENCIE! NIE WYPADA ICH TU PISAĆ! NARA!
>
{APO! WRACAJ! NIE ZOSTAWIAJ MNIE SAMEJ W TYM WARIATKOWIE!}
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz