Otóż istnieje sobie taki fenomen jak ,,blogi role-playowe", na których członkowie/współautorzy tworzą własne postaci i piszą opowiadania z ich perspektywy, utrzymując konwencję wszystkiego w fabule strony ustalonej przez jej właściciela. Całe wyzwanie polega na tym, że nie tworzysz tam własnej osobnej historii - poza twoimi postaciami znajdują się tam cudze, mogące mieć bezpośredni wpływ na twoje wątki. Jeśli zaczniesz jakiś wątek, ktoś inny może go dokończyć, na przykład wybrany przez ciebie bohater. W skrócie można to nazwać ,,pisaniem w systemie turowym". W ten sposób zgrana grupa amatorskich pisarzy potrafi tworzyć jedną dynamiczną historię, zlepioną z osobnych opowiadań. Warunek dobrej zabawy jest jeden: spójność.
Tutaj pojawia się problem merysójek. W internecie można znaleźć sporo blogów w tym typie, na którym (jeśli masz szczęście) co druga postać jest zimną suką o średniej wiekowej siedemnaście i skrytym zauroczeniu do równie twardych sukinsynów, do którego oczywiście nigdy się nie przyzna na głos. Plaga merysójek nęka szczególnie blogi fantasy, bo w te klimaty najłatwiej się wpasować każdemu. Niestety, nie ciężko stracić wiarę w ludzkość dołączając do podobnej ,,zabawy". To sytuacja wzięta prosto z życia: tworzysz dopracowaną postać (z której jesteś niezwykle dumny), piszesz jej pierwsze opowiadanie zajmujące trzy strony A4 w Wordzie, publikujesz... i dostajesz w odpowiedzi opko złożone dosłownie z dziesięciu zdań dialogu. Na dodatek ze wszystkiego wynika, że twój bohater wychodzi na słabeusza, który stoi jak kołek w środku bójki i rumieni się na widok odsłoniętej nogi. A wszystko oczywiście dla podkreślenia, jak to wspaniała jest postać współautora twojego wątku.
Dlaczego o tym piszę i czemu tak długo? Otóż niedawno zdarzyło się nam - mi, Apo, Blue i Red (czytelniczce RA, którą serdecznie pozdrawiamy) - dosłownie zderzyć z pędzącą merysójką na własnym blogu. Jej twórczyni jakiś rok temu z niczego przestała pisać z nami opowiadania i wróciła dopiero przed dwoma tygodniami z opkiem zatytułowanym ,,Tak sie wraca". Tfur ten uświadomił nam, że od początku istnienia naszego pięknego uniwersum miałyśmy w nim merysójkę, której dłużej nie możemy tolerować. Ałtorka wykazała się całkowitym brakiem poszanowania dla roku naszej pracy, wątków i nowych postaci, które ominęła. Bo po co nadrabiać rozwijającą się fabułę? Lepiej wepchnąć się w nią łokciem. Przy okazji, oczywiście, przypominając nam o tym, jakim niesamowitym badassem jest Mery Sue.
Jako formę katharsis po całym shitstormie jaki z tego wyrósł, zdecydowałyśmy się na przeanalizowanie całego opka. Jednakże dałyśmy to do roboty Doli i Johnny'emu, którzy do tej pory nie mieli styczności z twórczością naszej znajomej. W ten sposób możesz być pewny, drogi czytelniku, że w analizie nikt nie sugerował się osobistymi urazami do ałtorki.
Zanim jeszcze przejdziesz do czytania, wypadałoby pokrótce wyjaśnić, kim jest główna bochaterka i gdzie dzieje się akcja, bo podobne informacje z reguły są dobrze znane współautorom bloga i nie trzeba ich wałkować w każdym opku. Christina ,,Virus" Russo jest włoską mutantką, której głównym talentem jest używanie własnej z krwi z jakimiś nanobotami do walki (sama nie wiem jak to działa, a znam ją rok), zgrywanie kozaka i obleśne podrywanie każdej kobiety w swoim zasięgu. Postać sama w sobie obraźliwa dla osób każdej orientacji, co było tylko jednym z powodów usunięcia jej z bloga. Wspomnianym blogiem jest Megalopolis, założone przez Red i mnie, a współtworzone przez między innymi Apo i Blue. Fabuła dzieje się w tytułowej aglomeracji czterech futurystycznych miast i kręci się wokół historii gangu nazwanego przez opinię publiczną ,,Szczurami". Tworzonymi przez nas postaciami są najlepsi członkowie grupy, mający na celu ogólne sianie zamętu na całej wyspie i czerpanie z tego korzyści. Wszystko utrzymane jest w klimatach sci-fi/cyberpunku (stąd też wszyscy ci mutanci, cyborgi i inne dziwadła).
Po tym długim wstępie nareszcie mogę zaprosić was do czytania. Przygotujcie się na masę niepotrzebnej badasserii, lekcję jak NIE podrywać i - jakżeby inaczej - niedobór przecinków. Enjoy!
Autor: Ursa
Komentują:
*((Dola))
*//Johnny//
Chris
uśmiechnęła się jednym kącikiem ust stając przed wejściem ((Stanęła przed wejściem kącikiem ust?)) i ścierając
krew z policzka. Dawno jej tu nie było, ciekawe ile się zmieniło? Ale wreszcie
mogła wrócić, czas się nieco zabawić...
Leżąc na łóżku w swoim przyszłym haremie przeciągała się zadowolona sącząc plany ((słomką prosto ze swojego mózgu)) która z piękności jako pierwsza znajdzie się koło niej. Niestety miłe snucie planów ((Ach, więc tobie o „snucie” planów chodziło! To wiele wyjaśnia.)) przerwał cichy dźwięk smsa. Warknęła((,)) sięgając po telefon ((i przy okazji zjadając przecinek)) //Powiedziano mi, że osoba stojąca za tym opowiadaniem PONOĆ umie pisać. Zalatuje mi tu ałtorką.//. Kto i dlaczego śmie jej przeszkadzać w tak miłym momencie.((*?)) Gdy jednak zobaczyła kto jest nadawcą((,)) uniosła brew.
-Proszę, proszę... nie sądziłam że jeszcze ((kiedyś zobaczę człowieka, który omija przecinki przed „że”. Poważnie, nie spodziewałam się takiego wynaturzenia.)) //*wzdryg*// się do mnie odezwiesz...- Mruknęła zrywając się z miejsca i wychodząc na ulice ((Trzy na raz!)), nikt nawet nie widział ((Ewww, to nie było jednorazowe…)) //*wzzzdryg*// że wyszła. I dobrze, niech się na razie nie mieszają. Szła coraz głębiej w ciasne uliczki, w końcu zaczęła wspinać się po murach domów, balkonach i oknach by znaleźć się na dachu. Koło jasnego neonu już ktoś siedział. Postać w długim płaszczu przeciwdeszczowym kucnęła((,)) wyciągając spod płachty ((wszystkie skradzione przecinki i załadowała nimi)) broń snajperską. Zaczęła celować spokojnie, nawet nie zwracając uwagi na nowego towarzysza.
-Cześć malutka, myślałam((,)) że jesteś na mnie obrażona.- Chris przytuliła się do mierzącego snajpera, który tylko cicho syknął z złości ((WUNSZ!)). //Snajper w środku misji pozwala sobie na pogaduszki? Co jeśli zgubi cel?//
-Nie licz((,)) że to z empatii czy jakiegokolwiek innego celu pomagam tobie ((*ci. TOBIE pomagam, ale pomagam CI. Kolejność jest ważna.)). Chcę pomóc wam((,)) Szczurom, a jesteś jedyną((,)) z którą mogę bezpiecznie się skontaktować. W końcu nawet gdybyś chciała później cokolwiek wygadać na policji czy torturach nawet, nikt Ci ((Mała litera!)) nie uwierzy, w twojej teczce na samej górze leży stos żółtych papierów...- Damski, beznamiętny głos mógłby być wystarczający((,)) by zniechęcić do rozmowy, jednak Virus dobrze znała swoją siostrę i nawet za te wszystkie świństwa((,)) które jej zrobiła, nie była w stanie jej skrzywdzić.
-Już się tak nie drocz kochana, lepiej powiedź o ci ((*o)) Ci ((Co ty, list piszesz?)) tak chodzi((,)) że musiałaś się przemóc i do mnie odezwać?- W odpowiedzi na pytanie dziewczyna w płszaczu ((Kszszszsz, kszszszsz, zakłócenia na linii!)) odsunęła się od lunety gestem nakłaniając siostre ((*ę)) by zerknęła na cel. Chris nachyliła się((,)) przymykając jedno oko. ((Na początku nieco się zdziwiła, gdyż nie mogła niczego dostrzec. Dopiero po chwili dotarło do niej, że powinna przymknąć drugie oko, nie to, które przyłożyła do celownika.)) Na celowniku był siwiejący mężczyzna, nieco przed pię((ć))dziesiątką, stał spokojnie przed siedzibą policji palac papierosa. Widząc to Virus sama sięgnęła do kieszeni po swoją paczke ((*ę)).
-To Christian Blanc, ironiczne prawda? //Trzy rodzaje prawdów: szczere prawda, ironiczne prawda, gówniane prawda.//- Wydawało się że snjperka ((A cóż to za dziwne stworzenie?)) zachichotała. Chris jednak nie zwróciła jednak uwagi na słaby żart ((Eeee, chyba nie załapałam.)) zapalając fajkę i zaciągając się z uśmiechem. Druga dziewczyna skrzywiła się, widać że ((Co te biedne przecinki ci uczyniły, ałtorko?)) nie lubiła smrodu tytoniu. -Gość bardzo was nie lubi i ma rzeszę fanów w tej kwestii.
-To zastrzel, masz gościa na muszce.- ((Rozumiem, że ta wypowiedź miała nam pokazać, jak bardzo merysójka jest zimna i wyrachowana. Schemat.)) Mruknęła obojętnie puszczając kółka z dymu w twarz siostry ((Mruknęła obojętnie, czy obojętnie puściła kółka z dymu? TO ZDANIE POTRZEBUJE PRZECINKA.))
-Jeśli to zrobię, posądzą o to was. Ile zajmie im znalezienie waszej kryjówki i wyłapanie jeśli zginie nadinspektor? Dzień? Dwa? ((To słabo ukrytą mają kryjówkę. Brzmi jak amatorski gang, a z opowiadań Apo wiem, że amatorski nie jest, więc śmiem sądzić, że jesteś w błędzie.)) //Rozumiem, że nadinspektor jest wyjątkowo ważnym wrogiem gangu, skoro jest na muszce. Czy jego śmierć nie wprowadzi więc chaosu w śledztwie przeciwko Szczurom? Jeśli już, to odkrycie kryjówki potrwa dłużej, bo trzeba będzie przydzielić kogoś innego i zapoznać go z aktami sprawy. Jeśli filmy kryminalne czegoś uczą, to tego, że gliniarze cholernie nie lubią papierkowej roboty.// Wiem((,)) że nie należysz do rozważnych, ani ((romantycznych)) zrównoważonych, ale tym razem, proszę cię powstrzymaj się. Jego zabicie ot tak, będzie jak podpisanie wyroku.
-Kto jak kto, ale ty powinnaś wiedzieć((,)) że już kilka sobie podpisałam- Wyszczerzyła się zuchwale ((*kaszel, kaszel* merysuizm *kaszel*)).
-Tutaj nie o twoją dupę chodzi, chodzi o wszystkie szczury ((Wcześniej napisałaś to dużą literą. To to w końcu jest nazwa własna czy nie?)) //Może chodzi jej o zwierzątka w kanałach? Czy Szczury to tak naprawdę aktywiści ochrony praw zwierząt?//.
-A tobie co tak zależy? Zawsze byłaś tą "porządną".- Chris usiadła((,)) opierając się o neon za plecami, wyjęła też zza paska piersiówkę i pociągnęła łyk.
-Ta wasza organizacja może i śmierdzi ściekiem, ale jest jak to powiedziałaś "porządniejsza" od naszych władz. Każdy siedzi w kieszeni innego, każdy dba tylko własną dupę. Nawet nie wiesz jak dobrze jest to zorganizowana mafia. Staram się jak mogę usuwać was z danych, sprzątać wasz syf, ale też nie jestem bóstwem. Współpracownicy już mnie podejrzewają, już węszą. Tym razem ty musisz mi pomóc, ((A tutaj, dla odmiany, przecinek nie powinien się pojawić. Próbuj dalej, ałtorko.)) albo raczej pomóc sobie i swoim ludziom.- Chris pociągnęła kolejny łyk ((*wzdycha* To mówiła ta druga dziewczyna, więc dlaczego po jej wypowiedzi opisana jest czynność Chris?)).
-To jaki masz pomysł?
-Dasz się złapać, w ten sposób bez zbędnych szopek znajdziesz się w środku, sam pan Blanc w twoim zasięgu i poza zasięgiem moich podejrzeń. Zniknie on, ja usunę dane i rozjedziemy się w pokoju.
-No dobrze, czyli co dokładnie chcesz?
-Ty rób to co zawsze, ja też będę robić to co zwykłam. A teraz przepraszam.- Zanim Chris zapytała za co((,)) siostra wyjęła glocka i strzeliła w klatkę piersiową Virus. Dobrze wiedziała((,)) że nie może uszkodzić jej kręgosłupa, a wtedy wyleczy się . ((Ach, dwa podmioty w jednym zdaniu! Czemu ałtorka pomyślała, że to będzie dobrze brzmiało?)) //Czy tam jest spacja przed kropką? *wzdryg*//
Szatynka powoli otwierała oczy, zamrugała kilka razy, było ciemno, ciasno i zimno ((To mogłyby być dwa zdania. Wtedy wyglądałoby to ładniej.)). Czy to trumna? Nie, jeszcze nie. Sadząc po niskiej temperaturze i tym((,)) że jedyne co ją zakrywało to mały kawałek materiału byla w kostnicy. Chwile((tak ze dwie, trzy)) zastanawiała się jak długo tutaj mogła być, godziny? dni? tygodnie? miesiące? lata? ((Ja tam się nie znam, ale ciała w kostnicy to chyba przez kilka lat nie leżą.)) Chyba jeszcze nigdy nie regenerowała się z niemal że ((Już chciałam znowu wcisnąć tam przecinek, ale dotarło do mnie, że to tylko niepotrzebna spacja.)) śmierci. Żałowa((,)) że nie ma jakiegoś podłączenia do sieci robotów. W sumie to był pomysł na kolejny update. Leżala spoknie ((spokojnie + w oknie = spoknie.)) //”…leżała… Spock! Nie! Odłóż fazer!”// , w końcu ruszyć się nawet nie było jak. Wbiła sobie paznokcie w udo, wbijała tak mocno aż nie poczóła
Leżąc na łóżku w swoim przyszłym haremie przeciągała się zadowolona sącząc plany ((słomką prosto ze swojego mózgu)) która z piękności jako pierwsza znajdzie się koło niej. Niestety miłe snucie planów ((Ach, więc tobie o „snucie” planów chodziło! To wiele wyjaśnia.)) przerwał cichy dźwięk smsa. Warknęła((,)) sięgając po telefon ((i przy okazji zjadając przecinek)) //Powiedziano mi, że osoba stojąca za tym opowiadaniem PONOĆ umie pisać. Zalatuje mi tu ałtorką.//. Kto i dlaczego śmie jej przeszkadzać w tak miłym momencie.((*?)) Gdy jednak zobaczyła kto jest nadawcą((,)) uniosła brew.
-Proszę, proszę... nie sądziłam że jeszcze ((kiedyś zobaczę człowieka, który omija przecinki przed „że”. Poważnie, nie spodziewałam się takiego wynaturzenia.)) //*wzdryg*// się do mnie odezwiesz...- Mruknęła zrywając się z miejsca i wychodząc na ulice ((Trzy na raz!)), nikt nawet nie widział ((Ewww, to nie było jednorazowe…)) //*wzzzdryg*// że wyszła. I dobrze, niech się na razie nie mieszają. Szła coraz głębiej w ciasne uliczki, w końcu zaczęła wspinać się po murach domów, balkonach i oknach by znaleźć się na dachu. Koło jasnego neonu już ktoś siedział. Postać w długim płaszczu przeciwdeszczowym kucnęła((,)) wyciągając spod płachty ((wszystkie skradzione przecinki i załadowała nimi)) broń snajperską. Zaczęła celować spokojnie, nawet nie zwracając uwagi na nowego towarzysza.
-Cześć malutka, myślałam((,)) że jesteś na mnie obrażona.- Chris przytuliła się do mierzącego snajpera, który tylko cicho syknął z złości ((WUNSZ!)). //Snajper w środku misji pozwala sobie na pogaduszki? Co jeśli zgubi cel?//
-Nie licz((,)) że to z empatii czy jakiegokolwiek innego celu pomagam tobie ((*ci. TOBIE pomagam, ale pomagam CI. Kolejność jest ważna.)). Chcę pomóc wam((,)) Szczurom, a jesteś jedyną((,)) z którą mogę bezpiecznie się skontaktować. W końcu nawet gdybyś chciała później cokolwiek wygadać na policji czy torturach nawet, nikt Ci ((Mała litera!)) nie uwierzy, w twojej teczce na samej górze leży stos żółtych papierów...- Damski, beznamiętny głos mógłby być wystarczający((,)) by zniechęcić do rozmowy, jednak Virus dobrze znała swoją siostrę i nawet za te wszystkie świństwa((,)) które jej zrobiła, nie była w stanie jej skrzywdzić.
-Już się tak nie drocz kochana, lepiej powiedź o ci ((*o)) Ci ((Co ty, list piszesz?)) tak chodzi((,)) że musiałaś się przemóc i do mnie odezwać?- W odpowiedzi na pytanie dziewczyna w płszaczu ((Kszszszsz, kszszszsz, zakłócenia na linii!)) odsunęła się od lunety gestem nakłaniając siostre ((*ę)) by zerknęła na cel. Chris nachyliła się((,)) przymykając jedno oko. ((Na początku nieco się zdziwiła, gdyż nie mogła niczego dostrzec. Dopiero po chwili dotarło do niej, że powinna przymknąć drugie oko, nie to, które przyłożyła do celownika.)) Na celowniku był siwiejący mężczyzna, nieco przed pię((ć))dziesiątką, stał spokojnie przed siedzibą policji palac papierosa. Widząc to Virus sama sięgnęła do kieszeni po swoją paczke ((*ę)).
-To Christian Blanc, ironiczne prawda? //Trzy rodzaje prawdów: szczere prawda, ironiczne prawda, gówniane prawda.//- Wydawało się że snjperka ((A cóż to za dziwne stworzenie?)) zachichotała. Chris jednak nie zwróciła jednak uwagi na słaby żart ((Eeee, chyba nie załapałam.)) zapalając fajkę i zaciągając się z uśmiechem. Druga dziewczyna skrzywiła się, widać że ((Co te biedne przecinki ci uczyniły, ałtorko?)) nie lubiła smrodu tytoniu. -Gość bardzo was nie lubi i ma rzeszę fanów w tej kwestii.
-To zastrzel, masz gościa na muszce.- ((Rozumiem, że ta wypowiedź miała nam pokazać, jak bardzo merysójka jest zimna i wyrachowana. Schemat.)) Mruknęła obojętnie puszczając kółka z dymu w twarz siostry ((Mruknęła obojętnie, czy obojętnie puściła kółka z dymu? TO ZDANIE POTRZEBUJE PRZECINKA.))
-Jeśli to zrobię, posądzą o to was. Ile zajmie im znalezienie waszej kryjówki i wyłapanie jeśli zginie nadinspektor? Dzień? Dwa? ((To słabo ukrytą mają kryjówkę. Brzmi jak amatorski gang, a z opowiadań Apo wiem, że amatorski nie jest, więc śmiem sądzić, że jesteś w błędzie.)) //Rozumiem, że nadinspektor jest wyjątkowo ważnym wrogiem gangu, skoro jest na muszce. Czy jego śmierć nie wprowadzi więc chaosu w śledztwie przeciwko Szczurom? Jeśli już, to odkrycie kryjówki potrwa dłużej, bo trzeba będzie przydzielić kogoś innego i zapoznać go z aktami sprawy. Jeśli filmy kryminalne czegoś uczą, to tego, że gliniarze cholernie nie lubią papierkowej roboty.// Wiem((,)) że nie należysz do rozważnych, ani ((romantycznych)) zrównoważonych, ale tym razem, proszę cię powstrzymaj się. Jego zabicie ot tak, będzie jak podpisanie wyroku.
-Kto jak kto, ale ty powinnaś wiedzieć((,)) że już kilka sobie podpisałam- Wyszczerzyła się zuchwale ((*kaszel, kaszel* merysuizm *kaszel*)).
-Tutaj nie o twoją dupę chodzi, chodzi o wszystkie szczury ((Wcześniej napisałaś to dużą literą. To to w końcu jest nazwa własna czy nie?)) //Może chodzi jej o zwierzątka w kanałach? Czy Szczury to tak naprawdę aktywiści ochrony praw zwierząt?//.
-A tobie co tak zależy? Zawsze byłaś tą "porządną".- Chris usiadła((,)) opierając się o neon za plecami, wyjęła też zza paska piersiówkę i pociągnęła łyk.
-Ta wasza organizacja może i śmierdzi ściekiem, ale jest jak to powiedziałaś "porządniejsza" od naszych władz. Każdy siedzi w kieszeni innego, każdy dba tylko własną dupę. Nawet nie wiesz jak dobrze jest to zorganizowana mafia. Staram się jak mogę usuwać was z danych, sprzątać wasz syf, ale też nie jestem bóstwem. Współpracownicy już mnie podejrzewają, już węszą. Tym razem ty musisz mi pomóc, ((A tutaj, dla odmiany, przecinek nie powinien się pojawić. Próbuj dalej, ałtorko.)) albo raczej pomóc sobie i swoim ludziom.- Chris pociągnęła kolejny łyk ((*wzdycha* To mówiła ta druga dziewczyna, więc dlaczego po jej wypowiedzi opisana jest czynność Chris?)).
-To jaki masz pomysł?
-Dasz się złapać, w ten sposób bez zbędnych szopek znajdziesz się w środku, sam pan Blanc w twoim zasięgu i poza zasięgiem moich podejrzeń. Zniknie on, ja usunę dane i rozjedziemy się w pokoju.
-No dobrze, czyli co dokładnie chcesz?
-Ty rób to co zawsze, ja też będę robić to co zwykłam. A teraz przepraszam.- Zanim Chris zapytała za co((,)) siostra wyjęła glocka i strzeliła w klatkę piersiową Virus. Dobrze wiedziała((,)) że nie może uszkodzić jej kręgosłupa, a wtedy wyleczy się . ((Ach, dwa podmioty w jednym zdaniu! Czemu ałtorka pomyślała, że to będzie dobrze brzmiało?)) //Czy tam jest spacja przed kropką? *wzdryg*//
Szatynka powoli otwierała oczy, zamrugała kilka razy, było ciemno, ciasno i zimno ((To mogłyby być dwa zdania. Wtedy wyglądałoby to ładniej.)). Czy to trumna? Nie, jeszcze nie. Sadząc po niskiej temperaturze i tym((,)) że jedyne co ją zakrywało to mały kawałek materiału byla w kostnicy. Chwile((tak ze dwie, trzy)) zastanawiała się jak długo tutaj mogła być, godziny? dni? tygodnie? miesiące? lata? ((Ja tam się nie znam, ale ciała w kostnicy to chyba przez kilka lat nie leżą.)) Chyba jeszcze nigdy nie regenerowała się z niemal że ((Już chciałam znowu wcisnąć tam przecinek, ale dotarło do mnie, że to tylko niepotrzebna spacja.)) śmierci. Żałowa((,)) że nie ma jakiegoś podłączenia do sieci robotów. W sumie to był pomysł na kolejny update. Leżala spoknie ((spokojnie + w oknie = spoknie.)) //”…leżała… Spock! Nie! Odłóż fazer!”// , w końcu ruszyć się nawet nie było jak. Wbiła sobie paznokcie w udo, wbijała tak mocno aż nie poczóła
((
CO TO
JEST.))
//PG-16!// że z rany
sączy się krew. Z pomocą jedynie ruchów nadgarstka i palcy ((Widzę, że deklinacja jest dla plebsu, a nie dla takich
wyższych istot, jak ałtorka. W naszej pięknej Polszy odmieniamy „palców”.))
zaczęła kierować cienką stróżką tak((,)) by
znalazła się ona za małymi drzwiczkami i otworzyła zamek. Gdy tylko usłyszała
ciche szczękniecie wykopnęła drzwiczki i zaczęła się wyczołgiwac z
klaustrofobicznego pudełka. Przeciagnęła się((,))
ziewając.
-Dość ożeźwiająca ((*przeciera oczy* Co?)) ta drzemka.- Uśmiechnęła się łobuzersko do chudej dziewczyny stojącej teraz z otwartą buzią, nie wiedząc czy krzyczeć((,)) czy lepiej nie ((Z tego zdania wynika, że to Chris nie wiedziała czy krzyczeć.)). Właśnie stała przed nią naga kobieta, która wstała z miejsca w kostnicy.
-Słuchaj mała, pięknie otwierasz usteczka, może byś tak chciała pójść ze mną? – ((Wow. Z taką bajerą to chyba każda twoja, nie?)) Zawiesiła ramię na dziewczynie niemal wpychając jej twarz w swój biust
-Dość ożeźwiająca ((*przeciera oczy* Co?)) ta drzemka.- Uśmiechnęła się łobuzersko do chudej dziewczyny stojącej teraz z otwartą buzią, nie wiedząc czy krzyczeć((,)) czy lepiej nie ((Z tego zdania wynika, że to Chris nie wiedziała czy krzyczeć.)). Właśnie stała przed nią naga kobieta, która wstała z miejsca w kostnicy.
-Słuchaj mała, pięknie otwierasz usteczka, może byś tak chciała pójść ze mną? – ((Wow. Z taką bajerą to chyba każda twoja, nie?)) Zawiesiła ramię na dziewczynie niemal wpychając jej twarz w swój biust
((
Chris
powinna dostać w ryj za ten chamski i wulgarny podryw. Znam kilka lesbijek i
ŻADNA nie zachowuje się w ten sposób. Żałosne.)) //Wyobraziłem sobie scenę rodem z „Westworld”. Już
robiłem sobie nadzieję na epicką interakcję, ale wypowiedź i zdanie po niej szybko
sprowadziły mnie do poziomu stereotypu i ignorancji na jakim stoi ten twór.//. Zanim jednak na dobre mogła zająć się
podrywaniem((, subtelnym, niczym podryw typowego Seby
spod bloku)) do pomieszczenia ktoś wszedł((,))
krzycząc głośne "O K%#*@!" //Tu dla
odmiany PG-12.// ((Ciekawe. To musi być
niewygodne, tak krzyczeć „O KPROCENTHASZTAGGWIAZDKAMAŁPA!”.)) //Znowu zakłócenia na linii.//
-Proszę jej tak nie nazywać, oddaje mi się dobrowolnie, nie za pieniądze ((Nie. Ona nawet nie miała czasu zareagować, ty tępa dzido. Rozumiem, że to miało być zabawne, ale, kurwa, nie wyszło.)) .- Upomniała mężczyznę((,)) który stojąc w osłupieniu dał jednak radę dorwać jakiś guzik na ścianie. Zaraz usłyszała jak podnosi się alarm. Wyszczerzyła się((,)) ukazując szereg białych zębów i strzyknęła dwa razy karkiem.
-Schowaj się kochanie, to nie będzie miły widok.- Zasłoniła oczy dziewczynie ((Naprawdę, Chris powinna dostać w ryj.)). Po czym wyciągnęła nagle rękę w stronę mężczyzny. Krwisty pocisk wbił się w brzuch przejmując kontrole nad ciałem.
-A teraz po proszę o spodnie, nie przystoi rycerzowi bronić swojej księżniczki całkiem nago.- Mężczyzna jak zahipnotyzowany posłusznie zdjął spodnie i podał Chris. -Koszule też. ((Najlepiej tak ze trzy. Trochę mi się ostatnio przytyło.))- Założyła ją, ale zapinając tylko jeden guzik. W tym czasie chuda nieznajoma zdążyła schować się pod biurkiem. Chris posłała jej oczko i nieme "zadzwonię"((,)) po czym puściła się biegiem przez korytarz. Powtarzając w myślach((,)) że jak spotka młodą to puści jej lanie. //Czy to ma być jakiś bondowski romans na przecenie? Bohaterka wydaje się obeznana w temacie infiltracji, to nie jej pierwsza misja. Czy na wszystkich poprzednich podrywała sobie ukochaną na czas trwania operacji?// Rana na udzie zdążyła już częściowo się zasklepić, więc Virus rozdrapała sobie tym razem nadgarstek i strzeliła krwawym pociskiem w kamery. Teraz miała wgląd ((Perunie, czy jest coś, czego ta merysójka nie potrafi? Oczywiście, poza taktownym podrywem…)). Chwilę zajęło jej znalezienie drogi wyjściowej, ale taiła na coś jeszcze, oddział idący w jej kierunku((,)) a na przedzie.((..)) Cóż za szczęście((,)) pan Blanc ((*kaszel, kaszel* imperatyw *kaszel*)). Popędziła jego kierunku. Wiedząc którędy będzie biegła wstawił się z swoimi ludźmi wzdłuż wyjścia. Wyszła((,)) spokojnie ((Albo to tu powinien być przecinek… *drapie się po głowie* Za cholerę nie wiem, co ałtorka miała na myśli.)) patrząc na celujących w nią ludzi.
-Pani Russo, proszę stać! //Ta uprzejmość ma sugerować, że dobrze się znają? Jedynym powodem, dla którego pada słowo „proszę” jest stworzenie okazji do merysuizmowego dogryzienia.//
-Co tak niemiło((,)) panie inspektorze, oj przepraszam nadinspektorze.-Wysyczała to najbardziej kpiąco jak tylko się dało ((*kaszel, kaszel* znowu merysuizm *kaszel*)). Mężczyzna jednak stał twardo, wcale się nie bojąc. -Chyba nie czytał pan moich akt((,)) co? //Może właśnie dlatego się nie boi? Zna cię, więc chyba czytał.//- Znów ((merysuizm)) kpina. Cały czas podchodząc do policjantów ((Co? CO ROBIŁAŚ PODCHODZĄC DO TYCH POLICJANTÓW?)). No z nieba spadł jej ten gnojek, teraz tylko go zabić i do domku. Na krótki gest dowódcy wszyscy ponieśli broń ((hen, hen daleko ponieśli i już jej z powrotem nie przynieśli)).
-Mogę trochę twojej krwi?- Mrugnęła zalotnie do najbliższego funkcjonariusza, ten widząc niemal gołą kobietę nieco zwątpił, a w spodniach na pewno stał na baczność ((*wzdycha ciężko* Masz spodnie i koszulę, pustaku, więc nie jesteś „niemal goła”. A drugiej części zdania nie skomentuję. Nie mam siły, powzdycham sobie w kącie.)).
-Proszę jej tak nie nazywać, oddaje mi się dobrowolnie, nie za pieniądze ((Nie. Ona nawet nie miała czasu zareagować, ty tępa dzido. Rozumiem, że to miało być zabawne, ale, kurwa, nie wyszło.)) .- Upomniała mężczyznę((,)) który stojąc w osłupieniu dał jednak radę dorwać jakiś guzik na ścianie. Zaraz usłyszała jak podnosi się alarm. Wyszczerzyła się((,)) ukazując szereg białych zębów i strzyknęła dwa razy karkiem.
-Schowaj się kochanie, to nie będzie miły widok.- Zasłoniła oczy dziewczynie ((Naprawdę, Chris powinna dostać w ryj.)). Po czym wyciągnęła nagle rękę w stronę mężczyzny. Krwisty pocisk wbił się w brzuch przejmując kontrole nad ciałem.
-A teraz po proszę o spodnie, nie przystoi rycerzowi bronić swojej księżniczki całkiem nago.- Mężczyzna jak zahipnotyzowany posłusznie zdjął spodnie i podał Chris. -Koszule też. ((Najlepiej tak ze trzy. Trochę mi się ostatnio przytyło.))- Założyła ją, ale zapinając tylko jeden guzik. W tym czasie chuda nieznajoma zdążyła schować się pod biurkiem. Chris posłała jej oczko i nieme "zadzwonię"((,)) po czym puściła się biegiem przez korytarz. Powtarzając w myślach((,)) że jak spotka młodą to puści jej lanie. //Czy to ma być jakiś bondowski romans na przecenie? Bohaterka wydaje się obeznana w temacie infiltracji, to nie jej pierwsza misja. Czy na wszystkich poprzednich podrywała sobie ukochaną na czas trwania operacji?// Rana na udzie zdążyła już częściowo się zasklepić, więc Virus rozdrapała sobie tym razem nadgarstek i strzeliła krwawym pociskiem w kamery. Teraz miała wgląd ((Perunie, czy jest coś, czego ta merysójka nie potrafi? Oczywiście, poza taktownym podrywem…)). Chwilę zajęło jej znalezienie drogi wyjściowej, ale taiła na coś jeszcze, oddział idący w jej kierunku((,)) a na przedzie.((..)) Cóż za szczęście((,)) pan Blanc ((*kaszel, kaszel* imperatyw *kaszel*)). Popędziła jego kierunku. Wiedząc którędy będzie biegła wstawił się z swoimi ludźmi wzdłuż wyjścia. Wyszła((,)) spokojnie ((Albo to tu powinien być przecinek… *drapie się po głowie* Za cholerę nie wiem, co ałtorka miała na myśli.)) patrząc na celujących w nią ludzi.
-Pani Russo, proszę stać! //Ta uprzejmość ma sugerować, że dobrze się znają? Jedynym powodem, dla którego pada słowo „proszę” jest stworzenie okazji do merysuizmowego dogryzienia.//
-Co tak niemiło((,)) panie inspektorze, oj przepraszam nadinspektorze.-Wysyczała to najbardziej kpiąco jak tylko się dało ((*kaszel, kaszel* znowu merysuizm *kaszel*)). Mężczyzna jednak stał twardo, wcale się nie bojąc. -Chyba nie czytał pan moich akt((,)) co? //Może właśnie dlatego się nie boi? Zna cię, więc chyba czytał.//- Znów ((merysuizm)) kpina. Cały czas podchodząc do policjantów ((Co? CO ROBIŁAŚ PODCHODZĄC DO TYCH POLICJANTÓW?)). No z nieba spadł jej ten gnojek, teraz tylko go zabić i do domku. Na krótki gest dowódcy wszyscy ponieśli broń ((hen, hen daleko ponieśli i już jej z powrotem nie przynieśli)).
-Mogę trochę twojej krwi?- Mrugnęła zalotnie do najbliższego funkcjonariusza, ten widząc niemal gołą kobietę nieco zwątpił, a w spodniach na pewno stał na baczność ((*wzdycha ciężko* Masz spodnie i koszulę, pustaku, więc nie jesteś „niemal goła”. A drugiej części zdania nie skomentuję. Nie mam siły, powzdycham sobie w kącie.)).
Gościnnie wystąpili: Tom Hanks i
masa zaszufladkowanych facetów.//
Nim się jednak zorientował z nadgarstka kobiety wystrzeliła krwawa macka
podrzynając mu gardło ((Z tych policjantów to straszne
pierdoły są, dlaczego pozwolili jej tak blisko podejść?)). Jego krew
błyskawicznie stała się jej krwią. //To stwarza
duże ryzyko wystąpienia konfliktu serologicznego. Chyba, że ma jakąś butelkę
albo sakiewkę na zgromadzoną po drodze krew. A tak przy okazji – chamska zrzynka
Katary z „Awatar: legenda Aanga”. Blood bending much?// Jednak w tym też
momencie wystrzeliła na nią salwa z policyjnej broni ((Dopiero
teraz?)). Teraz jednak zamiast pół litra potrzebnych((,)) żeby nie zemdleć //Może
i nie zemdlała, ale mięśnie też potrzebują krwi. Ludzie po zabiegu oddania krwi
(pobiera się około 600 ml) zataczają się w drodze do domu, a mery, mając pół
litra, WALCZYŁA.//miała koło sześciu, to w zupełności wystarczyło by
zasłonić się przed pociskami. //Okej, mogę uwierzyć
w tą imitację krwiogięcia, ale nie wmówicie mi, że sześć litrów krwi ma
wystarczającą masę i gęstość by zatrzymać lecący pocisk, nie mówiąc o strzałach
seriami.// Gdy tylko przeczekała pierwszą salwę
wypompowując powoli krew z chłopaka ((To…? CO ZROBIŁA?
DLACZEGO TO ZDANIE JEST NIEDOKOŃCZONE?)). Wreszcie mając już całą jego
zawartość ((łącznie z wszystkimi narządami)) //Sączenie planów z początku opka wygląda teraz zupełnie
inaczej.// zaczęła krwawy taniec. Piruet
i długie ostrze wysuwające się z ściany krwi cięło niczym sierp w trzech z nich
((Piruet też ciął? PIRUET, KURWA?)) //Zapachniało epickimi ujęciami w stylu anime, ale opis
zadziałał jak chmura taniego, mokrego odświeżacza powietrza. *wzdryg*//.
Jeszcze tylko jedenastu plus nadinspektor ((*facepalm*
A co się ograniczasz? We wszystkich obecnych w tym budynku zabij, przeca dla
ciebie to nie problem.)). Miała za mały zasięg, musiała opuścić swoją
zasłonę. Faktycznie ochrona zniknęła((,)) ale
wokół pojawiły się długie macki((,)) które teraz
mogły sięgać daleko w przód. Dziewczyna znów machnęła ręką((,)) jedna z macek pochwyciła czterech policjantów((,)) po czym rzuciła przez całe pomieszczenie
uderzając ściany, //Wcześniej macki cięły,
więc mogły być cienkie i długie. Ale wiele macek, długich i wystarczająco
grubych, żeby rzucić kilku policjantów? Chyba przeceniamy objętość sześciu
litrów, zwłaszcza biorąc pod uwagę to co mówiłem wcześniej o mięśniach.// wszyscy
pozostali już w bezruchu. Kopniak, garda, dwa ciosy, znów obrót, znów
kopnięcie. Makabryczny taniec w towarzystwie macek trwał. Dostała w nogę na
wylot, w brzuch, w ramię, łuk brwiowy rozcięty rykoszetem ((Oczywiście, dla niej to żadna przeszkoda. Jestem w stanie
zrozumieć, że się regeneruje, ale bólu też nie czuje?)). Po niedługiej
chwili stała już tylko ona i pan Blanc. Wiedziała ((W
nienawiści do przecinków…)) że nie ma już kul, podeszła do niego pewnie,
choć kulała. Uśmiechnęła ((się)) perfidnie((,)) gdy ten sapał z nienawiścią.
-Z taką wiedzą, umiejętnościami mogłabyś być największym bohaterem. ((To tak na wypadek, gdybyś nie zauważył, jaka jest zajebista i badassowska, czytelniku.))- Warczał ((Wkurwiony, ale i tak ją chwali. Takie rzeczy tylko z merysójkami.)), ale ona tylko się uśmiechnęła
-Nie bój się, już jestem- Wbiła mu trzy macki w ciało -Choćby w łóżku.
-Z taką wiedzą, umiejętnościami mogłabyś być największym bohaterem. ((To tak na wypadek, gdybyś nie zauważył, jaka jest zajebista i badassowska, czytelniku.))- Warczał ((Wkurwiony, ale i tak ją chwali. Takie rzeczy tylko z merysójkami.)), ale ona tylko się uśmiechnęła
-Nie bój się, już jestem- Wbiła mu trzy macki w ciało -Choćby w łóżku.
- Uśmiechnęła się
znowu patrząc na mężczyznę. Zaraz miało być tutaj więcej ludzi, ruszyła w
stronę wyjścia, wbiegła w pierwszy lepszy zaułek i używając krwi((,)) której jeszcze się nie pozbyła uniosła się nad
murem, tam już nie powinni jej załapać tak łatwo. Zakaziła najbliższe auto //Krwią? Jeśli
już to zhakowała albo ukradła.// i ruszyła do szczurów //,żeby nasypać im karmy i wyczyścić klatkę.//,
po drodze zmieniając jeszcze kilka razy samochody żeby jej nie namierzyć //Kogo nie chciała namierzyć? *namierzyli// ((,)) a skończyła podróż pieszo.
Chris uśmiechnęła się jednym kącikiem ust((,)) stając przed wejściem i ścierając krew z policzka, która skapnęła z brwi. Dawno jej tu nie było, prawdopodobnie, ciekawe ile się zmieniło? Ale wreszcie mogła wrócić, czas się nieco zabawić...
-Cześć wszystkim!- Weszła pewnie do środka, jeszcze kapiąc krwią z nie do końca zasklepionych ran. Rozsiadła się oczywiście między dwoma dziewczynami obejmując je ramionami i uśmiechając się szeroko. //Następnie dostała z dwóch stron łokciami w szczękę i została sama na kanapie.//
-Podobno ubrudzenie krwią niektóre podnieca, a c((o)) wy mi powiecie? W ogóle co tu się dzieje i co mnie ominęło, bo mam dziwne wrażenie((,)) że dawno mnie tutaj nie było.- Puściła oczko do swojej Różyczki. ((Po całej sali przeszedł pomruk niezadowolenia. Wszyscy cieszyli się, że mają z głowy tę tępą dzidę, a tu taka przykra niespodzianka…))
<Nie spodziewałyście się mnie co? :D>
Chris uśmiechnęła się jednym kącikiem ust((,)) stając przed wejściem i ścierając krew z policzka, która skapnęła z brwi. Dawno jej tu nie było, prawdopodobnie, ciekawe ile się zmieniło? Ale wreszcie mogła wrócić, czas się nieco zabawić...
-Cześć wszystkim!- Weszła pewnie do środka, jeszcze kapiąc krwią z nie do końca zasklepionych ran. Rozsiadła się oczywiście między dwoma dziewczynami obejmując je ramionami i uśmiechając się szeroko. //Następnie dostała z dwóch stron łokciami w szczękę i została sama na kanapie.//
-Podobno ubrudzenie krwią niektóre podnieca, a c((o)) wy mi powiecie? W ogóle co tu się dzieje i co mnie ominęło, bo mam dziwne wrażenie((,)) że dawno mnie tutaj nie było.- Puściła oczko do swojej Różyczki. ((Po całej sali przeszedł pomruk niezadowolenia. Wszyscy cieszyli się, że mają z głowy tę tępą dzidę, a tu taka przykra niespodzianka…))
<Nie spodziewałyście się mnie co? :D>