czwartek, 27 września 2018

Wey-hey! Zagrajmy koncert na kocu! A paparazzi i tak się doczepią... - Nowy Zespół #2



Dzieeeeeeeń doooooobry, Australio! Czym zaskoczysz nas dzisiaj? A, rzeczywiście. Panie i panowie, chłopcy i dziewczęta, dzieci i seniorzy... Otóż nie wcielam się w lekko pokracznego prezentera telewizyjnego (z upadającej telewizji/redakcji lokalnej, ale o tym później) bez przyczyny! Dzisiaj przekonamy się o tym jak wspaniałym i jednocześnie przerażającym zjawiskiem jest instant sława. Mało tego dotrzemy do wyjątkowego człowieka, który to jako jedyny(!) brunet w mieście dysponuje prawem jazdy! Wspaniale, prawda? Wiem, że tak! A gdyby jeszcze nie dość było wam atrakcji, mogę obiecać, że zza kulis opery podglądać będziemy casting na przyszłą gwiazdę rocka... bo każdy wie, że w kwestiach zespołu tak naprawdę liczą się tylko zdolności czołowej merysójki. Dlatego zostańcie z nami, bo tylko u nas rodzą się legendy coverów! A teraz przed państwem Ciemne Cienie, które specjalnie na tę okazję przygotowały swoją wersję jakiejśtam piosenki!

Autor: Mikiyoo
Komentują:
*<Apocalyptical>
*[Blue]
*((Dola))

7 i 8
Wattpad jest głupi ;-; <Nie tylko on tutaj. :”) > Miałam napisany rozdział 7<*siódmy> i chcąc go opublikować wyświetliło się "Prosze<*ę> wpisać treść" czy coś. Ten rozdział miał być dopiero rozdziałem 8 <*ósmym> ,ale no dobra... macie dłuższy rozdział. Ten rozdział<, który miał być ósmy> jest zamiast 7<*siódmego> więc jest od<*spacja*>razu połączony z 8<*ósmym> tak wyszło dwa w jednym xD A i jeśli przy czytaniu by się coś zjebało to proszę o informację...bo ugh męcze się z tym wattpadem w cholerę. [Nie wydaje mi się, aby wattpad był tutaj jedynym problemem. Z doświadczenia wiem, że fajnie jest czasem obwinić o wszystko technologię, no ale bądźmy realistyczni] <To ja zgłaszam! I też się męczę! Ni cholery nie wiem co właśnie przeczytałam. Wychodzi mi, że ałtorka postanowiła napisać rozdział siódmy, ale ponieważ wattpad tego nie chciał (nie dziwię się), napisała rozdział ósmy i dodała jako siódmy. A potem napisała ósmy, czyli de facto dziewiąty i wrzuciła go na raz zamiast utrzymać koncepcję i wrzucić po prostu dwa rozdziały... Kurczę, to dopiero notka, a ja już strzelam wypracowaniem... O.o > [A może wypada powiedzieć jej, że zawsze mogła podzielić obecny rozdział na dwie części, zyskując tym samym upragniony rozdział siódmy, którego wattpad tak bardzo się wypierał? Mogła też nazwać obecny rozdział siódmym, a kolejny ósmym, oszczędzając nam tym samym tej niezrozumiałej notatki] ((*drapie się po głowie* Ależeco.))
-*-
@_Casidy_
Jeśli ktoś ma wolne sobotnie popołudnie i ma chcęć <... chcę ć(i)ę?> na przyjście do parku na York St, to razem z chłopakami zapraszam was na mały koncert ((Ciekawe do czego podłączycie wzmacniacze w tym parku.)). Zaczynamy o 15 :) [Pisząc ”chcęć” zamiast ”chęć” zmniejszyłaś liczbę słuchaczy o połowę]
               
Razem z Collem ((Yaaay, nie wstawiła apostrofu! :D)) pojechaliśmy na wskazaną ulicę [Nie wiem czemu, ale na samym początku zrozumiałam, jakby to nasi bohaterowie jechali na koncert i już miałam nadzieję, że w Sydney pojawił się nowszy, lepszy i jeszcze bardziej punk rockowy zespół, niż Dark Shadows]. Jako jedyny brunet <w mieście> miał prawo jazdy [Pozostali bruneci tylko zgrzytali zębami z zazdrości]. Miasto tętniło życiem ,ale nie na tyle by były korki. Schody dopiero się zaczęły przy celu naszej podróży. Chłopak miał trudności ze znalezieniem miejsca parkingowego. Na całe szczęście znalazł i ruszyliśmy w powstały w parku tłum. <Oczywiście. Instant sława jest instant.> [Moja wyobraźnia właśnie uznała, że bohaterowie nie opuścili samochodu i po prostu ruszyli w nim w tłum] Rzuciliśmy krótkie "przepraszam",aby ludzie ustąpili nam przejścia.
-Długo czekacie?-krzyknęłam<,> rozkładając koc. <Aaaa... Po co? Cas zapomniała już, że to jej własny koncert? O.o>
Usłyszałam w odpowiedzi tylko "chwilę" lub "dopiero co przyszliśmy". Położyłam torebkę na wcześniej rozłożony koc. Niestety ,gdy chciałam sięgnąć po gitarę ((Czy ty chowasz gitarę w torebce?)) zawibrował mój telefon.
               
@_Luke5Sos_:Macie koncert,a ja nie mam M&G? ;-;
@_Casidy_ :Przykro mi :( [Mam rozumieć, że spóźniłaś się na własny koncert, a teraz będziesz jeszcze odpisywać jakiemuś facetowi na twitterze? W dodatku, cały czas stojąc przed publicznością]
@_Luke5Sos_: nagraj mi go chociaż
@_Casidy_ : zobaczymy , a teraz wybacz muszę wrócić do gitary ;)
@_Luke5Sos_: Powodzenia
               
Odłożyłam urządzenie do torebki<,> uśmiechając się do siebie. Chwyciłam leżącą obok mnie <nie do końca nastrojoną, a nawet jeśli, to na bank nie sprawdzoną pod tym względem> [Po co sprawdzać? Grunt, że bohaterka rozłożyła koc i odpisała sławnemu muzykowi. Reszta nie ma znaczenia] ((To gitary się stroi?)) gitarę i zaczęliśmy grać ((A ja głupia się zastanawiałam do czego oni podłączą wzmacniacze. Proste, NIE PODŁĄCZĄ.)).[spacja]Po[spacja]kolei graliśmy Jet Black Heart,Amnesie,Don't Stop,Wherever You Are,Try Hard,Tommorow Never Dies,End Up Here i Out Of My Limit ((Zastanawiam się ile razy przećwiczyliście te utwory przed „koncertem”.)) ,którą śpiewaliśmy ((A macie mikrofony?)) jeszcze raz. Ludzie dookoła nas nagrywali,robili zdjęcia oraz niektórzy śpiewali razem z nami ((Oczywiście tylko te pięć osób stojących najbliżej. Reszta nie mogła śpiewać, bo PRZECIEŻ NIC NIE SŁYSZAŁA.)). Na koniec otrzymaliśmy gromkie brawa. <Ten koncert. Na kocu. Wow.> ((BEZ WZMACNIACZY I MIKROFONU.))
Po skończonym koncercie podeszłam do dziewczyny ,która w całości go nagrywała. <Welp. Ałtoreczka najwyraźniej o koncertach pojęcia żadnego nie ma.>  [Nasza bohaterka faktycznie jest niesamowita! Podczas koncertu była w stanie grać, śpiewać i obserwować każdą osobę z kamerą lub telefonem w ręku, skoro pamiętała, kto nagrał cały koncert]Obiecałam Luke'owi ,że mu go <przyjazny listonosz> wyśle. Szybko wysłała mi go i razem z Nickiem i Collem przedostaliśmy się do samochodu bruneta [Jedynego w mieście, nie zapomnijmy]. Wrzuciliśmy instrumenty do bagażnika czarnego ((*łapie się za serce* Oni te gitary tak bez pokrowców wrzucili? To boli…)) BMW i ruszyliśmy pod mój dom. <Przez chwilę miałam pytać o perkusję... Ale ogarnęłam, że to tylko trzy gitary. To zdecydowanie koncert, który nie warto nagrać.>
Chłopaki usiedli przed XBoxem ,grając w f<*F>ifę 16. Co chwilę tylko z mojego pokoju,do którego podskoczyłam po laptopa, krzyki chłopaków "Spierdalaj ,moja piłka!" <Eeee... Ktoś może mi co tutaj?> [Krzyki chłopaków co chwilę z jej pokoju, wszystko jasne. Nasza bohaterka po prostu ich morduje i nie chce zdradzić wszystkich szczegółów. Jeszcze ktoś na nią doniesie i skończą się koncerty na kocach]
@_Casidy_ : Podasz mi swojego skype'a?
@_Luke5Sos_:Po co?
@_Casidy_ : No chociażby po to,bym wysłała ci film z mini koncertu?
@_Luke5Sos_:Dobra ,dobra Lukey.Hemmings
Wpisałam w wyszukiwarkę na skypie <Przeczytałam „skupie”. Zamiast Skype’ie...> jego nick i natychmiastowo dodałam chłopaka. Szybko otrzymałam potwierdzenie i stało się coś czego się nie spodziewałam...Luke Hemmings zadzwonił do mnie. Stres zżerał mnie od środka. Idol nie tylko mój zdzwonił do mnie <Pls, piszesz z nim nie od wczoraj. To po prostu level up!>. Postanowiłam nie gapić się w monitor i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Fajny koncert-zaczął. <Wut? Kiedy on go zdążył obejrzeć? To musiał być naprawdę krótki mini koncert...> [Z wcześniejszego opisu wynika, że zdążyli zagrać dziewięć piosenek. Nigdy nie słuchałam 5sos, ale zakładam, że każda piosenka ma średnio trzy minuty… może załamał go koc i brak perkusji, więc nie dotrwał do końca?] ((I tak nic nie słyszał więc stwierdził, że to nie ma sensu.))
-Dziękujemy-odpowiedziałam.
-Hemmo ,gdzie są moje płatki?-zapytał jakiś głos, prawdopodobnie był to Clifford.
-Zapewne w szafce.-odparł.
-Z kim gadasz?-zapytał ponownie. ((Czy to kolejny zespół, który mieszka razem? *wzdycha*))
Przez kamerkę widziałam jak czerwonowłosy usiadł obok blondyna.
-Z twoją bliźniaczką-uśmiechnął się.
Faktycznie. Mike miał w tym momencie,podkreślam W TYM MOMENCIE, również czerwone włosy. <Bo jeszcze godzinę wcześniej na głowie miał tęczę, a godzinę później martwą czerń bezgwiezdnej nocy. Ani chybi czerwone kłaki były przejściem :”) > [Autorka chyba chciała podkreślić, że fabuła opowiadania nie pokrywa się z rzeczywistością. Dziwni mnie jedynie, że to kolor włosów muzyka był rzeczą, o którą się martwiła]
-Ty jesteś Casidy ,nieprawda? <*kręci głową z uśmiechem* Nieee, nieprawda.> [Taka odpowiedź zaskakująco pasuje do poczucia humoru tych opowiadań]-spytał<,> poprawiając się na łóżku obok Luke'a.
-Prawda.-odpowiedziałam z uśmiechem.
-Miło cie<*ę> poznać. Macie talent do muzyki-rzucił.
Nieśmiało się uśmiechnęłam. No przecież nie mówią tego każdemu. <Tylko tym, dla których chcą być mili, nieprawdaż?> [No coś ty! Tylko tym, którzy są  w y b r a n i !]
-Powiesz mi co chciałeś za te dwa tygodnie?-spytałam<.>
-Dowiesz się za dwa tygodnie.-odpowiedział.
-Ej<,> schowajcie mnie!-usłyszałam krzyk kogoś ze strony Luke'a.
-Co się stało?-spytał Michael.
-Asthon mnie zje!-krzyknął Calum.
-Schowaj się w szafie.-wtrąciłam.
-Ej,ty nie jesteś Casidy?-spytał Calum.
Pseudo Azjata [Przepraszam?] wepchnął głowę przed ekran, by mógł mnie zobaczyć. Wybuchnęłam śmiechem<,> widząc jego minę. <Ile oni mają lat, że tak brawurowo ośmielę się spytać?> [Mentalnie pewnie tyle samo, co autorka. To jedyna możliwa opcja]
-Jestem.-odpowiedziałam.
-Chłopaki zaraz mamy koncert-mruknął Michael<,> wstając z łóżka.. <A wy dalej u siebie w domu? Dolu? Zechcesz wyprostować sytuację?> ((*masuje sobie skronie* Czy ja naprawdę muszę to pisać? Nie lubię tłumaczyć czegoś tak oczywistego, więc skupię się na najważniejszej rzeczy. PRZYDAŁOBY SIĘ PRZED KONCERTEM ZROBIĆ CHOCIAŻ PRÓBĘ DŹWIĘKU.))
-Przepraszam cię<,> Casidy,muszę lecieć.-usłyszałam tylko i się rozłączył ((Och, dwa podmioty w jednym zdaniu, dawno tego nie było.)).
Uśmiechnęłam się do ekranu. Wyłączyłam laptopa i przeniosłam wzrok na Colla i Nicka.
-Z kim gadałaś?-spytał Coll<,> nie odrywając wzroku od ekranu telewizora.
-Z chłopakami z 5Sos.-odpowiedziałam [Nie prawda. To oni gadali ze sobą, ty zdążyłaś się jedynie przywitać i powiedzieć ”szafa”]
Spojrzeli na mnie i wrócili do gry. <Who cares, dzień jak co dzień. To nie tak, że wszyscy podobno są fanami. Znaczy... Tak właśnie zakładam, bo inaczej nie grali by chyba coverów jednego tylko zespołu.> [Udawanie gwiazdy rocka doszczętnie pozbawiło ich emocji]
Poleciałam tylko po gitarę i notatnik do swojego pokoju. Wróciłam z nią na kanapę. W salonie chłopacy sprzeczali się o spalonego <Tego w ich własnej rozgrywce, ta? W sumie. Co komputer może wiedzieć o dokładnym ustawieniu wirtualnych piłkarzy na wirtualnym boisku? Dokładnie. Nic, a nic.>.
- Another night , another dream . A tear from the eye flowing again . On the radio the hundredth time the same song reminding me of you [To zdanie jest pozbawione sensu]. My grief was gone a long time ago . Forget about past events.
Let's forget who we are...(Piosenka wymyślona przezemnie na potrzeby rozdziału xD prosze nie kopiować i mam nadzieje ,że chociaż dobrze to napisałam xD) <Noooo... Czepiłabym się dosłownie paru rzeczy, ale to moje osobiste zdanie, więc... Przede wszystkim niech ktoś pokaże mi, w którym miejscu to się rymuje i jak to sensownie zaśpiewać, bo zakładam, że jedno zdanie to jeden wers.> ((To wiersz biały, Apo, TAK MA BYĆ. Ale w sumie „dream” i „tear” się trochę rymują… Chyba.))
-Ej fajne to-mruknął Coll ((Whoa, imponująca elokwencja.)).
Nawet nie zauważyłam jak długo mi się przyglądają.
-Co tam sie dzieje?-spytałam.
Przed domem mogłam usłyszeć krzyki pomieszane z dźwiękami aparatów. <PAPARAZZI! TO WŚCIEKŁE PAPARAZZI! ODDAJCIE IM CIASTECZKA!>
-Mieliśmy nagrywać piosenkę na youtobe.-wtrącił Nick.
-Czekaj.-rzuciłam na odchodne i podeszłam do drzwi wejściowych.
Otworzyłam je i to co zobaczyłam,przeraziło mnie. Jak Boga kocham! Przed domem stało kilkanaście samochodów i pełno ludzi z aparatami, kamerami i mikrofonami.
-Co do...-zaczęłam. < – ... cholery jasnej tu się odwala? – dokończyła Apo w głębokiej konsternacji.>
Wzrok wszystkich został skierowany na mnie. Zza pleców wyłonił się Nick wraz z Coll'em.
-Casidy!-krzyknął ktoś z tłumu.
Wokół nas utworzyło się sporo koło<*kół>. Podtykali nam mikrofony pod usta.
-O co tu chodzi?-spytałam. [Zadaję sobie to pytanie od początku rozdziału i dalej nie modę znaleźć odpowiedzi. Cieszę się, ze bohaterowie opowiadania są równie zagubieni]
-Podobno masz kontakt z chłopakami z 5Seconds of Summer. To prawda?-zapytał jakiś <złakniony jakiejkolwiek sensacji> dziennikarz <z upadającej redakcji lokalnej>.
Zamurowało mnie. Jak? Skąd? W ogóle skąd mają mój adres?
-Skąd macie mój adres?-zapytałam<,> zmieniając temat.
-Odpowiedz na zadane pytanie.-krzyknął ktoś.
-Do<*spacja*>widzenia państwu!-krzyknął Nick<,> wciągając mnie do środka.
Słyszałam tylko stłumione krzyki Coll'a ((Ałtorka znowu przypomniała sobie o apostrofie. A było już tak dobrze…)) typu "Jak zaraz nie opuścicie tej posesji to wezwiemy policję!".
-O co chodzi?-zapytałam<,> trzymając się za głowę i nerwowo chodząc po pokoju.
-Nie przejmuj się. Musimy nagrać coś.-wtrącił Coll.
-Macie racje <Dokładnie trzy racje żywnościowe. Jedna stoi za drzwiami i domaga się swoich praw, a dwie pozostałe grają w karty w salonie.>.-przytaknęłam.
Zabraliśmy gitary i zaczęliśmy śpiewać piosenkę "Wherever you are" ((Znowu w niewyciszonym pomieszczeniu, znowu bez wzmacniaczy… No, chyba, że Casidy ma rosyjskie korzenie i obwiesiła ściany dywanami, co w sumie nie jest wykluczone, bo nie dostaliśmy opisu pokoju.)).
Po nagraniu wrzuciliśmy ją na YouTube'a ((Whoa, napisała to poprawnie!)). Po godzinie od wrzucenia już było 400 tysięcy wyświetleń. W sumie to od czasu pierwszego coveru wbiło nam ponad 300 tysięcy subskrypcji. <... Nope. Just nope.> ((*headdesk*)) [Jeśli ten kanał rozrasta się w tak nienaturalnym tempie, przynajmniej część waszych fanów zarzuciłaby wam kupowanie ”widzów” (nic z resztą dziwnego, te liczby są bardzo nierzeczywiste) i pewnie stracilibyście słuchaczy]
Wszystko wina chłopaków z 5Sos [Nie, nieprawda. Dla porównania, artystka King Princess w lutym tego roku wydała swoją pierwszą piosenkę „1950”. Podałam przykład konkretnego muzyka, ponieważ równo miesiąc później Harry Styles, który jest dzisiaj raczej znanym piosenkarzem i to nawet dla osób, które nie interesują się współczesną muzyką, zacytował na twitterze kawałek refrenu „1950”, w niesamowitym tempie wybijając autorkę piosenki. Od tego momentu minęło niecałe sześć miesięcy, a dziewczyna ma dziewięćdziesiąt tysięcy subskrypcji (chociaż liczbę wyświetleń zacytowanej piosenki można liczyć w milionach), wydała w tym czasie sześć własnych utworów i grała mnóstwo koncertów na niewielkiej scenie. Proszę bardzo, również mamy tutaj do czynienia z mniej znanym muzykiem, który zyskał rozgłos dzięki sławnemu piosenkarzowi, a jednak liczby i czas, w jakim się to wszystko odbywa wyglądają zupełnie inaczej. I wiem, że muzyków nie powinno się w taki sposób porównywać, wiem również, że jest to jedynie fikcyjne opowiadanie i pewnie niepotrzebnie czepiam się szczegółów, no ale błagam. Zachowajmy chociaż pozory realizmu. Nic by się nie stało, gdyby bohaterowie zdobyli taką sławę w przeciągu roku, albo chociaż kilku miesięcy, ale nie dni]. Z resztą za niedługo mają tour po Australii. Mam już nawet bilet.
@_Casidy_
Napadło mnie stado dziennikarzy ;-;
<Ta sława jest taka cienszka. No kto by się spodziewał, że to się stanie?!> ((Imperatyw.))              
*Dwa tygodnie później* [Co się działo podczas tych tygodni? Nigdy się nie dowiemy]
@_Luke5Sos_ : Jesteśmy już w Sydney. Gotowa?
@_Casidy_ : Tak,zaraz wychodzę ;)

9
Właśnie szykowałam się na spotkanie z Hemmingsem. Szczerze to nie mam pojęcia czy będzie reszta ekipy.
(https://em.wattpad.com/917c1e3120839b85ae24c7d4ffe9bc8aa0ef7a47/68747470733a2f2f73332e616d617a6f6e6177732e636f6d2f776174747061642d6d656469612d736572766963652f53746f7279496d6167652f305256382d51704934374f474b673d3d2d3236323236303132322e313435323665316531656135343634642e6a7067?s=fit&w=720&h=720)  
[Chyba nigdy nie zrozumiem co ałtorki widzą w ciągłym przypominaniu czytelnikowi o wyglądzie głównego bohatera. Już nawet pomijam wstawianie zdjęcia i to, że opowiadania mają rozwijać  w y o b r a ź n i ę . Mogę się założyć, że za dwie linijki każdy i tak zapomni o tym, co bohaterka ma na sobie]     
<Ehhhh... A ja na to:
Red Mohawk >
Poprawiłam tylko jeszcze <malinowe> usta wiśniową szminką i wyszłam z domu ,zamykając go uprzednio na klucz. Coll czekał na mnie w swoim czarnym BMW. Obiecał,że mnie podwiezie.
-Hej.-powiedział.
-Hej.-odpowiedziałam. [Bo dobrych dialogów nigdy za wiele]
Niestety byłam zbyt zestresowana<,> by kontynuować jakąkolwiek zaczętą przez blondyna [Właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że bohaterka bez przerwy przypomina nam o kolorze włosów swoich kolegów, a ja i tak ich nie pamiętam] rozmowę ((A on w ogóle jakąś zaczynał?)).
Po jakimś czasie jazdy byłam na miejscu. Podziękowałam chłopakowi i czekałam na Luke'a pod wejściem do opery.
-Cześć.-zaczął Luke.
Zza jego pleców wyłoniła się [*niczym liczna talia rąk bogini Kali*]reszta zespołu [I pomyśleć, że przez jakiś czas wszyscy musieli iść gęsiego, tylko po to, aby móc ujawnić swoją przewagę liczebną w stosownej chwili] .
-Cześć.-szepnęłam troche<*ę> spięta.
Calum podszedł do mnie i zamknął w szczelnyn uścisku. <Aż Sue zassało całe powietrze i się udusiła? *z nadzieją*>
-Hood,udusisz mnie-mruknęłam.
Chłopak momentalnie poluźnił uścisk i puścił mnie.
-Cześć Casidy. My jeszcze nie mieliśmy okazji rozmawiać.-wtrącił Asthon <Asfon? Jaki Asfon? Ajfon jak już!> ((Niesamowite. Ałtorka twierdzi, że jest fanką zespołu, a nie potrafi prawidłowo zapisać imienia swojego idola. Aczkolwiek widziałam już za dużo memów o perkusistach, żeby się dziwić. Prawie nikt nie pamięta imienia perkusisty :’)
https://78.media.tumblr.com/9cb4fc400ccc2a32ecb82c09bcad8979/tumblr_p6q77uBwXW1waceuzo1_1280.jpg )).
-Taak...ostatnio byłeś zbyt zajęty gonieniem Caluma.-powiedziałam<,> śmiejąc się.
-Dobra,dobra. Z Cliffordem się jako tako znasz. Mam tą ((*TĘ, DO STU TYSIĘCY PIORUNÓW.)) niespodziankę.-oznajmił zadowolony Luke.
Myślałam,że ta rozmowa,ogólnie to spotkanie,pójdzie mi gorzej.
Rozmawiałam z chłopakami dość swobodnie [O jakiej rozmowie mówisz? Na razie zdążyłaś się jedynie przywitać].
-To co to za niespodzianka?-spytałam.
-Luke wymyślił.-wtrącił szybko Michael.
-Chcielibyśmy zaprosić-powiedział Asthon.
-Dark Shadows-dopowiedział Calum
-Na Australia Tour razem z 5Seconds of Summer!-oznajmił Luke [Myślicie, że nasz punk rockowy zespół ćwiczył takie typowo kreskówkowe dzielenie jednego ogłoszenia na kawałki, aby zaimponować nastolatce?] ((Ale… Oni nie mają nawet jednego własnego utworu. Będą grać na koncercie kawałki zespołu, którego są supportem? Znaczy, publiczność będzie słuchała po dwa razy tych samych piosenek???))
-Co ty na to?-zapytał Asthon. <To już są wyższe poziomy świadomości zbiorowej O.o > [”Wyższe” chyba nie jest dobrym określeniem]
Zaniemówiłam. Naprawdę,nie mogłam nic powiedzieć.
-Ej ,wszystko ok?-spytał Calum.
Bez większego zastanowienia się podeszłam do chłopaków i ich przytuliłam ((Ale tak wszystkich na raz? Zaiste, imponująca rozpiętość ramion.)).
-Dziękuje. Dziękujemy-szepnęłam.
-To nie koniec niespodzianek.-rzucił Luke<,> ciągnąc mnie za sobą do środka.
Pociągnął mnie na scenę i wręczył gitarę <W operze jak mniemam? W TEJ operze? W zasadzie... Mają tam przecież Drama Theatre :”)> [Czy gitarę również chował za plecami, tak jak przedtem pozostałych członków zespołu?].
-Zagrasz nam coś.-stwierdził Michael<,> siadając z resztą w pierwszym rzędzie.
Na początku troche<*ę> słabo mi to szło ,ale rozkręciłam się i dalej wychodziło mi dobrze. Przy ostatnich wersach Wherever You Are zakręciła mi się łezka w oku.
Chłopaki zaczęli bić brawo.
-Może pan wyjść-krzyknął Calum na całą salę.
-Co?-spytałam sama siebie.
Czerwony materiał kurtyny delikatnie się uchylił ,ukazując czyjąś postać. <Chciałabym zaznaczyć, że to chyba pierwszy przecinek postawiony w dobrym miejscu, w zdaniu tego typu. Cieszmy się albowiem to rodzi nadzieję c: > [Przecinek postawiła dobrze, ale o spacji już nie można tego powiedzieć] ((Nie można mieć wszystkiego.))
-Casidy to jest menager [”Menager” to najwyraźniej jakieś tajemnicze połączenie managera z menadżerem. W dodatku, on również ma na imię Casidy] z Capitol Records.-oznajmił Luke stojący obok mnie.
Chwila kiedy on się tu znalazł [Rozumiem, że pomijamy wychodzących zza pleców członków zespołu i gitarę, która również niedawno pojawiła się znikąd? Jedynie chowający się za kurtyną manager jest tutaj nie na miejscu] ?
-Dzień Dobry.-powiedziałam podając ręke mężczyźnie.
-Tak tak,darujmy sobie formalności. Chłopaki pokazali mi wasz cover. Nie powiem,spodobał mi się wasz głos. ((Tylko głos, bo gracie beznadziejnie.)) Co powiecie na wydanie pierwszej piosenki?-zapytała facet ((Ta faceta.)).  <Tak sobie tylko niewinnie pozwolę zauważyć, że Dark Shadows właśnie zostało podniesione do rangi światowej. Capitol wydawał między innymi Beatlesów, Megadeth, Jimiego Hendrixa czy Katy Perry... Dark Shadows najwyraźniej też...>
-Szczerze to trudna decyzja. W zespole nie jestem sama [Jedyny i niepowtarzalny dowód na to, że nawet niesamowita Mary Sue nie jest w stanie być całym zespołem]i nie wiem co na to chłopaki. Porozmawiam z nimi i skontaktujemy się z panem.-odpowiedziałam lekko<,> uśmiechając się.
-Mądra decyzja. Słyszałem również o waszym występie na AT5SOS <To brzmi jak nazwa jakiegoś modelu czegoś...> [Chwila, to jest zapowiedź ich przyszłego koncertu, prawda? On nie ma na myśli tego występu na kocu?]. Oczywiście zgadzam się na to. Musicie być w sobotę o 9 rano w Sydney Entertainment Centre. Tu mam dla was wejściówki na tyły i jeden zwykły bilet -odparł mężczyzna i podał mi przepustki oraz jeden bilet <dla kota, bo co zrobić z jednym biletem?.>.
Natychmiastowo przypomniała mi się Jenny z galerii ,której obiecałam bilet na pierwszy koncert. <A! Ah... Notak. Imperatyw. Moja wina, że o tym nie pomyślałam ‘-‘ > [Jakoś nie mogę znaleźć innego powodu, dla którego bohaterka miałaby dostać tylko jeden bilet]Podziękowałam szybko menagerowi i zadzwoniłam po chłopaków. Wyszliśmy z Opery i czekaliśmy na nich na dworze. Po godzinie czekania przyjechali samochodem Coll'a.
-Wow-wydukał Nick.
W sumie moja reakcja nie była inna. Przed nami stali nasi idole.
Chłopaki uścisnęli sobie ręce na powitanie.
-Posłuchajcie mnie teraz uważnie. Dark Shadows zostało zaproszone na występ w trasie AT5SOS!-pisnęłam.
-Oraz zainteresowało się wami Capitol Records.-dopowiedział Michael. <Po przesłuchaniu jednej trzeciej całego składu i covera z Internetu. To jest bardzo, ale to bardzo prawdopodobne...> [Czyżbyś wątpiła w moc Marysi Niesamowitej i jej Ciemnych Cieni?]

10
Gdy my staliśmy przed Sydney Opera House,zebrała się grupa fanów i dziennikarzy. Zaczęli nam zadawać pytania,na które w miarę odpowiadaliśmy.W końcu po godzinie męczarni odpowiadań ((Że czego?)) na zadawane pytania dziennikarze odeszli ((To zdanie sugeruje, że dziennikarze odpowiadali na własne pytania.)). Niestety fani zostali. Większość osób podeszła do Luke'a,Michaela,Asthona <Ekhem. Asfon nie jest w zespole. Asfon to random. W zespole gra Ashton :”) > i Caluma. Znaleźli się też tacy,którzy podeszli do nas. Prosili o zdjęcia i autografy. Za każdym razem wymienialiśmy się zdaniami. Z tłumu wypatrzyłam czerwoną czuprynę Michaela i blondyna znanego jako Luke Hemmings. Blondyn też chyba odszukał mnie wzrokiem ,bo w moją stronę podniósł dość sporą maskotkę pingwina ,uroczo uśmiechając się przy tym. Posłałam mu również uśmiech ukazując rządek śnieżno białych zębów. Na czoło opadła mi czerwona grzywka. Dmuchnęłam w nią i zrobiłam następne zdjęcie z kolejną osobą.
-Cześć Casidy.-przywitała się blondynka.
-Cześć Jenna-odpowiedziałam i przytuliłam nastolatkę.
< – Cześć, Blue!>
[- Cześć, Apo!]
-Czyli zaczynacie trasę.-powiedziała smutno.
Domyślam się,że nie kupiła biletu [I co teraz? Gdybyś tyko jakimś cudem znalazła się w posiadaniu jednego biletu!].
-Co się stało?-spytałam.
-Nie zdążyłam kupić biletu na wasz koncert. Zaraz po zadaniu przez dziennikarzy tego pytania o koncercie waszym weszłam na telefonie na stronę z biletami. Nagle wyświetliło się "SOLD OUT". <Szybko. Podejrzanie szybko...>-odpowiedziała.
-Hej,popatrz na mnie.-rozkazałam.
Dziewczyna podniosła swój wzrok na mnie.
-Mówiłam,że jeśli będzie koncert gdzieś tu blisko to załatwię ci bilet. Dostałam dzisiaj jeden [Kto by się spodziewał?] i po powrocie do domu miałam do ciebie dzwonić o adres ,bym mogła ci go przywieźć.-odparłam<,> wyciągając z torebki bilet i podając go dziewczynie.
-Dziękuje!-krzyknęła uradowana. <Pani jest dobra, pani jest litościwa... *mamrocze, bijąc pokłony czołem o dywan* >
Przytuliłam jeszcze raz dziewczynę i zrobiliśmy sobie całą czwórką zdjęcie. Następnie podziękowała uśmiechem i odeszła w stronę chłopaków z 5Sos [*bilet zdobyty, teraz mogę zająć się prawdziwym zespołem] .
-Mógłbym się przyzwyczaić.-oznajmił<,> śmiejąc się Nick.
-Taak... w sobotę na 9 w Sydney Entertainment Centre.-powiedziałam i wróciłam do robienia zdjęć.
W pewnym momencie podeszła do nas dziewczyna w białej koszulce z podpisami całej ekipy Sos'ów <Tatarski, czosnkowy, musztardowy... O! Meksykański!>.
-Hej mogę prosić o autograf?-spytała<,> wyciągając przed siebie pisak.
Znajdowały się na niej podpisy Hemmingsa,Clifforda i Irwina. Niestety nigdzie nie mogłam znaleść <Bogowie... O.o> ((O Perunie…)) Hooda.
-Pewnie.-odpowiedział Coll.
Po<*spacja ;-;*>kolei wpisaliśmy się na biały<m> materiale.
-Znalazłam podpisy wszystkich członków tamtego zespołu,a nigdzie nie znalazłam Caluma. <Było. Trzy linijki temu.> Może to nie moja sprawa,ale dlaczego?-zapytałam<,> oddając brunetce marker.
-Nie mogłam się do niego dopchać. Zostawałam odciągana od niego,popychana i takie tam,chociaż mega chciałabym jego autograf.-oznajmiła<,> wlepiając wzrok w chodnik. <Luz. Sójka ci zaraz załatwi.> [Tak oto Marysia Niesamowita awansowała na Marysię Dobroduszną. O takiej będą pisać legendy!] ((Wzruszajonce.))
-Daj ręke<*ę> i chodź.-rozkazałam.
-Po co?-zapytała,jednakże podała swoją dłoń.
Dziewczyna mogła mieć jakieś 13-14 lat. Nie dziwię się,że mogli ją popchnąc<*ć ­– czemu one nigdy tego nie czytają zanim opublikują?> ((Aj tam, przecież ważne, że rozdział jest, a to czy z błędami, to już nieistotne.)) na tył.
-Zaraz przyjdę!-rzuciłam do chłopaków.
Zobaczyłam tylko jak kiwnęli głową i wrócili do robienia zdjęć.
Pociągnęłam dziewczynę w stronę stojących chłopaków z 5Seconds of Summer. Krzycząc co chwilę "przepraszam",ludzie ustępowali mi miejsca <Wychodzi mi, że ludzie odsuwali się z krzykiem O.O>. Razem z dziewczyną dostałam się do Caluma.
-Ej<,> Hood!-krzyknęłam.
-Coś się stało?-zapytał<,> patrząc na mnie.
Jego wzrok zjechał na moją ręke<*ę,> którą trzymałam dziewczynkę.
-Podpiszesz się jej na bluzce? Próbowała się do ciebie dostać,aczkolwiek została wypchana do tyłu.-ostatnie zdanie powiedziałam troche<*ę> głośniej.
-Pewnie,chodź.-powiedział Calum<,> zapraszając gestem ręki nastolatkę. Odsunęłam się trochę i spojrzałam na Luke'a i Michaela ,którzy posyłali mi spojrzenia zdziwienia pomieszane z dumą. Uśmiechnęłam się do nich. Po tym jak Hood podpisał się dziewczynie,wyciągnęłam ją z tłumu,przytuliłam i wróciłam do Nick'a i Coll'a [Trzeba zauważyć, że autorka przynajmniej nie próbuje zrobić z bohaterki typowego ”badassa”, co zawsze jest miła odmianą] ((Jak to nie, nie pamiętasz już, jak badassowsko trzaskała szafką?)).

11
Po następnych dwóch godzinach tłum stawał się coraz mniejszy,a ludzie odchodzili.
-Fajne zajęcie-mruknął Coll.
-Yhy...ja jestem dosłownie zgnieciona. Każdy chciał mnie przytulić.-mruknęłam.
-Nie tylko ciebie-zaśmiał się Nick.
Mam 18 lat,a zachowuje się [Kto się zachowuje?] jak 5 letnie dziecko <Papatuanuku dzięki, żeś sama to zobaczyła!> ,które chce wszystkich przytulić.
Nagle poczułam silne ramiona oplatające moje ciało. Jak się okazało szóstka chłopaków postanowiła mnie przytulić. Ooo...jak słodko. Czujecie ten sarkazm? <*wyje z rozpaczy*> ((*ma flashbacki z „Psychiatryka” i „Żyję dla smoków”* ABORT! ABORT!))
-Duszę się...-wymamrotałam.
Chłopacy zaczęli się śmiać. Haha bardzo śmieszne. ((Hehe karuzela śmiechu.))
-Przepraszamy ,że tak to wyszło. Miało być spokojnie.-zaczął Luke ((A nie było? Czyżby ominęły mnie jakieś bójki lub zamieszki?)).
-Ej ,nic się nie stało. Szczerze,to było fajnie.-odpowiedziałam.
-Tsa...naprzykład wtedy ,gdy przyprowadziłaś tą ((*warczy* TĘ, NA ZEUSA!)) dziewczynę. Na początku nie wiedzieliśmy o co chodzi.-wybuchnął śmiechem Mike.
-Coll to jest skrót od Collin?-zagadnął Ash.
-Yhym...-przytaknął.
-A Nick od Nicollas czy Nickodem?-zapytał.
-Nickodem-odopowiedział brunet. -Dobra ,my się będziemy zbierać. Jutro do szkoły,a mi się niechcę. <Niechcem, ale muszem!> Do tego później próba. Czeka nas długi dzień.-westchnęłam niezadowolona ((No tak, próba to strasznie ciężka harówka, żadnej przyjemności, przecież wcale nie chcieliście grać i zdobyć sławy, och wait.)).
-Do jakiego liceum chodzicie?-spytał Luke.
-Do Seventeen.-odpowiedział Coll. <Z ciekawości wygooglowałam „Sydney seventeen school”... Wyniki przeszły moje najśmielsze oczekiwania *^*>
-Dobra,do zobaczenia!-krzyknęłam na rozstanie.
Razem z Collinem i Nick'iem ((A tutaj jest tylko jeden apostrof. Ałtorka coraz bardziej mnie zdumiewa.)) pojechaliśmy do mnie. Nie miało to większego sensu,jakby pojechali do swoich domów i jutro rano by musieli po mnie przyjść. <W zasadzie siedzą u Cas tyle czasu, że zastanawiam się jaki sens ma to, że nie przeprowadzili się jeszcze do niej...>
Odkluczyłam białe drzwi frontowe [Wytłumacz mi proszę, jakim cudem wcześniej je dokluczyłaś?] ((Google twierdzi, że to z gwary poznańskiej.)) i wpuściłam chłopaków do środka. Ściągnęłam swoje buty i włączyłam radio.
-Dzisiaj pod Sydney Opera House spotkaliśmy 5Seconds of Summer razem z najnowszym,wzbijającym się zespołem Dark Shadows. Trudno było się jakimkolwiek dziennikarzą <Zaleciało francuszczyzną!> dostać do zespołów. Wokół nich zgromadziło się pełno fanów.Na miejscu był Mark Rudney. Szczegóły tego spotkania w BBC o 19. A teraz piosenka 5Seconds Of Summer - Bad Dreams.
Spojrzałam na zegarek.
-18:59. <Jak wygodnie.> [Nie dość, że imperatyw załatwił dodatkowy bilet na koncert dla jednej dziewczyny, to teraz jeszcze sprawił, że nasza bohaterka może pooglądać samą siebie w telewizji]
Szybko znalazłam pilota od telewizora i przełączyłam na wskazany w radiu kanał.
-Chłopaki<,> chodźcie!-zawołałam.
Momentalnie pojawili się w salonie. Usiedliśmy wygodnie na kanapie oglądając wiadomości.
-Witam Australię! Dzisiaj zaczniemy od muzyki. <Nie powiedział nigdy żaden szanujący swoją pracę prezenter telewizyjny. Poważnie. W tym szaleństwie podawania wiadomości w ustalonej kolejności jest metoda :”) > ((Oj, no przecież merysójka nie będzie słuchać jakiś nudnych wiadomości o polityce czy bieżącej sytuacji w kraju.)) Konkretnie dwa zespoły : 5Seconds Of Summer i Dark Shadows. Niekoniecznie wszyscy znają ten drugi,więc pokażemy kawałek i coveru [To zdanie nie ma sensu] .
W tym miejscu zniknęła twarz prowadzącego i pojawiły się nasze twarze z coveru Wherever You Are. Mam już płakać czy jak?
-To właśnie byli Dark Shadows. Casidy,Coll i Nick wybili się poprzez wypromowanie przez właśnie 5Sos!Czerwonowłosa Casidy ma największy kontakt z grupką chłopaków <Czy to oznacza, że poza Cas jest ktoś jeszcze, kto ma mniejszy kontakt z grupą chłopaków z DS? Ilu właściwie jest chłopaków, że stanowią już grupę? Tyle pytań!> [A może chodziło o chłopaków z 5sos? Chociaż jest to bez znaczenia, obie informacje nie są do niczego potrzebne] i to właśnie z jej inicjatywy powstał zespół ((Cała ta inicjatywa polegała na „Ej, a co wy na to, żeby samemu założyć zespół?”.)). Dzisiaj wspomniana już Casidy spotkała się w Sydneu Opera House'ie z członkami zespołu i kimś z Capitol Records ((Jego imię jest kompletnie nieistotne, można pominąć.)).Mark co tam się działo?
               
-Na miejscu powstał <z martwych> tłum dziennikarzy i fanów obydwóch zespołów. Casidy oznajmiła ,że Dark Shadows wyruszą w trasę Australia Tour razem z Lukiem Hemmingsem,Calumem Hoodem,Michaelem Cliffordem i Asthonem Irwinem <NAWET W TELEWIZJI SIĘ MYLĄ! FSTYT I CHAŃBA!>. Jak twierdzą łączy ich tylko przyjaźń <A nie romans w haremie? Dobrze, a już się bałam...> [Dajmy im standardowe kilka dni znajomości twarzą w twarz i wszystko się zmieni]. Pierwszy koncert odbędzie się w Sydney Entertainment Centre. Dowiedzieliśmy się również o zaproponowaniu przez Capitol Records współpracy z nowym zespołem.Pierwszy cover ma prawie milion wyświetleń!Przybyło im również subskrypcji na YouToube <Naprawdę mnie fascynuje to, że ałtorka, zapewne codziennie korzystając z tej strony, nigdy nie nauczyła się pisać poprawnie jej nazwy. Jak?> i obserwatorów naTwitterze.Sam ich kanał na YouToube ma trochę więcej niż pół miliona subskrybentów!Po odejściu dziennikarzy fani robili zdjęcia z członkami zespołów. Chętnie pstrykali sobie fotki i rozdawali autografy. Dla BBC ,Mark Rudney.
-        <Nie. Ja nie popsułam kopiowania. Przeciwnie wręcz. Sześć razy sprawdzałam czy to na pewno ma tak wyglądać.> [BBC, które znam na pewno nie przedstawiłoby żadnych wiadomości w podobnym stylu. Zastanawiam się jakiego nadawcę miała na myśli autorka]
Wow.-westchnął Coll.
-No właśnie.-przyznał Nick.
-Japierdole <Jatesz!> co to się właśnie stało? [Nieprofesjonalne podanie wiadomości, które z nieznanego nam powodu ograniczało się jedynie do muzyki?]-spytałam.
Właśnie byłam w telewizji! Jeju...nie wierzę jak daleko zaszliśmy. <I mówisz, że jak długo na to pracowaliście?> [Chyba całe trzy tygodnie? Chociaż o dwóch tygodniach autorka nie wspomniała słowem, pozbywając się ich za pomocą niezbyt subtelnej maszyny czasu]

12
Luke Hemmings utworzył/a konwersację.

Luke Hemmings dodał/a do konwersacji Casidy Morgan , Calum Hood ,Michael Clifford,Asthon Irwin <Proszę, wywalcie w końcu tego podrabiańca.> ,Nick Gree ,Coll Werde.
 
Luke Hemmings zmienił/a nazwę konwersacji na "Grupa Pingwinów"

               
Luke:Elo pomelo :) [Ponieważ po takim wstępie mogłoby się wydawać, iż poziom rozmowy może się jedynie piąć w górę, chciałam jedynie przypomnieć o nieobliczalnej i nieprzewidywalnej naturze podobnych blogasków, które nie raz zaskakują czytelnika w najmniej spodziewanym momencie. Tutaj bohaterka, z racji swojej natury intelektualisty, zdecydowała się na równie wyrafinowaną, co  wywołującą współczucie odpowiedź:]
Ja:Ponętna gazelo :)
Michael:Co? XD
Nick:Nie chce przeszkadzać ale w spodniach mam wibrator...
Asthon:Ja nie pytam :/
Coll:Mi się ławka trzęsie :(
<Eeeeeeee... Szto...? *blue screen*> ((ABORT! ABORT!))
Ja:Przesadzacie. Po prostu wyłączcie wibracje.
Calum:Casidy ,a ty nie masz lekcji?
Ja:A ty napewno nie jesteś Azjatą?
Calum:Nie!
Ja:Polenizowałabym -,-  <Ok. Czymkolwiek poleNizowanie jest, oczywiście. Kiedy wydaje ci się, że znasz mądre słowo i podniesiesz poziom dyskusji/rozdziału :”) > [Po ”Elo pomelo” wszystko brzmi niesamowicie mądrze]
Nick:Ona została dzisiaj w domu...
Coll:Ma okres :/
Luke:Wiejemy!
Michael:Nie bij nas ;-;
Ja:Panie Boże daj mi cierpliwość do tych ludzi ,bo albo ja źle skończę((,)) albo oni.
 
Luke zmienił/a swój pseudonim na Pingwinek

Pingwinek:Tak lepiej ;)

Casidy zmienił/a pseudonim Calum Hood na Azjata
Azjata:Spierdalaj -,-
Ja:Nie ma mowy!
Nick:Casidy chcesz coś z sklepu?
Coll: Może tampony?
Ja:Dzięki mam zapas.
Asthon:Serio?Serio?
Ja:Nie na niby... -,-'
               
Odłożyłam telefon i ruszyłam zrobić sobie kakao. Zaraz miała przyjść ta dwójka debili. Wsadziłam kubek do ekspresu <Czyli... Będziemy pić ekspresso? :D (Przepraszam, udziela mi się rak)> [Właśnie podniosłaś poziom humoru w opowiadaniu, nie masz za co przepraszać] i wrzuciłam kapsułkę z napisem "Cacao". Podczas robienia czekoladowego napoju zadzwonił mój telefon.
-Halo?-spytałam.
-Za "Halo" w mordę walą.-odpowiedział Hemmings ((No naprawdę, to jest jeszcze gorsze niż moje suchary. A to już wyczyn.)).
Usłyszałam cichy śmiech z jego strony.
-Hemmings?-zapytałam dla upewnienia się.
-Wolę Luke Perfekcja Pan Seksowny Hemmings <... Wow ‘_’ > [Jeśli on zachowuje się w taki sposób na co dzień, zastanawiam się, czemu ktokolwiek w tym opowiadaniu dalej go lubi?],ale tak też może być.-stwierdził.
-Dobra czego chcesz?-zapytałam dość niemiło.
-Otwórz te białe drzwi wejściowe-rozkazał. <A nie tamte fioletowe w różowe jelonki?>  [Ciii, tamte są dokładnie schowane, bo inaczej zaszkodziłyby reputacji naszej punk rockowej boChaterki] ((A dzwonek do drzwi to gryzie w palce i w ogóle jest dla leszczy.))
-Po co?-zapytałam ,jednakże otworzyłam je.
Luke się rozłączył ,bo nie miałaby sensu rozmowa telefoniczna obok siebie. Tak,przed drzwiami mojego domu stał Luke. ((No nie spodziewałam się.))
-Co ty tu robisz?-zapytałam.
-Też cie miło widzieć.-odpowiedział<,> wchodząc do środka.
-Ta jasne wejdź-mruknęłam<,> zamykając drzwi.
-Postanowiłem potowarzyszyć w tym trudnym momencie twojego życia.-rzucił<,> siadając przy wyspie kuchennej. <Ale ona ma tylko okres... Nie umarł jej ukochany żółw...>
-Szkoda,że cię nie było 5 lat temu. A nie ,czekaj byłeś. Słuchałam twoich pierwszych coverów.
-Widzę fanka. Czekaj...co się stało te kilka lat temu?-zapytał zbity z tropu. ((Brace yourselves. Wzruszająca historia życia is coming.))
-Poczekaj tu na mnie. Idę się ogarnąć i gdzieś pójdziemy.-rzuciłam<,> wbiegając po schodach.
I moje brązowe cudo,znane jako kakao pójdzie się walić. No cóż,podgrzeje je w mikrofali.
Zamknęłam drzwi pokoju na klucz,bo nie daj Boże wpadłby Hemmingsowi jakiś głupi pomysł i co wtedy.Ubrałam na siebie uszykowane ubrania i poszłam do swojej prywatnej łazienki <Mieszkasz, kurna, sama! Każda łazienka w tej willi jest twoja prywatna!> [W dalszym ciągu nie wiemy, w jaki sposób bohaterka na siebie zarabia i skąd ma pieniądze na utrzymanie całego domu]  ,abym mogła wyprostować włosy.                 

(https://em.wattpad.com/413fd0cdc0c81d236501004bc707b5b6327599e2/68747470733a2f2f73332e616d617a6f6e6177732e636f6d2f776174747061642d6d656469612d736572766963652f53746f7279496d6167652f4a552d414474593148612d6a4c773d3d2d3236323539343330372e313435323834326465376638633331362e6a7067?s=fit&w=720&h=720)           
 < Nie powtórzę się z tym, co jest źle na tym zdjęciu... Wiecie, prawda? ‘-‘ >
Zeszłam do kuchni i zastałam blondyna siedzącego z kubkiem... MOJEGO KAKAA !(Nie mam pojęcia jak to się odmienia xD <AGH! WIDZĘ! Po prostu twojego KAKAO! Zapożyczeń z obcych języków, które kończą się na „o” (radio, studio...) nie odmienia się wcale.> [Zamiast pisać „xD” w środku opowiadania, mogłaś po prostu sprawdzić odmianę jednego słowa]) Teraz to ja go nawet nie odgrzeje,co najwyżej umyję kubek.
Wsadziłam na nos moje Ray Bany <Prestiż...> ((Oszywiście każdy tró punk nosi tylko markowe ciuchy i dodatki.)) <*zagląda do swojej skromnej szafki z łachami* A żebyś wiedziała, że tak! Spójrz na te cudowne bandany z Urbancity i pociągnęłam chłopaka za nadgarstek do wyjścia. Przekręciłam klucz w drzwiach wejściowych i odwróciłam się do niebieskookiego. Przyłapałam go w tym momencie na lustrowaniu mnie wzrokiem. <Jemu też powiedzieli, że dziewczyna identyfikuje się ze stylem punk rockowym...> [*na zdjęciu wyglądała jakoś inaczej…*] Odchrząknęłam znacząco i ruszyłam przed siebie. Chłopak dobiegł do mnie i szliśmy ramię w ramię.
-Gdzie idziemy?-spytał po chwili milczenia.
-Gdzieś gdzie twoje pytania znikną albo się nasilą.-odpowiedziałam krótko. <*powolne mrugnięcie konsternacji*> ((Nie możesz mu po prostu… wytłumaczyć?))
Lukey spojrzał na mnie zdzwiony i poniekąd zaskoczony tonem mojej odpowiedzi. Faktycznie odpowiedziałam mu dość oschle i chłodno [Po tym jak nagle wparował jej do domu i to z manierami skończonego dupka, faktycznie, takie odpowiedzi mogą budzić jedynie ”zdźwienie” ]. Hemmings nie wiedział i niczym nie zawinił, a ja go tak potraktowałam. Troszkę ruszyło mnie sumienie za to jak się do niego odezwałam. Niestety postanowiłam je w zupełności olać <Uuuuu... So badass! B) > [A najlepsze jest to, że bohaterka nie powiedziała mu niczego, co mogłoby wywoływać taką reakcję i poczucie winy].

13
Po godzinie marszu w ciszy,ale nie takiej niezręcznej,dotarliśmy pod żelazną bramę. Popchnęłam ją i stawiając pewnie nogę przed siebie wkroczyłam na terytorium cmentarza. <Mam nieodpartą wizję, że szła cały czas tą jedną nogą w przód :”) > Chłopak nie mało((, lecz też nie dużo)) zdziwiony szedł za mną. Doszłam do samego końca tego okropnego miejsca. Ostatni nagrobek zaraz przy dawno nie strzyżonych((, lecz całkiem zarośniętych)) krzakach. Nie świecące((, lecz palące)) się stare znicze dodawały mroku i tajemniczości całemu miejscu. Stanęliśmy naprzeciw marmurowej płyty. Zawiesiłam swój wzrok na wypisanych imionach. <Szczerze mówiąc, dziewczę najwyraźniej ma gdzieś swoją rodzinę, skoro to wszystko takie zaniedbane...> [Zmarli rodzice są jedynie po to, aby móc skreślić smutną przeszłość z listy oczywistych oczywistości]
-Nadal nie rozumiem.-szepnął blondyn.
-Jesteś naturalnie blondynem ,co nie?-spytałam<,> parskając na niego.
-No ,a co?-wypiął dumnie pierś.
-Widać. Przeczytaj napisy-rozkazałam.
-Pauline i Robert Morgan 2011 [*]<Też znicza postawię. Z szacunkiem, moi drodzy, z szacunkiem [*] > ((I, kurna, wcale nie mogłaś mu wtedy w kuchni powiedzieć, że pięć lat temu ci rodzice umarli. Nie, Mary Só musi być taka „tajemnicza” i do zwierzenia się potrzebuje odpowiednich warunków.)) Zawsze pozostaną w naszych sercach.-przeczytał cicho.
-Teraz rozumiesz?-zapytałam.
-Ja..nie wiedziałem...przepraszam ((Ale za co?!)) -powiedział cicho Luke.
-Nie przepraszaj [Bo przecież nie ma za co. W żaden sposób nie żartował sobie z jej rodziny, nie widzę więc powodów do takich scen]. Skąd mogłeś wiedzieć?-uśmiechnęłam się do niego.
Czułam ,że uśmiech był wymuszony. ((No niesamowite, zwłaszcza, że to był TWÓJ uśmiech.))
-Teraz wiem<,> o co ci chodziło.-westchnął.
-Wherever you are...-zaśpiewałam cicho.
Łzy spływały po moich policzkach<,> rozmazując tusz do rzęs. ((Ja wiem, że powinnam w tej chwili współczuć bohaterce, ale nie. Ta scena jest tak obrzydliwie wymuszona i nienaturalna, że nie potrafię.))
-Nie śpiewaj((, paskudnie fałszujesz)).-rozkazał niebieskooki<,> zabierając mnie z tego miejsca.
Ruszyliśmy w drogę powrotną do mojego domu. Następna godzina zleciała dość szybko. Po powrocie w salonie czekali na nas Nick i Coll.
-Coś ty jej zrobił?-wybuchnął Nick<,> widząc mnie w takim stanie.
-Ja nic!-obronił się Hemmings. <Well... Czas na obronę sójki w stylu chihuahuy? Dużo szczekamy, mało robimy?> 
-Hemmings<,> ja cię ostrzegam ,że jeśli to przez ciebie,to nigdy więcej nie wystąpisz na scenie. Przynajmniej żywy!-wykrzyczał Nick. <*konsternacja* ... KANAME?!>
-Nick<,> uspokój się. To nie jego wina. Ja go zabrałam na cmentarz.-oznajmiłam.
-Masz tu czekoladę.-wtrącił Coll<,> podając mi kubek z płynnym napojem ((No wiesz, napoje zazwyczaj są płynne.)).
Upiłam łyk cieczy i odstawiłam kubek na stolik w salonie. Usiadłam obok Luke'a ,a Nick i Coll na fotelach.
-Luke,sory,że tak na ciebie naskoczyłem. Wiesz,martwię się o nią. Znamy się tyle lat i nie pozwolę ,by ktoś ją skrzywdził.-oznajmił Nick. <Dobra, dobra. I tak wszyscy wiedzą, że będziecie tylko przyjaciółmi forewa...>
Mi momentalnie zrobiło się ciepło na serduchu.
-Nic się nie stało. Rozumiem cię.-odparł Luke.
                     
Michael:Gdzie są wszyscy?
Azjata:Ja jestem obok ciebie. Brakuje Luke'a,bo Asthon jest w kiblu. ((Fascynujący ciąg przyczynowo-skutkowy. Luke’a nie ma, bo Ashton jest w kiblu. Czyżby zawsze chodzili tam razem?))
Ja:Oszczędźcie szczegółów ;-;
Pingwin:Siedzę u Casidy ,a coś się stało?
Asthon:Rick pytał czy Casidy,Nick i Coll zdecydowali się na Capitol Records.
Ja:Czy ty przypadkiem nie siedzisz na kiblu i ryjesz w telefonie ,odpisując nam?
Asthon:No skądże...może
Ja:Powiem/napisze jedno "FUUUUUU".
Nick:Raczej decydujemy się na CR :) <Tia... Bo przecież macie tyle ofert, że możecie wybierać i przebierać, nie?>
Coll:Hej wszystkim tak btw ^^
Nick:Czy tylko do mnie piszą jakieś lasie o tym,że jestem ich mężem?
Ja:Czyż to nie jest słodkie?
Coll:Ja też posiadam takie cudowne coś na tt jak spam od napalonych dziewczyn :)
Pingwin:My też tak mamy,c'nie Azjata?
Azjata:Luke ogarnij się,bo ci pingwiny powyrywam B)))
Michael:Musicie tutaj? :/
Ja:Ej,nie...ja nie wnikam w waszą orientację czy cuś,ale idźcie na priv albo cokolwiek.
Asthon:Kropka nienawiści?
Ja:Masz coś do takich kropek?
Asthon:A co?
Ja:Obraziłeś się na kropki?
Nick:Skończycie z tymi pytajnikami?
Ja:A ty co robisz?
Nick:Piszę?
Pingwin:Przestaniecie?
Michael:Ej dobra koniec!
Ja:Nie drzyj się!
Michael:Nie drę się!
Ja:Yhym...właśnie widzę!
Azjata:Koniec z jakimikolwiek znakami ,bo to się robi wkurzające
Coll:On ma racje
Ja:Ej widzieliście wiadomości o 19? Heh znak xD
Michael:Yhy
Pingwin:Tak
Nick:My oglądaliśmy u Casidy
Asthon:Widziałem
Azjata:Luke mnie zmusił ;-;
Ja:Pół miliona subskrypcji! Otwierajcie Picolo robimy imprezę!
 <*chwila znaczącej ciszy* Punk rockowcy... *odwraca się i wchodzi na parapet*> [Możemy jedynie mieć nadzieję, że te wzmianki o Picolo są ironiczne] ((Nie wierzę, że napisała to osoba, która skończyła chociaż podstawówkę.))