Autor: Saphira0706
Komentują:
*<Apocalyptical>
*((Dola))
Rozdział 3
(Błagam wybaczcie mi.
Zapomniałam dodać zdje<*ę>cia pokoju. Jakby coś znajduje się w mediach⬆) ((Nie wiem, czy będę w stanie wybaczyć ci, że śmiałaś
pomyśleć, iż mam chociaż szczątkową wyobraźnię!))
Czekałam na odpowiedź
mojej przyjaciółki. Jeszcze nigdy nie widziałam<,> by była aż tak przestraszona.
-No bo...((spacja))ja...((spacja))to
znaczy my...((spacja))- nie potrafiłam już
dłużej wytrzymać i wybuchłam niepochmowanym ((GRAMMAR
NAZI MODE: ON. *NIEPOHAMOWANYM, BEZMÓZGI PARAPECIE.)) śmiechem.
Mel patrzyła się na
mnie jakbym była nienormalna ((*kaszel* bo jesteś
*kaszel, kaszel*)). Kiedy po dłuższej chwili ja nadal nie potrafiłam się
opanować<,> brunetka podniosła rękę i wyciągnęła ją w moją stronę. Gdy spostrzegłam,
że unoszę się nad ziemią, od razu spoważniałam. <Czyli...
Lewitacja sprawia, że odechciewa się śmiać. Okej.> ((Analiza bawi i uczy.))
Wiedziałam co się za chwilę stanie. W ostatniej sekundzie udało mi się
utworzyć mięciutką poduszkę ze śniegu, na która ((*Ą)) upadłam.
((Z Melanie naprawdę jest coś nie tak. Stwarza
zagrożenie dla otoczenia.))
<* *>
Niebiesko oka <... Za co?> patrzyła na mnie wrogo. Ja tylko się uśmiechnęłam i ponownie zapytałam:
-Jak do tego doszło?
Melanie wzięła głęboki
oddech i zaczęła:
-Pamiętam jak wszyscy
mówili mi i Raily' emu ((Spacjo, ić stont.)) <No proszę! Raily’
ma smoka i emu! *o* >,
że mamy coś do siebie i tal ((Ech… Czy sprawdzenie
swoich wypocin przed opublikowaniem naprawdę jest takie trudne?)) <A dałabyś radę przeczytać ten ochłap dwa razy pod rząd?> ((Czytałam to przynajmniej pięć
razy, żeby sprawdzić, czy wszystkie moje komentarze są poprawne. PIĘĆ. A JA TU
TYLKO ANALIZUJĘ.)) <Przemawia przez ciebie ostateczny masochizm, moja droga '-' > dalej i tak
dalej. Któregoś dnia postanowiliśmy siebie unikać((,))
by już więcej tak nie mówiono, ponieważ jest to okropnie wkurzaja((*Ą))ce. Niestety. Nie udało nam się. Na imprezie
urodzinowej od Raily' ego ((OH, FUCK YOU.)) nie tylko
ty się upiłaś. Pod wpływem alkoholu człowiek robi głupie rzeczy. <Zaraz tam... Nie ma ślubu/bachora/kredytu na resztę
życia, nie ma problemu> I tak
było w naszym przypadku. Wysłaliśmy sobie <gołębiami
pocztowymi> co czujemy i..((.))całowaliśmy się... Nie wypiliśmy aż tak dużo,
tylko 2<*dwa> drinki ((Upiliście się
dwoma drinkami? *prycha* Amatorzy!)), dlatego następnego dnia wszystko
pamiętaliśmy. Nie za bardzo wiedzieliśmy co zrobić. Bałam się reakcji innych ((A reakcja innych obchodzi cię, ponieważ…?)) <Oni się całowali. CA-ŁO-WA-LI, rozumiesz?> ((Ona może być w ciąży!)). W końcu Raily<’> powiedział by pieprzyć opinie innych i mnie pocałował. Od
tamtego czasu jesteśmy razem- powiedziała<,> spuszczając głowę by ukryć delikatny rumieniec.
-Chcesz mi powiedzieć,
że od...- zaczęłam liczyć, skoro mój brat ma urodziny w marcu, a jest sierpień,
to znaczy, że<... merysójka odpaliła
zakurzone obwody w mózgu, dzięki czemu Sherlock Holmes ((razem z Herkulesem Poirotem i Augustem Dupinem)) zamknął się w szafie onieśmielony wszechmocą jej
niewyobrażalnie błyskotliwej dedukcji.> -...praktycznie pół roku jesteście razem i nic mi nie powiedział((A))ś?!- krzyknęłam z udawanym oburzeniem.
-Raven<,> ja
przepraszam...postanowiliśmy, że będziemy się z tym kryć((, bo mamy dwanaście lat)) i <mamy by nam wlepiły szlabany jak stąd do sensu i z powrotem>...- nie zdążyła odpowiedzieć((,)) ponieważ rzuciłam jej się na szyję.
- Głupia małpo. Serio myślałaś, że się gniewam?! Cieszę sie ((*odlicza do dziesięciu* *się)) z waszego szczęścia i w sumie powinnam powiedzieć, że to już najwyższy czas- powiedziałam i wytknęłam jej język.
- Głupia małpo. Serio myślałaś, że się gniewam?! Cieszę sie ((*odlicza do dziesięciu* *się)) z waszego szczęścia i w sumie powinnam powiedzieć, że to już najwyższy czas- powiedziałam i wytknęłam jej język.
-Ty naprawdę?- spytała
Mel((,)) gdy udało jej się wysłowić. <Nie potrafię uwierzyć, że mowa o związku dwójki
dorosłych już ludzi. To brzmi jak tania drama z gimnazjum> ((Przypomnij mi, w jakim wieku jest ałtorka?)) <Ma szesnaście lat.>
- No jasne((,)) ale teraz na jakiś czas porwię ((ŻE NIBY CO ZROBISZ?)) <A Google, po wpisaniu tego słowa proponuje, żeby odsłuchać sobie
„Ona Tańczy Dla Mnie” albo poczytać definicje dla „porwę/porwać”... Czy ałtorce
udało się właśnie sprawić, by Google był bezradny?> twojego chłopaka, ponieważ muszę z nim
poważnie porozmawiać.
-Ale Raven...co ty
chcesz zrobić? ((JA TEŻ SIĘ ZASTANAWIAM.))
-Spokojnie. Dostaniesz
go z powrotem w jednym kawałku <owiniętym
dużą ilością taśmy klejącej dla zachowania pozorów>- mrugnęłam do niej, po czym uśmiechnęłam się
chytrze i zeszłam na dół zamrarzaja((*Ą, DO STU TYSIĘCY
PIORUNÓW!))c przy okazji okno i drzwi, by nie mogła wyjść ((Dlaczego.)) <Bo
moc.>. Wiem, że mam najwyżej 5<*pięć> minut <A pan na przyrodzie mówił, że
woda, i że duże ciepło, i że wolno oddaje temperaturę, więc w praktyce wybitnie
szybko się nie gotuje i nie topi... Przyznam się bez bicia, że ładniej nie
umiem. Zapamiętałam tylko słowa klucze, bo zapowiedział kartkówkę ^ ^”> dlatego przyspieszyłam kroku i wparowałam do
salonu. Zastałam tam mojego braciszka siedzącego w głębokim zamyśleniu. Jestem
jednak złą sioatrzyczką😈 ((Co to za dziwny wybryk natury? I na chuj tu ta emotka?)) <Chernobyl nie oszczędził żadnego uniwersum...>
-Raily musimy
porozmawiać- powiedziałam poważnie. A tak naprawdę to po raz kolejny miałam
ochotę wybuchnąć niepochmowanym ((To nie była
literówka, TO NIE BYŁA LITERÓWKA!)) śmiechem.
-Raven<,> ja
wszystko ci wyjaśnię... ((Synek, masz dwadzieścia lat.
PO CHOLERĘ TY CHCESZ JEJ SIĘ TŁUMACZYĆ, MIEJ GODNOŚĆ, CZŁOWIEKU.)) <Albo rodzeństwo, albo godność. Dwóch na raz się nie
da mieć :”) > ((Zwłaszcza jeśli twoją siostrą
jest głupia Mary Sue :’) ))
-Melanie wszystko mi
już powiedziała- odparłam bezbarwnym tonem i do niego podeszłam. - Nawet nie
wiesz jak się cieszę- dodałam i rzuciłam mu się w ramiona.
-Raven<,>
ja...((spacja))cze((kaj
na))jaj((ka. Tak, wiem, że to nie ma sensu, ale wciąż
jest lepsze niż „czejaj”.))? Co?!-zaśmiałam się z jego głupoty ((Dlaczego czynność Sue jest opisana po wypowiedzi jej
brata?)) <Merysójce wolno być
wszędzie, gdzie chce>.
-Chłopie<,>
ogarnij się. Miałabym się wkurzać, że w końcu jesteście razem z Melanie. Bym na
łeb musiała upaść. Tylko uwierz mi, jeżeli ją zranisz...wykastruję cię bez
względu na to, że jesteś moim bratem. ((Powiało grozą.
Aż poczułam to w serduszku.)) <Zamilcz,
Raven. Dla mnie od początku tego opka jesteś wykastrowany/a :v >- jestem okropną siostrą😂😂😈😈 ((A wsadź se te emotki w dupę. Sram na to opko.))- a teraz masz to i ruszaj do niej w te pędy!
Podałam mu lodową,
śliczną, misterną różę ((Kiedy ty ją zrobiłaś?)) <Kiedy rzuciła się bratu na szyję uzyskała jedyną
możliwą dla tej operacji konfigurację rąk. Niby taka dobra siostrzyczka, ale
jednak nie na tyle, żeby bezinteresownie się tulić> i popchnęłam go w stronę schodów, z których po chwili zbiegła Mel. Nie
chcąc im przeszkadzać udałam się do siebie i wzięłam pierwszą lepszą książkę do
ręki i zagłębiłam się w lekturze...
Obudziłam się około 5 ((Obudziłam się około pięć.)) nad ranem. Leżałam w
tych samych ciuchach ci <Mi? Nie sądzę.
Moje ubrania są na miejscu.>
wczoraj, a książka leżała gdzieś na końcu łóżka, dlatego stwierdziłam, że
musiała być baa((aaaa))ardzo ciekawa((,)) skoro tak dobrze mi się spało (wyczuj ten
sarkazm xD) <Doooolaaaaa! A ona znowu nam
to robi...> ((WSADŹ SE W DUPĘ TEN JEBANY NAWIAS. APO, WYCHODZIMY.)) <JESTEM ZARAZ ZA TOBĄ!>
Zerknęłam w stronę
szafki nocnej w poszukiwaniu telefonu <*zerka
na wattpada, przeciera oczy i patrzy raz jeszcze* Aha. Czyli to musi być
telefon na parę. Albo ałtorka nie wie jak pisze się czyste fantasy> ((Stawiam na tę drugą teorię. Chociaż telefon na parę brzmi
ciekawie.)) <Mam nadzieję, że wystrzeli merysójce w twarz wrzątkiem <.< >. Znalazłam go. Ale
oprócz niego była też mała, niebieska, samoprzylepna karteczka z wiadomością od
Raily' ego ((*hiperwentylacja*)).
Sis
Wybacz, że tak ciutke <I... Po raz trzeci. Teraz to mam już pewność, że
ałtorka uważa, że to słowo istnieje w języku polskim> późno
o tym ci mówię, w sumie piszę, ale jutro, czyli pewnie kiedy to czytasz- dziś,
odbędzie się próba. Wiem miała być następnego dnia, ale będzie dzisiaj o 10.
Polecisz razem ze mną na miejsce spotkania, ale już o 9.30 masz czekać na mnie
przed domem.
Raily ;P ((Czy on stosuje emotki w LISTACH?)) < W FANTASY?>
Ojć. Ciutke <Damn u.> kiepsko dla mnie((,)) ale na szczęście mam
neszcze < – regionalna nazwa kleszczy –
> duuużo czasu. Tak dokładnie 4<*cztery> godziny 55<*spacja*>minut i 20 sekund, 19 sekund, 18... Stop! ((Ałtorka ma jakiś dziwny fetysz na liczenie czasu.)) <Mówisz? Ona w tym swoim fantasy ma dokładniejszy
zegarek we łbie niż ja gdzie- i kiedykolwiek>
Muszę się koniecznie
dobudzić. I jak pomyślałam, tak zrobiłam. Zabrałam jakieś ciuchy i poszłam do łazienki
by wziąść < O cholera.>
((GRAMMAR NAZI MODE: ON. JESZCZE TROCHĘ I WYROSNĄ MI WĄSY.)) długiiii<iiiiiiiiiiiiiii>i((,)) odprężający
prysznic. ((UTOP SIĘ TAM.))
Kiedy wyszłam z
łazienki zobaczyłam, że jest już po 6 ((jest już po
sześć)). Luuu<uuuuuuu>dzie ((Na trzy głowy
Trygława, tam jest tylko jedno „u”!)) jak ja tam długo siedziałam. Ale w
sumie, kiedy masz włosy sięgające do pasa, a chcesz by wyglądały ładnie, to
musisz się nimi opiekować. <I do tego, by
były ładne, niezbędne jest długie branie prysznica. Chyba coś ze mną nie tak,
bo mnie prysznic zajmuje maksymalnie
dwanaście minut, a włosy nadal żyją i chyba im względnie dobrze.> I wcale nie siedziałam tam tak długo, bo
prawie usnęłam pod prysznicem, w ogóle (XD) ((*zgrzyta
zębami*)) <Oszczędziła nam
chociaż: „Wyczuj ten sarkazm”. Zawsze coś ^^ >.
Jak się okazało potem,
ubrałam się w krótkie jeansowe spodenki, obcisłą niebieską bluzkę odkrywającą
brzuch i jeansową katanę bez rękawów. <I
to okazało się dopiero później, gdy już odzyskałam wzrok, bo kiedy się
ubierałam mały, niebieski chochlik uzbrojony w sztandar Apo i woreczek
srebrnych opiłków zasypał mi oczy.> ((Przytuła,
czy to ty?)) <Nie, to zdecydowanie Ciasteczko.> Całość prezentowała
się bardzo ładnie co bardzo mnie pocieszyło xD. ((Perunie
gromowładny, jak ja gardzę „XD”.)) <Masz
rację. W tekście nie wygląda ładnie =.=>
Zeszłam do kuchni<, zupełnie nie przejmując się tym, że na trasie
kuchnia-pokój widać coraz wyraźniej wydeptaną ścieżkę w dywanie> ((No nie, ona znowu
złazi do kuchni. Czy ałtorki wiedzą, że istnieje coś takiego jak pokój na
parterze?)) <Co to jest „parter”?
Da się tym wyprostować włosy? O.o> i zabrałam się za robienie jajecznicy. Gdy danie było gotowe postawiłam je
na blacie i postanowiłam zrobić sobie jeszcze herbatę ((Fascynujące.
Czas na opisywanie kompletnie nieistotnych i nudnych czynności to masz, ale na
opis pokoju to już nie.)) <Rytuał
parzenia herbaty i przygotowywania sobie jajecznicy jest po prostu ważniejszy
niż jakieś tam śmieszne opisy świata dookoła>. Przeszukując półki w celu znalezienia mojej ulubionej herbatki natknęłam
się na kopertę. Była cała niebieska, jakby pokryta szronem, a ja przecież nic
nie zrobiłam. Postanowiłam jej nie otwierać. <I
to ci się chwali. Tyle, że...>
W sumie nie miała napisanego adresu ani nic. Więc po co?Ale ((Zostaw te biedne spacje w spokoju.)) nies<t>ety
z natury jestem okropnie ciekawym człowiekiem, dlatego chwyciłam ją w ręce i podniosłam
w stronę słońca, które już prawie wzeszło. <Jaka
tam jest pora roku? Zielono, pływały w jeziorze, więc chyba lato, prawda? Wtedy
po szóstej słońce jest już dawno na niebie.
Nawet chwilę po piątej robi się troszkę jaśniej...> ((Może tam jest jak w
„Panu Tadeuszu”? Wszystkie pory roku na raz.)) Jedyne co zauważyłam to<,>
to, że w środku jest jakaś kartka ((Kto by pomyślał, że
w kopercie może być kartka?)). Zniechęcona odłożyłam ją na miejsce i
wyciągnęłam woreczek z herbatą. Nastawiłam wodę w czajniku i już po chwili
napój był gotowy.
Chwyciłam go w dwie
ręce i już po chwili zaczął się na nim pojawiać szron. Po chwili zniknął,
ponieważ kubek był gorący. ((Po chwili)) Tę
czynność powtarzałam jeszcze kilka raz<*y.
Jeśli was też przejął los biednego pustaka, który nie może przyjąć do
wiadomości, że ciepły kubek nie będzie oszroniony i mimo wszystko próbuje do
upadłego, wyślijcie gdziekolwiek gołębia z liścikiem o treści: „POMAGAM”>, do momentu aż szron ((po
chwili)) przestał znikać. ((Nieno, naprawdę
urzekające.))
Odłożyłam naczynie na
stół i machnęłam ręką. W ten sposób miałam owocową, mrożoną herbatę z kostkami
lodu^^ <^^ to straszna choroba, a ja i
tak będę się czepiać, że emotka zamiast kropki>
Czasem uwielbiałam
swoją <bezużyteczną> ((Oj, zaraz bezużyteczną,
przyznaj, że chciałabyś mieć nieograniczony zapas łyżew.)) <No pewnie. Czepiam się tylko z zazdrości.> moc, a czasem
jej okropicznie ((MAM TEGO DOŚĆ, ŻARTY SIĘ SKOŃCZYŁY.
*przeładowuje karabin* W IMIĘ WSZECHPOTĘŻNEGO ABSURDU!)) <*truchta radośnie w stronę Doli, dźwigając kilka skrzynek amunicji* NIE ŻAŁUJ SOBIE!> nienawidziłam.
Jako małe dziecko szło mi dobrze, ale potem było coraz gorzej. Wiadomo((,)) dojrzewałam. I przez to dużo emocji kumulowałam <Brzmi jak reaktor na chwilę przed majestatycznym JEBUT> w sobie. Czasem tak się zdarzało, że zbytnio
się zezłościłam i pół miasta przymroziłam ((Oczywiście.))
<THE CHOSEN ONE! Vol.3>. Tak<,> to jest prawda ((Jasne.)) <Bić pokłony teraz czy za chwilę?>. I zdarzyło mi się tak nie raz i nie dwa. A
potem myśl człowieku jak to wszytsko ((I ZNOWU!)) odkręcić.
I nie było to takie proste jak u Elsy z Krainy Lodu ((*konsternacja*
W tym uniwersum mają bajki Disneya?))
<Mają wszystko poza sensem i poprawnością...> . Nie wystarczyła miłość <do kota.
Innej wielkiej miłości to bym się u dzieciaka nie spodziewała.>. Musiałam trenować. <czo ta kropka?> i ćwiczyć by łatwo umieć coś zamrozić((,))
jak i rozmrozić. <Jak to z nią jest? Ma
moc panowania nad śniegiem, lodem, łyżwo-butami i wiatrem. Psychokinieza mówi,
że dałoby się to umownie podciągnąć pod własności kriokinetyczne, a więc
związane z obniżaniem temperatury obiektów poprzez zmniejszanie częstotliwości
drgań cząsteczek. Rozmrażanie natomiast jest zupełnym przeciwieństwem tych jej
czarów, bo pirokineza polega na przyspieszaniu drgań, żeby wytworzyć
temperaturę, a w efekcie tego także płomień. >
((Wow. Apo,
to było zaskakujące. I takie mądre. Jestem pod wrażeniem.))
<A dziękuję bardzo za uznanie. Mimo że KAŻDY piszący fantastykę na poważnie powinien się w tym chociaż mniej więcej orientować...>
Po
zjedzeniu śniadanka powlokłam się do swojego pokoju<, pogłębiając wydeptaną w dywanie koleinę o kolejne
kilka centymetrów>. Siadłam
przy swoim czarnym ((jak moja mhroczna dusza))
biurku i zaczęłam szkicować. Lubiłam to robić od czasu do czasu. Nie, bie<, ski?> ((Co to jest „bie”?)) sądzę, że mam jakiś
ogromnie duży talent do malowania<,> ale od czasu do czasu coś mi wychodzi ;) <Ić mnie stond minko gupia. I kropkę oddaj!> ((Apo, ta minka jest kropkom.)) <Wcale nie! Minka jest minkom!>
Gdy brakło mi weny, a
sprawdzanie internetu ((Internet też tam mają. Ok.)) <W cholernym fantasy, które w notowaniach Wattsa
sięgnęło do 212. miejsca w rankingu.> dogłe((Ę))bnie znudziło, nastawiłam sobie
budziki na 8.50, 9.00 i 9.15 i poszłam uciąć sobie krótką drzemkę... <Ściślej mówiąc aż trzy drzemki.>
Ludzieeeee!!!!! ((NA SANDAŁY HERMESA ALBO JEDEN, ALBO TRZY WYKRZYKNIKI.)) <I tylko jedna literka!>
Po co tak głośno nastawiłam ten dźwięk?! ((Bo jesteś debilem i przerasta cię ściszenie go?)) <Bo inaczej nie miałabyś na co narzekać i rozdział byłby o siedem słów krótszy?>
Po co tak głośno nastawiłam ten dźwięk?! ((Bo jesteś debilem i przerasta cię ściszenie go?)) <Bo inaczej nie miałabyś na co narzekać i rozdział byłby o siedem słów krótszy?>
Niechętnie wstałam i
wyłączyłam to przeklęte urządzenie ((No popatrz, jednak
się da. Nie trzeba go zamrażać i wyrzucać przez okno.)) <Bo to jej telefon. Dla budzika nie byłaby aż tak
wyrozumiała i litościwa>.
Zauważyłam, że za chwilę muszę być na dole! <KTO
BY SIĘ SPODZIEWAŁ?! ZASKOCZYŁO MNIE TO JAK NIEWIELE RZECZY W INTERNETACH> ((TRZEBA JESZCZE
BARDZIEJ POWIĘKSZYĆ ŚCIEŻKĘ.))
Chwyciłam do ręki
szczotkę i przeczesałam włosy. Zabrałam telefon, ubrałam trampki <Ktoś poza mną ubiera buty w korytarzu, a nie własnym
pokoju?> ((To tak można?)) <Jeśli bardzo lubisz zamiatać to może i można> i zbiegłam na dół. Otworzyłam drzwi
i...ujrzałam w nich anioła... <Oszywiście... Zstąpił z nieba wysokiego, żeby zwiastować ci, że twój merysójski, boski potomek
nadchodzi wielkimi krokami i już nie musisz się przejmować potencjalnym ojcem.
A przynajmniej tak się stało ostatnim razem, kiedy dziewoja znalazła „na progu”
anioła.>
No dobra<,>
człowieka, a tak dokładniej chłopaka w sumie pewnie już po 19 ((pewnie już po dziewiętnaście.)) jak nie lepiej,
który miał <tak> nieziemskie oczy, że prawie odpłynęłam ((Wyczuwam truloffa.)) <Albo
zalążek haremu>. Do porządku
doprowadził mnie jego głos.<*:>
-Zrób zdjęcie<,>
zostanie na dłużej ((Ale zdjęcie czego? I czemu zjadłeś
kropkę?))
-Zawsze tak zaczynasz rozmowę
z dziewczyną?
-Nie, albo w sumie tak
((Przed „albo” nie stawia się przecinka.)).
Zazwyczaj <Niezdecydowany jakiś. I
zauważcie, że najpewniej on też ma branie. Wszyscy tam są doskonałymi partiami
i jednocześnie w większości są sami. Taki tam paradoks w fantasy z telefonami i
internetem ^^ > ((Są sami, żeby merysuka
miała w czym wybierać.))-
uśmiechnął się zadziornie<,> na co ja tylko wrywróciłam <*wywróciłam wyrwanymi oczami. Jest spora szansa, że
jednak miałam rację z tym wbijaniem się na klamki oczodołami ^^ >oczami.
-Anderos jestem((,)) miło mi cię poznać- powiedział chłopak i
ucałował wierzch mojej dłoni.
-Raven. Będę szczera i
nie będę się bawiła w uprzejmości<,> co do cholery jasnej robisz pod moim domem?
-Raily nie mógł po
ciebie przelecieć ((*przylecieć, PRZYLECIEĆ.)) <To nie zabrzmiało ani trochę dobrze ‘_’ > ((WIEM.)) dlatego powiedział bym ja to
zrobił- rzekł i wyszczerzył się do mnie.-to co lecimy? ((Najpierw
oddaj wielką literę.))
-No nie wiem-
odparłam- mogę ci zaufać? Skąd mam wiedzieć, że nie jesteś jakimś zboczeńcem? -
zapytałam pół żartem.
-Ranisz mnie. Ale
jasne, że możesz mi zaufać((,)) jak chcesz<,> to
spytaj się mnie o coś<,> co Raily powiedział by tylko swoim
przyjaciołom.
Zamyśliłam się na
chwilę<.>
- Czy mam tatuaż?-
zapytałam. Jako tako Raily nie wiedział na początku, że sobie takowy zrobiłam,
ale pewnego razu to wyszło i powiedział, że nie powie nikomu. W ostatecznos((*Ś))ci swoim przyjaciołom ((Ale
po co? Dlaczego jego przyjaciół miałby obchodzić jej tatuaż?)) <Ponieważ jest merysójką i zmienia buty w łyżwy.>. Ponieważ wszyscy mają mnie za grzeczną
dziewczynkę, a jeden tatuaż zniszczył by moją reputację ((Co. Znaczy… jak masz jeden tatuaż, to już nie możesz być „grzeczną
dziewczynką”? W jaki sposób to się wyklucza? Czy w tym uniwersum dodają do
tuszu coś, co automatycznie zmienia twój charakter?)) <Zasada jest prosta: Masz tatuaż? Jesteś rebel,
kryminalista i diabeł wcielony. Nie masz tatuażu? Jesteś grzeczną dziewczynką.
I dlatego JESZCZE nie mam tatuażu *^* > ((Albo
dlatego, że JESZCZE nie masz osiemnastki.)) <Ale mam POZWOLENIE na przeprowadzenie takiej akcji.>. Anderos nawet się nie namyślał.
-Tak<,>
masz. Przechodzący z szyji ((GRAMMAR NAZI MODE: ON. TO
JUŻ NIE JEST ŚMIESZNE.)) na lewą łopatkę, zazwyczaj idealnie zakryty <blaszanymi, permanentnie przyspawanymi> włosami lub ubraniem. Piękny czarny smok z
rozłożomi <To słowo brzmi jakby jakiś
gorol nieudolnie próbował powiedzieć na Śląsku „rozłóż dla mnie” i nie zdradzić
się z obcym pochodzeniem...>
skrzydłami oplatający po części twoją idealną((,
piękną, jedwabistą…)) szyję ((Jej brat nie ma
ciekawszych tematów do rozmowy? Naprawdę musiał opisywać ten tatuaż tak
dokładnie?)) <I ewentualnie po
kiego opisał szyję swojej siostry jako „idealną”?>.
Railyyyyy braciszkuuuu
<król orków> zabijeeee cieeee. <Naaaa chooooleeeeerę tyyyyleeee tuuuu tyyyych
saaaamoooogłooosek? Przeeecieeeż saaamaaa muuu pooowieeedziaaałaaaś!>
No dobra<,>
nie zrobię tego Mel ;p ((Nie. Mnie już wystarczy. *wychodzi*))
<Ani mi się waż!>
Wyszłam przed dom i to<,> co
tam zastałam<,> było o wiele bardziej zajebiste niż
niebieskowłosy chłopak o czarnych oczach stojący za mną. <To jak ona na początku pomyliła go z aniołem? Dzięki
temu, że tak go nazwała, Anderos wyobraził mi się jako ociekający niebiańskim
światłem, złotowłosy (koniecznie z loczkami!) i skrzydlaty facet mówiący o
narzuconej z góry wielkiej misji, której nie można nie spełnić... A tu
niebieskie kłaki i ślepia jak sam diabeł. Coś mi mówi, że zostałam perfidnie
oszukana =.= > ((Och, Apo, przeca to jego oblicze
było tak nadobne, że anielskie przypominało. Mówisz, jakbyś nie wiedziała jak
wyglądają truloffy merysójek w słabych opkach.))
- Chodź Mikael, Thomas
i Raily już czekają- powiedział((,)) po czym
minął mnie bez słowa i podszedł do... <Kim
jest Mikael? Może to on jest tym moim aniołem?>
Bawie ((*Ę.)) się w polsata ((W co.)) <W słoneczko.> xDDDD
Witajcie kochani^^
Tęskniliście?😜 ((Jak za grzybicą.)) <I anginą.>
Liczę na jakieś gwiazdeczki i komyyyyy. ((Nie wiem, czym są „komyyyyy”))
Jeżeli są jakiekolwiek błędy<,> piszcie śmiało ((Od trzech godzin nie robię nic
innego.))
Dobrej nocy ;)
Rozdział 4
<W
poprzednim odcinku:> -Chodź Mikael, Thomas i Raily już czekają-
powiedział po czym minął mnie bez słowa i podszedł do...((Dobrze, że to przekopiowałaś ałtorko, bo zapomniałam.))
...Zajebistego, wielgachnego smoka!!!
Wielkością przewyższał
mój dom <To wedle wszelkich miar już
stary, mądry i dojrzały smok. Zobaczymy...>, który do najmniejszych nie należał. Stworzenie było tego samego koloru co
włosy właściciela, czyli ciemno<*wymiata
spację gazetą*> niebieskie,
niczym niebo o północy ((O północy to niebo jest raczej
czarne.)) <I upstrzone wszędzie
białymi punkcikami>. Patrzyłam
na smoka i nie umiałam się na niego napatrzeć.
-Wsiadasz czy będziesz
na niego patrzeć ((Nie wiem, czy jest jeszcze sens
zwracać uwagę na powtórzenia.)) jak na obrazek?- zapytał Anderos z
drwiącym uśmieszkiem. Szybko otrząsnęłam się z zadumy <Jak dla mnie Rejwen nad niczym nie dumała. Zachwycała
się smokiem, a nie głęboko zamyślała nad jego wspaniałością...> i zapytał ((Zmiana
podmiotu? Ależ skąd, to kolejna literówka!)) pierwsze co przyszło mi do
głowy.
-Jak ma na imię?
-Navajo. Wybrał mnie w
dniu Przyjęcia <Na miejscu gadziny
wybrałabym dużą watę cukrową>.
Chyba nigdy nie byłem tak szczęśliwy jak wtedy... ((Ona
spytała tylko o imię.))-spojrzałam na niego. Wpatrywał się w swojego smoka
z uwielbieniem. Patrzył się na niego jakby był najlepszą i najcudowniejszą
rzeczą na świecie <Ale tylko rzeczą. Nie
żywą istotą. Smok smokiem, ale gadzina musi znać swoje miejsce.>. Chciałabym<,> żeby na mnie też ktoś tak patrzył.... ((Z chęcią spojrzę tak na twoje zwłoki, Sue.)) <Ja tam już patrzę na nią jak na rzecz.>
-To co((,)) lecimy?- zapytałam<,> wyrywając nas z
naszych myśli. ((Wielki powrót świadomości zbiorowej.)) <Przyznaj się, że tego też ci brakowało :’) > ((Jak grypy żołądkowej.))
-Tak, tak już.- wsiadł
na Navajo i usadowił się wygodnie w specjalnym smoczym siodle.
Następnie wyciągnął do mnie rękę, by pomóc wejść mi na smoka. Odtrąciłam jego rękę, a on spojrzał na mnie jak na wariatkę. Ja natomiast bez problemu z((e)) znaną już wszystkim z mojego otoczenia kocią gracją wspięłam się na Navajo.-woooow- powiedział ((Nie, nic tu nie kombinowałam przy kopiowaniu, ona naprawdę tak zapisała tę wypowiedź.))
Następnie wyciągnął do mnie rękę, by pomóc wejść mi na smoka. Odtrąciłam jego rękę, a on spojrzał na mnie jak na wariatkę. Ja natomiast bez problemu z((e)) znaną już wszystkim z mojego otoczenia kocią gracją wspięłam się na Navajo.-woooow- powiedział ((Nie, nic tu nie kombinowałam przy kopiowaniu, ona naprawdę tak zapisała tę wypowiedź.))
<**>
tylko i dał znak smokowi
by ruszył. Zapewne zrobił to w myślach. Jeździec i smok mają pewnego rodzaju
więź, którą rozdzielić może chyba tylko śmierć, chociaż wtedy i tak jeden i
drugi boją się zaufać. <Szczególnie ten
martwy ma problemy z zaufaniem. Żywy ma na tyle przyzwoitości, żeby odpowiadać
na pytania o swój stan niemal bez oporów.>
Po około 5 minutach ((Po około pięć minutach)) byliśmy na miejscu.
Piechotą szłam bym <i nie doszłam bym> tam godzinę? półtorej? coś koło tego, dlatego
właśnie tak kochałam<, ale już nie
kocham, > smoki. <Rejwen kochała smoki, bo szłaby godzinę albo
półtorej. Ok, chodźmy dalej.> Mogłabym
całymi dniami na nich latać i nigdy by mi się to nie znudziło.
Tym razem<,>
gdy Anderos wyciągnął do mnie rękę przyjęłam ja ((*Ą)).
Co prawda jedna ręka za dużo <Ta „jedna
ręka za dużo” ma tutaj niemałe znaczenie, patrzcie tylko co dzieje się, gdy ona
trzyma Rejwen O.o> by tu nie
zdziałała, dlatego po chwili poczułam na mojej talii dwie duże dłonie <Razem trzy.> ((Opkowe chwytanie w talii. *odhacza* Ałtorka
ewidentnie ma fetysz na facetów z trzema rękami.)), które podniosły mnie
z grzbietu smoka i bezpiecznie postawiły na ziemi.
-Dziękuję-odparłam z
delikatnym uśmiechem.
-Nie ma za co-
powiedział niebiesko-włosy <Na Tlazolteotl,
Bogini Matkę! Za co?!> i ruszył
w stronę ogromniastego budynku. Nie wiem skąd oni go wytrzasnęli((,)) ale robił wrażenie.
Dopiero teraz się
skapłam ((*kaszel* Co zrobiłaś?)) <Skropliła się i spadła.>, że bardzo dawno nie widziałam ekipy i to((SPACJA))pewnie dlatego nie poznałam Anderosa! Wcześniej
miał czarne włosy i był o wiele drobniejszy niż jest teraz <Prawie jak Kastiel w Słodkim Flircie! I Kas też bawił
się w muzykę, kiedy zmienił włosy z czarnych na czerwone > < >. Wszyscy znaliśmy się od dzieciństwa, ale
kiedy zaczęli razem grać- kontakt się urwał.
-Wyprzystojniałeś((,)) wiesz?-spytałam<.>
-Już myślałem, ze się
nie skapniesz <*przymierza się do zarycia
czołem w klawiaturę*>. Ale
dziękuję za komplement. Swoją drogą ty też wyładniałaś((,))
Raven ((Oczywiście.))- powiedział z uśmiechem na
ustach i zerknął na mnie.
-Ponownie dziękuję-
odparłam i poczułam jak moje policzki delikatnie się rumienią. Ej skończ! To kolega,
można powiedzieć, że z piaskownicy, on na ciebie nie zwróci uwagi, a nawet
jeśli to i tak będziesz dla niego tylko przyjaciółką. <Co nie przeszkadza ci się rumienić, zdajesz sobie,
mam nadzieję, sprawę?>
Z rozmyśleń wyrwał
mnie głos czarnookiego.
-Słodko się rumienisz-
((W końcu jest Mary Sue. Jej twarz nigdy nie może
zrobić się całkowicie czerwona, ona może tylko „oblać się rumieńcem”!)) <Ale tylko z klasą i uroczo! Nie może zrobić jak Apo
i klasycznie przybrać koloru pomidora, a w ekstremalnych przypadkach ewoluować
w bordowe monstrum...> powiedział.
Ja już nic nie odpowiedziałam tylko <sroka> patrzyła w stronę mojego brata, który wyszedł
z ogromnego domu i machał nam, byśmy się pośpieszyli i tak też zrobiliśmy.
Przytuliłam się jeszcze do Raily' ego ((Ja już nie mam siły,
żeby to komentować. Po prostu pokrzyczę sobie w kącie.)) <Jej brat ma stanowczo za bardzo przerośnięte ego...
Jeszcze chwilę i zacznie walczyć o autonomię i prawa do wizerunku> i weszłam przez drzwi podtrzymywane przez Anderosa.
Wnętrze również robiło
duże wrażenie. Na początku szliśmy przez piękny hol, przyozdobiony rozmaitymi
obrazami, następnie weszliśmy do ogromnego pokoju, zapewne służącego jako
salon, ale coś mi się wydawało, że chłopaki często robili tu imprezy, próby
i/lub koncerty ((TO CAŁY OPIS? TO NAPRAWDĘ WSZYSTKO, NA
CO CIĘ STAĆ?)) <Koncert w pokoju?
Jak, że ośmielę się spytać?> ((Jeśli ałtorka
pisząc „koncert” ma na myśli „granie dla najwyżej dziesięciu osób”, to da się
zrobić. Tylko zastanawiam się, czy ona wie, że taki pokój trzeba najpierw
WYCISZYĆ.)).
Moja uwagę wcale nie
przykuł wielgachny kominek z czarnego marmuru,((spacja))przeszklony
stolik ani ściana, która pełniła funkcję okna. <Wcale
i dlatego właśnie to przywołałam w swoim szczątkowym opisie. Na znak, że nic z
tego nie zarejestrowałam.> Nie
przykuły jej też dwa duże smoki, które patrzyły złotymi i zielonymi oczyma zza okna
<Czyżbyś, Rejwen, zapomniała już, że
smoki są całym twoim życiem?>.
Przykuli ją dwaj młodzieńcy siedzący na krzesłach niedaleko sprzętu muzycznego.
Jeden miał czerwone włosy i złote oczy.
<Rzekłam.>
Był wzrostu...hmm... na pewno był wyższy ode
mnie. Tak samo jak ten drugi ((Oni SIEDZIELI. Skąd
wiesz?)) <Zaczepiali łbami o
żyrandol.>. On z kolei miał
szare włosy i stalowo szare tęczówki.
-Widzę nową zdobycz
Anderosa, miło mi((,)) Mikael jestem- ((Czyli Raily’, ani Anderos nie poinformowali reszty zespołu,
że na próbie ma się zjawić ich nowa wokalistka? On nie naprawdę nie wie, kim
ona jest?)) <Tak się zmieniła, że
nikt nie śmiał jej poznać... Albo chłopaki nie wiedzą, że grają w zespole. Nie
możemy tego wykluczyć.> powiedział<,>
kłaniając mi się i całując wierzch dłoni- może przekonam go byś została na
dłużej- westchnęłam rozbawiona.
-Też miło mi cie<*ę>
widzieć<,> Mi ((Patrząc na ten
skrót, stwierdzam, że teoria Apo dotycząca skracania imienia „Moon” ma sens.
Skoro ałtorka zdrobniła „Mikael” do „Mi”, to pewnie sądzi, że z „Moon” można zrobić
„Moo”.)) <Ha! Czyli miałam
rację!> ((Punkt dla ciebie.)) -odparłam
używając zdrobnienia, którego używałam tylko ja ((To
już wiemy, dlaczego jest takie głupie.)), kiedy miałam z nim jeszcze
kontakt.
-Raven?
<- Nie masz prawa się do mnie
zwracać po imieniu, pusta wywłoko, imitacjo człowieka. >
-Brawo((,)) głuptasie- gdy zdążyłam to powiedzieć czerwono włosy
chwycił mnie w talii i podniósł jakbym ważyła tyle co nic, następnie zaczął się
ze mną kręcić, a ja śmiałam się wraz z nim.
-Rav<,>
kochana. Wypiękniałaś nam ((To tak jakbyś zapomniał,
czytelniku. W końcu wygląd Sue jest tu najważniejszy.))- rzekł, na co na
moich policzkach znowu pojawiły się rumieńce, które po chwili znikły.
-Nie ty jeden mi
dzisiaj to mówisz- wymieniłam porozumiewawcze spojrzenia z Anderos' em ((*wrzask paniki* CO TO MA BYĆ?)) <Może Anderos też ma emu, ale ałtorka zapomniała
litery? *pyta z nadzieją*> po
czym odwróciłam się w stronę ostatniego chłopaka...Thomasa ((Ale to imię odmieniła poprawnie, mimo że kończy się na tę
samą literę, co „Anderos”.)) <Bo
ona odmienia wybiórczo tylko wtedy, kiedy się zapomni.>.
Patrzyłam na niego szeroko
otwartymi oczyma, czyli tak samo jak on na mnie.
-Thomas..-wyszeptałam ((Aż kropkę upuściłaś z tych emocji.)) <A sens jej życia zerka zza okna i zastanawia się w
czym jest gorszy od haremu Sue. Wyjątkowo mało zainteresowania mają te smoki.
Moda na ateizm dotarła aż tutaj, że tak traktuje się „świętość”?>. On tylko wstał z krzesła, a ja w tym samym
momencie wzięłam rozbieg i wskoczyłam mu w ramiona, nogami oplatając go w
okolicy bioder((, przez co spektakularnie wypierdolił
się z powrotem na krzesło, a ja razem z nim)).
-Ravi... to naprawdę
ty...- powiedział<,> tuląc się do mnie jeszcze bardziej. Kiedy
utrzymywałam kontakt z ekipą, to najbardziej zżyta byłam z Thomasem. Dlatego
okropnie przeżywał, kiedy okazał się, że wyjechał do Neliss i najprawdopodobniej
już więcej go nie zobaczę. <Na szczęście
imperatyw przywlókł go z powrotem. Żadna odległość nie jest przeszkodą w
truloffowaniu!> Lecz najbardziej
bolała świadomość, że pojechał bez pożegnania...-tęskniłem mała... ((Thomas jest masochistą. Nie widzę innego powodu, dla
którego mógł tęsknić za towarzystwem tego parapetu.)) <Może nie ma mu kto budzika rano zamrażać?>
-Uwierz<,> ja
też...-wyszeptałam mu do ucha.- myślałam...że już tutaj nie wrócisz...że się
nie zobaczymy...-powiedziałam łamiącym się głosem. Niekontrolowana, pojedyncza
łza spłynęła ((*fanfary* HURRA! MAMY OPKOWY KLASYK,
KLISZĘ NAD KLISZAMI! JEST POJEDYNCZA ŁZA, JAK JA ZA NIĄ TĘSKNIŁAM! *klaszcze*
CZUJECIE TEN PATOS? CZUJECIE?)) <*strzela
korkiem od szampana i podaje Doli napełniony kieliszek* Za Absurd! ^ ^ > ((*wznosi kieliszek* Za
Absurd!)) mi po poliku ((Co to, kurwa, jest
„polik”.)) <Research rzekł, że to
regionalna nazwa policzka. Czy muszę mówić jak kiepskim pomysłem jest wplatanie
w tekst jakiejkolwiek gwary? Przecież czytanie tekstu pisanego po śląsku,
kaszubsku albo łemkowsku byłoby dla reszty kraju jak przeprawa przez obcy
język!> .
-A jednak tu
jestem...-powiedział i opuścił mnie na ziemię<,> ścierając przy okazji kolejną łzę.-Shhh <Anglicyzm, gwara... Czym jeszcze mnie zaskoczyć
ałtorko?> nie płacz...-
przytulił mnie, a ja wybuchłam niekontrolowanym płaczem. Tak dawno ich
wszystkich nie widziałam. Tak dawno nie widziałam Thomasa. To było ciut za dużo
dla mnie jak na jeden dzień ((Serio?)) <To merysójka. Cieszenie się jak plebs jej nie
przystoi. Musiała się rozryczeć, niemal zemdleć z wrażenia i wykończyć
emocjonalnie. Zaraz zapewne pójdzie spać.>.
#Thomas <#Nomakesense
#Idkwhatido> ((Oczywiście, musimy teraz trochę
pozachwycać się Mary Sue. Ale ona nie może spuszczać się sama nad sobą, więc, kompletnie
z dupy, dostajemy fragment pisany z perspektywy Thomasa.))
Moja mała kochana
Raven tu jest. Wypiękniała przez te kilka lat ((Czy
mogłabym dowiedzieć się czegoś nowego?)). Nie chciałem jej zostawiać((,)) ale nie miałem wyboru. Musiałem wyjechać. <Brzmi jakby Thomas był zbiegiem, wrogiem publicznym
numer jeden, kochankiem przyłapanym z jakąś mężatką albo Jaskrem. Nie ma innych
opcji.> ((On zostawił merysójkę. Nie ma
gorszej zbrodni.)) Tak bardzo
teraz tego żałuję. Gdy ją zobaczyłem stojącą na środku salonu, śmiejącą się z
Mikim, coś we mnie pękło. Te wszystkie wspomnienia, które odkładałem na bok, by
tylko o niej nie myśleć, wróciły i uderzyły we mnie z podwójną siłą ((Ponownie wyczuwam truloffa. Nie podoba mi się to.)) <Trochę emocjonalna klucha truloff. Dam głowę, że
gdyby zostali sami, zacząłby poetycko chrzanić o gwiazdach odbitych w oczach
Rejwen i innych pierdołach.>.
Teraz<,> gdy wypłakuje się w moją klatkę piersiową mam ochotę zrobić wszytsko ((*rwie włosy z głowy* TO NAPRAWDĘ NIE JEST TRUDNE SŁOWO!)) by
na jej twarzy znów był uśmiech. <Niby tak
przerysowany opis emocji nie jest niczym wyjątkowo błędnym... A jednak jakoś
nie potrafię nad nim przejść. Wydaje mi się, że ałtorka po prostu za bardzo
wyobraziła sobie w głowie tę scenę i podkręciła emocje Thomasa własnymi
wyobrażeniami na temat tego, co powinien czuć. W efekcie wyszła jej bardzo
ciężka w odbiorze hybryda, której taka emocjonalna ameba jak ja nie potrafi
pojąć i zrozumieć.>
Wymieniłem porozumiewawcze
spojrzenia z chłopakami i zaniosłem ją do mojego pokoju((,
azaliż nogi jej sparaliżowało z tego wzruszenia.)). Położyłem na łóżku i
usiadłem obok niej. Gdy ona poczuła, że mnie przy niej nie ma ((Ale jak, przecież dopiero co usiadłeś obok niej. O chuj jej
chodzi?)) <Przestał próbować scalić
się z nią w jeden organizm, więc się dziewczę zaniepokoiło>, usiadła i wtuliła się znowu we mnie. Delikatnie
głaskałem ją po włosach i kołysałem nas w tylko mi znany<m>
rytm<ie> ((„Tylko mi znany rytm”? Co? Czej, bo czegoś nie
rozumiem. Istnieje kilka konkretnych podziałów rytmicznych (2/4, 2/2, 3/8, 3/4,
3/2, 2/16, 2/8 i chyba jeszcze jakieś, ale nie pamiętam, dużo tego) i z tego co
mi wiadomo wszystkie są raczej znane. To znaczy, że kołysanie się w tylko tobie
znanym rytmie oznacza kołysanie się bez rytmu. Może teraz się czepiam, ale
Thomas gra w zespole, chyba mogę wymagać od niego podstawowej wiedzy z zakresu
rytmiki?)). Po jakimś czasie zasnęła w moich ramionach. Położyłem ją i
przykryłem kołdrą. Po czym pocałowałem w czoło i wyszedłem ((Anderos przyjechał po nią o 9:30. Uznajmy, że od tamtego
czasu minęło pół godziny. Ona będzie spać o dziesiątej?)). <Zauważ, że spała też przed wyjściem z domu. Rejwen
jak nic jest leniwcem > < >
Dopiero teraz<,>
wracając do salonu<,> zauważyłem ślady lodu na posadzce. Mam
nadzieję, że jej moc nie wymsknie się ponownie spod kontroli... <Chłopie, ty to się módl, żeby moja moc się nie
wyrwała spod kontroli w tym raku. Wierz mi lub nie, ale apokalipsa jest
ostatnią rzeczą, którą chcesz przeżyć...>
[][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][]
Witajcieee ponownieee <Dlaczegooo miii i tooo rooobisz?>
Rozdział krótszy, ale i tak<,> i tak jest, a chybq <Szto?> to się
liczy<,> co
nie?😜 ((Żartujesz sobie ze
mnie?)) <Pierwsza zasada ałtorki
niezmiennie głosi, że im więcej, tym lepiej. Jakość jest mało ważna! Jeśli ktoś
zobaczy 160 rozdziałów, pewnie nie zwróci uwagi na to jaki jest ów tasiemiec
napisany, prawda? Grunt, że jest go dużo, rozdziały mają po 600 słów, a czytelnik
tylko czasami musi się wysilać, żeby zrozumieć treść... Ech. Idę się przewrócić
w grobie nad tą świętą zasadą...>
Tutaj macie pokazane jak nasi kochani chłopcy
mniej więcej wyglądają ((Ałtorka wciąż nie zna pojęcia „wyobraźnia”.)) <Ale tylko mniej więcej! Tak żebyś wiedziała jak
wygląda ludzka twarz z włosami w określonym kolorze. Resztę szczegółów
dorabiasz na własną rękę!>
*-*Thomas*-*
((Natomiast
ja wiem, co to wyobraźnia, więc nie wstawię tu tych zdjęć.)) <Ty może i nie. Ja sobie nie odmówię. Niechaj ludzie
wiedzą, czego nie tracą!>
*-*Mikael*-*
<Wiecie dlaczego tak
dokładnie wrzucam wszystkie zdjęcia? Dużo mówią o altorce. Nie wkleiłaby
przecież czegoś, co jej się nie podoba. Na przykładzie tych trzech facetów
wiemy już czego się po niej spodziewać. I że cola będzie niezbędna podczas
następnej analizy, bo na trzeźwo nie przejdzie.>
*-*Anderos*-*
Na niektóre szczegóły typu kolor oczu można
przymknąć oko😜😂😉 <Ogromnie mnie bawi to, że ałtorce nawet przez myśl
nie przeszło, że mogłaby nie wkleić żadnych zdjęć. Skoro się nie zgadzają z
opisem, są wrzucone w tekst tylko po to, by udowodnić, że ałtorka potrafi
męczyć Google Grafikę. Urocze.>
Mam dla was 2 <*dwa> ostatnie pytanka i już was nie męczę<. *oddech ulgi* Poważnie. To nawet nie było wyjątkowo
źle napisane, a zmęczyło mnie bardziej niż większość poprzednich analiz.>
1.Podobało wam się? ((Bawiłam się tak dobrze, jak wtedy,
gdy złapałam zapalenie ucha.))
2.Kogo wolicie?
((Czej, czy
to znaczy, że ałtorka nie ma pomysłu? To twoja książka, czy czytelników?)) <Książka książką, ale shipy przecież same się nie
zrobią. To nie Leigh Bardugo > <
>
Jeszcze proszę o jakieś ładne gwiaz<d>ki i komy.... ((Prędzej pochwalę wypociny mojej
siedmioletniej kuzynki, niż ten ochłap.))
Papa do naste<*ę>pnego 😘😝😜 ((Spłoń.)) <Nie mogę się doczekać *zbolały uśmiech*>